Owszem, każdy z nas ma swoje zadania do wykonania ze względu na płeć, nie o to mi natomiast chodzi.
Co do feminizmu - można wyróznić dwa rodzaje - ''dobry'' i ''zły''. Dobry feminizm będzie wspierał kobiety w rozwoju, edukacji, samostanowieniu o sobie. Próbuje analizować związek pomiędzy płcią a wszelkimi formami nierówności, dyskryminowania, budowania stereotypów o jakimkolwiek aspekcie życia kobiet. Podkreśla piękno kobiecej natury i to, że dbanie o dom nie przeszkadza w rozwijaniu kariery zawodowej i na otwrót. Jednak nie zaciera biologicznych różnic między płciami, chcoiażby to, że mężczyzna nie urodzi dzieci. Zdrowy feminizm nie gardzi ani kobietami ani mężczyznami i o tym trzeba pamietać. Tak samo jak o tym, że mężczyzna w pojedynkę też nie wniesie przyszłowiowej lodówki na czwarte piętro .
Wątki zaczynają odbiegać od głównego tematu. Byłoby mi miło, gdyby dyskusja wróciła na pierwotne tory tj. podejście biblijne i Boga do kobiet

Jezus wędruje po Galilei z mężczyznami i wspierającymi ich kobietami. Podczas podróży kobiety te, menstruując w różnych dniach miesiąca, wielokrotnie musiały zaciągać na siebie i towarzyszących im mężczyzn rytualną nieczystość. Musieliby notorycznie przerywać podróżowanie, bo przecież wg prawa powinny pozostawać w odosobnieniu, a po siedmiu dniach obmyć się w mykwie. A niech ktoś wskaże w nauczaniu Jezusa jedno jedyne słowo na temat tak ważny dla przeciętnego żyda - mam na myśli przepisy dot. nieczystości rytualnej zw. z krwawieniami miesięcznymi - że przetrwał nawet upadek Świątyni. Albo niech nie traci czasu, bo go w Ewangeliach nie ma.
Jezus nie jest rewolucjonistą kulturowym, nie przyszedł walczyć o prawa kobiet, czy znosić niewolnictwo. Jezus jest Zbawicielem ludzi. On wie, że gdy człowiek nawróci się do Boga, wszystkie te społeczne nierówności, ucisk, nieludzkie traktowanie, same znikną. Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na właściwym miejscu. Dlatego Jezus po prostu z kobietami je, naucza, nawiązuje takie same relacje, jak z uczniami - mężczyznami. Nie wyznacza żadnej apostołki, ale de facto staje się nią (a nic się nie staje, gdy Bóg na to nie przyzwoli) Maria Magdalena.
Nie szkoda czasu na te odwieczne forumowe, czy teraz prezentowane na innych bardziej popularnych serwerach, zadziwienia, że Pan Bóg nie chciał przeprowadzić gwałtem tego, czy owego? Czy ludzie w końcu mogliby przestać myśleć, że zrobiliby coś lepiej, niż Bóg?