Z dużą dozą prawdopodobieństwa tak.
Kto dziś mówi „Widzimy”, jakie pisma są natchnione przez Boga i powinny być ujęte w kanonie, kto mówi „Widzimy” jak je interpretować? Kto mówi „Widzimy” kto jest/był natchniony, a kto jest heretykiem? Mówią to ci co przejrzeli, czy ci ktorzy stali się niewidomymi, współcześni faryzeusze?

Swołocz
Skoro jesteś już poprawny, to spróbuję ci wytłumaczyć .
Wiara jest łaską od Boga, Bóg raczy wiedzieć skąd pochodzi i co jest jej podstawą.
My nie wiemy czy to co pisze w Biblii jest prawdą nie wiemy też czy Bóg w ogóle istnieje, my tylko w to wierzymy, ufamy Bogu, ufamy swoim rodzicom którzy jako pierwsi prowadzili nas za rączkę do Kościółka , ufamy swoim katechetom, ufamy księżom, pokładamy ufność we wszystko co nas ukształtowało.
Jaką mamy inną alternatywę , nie wierzyć, nie ufać naszym rodzicom, naszym bliskim, naszym dziadom i pra dziadom ?
Owszem możemy im się przeciwstawić i napluć na nich wszystkich , napluć w oczy rodzicom, nauczycielom, Bogu napluć w oczy, ale co dostaniemy w zamian, co zyskamy, jaką korzyść będziemy mieli i po co w ogóle to robić , aby pozyskać sobie wrogów, przecież to żaden problem powiedzieć sobie że Boga nie ma a Biblia kłamie, każdy głupi tak potrafi, problem jest wtedy kiedy musimy to udowodnić i uzasadnić.
A teraz ty udowodnij że Boga nie ma i że lepiej jest nie wierzyć jak wierzyć.

Twoja wypowiedź jest nadmiernie emocjonalna. Trzeba rozróżnić ufanie osobom, które wymieniłeś, w znaczeniu: ufanie w ogóle, a ufanie co do jednej tylko kwestii: że Bóg istnieje czy że Biblia jest natchniona. Szacunek do swoich dziadków, rodziców i nauczycieli to jedna rzecz, a wątpliwości, czy prawdziwe jest twierdzenie przekazywane przez nich na temat Boga czy Biblii - to co innego. To, że poddajesz w wątpliwość, że istnieje ktoś taki jak Bóg, nie oznacza, że plujesz im wszystkim w twarz.

Tu nie chodzi o to, jaką będziemy mieli korzyść czy co dostaniemy w zamian. Pomińmy korzyść, a skupmy się na prawdzie. Tu chodzi o prawdę - tu chodzi o szukanie prawdy o rzeczywistości i takiego światopoglądu, który będzie miał podstawy w faktach i dowodach.

Co do dowodu, że Boga nie ma - nie jestem tym zainteresowany. Mnie nie chodzi o to, żeby był określony wynik poszukiwań prawdy. Powinniśmy przyjąć taką prawdę, do jakiej doprowadzą nas nasze rzetelne i uczciwe poszukiwania - niezależnie od tego, czy będzie dla nas korzystna czy nie.

Poza tym dowodzić trzeba, że Bóg jest, a nie - że go nie ma. To na tym, kto utrzymuje twierdzenie o istnieniu czegoś lub kogoś, spoczywa ciężar dowodu.

Swołocz
Wiesz co, była już raz taka dyskusja prowadzona między Bogiem a człowiekiem i Piłat zapytał" a cóż to jest prawda?" I nie otrzymał odpowiedzi.
Człowiek nie może poznać prawdy, człowiek może tylko szukać prawdy może zaufać, albo uwierzyć, gdyby ludzie poznali prawdę, gdyby wiedzieli że Biblia jest prawdziwa albo nie, gdyby wiedzieli że Bóg jest albo Go nie ma, to jakąż mieli by zasługę za swoje życie, za swoje wybory za swoje decyzje, no i za swój sprawdzian którym jest życie?
Tak sprawdzian, zupełnie tak jak w szkole np. na egzaminie maturalnym, jeżeli uczniowie wiedzieli by jaka jest prawda i znali odpowiedzi to jakąż mieli by zasługę za poprawne decyzje przy odpowiadaniu na stawiane im zadania? - żadnej, żadnej wdzięczności ani dla nich samych ani dla egzaminatorów i egzamin nie ważny!
Nie znamy prawdy i nigdy jej nie poznamy , gdyby człowiek się dowiedział że Bóg jest to nie musiał by już w Niego wierzyć.
Możemy szukać prawdy, dociekać, starać się całe życie i nawet życie na to zmarnować ale próżne to zajęcie i szkoda na to czasu, nie ma dowodu na istnienie Boga , nikt nigdy nie złapie Pana Boga za piętę i krzyknie- o tu Cię mamy!
Z resztą Jezus to wielokrotnie podkreślał że nie wiedzy oczekuje od ludzi ale wiary i nawet uzdrawiał tylko dlatego żeś we mnie uwierzył.
Mądrego ośmieszył i z niczym odprawił, a pokornego przyjął, wysłuchał i uleczył.
Biblia podaje że z wiary żyć będziemy , braknie mądrości mędrcom i ubogim się Bóg objawił, oraz wiernym.
No powiedz sam, jaką zasługę mieć będziesz jeżeli za życia poznasz prawdę? Poznasz ją, zapewniam cię, ale jeszcze nie teraz.

"Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8,31)

Inny_punkt_widzenia

można określić, co jest bardziej prawdopodobne, a co mniej prawdopodobne. Można nie poznać prawdy w 100 %, ale poznać przesłanki, które przemawiają bardziej za jedną bądź drugą wersją.

Postawił warunek, mamy być prawdziwie Jego uczniami, Tylko i wyłącznie Jego.
Jak spełnić ten warunek, jeśli każdy uzurpuje sobie prawo do nauczania (rodzic, ksiądz pop, rabin, pastor…) mówiąc, że tylko on przekazuje naukę Jezusa i tylko jego księga jest Księgą natchnioną, reszta to herezja?
Czy nie jest to tak, że ludzie nie chcą prawdy, lecz chcą wiary, wiary w cuda, rzeczy nadprzyrodzone, natchnione księgi, moc dewocjonali, objawienia ... ?

Wydaje mi się, a nawet jestem prawie pewien, że nic takiego nie ma miejsca. Katolicki ksiądz, protestancki pastor, prawosławny pop - zdają sobie sprawę, że należą do jednej wspólnej rodziny chrześcijańskiej, gdzie w każdej wspólnocie może być obecny Duch Święty.

(O rabinie nie piszę, bo on nie przekazuje nauki Jezusa).

IPW: Nie znamy prawdy i nigdy jej nie poznamy
Odp Feelek cytat:
"Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8,31)

Szkoda Feelek że nic nie mówisz, moglibyśmy porozmawiać, a tym czasem muszę dać odpowieć Biblii pisząc do ciebie. ( Naprawdę męczący są tacy rozmówcy którzy nie mają nic do powiedzenia)
Należało by teraz zacytować fragment przeciwny gdzie pisze że tylko Bóg zna całą prawdę, że tylko On wszystko wie itd. Ale nic nie będę cytował bo to nie dyskusja, tylko obrzucanie się cudzym tekstem.
Feelek przecież wiesz doskonale że Jezus jest Prawdą Drogą i Życiem.
Dlaczego więc szukamy prawdy jeżeli ją znamy?
A skoro już ją znamy i niepotrzebnie szukamy to powiedz mi bo ja nie wiem , kiedy będzie koniec świata?

W tej, jak piszesz, wspólnej rodzinie chrześcijańskiej, jeśli był/jest Duch Święty, to wprowadził spore zamieszanie. Jedni członkowie (jak rozumiem pod natchnieniem) uznają pewne księgi za natchnione, inni (też jak rozumiem pod natchnieniem) je wykluczają je z kanonu. Wszystko to czego dokonują, z tego co mi wiadomo robione jest zgodnie z wiedzą zawartą w natchnionych księgach.
Nie jest też tajemnicą, że co jakiś czas, członkowie tej rodziny urządzają/urządzali sobie mniejsze lub większe noce św. Bartomieja.
Potrafisz wytłumaczyć, wskazać działania których członków rodziny są dokonywanie w skutek natchnienia, a które nie? Gubię się w tym wszystkim.

Zmieniasz temat nieco. Najpierw pisałeś, że każdy z nauczycieli chrześcijańskich z danej denominacji uważa, że to on przekazuje właściwą naukę Jezusa. Teraz piszesz o odmiennym składzie ksiąg i o nocach Bartłomieja.

Słowo "urządzają" jest nieaktualne.

Jeśli nie potrafisz odpowiedzieć, nie znasz odpowiedzi, bądź nie chcesz odpowiadać, zrozumiem, nie potrzebujesz się gmatwać. Jeśli potrafisz, to proszę odpowiedz na moje pytania, dotyczące ksiąg natchnionych, jak i tych, którzy pod wpływem natchnienia o ich natchnieniu decydują.

Możesz wyrazić bardziej klarownie to pytanie?

Jedni członkowie uznają pewne księgi za natchnione i tworzą swój kanon, inni wykluczają je z kanonu i dodają te, które uznają za natchnione. Moim zdaniem ktoś w tej rodzinie jest w błędzie, a mimo to tworzy swój kanon ksiąg natchnionych. Zachodzi pytanie, kogo kanon tak naprawdę jest natchniony, a kogo zawiera również księgi delikatnie mówiąc nie natchnione (heretyckie).
I jeszcze jedno, uważasz, że to ludzie według własnego widzimisię ten kanony tworzyli (przemawiały względy naukowe, potrzeba potwierdzenia własnych interpretacji), czy może tworzyli pod natchnieniem Ducha Świętego?

Nie znamy, bo szukamy. Jakbyśmy już ją znali, to nie mielibyśmy potrzeby jej szukać. Ponadto Jezus powiedział, że gdy ją poznamy, to będziemy wolni. Jesteś wolny?


Koniec świata nastąpi w momencie mojej śmierci.