Jeśli chodzi o żołnierzy walczących na wojnie, to oni owszem zabijają ale najczęściej na froncie znajdują się nie z własnej woli, tylko z woli przywódców którzy z reguły są bezpieczni w swoich "pałacach". Skoro więc człowiek działa wbrew własnej woli to nie ma grzechu, bo aby mówić o grzechu człowiek z własnej woli musi dopuścić się czynu złego, musi być tego świadom.
W drugiej kwestii cel nie uświęca środków, zło rodzi zło. Śmierć Hitlera nie wiele by zmieniła, wczasie kiedy trwała już wojna. Przecież stalinizm nie zakończył się wraz z jego śmiercią trwał w najlepsze jeszcze trzy lata w swojej czystej postaci. W łagodniejszej formie jeszcze kilka dziesięcioleci

Zapewniam Cię, że wielu Polaków we wrześniu 1939 walczyło z własnej woli, a nie pod przymusem.



Co ma piernik (Hitler) do wiatraka (stalinizmu)? Śmierć Hitlera miałaby przyspieszyć upadek III Rzeszy a nie ZSRR.

Nie wierze, że tak wielu ludzi chciała walczyć w 1939, młodzi ludzie w każdym czasie i epoce chcą kochać ,bawić się i realizować swoje marzenia. Nikt przy zdrowych zmysłach niechce umierać mając osiemnaście lat lub trochę więcej nawet za największe ideały. Ta wojna została im narzucona, a walczyli dlatego aby znów móc "kochać, marzyć i śnić"
Co ma piernik do wiatraka. Tyle że to dobry przykład, że śmierć największego nawet tyrana sama z siebie nie rozwiąże żadnego problemu. Tyrani umierają problemy zostają.

W dużej części się z tym zgadzam. Z tym, że ja uważam, że wojna została narzucona właśnie przez Hitlera, a nie przez rząd polski. I dlatego twierdzę, że unieszkodliwienie Hitlera (włącznie z pozbawieniem go życia) byłoby mniejszym złem.
Analogicznie można sobie wyobrazić sytuację, w której szaleniec bierze zakładników i zabija kolejno jednego na godzinę. My mamy możliwość zastrzelenia szaleńca. Strzelać czy patrzeć, jak giną przypadkowi ludzie? Zawsze przecież można spekulować, że może szaleniec się rozmyśli i uwoli zakładników. Poza tym, kto wie, może w przyszłości jeden z zakładników okaże się zamachowcem? Albo i jakimś nowym Hitlerem?



Zgadza się, z reguły trzeba iść za ciosem. Tak jak unieszkodliwienie szefa mafii niewiele da, gdy nie rozbijemy jej struktur. Ale od czegoś trzeba zacząć. Chyba nie uważasz, że należy czekać, aż mafia sama się rozwiąże albo przekształci w organizację charytatywną? A hitlerowska Rzesza to taka mafia na wielką skalę.

"Słyszeliście, że powiedziano oko za oko, ząb za ząb, a Ja wam powiadam Nie stawiajcie oporu złemu, lecz jesli cię kto uderzy w prawy policzek nadstaw mu i drugi"/Mt5.38/
"Wówczas sporządził sobie bicz ze sznurków,powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów a stoły popwywracał"/J.2.15/
Jedno drugiemu przeczy?Otuż nie. To są ramy w jaki powinno mieścić się ludzkie działanie. Człowiek nie może angażować się w każdy spór, odpowiadać na każdą zaczepkę. Gdyby tak postępował szybko straciłby siły i ostateczności przegrałby najważniejszą bitwę. Musi jednak wiedzieć co jest dla niego najważniejsze? co jest jego "światynią"? O co musi bić sie do końca. Życie ludzkie przypomina walkę bokserską. Bokser musi umieć zadawać ciosy, musi być odporny na ich przyjmowanie, a kiedy to tylko możliwe zejść z lini ciosu.
Warto też przeczytać przypowieść o chwaście/Mt.13.24-30/ Zło bedzie nam towarzyszyć do ostatecznego żniwa. Nie jesteśmy go wstanie wyplewić.
Nie ma jednego złotego środka do walki ze złem. Co dobre na pojedyńczego bandyte nie sprawdza się walce z mafią.

Na tym poziomie ogólności się z Tobą zgadzam Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach

Moim zdaniem temat jest śmieszny i nieprecyzyjny
Zabić Hitlera?
Ale jakiego? w kołysce, w wieku 10 lat 25 czy w czasie jego najlepszego okresu bytności?
Nie rozumiem pytania?
Jeśli np przez przypadek spotkałbym się z nim sam na sam w czasieII wojny na jego terenie, to dał bym mu kulkę w łeb, gdyż prawo nam mówi, że jeśli okoliczności nie pozwalają nam na bezpieczne zamknięcie wroga to możemy go zabić. oczywiście zabiłbym go, żeby namieszać w armii i rządach rzeszy i może wcześniej by się skończyła wojna. I myślę, ze nie miałbym grzechu śmiertelnego, ale przy spowiedzi bym o tym fakcie wspomniał
Natomiast w tej samej sytuacji zabiłbym go dla tego, że miał złoty zegarek i chciałem sobie go przywłaszczyć i by mnie nie szukał to pewnie , że miałbym grzech śmiertelny.

Moze masz racje wiec sprecyzuje. Czy gdyby zamach zaplanowany i wykonywany przes Stauffenberga 20 lipca 1944 roku (kiedy juz o holocauscie wiedziano) udal sie to czy ten spiskowiec zostal by zeslany do piekieł? Dodam tylko ze w razie powodzenia planowano przystapic do rokowań z aliantami o zawieszenie broni.

Hitler mordował bo w jego mniemaniu też ratował świat przed złem. Zabójca Hitlera byłby takim samym zabójcą jak każdy.
Samo Kościół co prawda też w imię ratowania świata przed złem mordował i prześladował - dla niego bowiem istniało i istnieje do dziś, choć w mniejszym stopniu, usprawiedliwienie czynienia zła (nazywa to wtedy dobrem) gdy walczy się z tym, co jest złem w jego mniemaniu.

Właśnie nie. Tak samo jak widzisz, że bandyta napadł i używa przemocy fizycznej wobec staruszki, to Ty interweniując i również używając przemocy fizycznej wobec bandyty nie stajesz się bandytą jak każdy.

Zawsze mi się wydawało, że to oczywista oczywistość... dopóki nie skorzystałem z Internetu

A jak myślisz...Czy polski żołnierz, który zabijał niemieckiego wysłanego właśnie przez Hitlera miał grzech. I czy ten niemiecki szary żołnierz tez miał grzech śmiertelny?
Jeśli nie robili tego z czystej przyjemności a z nakazu władz to nie. Więc tym bardziej jeśli jest szansa zabić szaleńca, przez którego giną inni to tylko na plus. Chyba że (ale w czasie wojny to mało prawdopodobne) dałoby się bez ryzyka (stary ludzi) odbić i zamknąć w lochu
Jedyna kwestia to tylko czy omawiany przez Ciebie kolo nie dokonałby "zamachu stanu" gdyż Hitler mimo wszystko doszedł na legalu do władzy. Ale wydaje mi sie, że gdyby groziła nam III WŚ z powodu jakiegoś wpływowego szalonego Polaka i miałby tylu ludzi pod sobą, że zamknięcie go nie miało by szansy racji bytu to jak bym miał szansę sam bym mu kulkę w potylice załadował.



W mniemaniu pedofil kocha dzieci.
Trzymajmy się norm społecznych,a one nie wskazują na to, że Hitler miał etyczne podejście do świata.

Jedynej przekonującej odpowiedzi udzielił jak na razie tylko aperitif...
Skoro z jakiegos powodu ten abstrakcyjny temat znalazł się jednak w dziale "Biblia", warto przypomnieć historię Judyty:

http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=1369

... jak więc widzimy, w stanie wyższej konieczności dopuszczalne jest zabicie nawet nieuzbrojonego nieprzyjaciela.