Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 22:06



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 274 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna strona
 Słowo, które dostałam... - rozważania 
Autor Wiadomość
Post 
Część druga – bolesna

Tajemnica pierwsza: TRWOGA KONANIA

Z Ewangelii wg. św. Łukasza [22,39-46]
Potem wyszedł i udał się według zwyczaju na Górę Oliwną; towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. Sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do swoich uczniów, zastał ich śpiących ze smutku.

Warto zwrócić uwagę na jeden fakt:. Medycyna zna przypadki „krwawego potu”. Zjawisko to zostało dobrze opisane. Występuje w sytuacji straszliwego lęku. Tak, Pan Jezus przeżywał straszliwy lęk. Jego boska natura, która Go chyba w tym momencie opuściła, pozostawiła jednak ową straszliwą wiedzę o ogromie cierpienia jakie miało być Jego udziałem. Cierpienia fizycznego ale także straszliwego osamotnienia i bezlitosnego upokorzenia.
Prosi uczniów: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie». Nie pyta ich tak jak nad jeziorem, kiedy to „wielu odstąpiło od Niego i już z nim nie chodziło”: «Czy i wy chcecie odejść?». On wie, że za chwilę, po Jego pojmaniu uciekną i zamkną się w ‘Wieczerniku’. Sam im to zapowiedział: „Uderz w pasterza a rozproszą się owce”. Więc ich upomina: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».
O co Jemu chodzi? Jakiej mieliby ulec pokusie?
A czy można mieć wątpliwości, że chodzi o pokusę ucieczki?! Ucieczki tej definitywnej, z której już nie ma powrotu. Można by to chyba powiedzieć inaczej: „Módlcie się, aby was strach nie sparaliżował i uczynił bezwolnym narzędziem szatana”.
Uczniowie spali, gdy On przeżywał trwogę konania. Został przeraźliwie sam ze swoim potwornym lękiem, który wycisnął krew na Jego czoło. A to była ta sama Krew, którą w postaci wina mamy pić, aby stała się dla nas krzepiącym Napojem Życia.
Uczniowie pouciekali. Piotr się go trzykrotnie zaparł. Ale poodnajdywali się i własną krew przelewali, aby świadczyć o Zbawicielu.
A więc módlmy się, abyśmy nie ulegli pokusie ucieczki od Chrystusa. Ucieczki w karierę. Ucieczki w dobrobyt. Ucieczki w znieczulicę. Ucieczki, która zaciera drogę powrotu do Chrystusa.

Tajemnica druga: BICZOWANIE

Z Ewangelii wg. św. Łukasza [23,22-23]
Zapytał ich [Piłat] po raz trzeci: „Cóż On złego uczynił? Nie znalazłem w Nim nic zasługującego na śmierć. Każę Go więc wychłostać i uwolnię”. Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano.

Po ludzku rozumując, Piłat miał poczucie sprawiedliwości. Nie znalazł w Jezusie żadnej winy a tym bardziej takiej, którą należało pokarać śmiercią. Na koniec nawet odciął się od krwiożerczych zapędów tłumu, umywając ręce na znak, że nie chce mieć nic wspólnego z tym, co się ma wydarzyć.
My jednak Piłata sympatią nie darzymy. Myślimy o nim z pewną pogardą: „mały człowieczek”. Mógł przecież uratować Pana Jezusa. Wystarczyło po prostu wziąć Go w obronę, przydzielić straż i na przykład odesłać do Rzymu, gdzie nie sięgały wpływy arcykapłanów żydowskich. Ale on od samego początku bał się arcykapłańskich intryg. Bał się o swoje stanowisko, więc stać go było jedynie na umycie rąk.
W procesie Pana Jezusa uczestniczył także Herod, zarządzający Galileą. I on miał możliwość Pana Jezusa uratować Św. Łukasz pisze, że Herod się ucieszył, „... bo od dawna chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jakiś znak”. Ale Pan Jezus nie uczynił cudu, bo nigdy nie czynił i nie czyni cudów dla sensacji i zaspokojenia ludzkiej ciekawości. Wiec Go Herod odesłał do Piłata i aby choć trochę się „odkuć”, za zawiedzione nadzieje, postanowił Pana Jezusa ośmieszyć i polecił Go „przyodziać w lśniący płaszcz”.
Św. Łukasz dodał jeszcze jedno znamienne zdanie: „W tym dniu Herod i Piłat stali się przyjaciółmi. Przed tym bowiem byli ze sobą w nieprzyjaźni” [23,12]. Tak ludzie o skarlałym człowieczeństwie bardzo łatwo wchodzą w sojusze i układy; chyba po to aby ich tchórzliwe argumenty mogły być nazwane realizmem, rozsądkiem itp.
Ilu z nas, spojrzawszy w zwierciadło własnego sumienia dostrzeże w nim oblicze tchórzliwego Piłata lub cynicznego Heroda?
Módlmy się abyśmy nie ulegli pokusie ucieczki przed czynieniem dobra, w obawie przed utratą rzeczy drugorzędnych.

Tajemnica trzecia: CIERNIEM KORONOWANIE

Z Ewangelii wg. św. Mateusza [27,27-30].
Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Upłótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: „Witaj Królu Żydowski!” Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie.

Można powiedzieć: Nic nadzwyczajnego. Ta scena powtarzała się, powtarza i powtarzać się będzie zawsze, jak długo ludzie zamieszkują i zamieszkiwać będą ziemię. Ta scena powtarzać się będzie tak długo, jak długo ludzie będą się dzielić na pokonanych i zwycięzców, na silnych i słabych, na zadowolonych i nieszczęśliwych. Dlatego nie doszukujmy się w cierpieniach Pana Jezusa samych tylko wydarzeń niezwykłych, bo dzieło zbawienia w zamyśle Bożym nie było chyba przewidziane jako ciąg cudownych zdarzeń. Sedno dzieła zbawienia polega raczej na tym, że Chrystus wziął na Siebie wszystkie nędze ludzkiego bytu. Nie trzeba więc nam obawiać się śmieszności i poniżania. Jeżeli czynimy dobrze, jeżeli spełniamy wolę Boga, nie musimy się obawiać tego, co o tym powiedzą ludzie. Nie musimy obawiać się ludzkiego cynizmu. Chrystus wziął to na Siebie i wykazał, że jest to także przejaw naszego zwycięstwa nad złem.
Módlmy się, abyśmy nie ulegli pokusie ucieczki w obawie przed ośmieszeniem i poniżeniem dla imienia Jezusa.

Tajemnica czwarta: DROGA KRZYŻOWA

Z Ewangelii wg. św. Mateusza [27,31-32]
A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.
Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili aby niósł krzyż Jego.

Od pierwszych dni naszego życia niesiemy swój krzyż aż na szczyt swojej własnej Golgoty. I jest ten krzyż raz lżejszy, raz cięższy. Im bardziej zbliżamy się do szczytu, tym bardziej nas nasz krzyż uwiera. To naturalne, bo każdy krzyż jest zbudowany z grzechów a tych przybywa w miarę jak pomniejsza się czas dzielący nas od szczytu umierania.
Od pierwszych dni naszego życia jesteśmy także zmuszani nieść krzyż naszych bliźnich a także zmuszamy ich, żeby brali na swoje barki krzyże, które sporządziliśmy z naszych wobec nich grzechów.
Od pierwszych dni naszego życia upadamy pod ciężarem krzyża a na swojej drodze krzyżowej spotykamy różnych ludzi, którzy się nam przyglądają ale najczęściej naszego krzyża nie zawsze dostrzegają. Spotykamy na swojej krzyżowej drodze życia współczujące Weroniki, które nam twarze ocierają, ale spotykamy także urągających naszej godności cyników.
To wszystko jest jednak tylko scenografią. Nawet nasze upadki nie wiele znaczą i nie trzeba się ich bać. Natomiast lękać się trzeba skonania w upadku i wypuszczenia z rąk własnego krzyża.
Módlmy się, abyśmy nie ulegli pokusie odrzucenia krzyża.


Tajemnica piąta: UKRZYŻOWANIE

Z Ewangelii wg. św. Mateusza [27,35-40]
Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali. A nad Jego głową umieścili napis z podaniem Jego winy: „To jest Jezus, Król Żydowski”.
Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie.
Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami mówiąc: „Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym zejdź z krzyża”

Ukrzyżowanie, to trudny do zdobycia szczyt. Chwała jest dla tych, którzy wytrwają do końca, którzy na szczycie postawią swoją stopę. Tylko ci, co wytrwają do końca zostaną wraz z Chrystusem ukrzyżowani, niezależnie od tego, w jakich okolicznościach przyjdzie im oddać duszę Bogu. Niezależnie od tego czy ich ciała będą zatrute w komorach gazowych – jak ciała więźniów Oświęcimia – czy zakatowani spoczną na dnie rzeki – jak Ksiądz Popiełuszko – albo też zwyczajnie przyjdzie im skonać, leżąc na szpitalnym łożu, pracując w podziemiach kopalni, tonąc w wodach mórz i oceanów. Ważne jest to jedno: Wejść po drodze wytyczonej przez Jezusa na szczyt ukrzyżowania.
I nie bójmy się zejścia do grobu. Bo jeśli wytrwamy w drodze na szczyt ukrzyżowania, zejście do grobu będzie schodzeniem „ku zielonym dolinom”. Ci którzy nas do grobu odprowadzą, nie zobaczą tego. Jeszcze nie teraz. My zaś, gdy będziemy schodzić ku zielonym dolinom spotkamy tych, którzy nas wyprzedzili w drodze na szczyt a teraz Pan pozwala „im leżeć na zielonych pastwiskach”
Módlmy się o dobrą śmierć, abyśmy nie ulegli pokusie zawrócenia z drogi wiodącej na szczyt ukrzyżowania.


So paź 08, 2005 11:57

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Cytuj:
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych.

(Mt 22, 14)


Powołałeś mnie. Przychodzisz po mnie na rozstajne drogi.
Obdarzasz mnie kolejnymi łaskami.

Nie pozwól mi ich zmarnować.
Nie pozwól mi pomylić zadania z nagrodą.
Nie pozwól mi zadowolić się pozorami.

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


N paź 09, 2005 23:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Cytuj:
Ja nie wstydzę się Ewangelii

(Rz 1,16)

Żeby to była prawda...
Żeby nie było momentów, kiedy czuję się niezręcznie...
Żebym już nigdy nie musiała lawirować...
Żebym potrafiła być świadkiem Ewangelii w każdym środowisku - od własnej rodziny począwszy...

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


Śr paź 12, 2005 1:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: "Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy [...] Bojąc się więc, po­szedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność".

Odrzekł mu pan jego: "Sługo zły i gnuśny! [...] Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dzie­sięć talentów. [...]"


Wyobraźnia podpowiada trudności. Rozsądne głosy otoczenia mówią, że to trudne, bolesne, ryzykowne... I w ogóle - po co?

"Nie lękajcie się, Jam zwyciężył świat"

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N lis 13, 2005 23:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post Gorące pragnienie Eucharystii
Cytuj:
A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: "Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał"
(Łk 22,14-15)


Jezus pragnął gorąco.
Każdego dnia tak samo gorąco pragnie spotkać mnie przy swoim stole.
Już wiedząc, za jakie MOJE grzechy będzie cierpiał, pragnie gorąco spotkać się ze mną i ucztować!
A ja? Letni katolik. Rano nie mogę się wygrzebać z ciepłej kołdry. Na zewnątrz jeszcze ciemno i zimno. Pan Bóg się chyba nie obrazi, że dziś nie pójdę na mszę tylko wreszcie się wyśpię?
Jezus się nie obraża. On służy. I gorąco pragnie spożyć tę Paschę z nami.
A ja?...

Jezu, rozpal we mnie wierną tęsknotę za Twoją Ucztą. Naucz mnie pragnąć Cię gorąco.


Cz lis 17, 2005 22:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
Chciałem to umieścić w wątku "na dzień dobry", ale... najwyżej moderator przeniesie ;)


Dla wszystkich co wstali dziś lewą nogą: antyfona na Komunię z dzisiejszej mszy <Ps 117(116), 1. 2>

#

Chwalcie Pana wszystkie narody, * bo potężna jest nad nami Jego łaska.

Uwaga!
Jeśli doczytałeś/doczytałaś do tego miejsca i nie jest Ci lepiej,
czytając dwa razy wolniej niż poprzednio wróć do miejsca oznaczonego # :)

Może i cieżko będzie,
"ale włos z głowy wam nie zginie" (Łk 21,18 )

Dobrego dnia :)

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Śr lis 23, 2005 7:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
W kościele wołasz: Panie, Panie - i jesteś taki malutki. A gdy wychodzisz z kościoła, spotykasz samego Pana i drwisz, szydzisz, warczysz.

Nie docytałem się - czy można tutaj zamieszczać też myśli nieznalezione w Piśmie Świętym :?:

Odpowiedź: Ten temat jest założony nie w celu "zamieszczania myśli znalezionych" tylko w celu rozważania Słowa Bożego i Jego znaczenia w moim życiu. Do zamieszczania myśli i aforyzmów służą Piękne teksty w Hyde Parku, albo Aforyzmy w Filozofii... - jo_tka

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Cz lis 24, 2005 8:17
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
[...]nie doznajecie braku żadnej łaski, oczekując objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg [...]

Nie zbraknie Ci mojej łaski. Idź naprzód. Żyj. Nie lękaj się, nie zatrzymuj, nie upadaj na duchu.

Iść na skraju przepaści, trzymając się dłoni... Tylko czasem wydaje się, że ręka śliska, że dłoń wysuwa się z uchwytu... i ciężko nie zapomnieć, że Bóg zawsze trzyma nadgarstek, że to nie ja mam się utrzymać, że On nie wypuści mojej dłoni...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N lis 27, 2005 9:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45
Posty: 1883
Post 
Słysząc wiara, myślę życie, miłość...
przechodząc obok Kościoła i patrząc na niego, myślę dom...
Widząc Jezusa na krzyżu, myślę Bracie, Ojcze, dziękuję - przepraszam...
Podchodząc do komunii, myślę wreszcie będę z Tobą...

To życie, miłość w domu Ojca i Brata z którym byłem, jestem i będę...

a ty??

_________________
Obrazek
"Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..."
JP II


N lis 27, 2005 9:14
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
Ap 22,1-2 św. Jan napisał(a):
I ukazał im rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ,
wypływającą z tronu Boga i Baranka.
Pomiędzy rynkiem Miasta a rzeką,
po obu brzegach,
drzewo życia, rodzące dwanaście owoców -
- wydające swój owoc każdego miesiąca -
a liście drzewa służą do leczenia narodów.


Obudziłem się. Nie wiem zupełnie jak to się stało. Jakby mi oczy pękły od ciemności i zalało je światło. Nic nie widać z początku tylko to światło. Próbuję sobie przypomnieć: imię? nazwisko? narodowość?... i nic.

Nagle zdaję sobie sprawę, że nie siedzę, nie leżę, nie stoję - ja wiszę! To do mnie zupełnie niepodobne, a jednak to ja! Ja, czyli?... jabłko! Czerwone, wielkie jabłko, poruszane lekkim wiatrem utrzymujące się niepozornym ogonkiem na... drzewie. Jestem na drzewie! Wyrosłem z... drzewa?
Powoli przez jasność przedziera się do mnie prawda... Widzę z tej wysokości piękną panoramę: rzeki lśniącej jak kryształ, która płynie przez złote miasto. Złote miasto oblane jasnością, jakiej nigdy nie widziałem! Z samego środka miasta, którego nie potrafię zobaczyć, wypływa rzeka i po obydwu jej brzegach - rozciąga się wspaniała aleja drzew! Takich jak moje - obfitych.

A na moim drzewie - ja i inne jabłka. Jedne jeszcze zielone, jakby śpiące (czy to nie ja przed momentem?). Drzewo okrywa je liśćmi, żeby piękniej dojrzały. Inne mienią się wszystkimi odcieniami od czerwieni do żółci! Co chwila nowe się zaczerwienia, zupełnie jak ja!

Radość, wielka radość! Chciałbym tę chwilę zatrzymać, a jednak czuję, że to dopiero początek. Miałem sekundę, żeby się nacieszyć owocowym pejzażem. Jak prawdziwa roślina odruchowo wystawiam twarz do światła - i czuję jak rosnę! Czuję słodycz własnego soku! Własnego? Czuję jak przez ten maleńki ogonek wpływa do mnie całe bogactwo z drzewa, przez jego korzenie z ziemi, z kryształowej rzeki, z całego złotego miasta!
Nie wytrzymuję i krzyczę:
- Skąd to?! Dlaczego?? Nie wytrzymam tego dłużej! Wybuchnę własnym miąższem, jeśli to potrwa jeszcze sekundę!
- Wytrzymaj. - odezwał się głos - To Ja Jestem.
...

...

...

- Panie, ulituj się nade mną, nie przywykłem... sam wiesz.
- Wiem, ale wytrzymaj i daj się napełnić, mój drogi synku.
- Dobrze, ale niech to się nie zmarnuje! Zrób ze mnie, Panie, teraz najlepsze konfitury! Zetrzyj, zamknij w słoiku i napisz na nim "Jabłko Spidy. Lato 2005. Kalisz". Kiedyś sobie otworzysz, zjesz i zobaczysz, jakie pyszne!
- Nie, synku - roześmiał się - Przecież Ty wiesz...
Patrząc mi prosto w oczy uśmiecha się dobrotliwie... (Chciałbym, żeby zawsze tak na mnie patrzył, ale... czy tak będzie? Zaczynam się trochę bać.)
- Nie wiem!
- Wiesz.
- Nie, Tato...
- Spadniesz.
- Muszę?
- Spadniesz i potłuczesz się, obijesz. Potem będziesz umierał - Twój miąższ będzie służył temu nasionku, które umieściłem w Tobie. Ty ze względu na nie - uschniesz, oddasz swoje soki i umrzesz. Ono, jeśli trafi na dobrą glebę odpowiednio blisko rzeki życia, stanie się nowym drzewem mojej alei...
- A ja?
- Ty zamieszkasz w złotym mieście.

Spojrzałem jeszcze raz na aleję. Dopiero teraz zauważyłem, że byłem na ostatnim drzewie, przy samych murach miasta... Gdy skierowałem wzrok tuż za mury, zobaczyłem pustkowie, które przecinała wypływająca ze złotego miasta rzeka. Ta sama, w której z wysokości mojego drzewa mogę się teraz przeglądać: piękne czerwone jabłko, które rośnie w oczach, nabiera woskowego połysku i zapachu życia...
- Synku, jesteś gotów?

...

- Teraz, Tato?
- Nie, nie teraz.

...

- To jestem.

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Śr lis 30, 2005 0:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
Iz 40,29-31 napisał(a):
On dodaje mocy zmęczonemu
i pomnaża siły omdlałego.
Chłopcy się męczą i nużą,
chwieją się słabnąc młodzieńcy,
lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły,
otrzymują skrzydła jak orły:
biegną bez zmęczenia,
bez znużenia idą.


"No, chłopcze, kiedy ty dorośniesz?"
:?
"Ale ty jesteś cienki bolek, jak ty chcesz rodzinę wyżywić?"
:?
"Jako mąż i ojciec, ty będziesz musiał wziąć na siebie wielką odpowiedzialność!"
:?
"...musisz jednocześnie pracować i być w domu, musisz być stanowczy i wyrozumiały, musisz być konkretny i czuły, musisz być zaradny w tym świecie i pomagać innym zbliżać się do Boga, musisz jednocześnie trzymać sklepienie nieba i podnieść piórko, musisz..."

ja nie dam rady.
...
Jezu mój Ty, jak?...

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Śr gru 07, 2005 11:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Cytuj:
Oto Pan przyjdzie, aby lud swój zbawić, błogosławieni, którzy są gotowi wyjść Mu na spotkanie.

[dzisiejsza aklamacja przed Ewangelią]



Pierwsza część Adwentu. Jaki radosny to czas! :) Przygotowujemy się na powtórne przyjście Chrystusa. Wiemy, że może to nastąpić w każdej chwili. Nawet dziś! :jupi:
Więcej - my żyjemy taką nadzieją.

Jesteśmy gotowi i z niecierpliwością wyczekujemy tego czasu :tancze: No wreszcie! Przecież każdy nasz czyn, każde słowo i każda myśl nas na to przygotowywały. Zbliżały do Chrystusa. Umacniały tę więź, która każe nam z taką niecierpliwością i radością wyglądać tego wydarzenia. Oto spełni się to, na co od tylu lat czekamy :jupi: Może dziś? :))


Maranatha, przyjdź, Panie, przyjdź!







Czy aby na pewno...?

Hmmm, jakby Ci to... Może mógłbyś jednak jeszcze trochę z tym przyjściem poczekać...?

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


Śr gru 07, 2005 12:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
Rorate caeli desuper et nubes pluant justum
(Iz 45, 8 )


Biegnę... 7.58. "Nie, dziękuję!". Mogliby do cholery nie wciskać ludziom tej makulatury na przejściu dla pieszych... Tramwaj! Nie pośliznąć się. Cholerne te kałuże! Szaro i buro. Znowu się spóźnię. Bardzo szaro. Dlaczego to niebo dziś takie ponure?!... Stop.

Zatrzymuję się. Gdzie jest to niebo? No, pytam się - gdzie jest niebo!! Zadzieram głowę do góry. Nade mną kopuła niskich chmur. Wisi to badziwie i dusi! Pod kopułą - jak w środku zbyt ciasnej i przeterminowanej "śnieżnej kuli" - szary niby-śnieg pada na tramwaje, korki, remontowane ulice, brudne domy i tłum małych ludków zatrzymanych w pół kroku.

W moim "pół kroku" zostaję. Łapię oddech. Przypominam sobie widok z okna samolotu, przypominam sobie... Niebo jest czyste i pełne, jest ponad błotem, ponad zgiełkiem, ponad dzwonkiem tramwaju, ponad moim kaszlem, ponad duszącymi i kiszącymi chmurami. Niebo jest ponad tym moim całkowitym zachmurzeniem.

I czeka. Bo cierpliwe jest i łaskawe, i niebieskie. :)

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Cz gru 08, 2005 9:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
Mk 1,32-34
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych;
i całe miasto było zebrane u drzwi.
Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.
(BT)


"uzdrowić"="uleczyć", w języku greckim therapeuo, oznacza czcić, okazywać szacunek, szanować; terapia=troska

Czy pozwalam Jezusowi zatroszczyć się o mnie?

Czy pozwalam bliźniemu zatroszczyć się o mnie?

Scenka ze szpitala dla chorych umysłowo:
- Siostroooo!
- Tak?
- Paaająk!
- Niemożliwe, tu nie ma pająków.
- Gdzieee mnieee ciągnieeeesz paskuuuudoooo!?...

Jeśli nie chcę niczyjej troski - zubażam siebie i innych. Nie chcę nic od nikogo, bo tak naprawdę sam nie zwykłem dawać.

Jeśli troska mnie drażni, domową ciepłą szarlotkę odbiorę jak stado natrętnych pająków. "Mamo, chyba chora jesteś! - po coś tyle ciasta narobiła?!"
Kto tu jest chory, synku, no kto tu jest chory?
Jeśli potrafię przyjąć szarlotkę "w dowód miłości" to znaczy, żem zdrów i żadnych innych dowodów nie potrzebuję, aby kochać.
Jeśli nie potrafię, jeśli się wzbraniam, to rzeczywiście nie szarlotki mi trzeba, tylko operacji Chrystusowej - na otwartym sercu.

Troszcz się o mnie, Boże, od jutra!

Jutro możesz już nie mieć tyle sił, Spidy, żeby doczłapać na stół operacyjny. Wtedy z wielką troską zaniosą cię te czubki, co codziennie całują suchy chleb wychodząc z piekarni tylnymi drzwiami.

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


N gru 11, 2005 2:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06
Posty: 968
Post 
(Łk 7,24-25a)
Gdy wysłannicy Jana odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: "Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć?"


Oglądam adwent. Chodzę czasem na roraty - jak pięknie! - światło świec w ciemnościach zbliża się od ołtarza i rozlewa na cały kościół. Jaka piękna metafora!
Śpiew wspaniały, tradycyjne pieśni żywcem przeniesione z łacińskiego chorału... Jak pięknie brzmią w gotyckich murach!
Spektakl światła i dźwięku!

Spektakl.

A moje serce?
Czy zobaczyłem Chrystusa jak zbliża się od ołtarza i rozlewa się w serca?
Czy pozwalam oczekiwaniu Zbawiciela zabrzmieć w katedrze mojego serca?
To nie metafora.

_________________
Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)


Cz gru 15, 2005 12:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 274 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL