Sprawa jasna, nie czarujmy sie! Kiepski proboszcz narzeka, ze mniej kasy wpływa do parafii. O to zały problem sie rozbija, ludzie niezadowolenia z proboszcza, uciekaja pod skrzydła innego. Takiego któremu poza liczeniem "tacy" chce się cos wiecej robić.
No i kolejna sprawa, biskup go rozliczy z tej nieudolności i może mu funkcje zabrać. Zycie bywa brutalne

Nie czuję żebym robiła coś złego chodząc do innej parafii, wręcz przeciwnie.
Jestem pewna tego, że gdybym znów zaczęła tu chodzić, to znów bym przestała. Kiedyś tak już było.

Kiepskich pracowników szefowie wyrzucają za złe wykonywanie obowiązków służbowych!!! Czyż kodeks pracy nie byłby przydatny w kościele.

Mam możliwość obserwowania życia kilku parafii i to jak one wyglądaja zależy od tego co narzuci Szef. Może więc najwyższy czas ,żeby niektórzy Szefowie przestali podcinać gałąź na której siedzą i lekceważyć młodzież, przecież gdy ICH starsze panie umrą, a młodziez odejdzie, kto zostanie w tych parafiach??[/b]

Takze uważam, że niektórzy duszpasterze powinni bardziej liczyć się ze swoimi parafianami. A to, co dzieje się w naszej parafii widocznie dotarło do proboszcza, bo na wizycie duszpasterskiej był bardzo poddenerwowany i stwierdził, że już kilka osób wcześniej mówiło mu o obchodzeniu ołtarza podczas mszy, w takim sensie, że im to nie odpowiada.
Tak sądzę: jeżeli wie, że jest tu dużo ludzi z zewnątrz, że niektóre zwyczaje są dla nich egzotyczne, to dlaczego czegoś z tym nie zrobi? Nie chodzi tylko o obchodzenie ołtarza. Podam jeszcze jeden przykład: Podczas procesji na Boże Ciało idą osobno meżczyźni, osobno kobiety - kolejny nonsens, jak dla mnie. W mojej rodzinnej parafii (diecezja częstochowska) nigdy czegoś takiego nie było. Jeżeli idę do kościoła i na procesję z mężem i dziećmi, to dlaczego mamy iść osobno? Od ładnych kilku lat już tu nie chodzę na procesję, nie dlatego, że nie chcę, ale z powodu owego obyczaju.
Gdy pierwszy raz poszliśmy i okazało się, że istnieje tu taki podział nie poszłam na procesję, przesiedziałam w samochodzie i przepłakałam, mąż poszedł sam. Nie chciałam uczestniczyć w procesji w takim stanie.
Było mi przeogromnie przykro. Poczułam się, jak wyrzucona poza wspólnotę, na szarym końcu ...
madziella, ja nie mależę już do młodzieży, ale nie jestem też starszą panią. Jestem zamężną kobietą, mam dwójkę małych dzieci.
Masz rację, jeśli niektórzy proboszczowie będądalej lekceważyć swoich wiernych, to ci odejdą do innych parafii, a co jeszcze gorsze - w ogóle.
Trzeba ludzi traktować podmiotowo.

madziella, ja nie mależę już do młodzieży, ale nie jestem też starszą panią. Jestem zamężną kobietą, mam dwójkę małych dzieci.
Masz rację, jeśli niektórzy proboszczowie będądalej lekceważyć swoich wiernych, to ci odejdą do innych parafii, a co jeszcze gorsze - w ogóle.
Trzeba ludzi traktować podmiotowo.[/quote]

Starsze panie szanuje się w parafiach, bo dają na tacę i zamawiaja mszę, młodzież zauważa się gdy ma komunię, bo wtedy też są z tego pieniądze, ale reszta ludzi jest podejrzana , bo potrafi wprost skrytykować co jej sie nie podoba , a gdy to nie zadziała będzie chodziła w niedziele gdzie indziej i śmie jeszcze nie kryć sie z tym.
Kościół to przecież nie tylko budynek, ale LUDZIE którzy tworzą wspólnotę masz rację gdy ludzi zabraknie sam BUDYNEK rozpadnie się w końcu na części.
Ciekawe ile jeszcze czasu upłynie zanim niektórzyPanowie proboszczowie to zrozumieją.
Ale nie dajmy się i życzmy sobie proboszczy, którzy przede wszystkim są ludźmi

Właśnie proboszcz zwykły człowiek, to jest to.

Ktoś kiedyś powiedział do mnie ,że księża noszą głowy tak wysoko-blisko Boga, że przestają widzieć to co się dzieje na ziemi.
Makleno!

Życzę ci by Twój obecny proboszcz "znormalniał"
, a Twoja parafia była dla ludzi i by każdy znalał w niej jakiś okruch dla siebie.
Pozdrawiam i powodzenia!

Zdecydowałam, że zadzwonię do kurii i dowiem się, jak to jest z oficjalnym przeniesieniem się do innej parafii. Ciekawe co mi powiedzą?