Udowodnij, że niebiblijna, choćby obalając dowody z filmiku.

W tym filmiku są dowody, cytaty. Po co mam to powtarzać? Podyskutuje jak zaczniesz obalać punkt po punkcie.

No, Malgosiu, wlasnie wydalas owoc Ducha , ktory cie prowadzi...

Nie podyskutujemy, bo nie masz wlasnych przemyslen...podczepiasz sie pod poglady innych...
A "na filmiki" to ja nie dyskutuje...uwazam to za prymitywne...

Ależ moje przemyślenia są dokładnie takie same jak Mikołaja na filmiku i zgodne z nauczaniem UNK. Widzę, ze jak zwykle robisz uniki. Dla mnie to nie nowina. Zero rzeczowych argumentów, same bla bla.

Skoro tak, to raczej podyskutuje z "Mikolajem" ,a ty zaczepiaj innych potencjalnych chetnych do pojedynkow "na filmiki"...Ja pozostane przy swoim bla bla...

Filmik podaje całkiem konkretne cytaty.
Po więcej możesz zajrzeć http://piotrandryszczak.pl/czysciec-odp ... zutow.html
Ale z dyskusji o Ojcach wiem, że cenisz sobie raczej własne pseudomistyczne "doświadczenia", niż Biblię.
Pięknie. Do głoszonych herezji dodałeś teraz panteizm...

nie licz na to, że pozostawię to Twoje bla bla bez echa. Natomiast nie zamierzam rzucać pereł przed wieprze i dawać psom tego co śwęte(por.Mt 7,6)

to blablaj sobie w czterech ścianach i nie ośmieszaj się na forum.

A dla mnie herezja jest niebiblijna nauka o czysccu....Jezus tego nie uczyl a chrzescijanin nie powinien Mu zaprzeczac...

Zakladanie roznych masek nie pomoze ukryc twojej tozsamosci...wystarczy, ze otworzysz usta i od razu wiadomo kogo i co soba reprezentujesz...

wskaż te różne maski albo odszczekaj.

Na "naukach" Jezusa bazowali także rewolucjoniści, anarchiści, twórcy komunizmu czy hippisi uzasadniając, że już Jezus...
Tak więc gadanie, że opiera się swoje przemyślenia na Jezusie poza kontekstem jego Ciała (Kościół) jest samooszukiwaniem się. Czasami pięknym i wzniosłym, ale nie mającym nic wspólnego z prawdą.

dobry początek. Jesteś świadoma istnienia Boga w ogóle i to Boga, którego należy czcić, bo jest potężny.

Religia to raczej nie poglądy, tylko sposób oddawanie tej czci.
Jako, że w Twoim doświadczeniu mistycznym uświadamiającym ci istnienie potężnego, i będącego wszystkim Boga, nie było doświadczenia spotkania Boga osobowego, z konieczności twoja z Nim relacja odbywa się na działaniach religijnych (religare- wiązać z czymś), które wychodzą od ciebie

Natomiast wiara to relacja z Bogiem, którego się poznało lub uznało za osobowego i objawionego w historii, co podnosi religię na poziom nie tyle własnych rytuałów czy sposobów okazywania czci bóstwu, ale na poziom osobistego z Nim kontaktu w duchu, osobistej z Nim rozmowy tak jak z każdym innym człowiekiem, choć na poziomie nieskończenie wyższym

Pytanie wynika ze złego rozumienia wiary.
Oczywiście, skoro zawężasz to pojęcie do zakresu czysto poznawczego w scjentycznym rozumieniu to masz rację. Wiedząc nie musisz wierzyć. Wiedząc, że istnieje miasto Warszawa (bo tam byłaś) nie musisz wierzyć komuś na słowo.
Jednak wiara w sensie religijnym jest czymś innym, jest zawierzeniem drugiej osobie, którą w tym przypadku jest Bóg osobowy, nie tylko potężny, wielki, daleki, będący wszystkim, ale Bóg wchodzący w życie człowieka jak kochanek w życie swojej wybranej, nawiązujący intymną relację. Wiara nie jest tu przeciwstawieniem poznania, ale nieufności czy poczucia samotności.

To zastanów się czy kochającej cię osobie wystarczy, że intelektualnie stwierdzasz tylko fakt jej istnienia i już wiesz, że istnieje, ale uważasz, że samo twoje przyjęcie faktu jej istnienia może zastąpić relację miłości.
Dla tak kochającej i najdoskonalszej na świecie osoby samo stwierdzenie "jesteś" bez otwarcia na miłość jest "a fe" bo jest tylko otwarciem pierwszej furtki, ale zamknięciem stu pozostałych.

Skoro tak twierdzisz... Jednak twoje wypowiedzi świadczą trochę o czymś innym.

A mnie za co, chudziaka?
To nie ja "bla bla"
Każdy może wierzyć w cokolwiek. Tak więc Twoje prawo .Owszem. uczyłPoważne oskarżenie.
Ponieważ skierowane do mnie, mam prawo żądać jego udowodnienia - podaj mi wypowiedź Jezusa, której zaprzeczam.
Konkretnie: księga, rozdział werset, cytat.
Dziwne masz w tej swojej Biblii definicje - możesz zacytować dosłownie?
Bo w mojej religia jest definiowana zupełnie inaczej:
"Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata." /List św. Jakuba 1,27/

A co do Twojej dezaprobaty wobec "przyjmowania cudzych poglądów", to przyda nam się inny cytat:
"Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!
Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam ktoś głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty!"/Ga 1,8-9/

Ciekawe, że gdy uczysz się matematyki, nie pomstujesz na "przyjmowanie cudzych poglądów". To samo z historią.

Oj, przepraszam. Źle zacytowałam. Tak się zdarza, gdy odpowiadam na posty dość daleko napisane, a że prawie nigdy nie czytam po raz drugi i bardzo rzadko robię podgląd, tak wyszło. "Panna z mokrą głowa"
Myśle, że nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że to Twoje słowa. Jeszcze raz przepraszam. Cytat był z adyBRD.

A tak na marginesie: nie widzę sensu podawania żadnych argumentów z Biblii, bo adyBRD to nie interesuje. Argumenty są w Mt 7,6.

@ Marek Piotrowski


Moja wypowiedz o tym, ze chrzescijanin nie powinien zaprzeczac nauce Jezusa jest ogolna i odnosi sie do kazdego, kto nadinterpretuje, wywraca, dodaje...itd....czyli zmienia prosta prawde, przystepna dla kazdego w jakis trudny, zawily twor, ktory z prawdziwym chrzescijanstwem nie ma wiele wspolnego...

Nie rozumiem, dlaczego roznice zdan w rozmowie odbierasz za kazdym razem jako oskarzenie twojej osoby...Przeciez to nie jest normalne...Czy ty jestes jakis niedowartosciowany...?

Uwazam, ze nadinterpretujesz moje wypowiedzi...widzisz i slyszysz to , co chcesz...jestes uprzedzony do ludzi ...jakbys doznal od nich wiele krzywdy...

Zrozum wreszcie, ze w moim przekonaniu nie obrazilam cie...to nie jest moim celem...ani tez nie jest w moim stylu...

To raczej ty mnie przeklinasz slowami sw. Pawla...

Dlaczego to robisz...?

Czy tak wyglada twoja nieskazitelnosc, o ktorej mnie pouczasz w zdaniu o religijnosci...?

Jestes juz pewien swojego zbawienia...?

Ten sam sw. Pawel pisze w liscie do Koryntian:

12 Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.

Ja w ogole nie mam zwyczaju pomstowac...nie wiem skad taki pomysl ci sie wzial...


A jesli chodzi o matematyke to jest ona dla mnie logika...boska logika...a nie zadnym " cudzym pogladem " jak ty to dziwacznie sugerujesz...

A historia to fakty, ktore zdarzyly sie w przeszlosci...Tu tez nie widze zadnego zwiazku z "cudzymi pogladami"...

Mysle Marku, ze nadajemy na roznych falach... i stad te nasze nieporozumienia....