Autor |
Wiadomość |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Re: Rodzice chrzestni
Istnieje jeszcze pogląd, że w razie śmierci rodziców, chrzestni mają się zająć dzieckiem. W rodzinnych stronach mojego męża to się traktuje poważnie. Dlatego wybiera się chrzestnych wśród bliskiej rodziny (nie patrząc na ich religijność!). Dla mnie to nowość. Ja się dopiero niedawno dowiedziałam o takiej "roli" chrzestnych.
|
Pn lis 05, 2012 15:22 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Rodzice chrzestni
Szarotka napisał(a): Istnieje jeszcze pogląd, że w razie śmierci rodziców, chrzestni mają się zająć dzieckiem. W rodzinnych stronach mojego męża to się traktuje poważnie. Dlatego wybiera się chrzestnych wśród bliskiej rodziny (nie patrząc na ich religijność!). Dla mnie to nowość. Ja się dopiero niedawno dowiedziałam o takiej "roli" chrzestnych. Przecież potocznie mówi się matka chrzestna, ojciec chrzestny, co automatycznie obliguje chrzestnych do zobowiązań zastępowania rodzonych rodziców. Zdarzają sie przypadki przejęcia opieki przez chrzestnych nad osieroconym chrześnikiem.
|
Pn lis 05, 2012 15:32 |
|
|
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Re: Rodzice chrzestni
Ja mam już trochę lat, a dopiero w zeszłym roku się o tym dowiedziałam (mając już dwójkę kilkunastoletnich chrzestniaków), więc nie jest to wcale takie oczywiste. Z punktu widzenia prawa chyba też nie. Mnie zawsze uczono, że rodzice chrzestni mają pomagać/zastępować rodziców w wychowaniu w wierze (a nie w sensie brania dzieci do siebie po śmierci rodziców).
|
Pn lis 05, 2012 15:53 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Rodzice chrzestni
Szarotka napisał(a): Ja mam już trochę lat, a dopiero w zeszłym roku się o tym dowiedziałam (mając już dwójkę kilkunastoletnich chrzestniaków), więc nie jest to wcale takie oczywiste. Z punktu widzenia prawa chyba też nie. Mnie zawsze uczono, że rodzice chrzestni mają pomagać/zastępować rodziców w wychowaniu w wierze (a nie w sensie brania dzieci do siebie po śmierci rodziców). Oczywiscie nie z punktu widzenia prawa. Raczej z tradycji, wynikającej ze zwyczaju, ze chrzestnymi zostawali najczęściej nabliźsi rodziców, więc w przypadku tragedii naturalnym się stawało, że zajmowali się osieroconym bratankiem/siostrzeńcem chrześniakiem. Znam dwie osoby, które zostały wychowane po śmierci matek przez chrzestne, siostry matki. Ojców, jak to często u mężczyzn bywa, przerosła rola samotnego ojca.
|
Pn lis 05, 2012 19:58 |
|
|
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Re: Rodzice chrzestni
Otóż to. Osieroconymi dziećmi zajmują się najbliżsi zmarłych rodziców (nawet z punktu widzenia prawa tak jest. Ja w tej chwili nie mogłabym adoptować dziecka, ale gdyby to było dziecko mojej siostry, to by mi na to pozwolili). I czy tylko z tego powodu na chrzestnych zgodnie z tradycją wybiera się osoby z najbliższej rodziny? Tylko jak to się ma do religijności tych najbliższych osób? Właśnie z powodu jakiejś dziwnej tradycji chrzestnymi zostają osoby, które się kompletnie nie nadają do tej funkcji. Mój mąż nie będzie pomagał w wychowaniu w wierze. Było to jasne od samego początku. Ksiądz zgadzający się na takiego chrzestnego też doskonale o tym wiedział.
|
Pn lis 05, 2012 20:33 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Rodzice chrzestni
Szarotka napisał(a): Otóż to. Osieroconymi dziećmi zajmują się najbliżsi zmarłych rodziców (nawet z punktu widzenia prawa tak jest. Ja w tej chwili nie mogłabym adoptować dziecka, ale gdyby to było dziecko mojej siostry, to by mi na to pozwolili). I czy tylko z tego powodu na chrzestnych zgodnie z tradycją wybiera się osoby z najbliższej rodziny? Tylko jak to się ma do religijności tych najbliższych osób? Właśnie z powodu jakiejś dziwnej tradycji chrzestnymi zostają osoby, które się kompletnie nie nadają do tej funkcji. Mój mąż nie będzie pomagał w wychowaniu w wierze. Było to jasne od samego początku. Ksiądz zgadzający się na takiego chrzestnego też doskonale o tym wiedział. Ale zapewne druga osoba chrzestna była praktykującą katoliczką. Zapewne ksiądz zgodził się aby Twój mąż był jedynie świadkiem chrztu, nie chrzestnym.
|
Pn lis 05, 2012 23:08 |
|
|
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Re: Rodzice chrzestni
Druga osoba to 16-latka (młodsza siostra mojego męża), przechodząca akurat okres buntu. Do kościoła chodzi, jak się ją za rękę zaprowadzi. Inaczej wychodzi z domu na mszę, ale spędza ją z piwkiem lub papieroskiem w ręku, w pobliskich krzaczorach razem ze znajomymi. Jak widać dzieciak nie ma chrzestnych wcale.
|
Pn lis 05, 2012 23:27 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Rodzice chrzestni
Szarotka napisał(a): Druga osoba to 16-latka (młodsza siostra mojego męża), przechodząca akurat okres buntu. Do kościoła chodzi, jak się ją za rękę zaprowadzi. Inaczej wychodzi z domu na mszę, ale spędza ją z piwkiem lub papieroskiem w ręku, w pobliskich krzaczorach razem ze znajomymi. Jak widać dzieciak nie ma chrzestnych wcale. Trudno definitynie orzec. Wiara to jednak stałe poszukiwanie Boga, jedni po latach "zapomnienia" powracają i gorliwie wierzą, inni po latach obcowania z Bogiem odchodzą od Niego.
|
Wt lis 06, 2012 10:11 |
|
|
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
Re: Rodzice chrzestni
Jestem przykładem tego drugiego, niestety (stąd dwójka moich chrzestniaków, na których obecnie w życiu bym się nie zgodziła).
|
Wt lis 06, 2012 10:23 |
|
|
Piotr1
Dołączył(a): Cz paź 26, 2006 11:06 Posty: 1316
|
Re: Rodzice chrzestni
Szarotka napisał(a): Istnieje jeszcze pogląd, że w razie śmierci rodziców, chrzestni mają się zająć dzieckiem. Tak bywało w dawych społeczeństwach. Współcześnie mamy w Polsce ustawę o pieczy zastępczej, kodeks rodzinny i opiekuńczy itd, i na tej podstawie sąd rodzinny orzeka o tym, kto będzie opiekunem dziecka i w jakiej formie po śmierci rodziców. Bycie chrzestnym nie ma tu nic do rzeczy. Tak naprawdę to dziś czysto rytualny zwyczaj z dawnych wieków. humanolog napisał(a): Co to wogóle za ustrojstwo "wierzący-niepraktykujący". Dla mnie jest to równoznaczne z tym, ze dana osoba nie należy do żadnego Kościoła, a wierzy w niewiadomo co. To chore określenie z dzisiejszych czasów. Raczej odwrotnie. Przynależność do Kościoła na osobiste wyznanie wiary jest - historycznie biorąc, nawet jeśli sięga po uzasadnienie do starożytnych tekstów - stosunkowo nowym pomysłem, pojawiło się w epoce nowożytnej, razem z ideą sekularyzacji, rozdziału Kościoła od państwa i wolności religijnej. Do Kościoła rzymskokatolickiego - w rozumieniu samego Krk rzecz jasna - należy i prawu kanonicznemu podlega każdy i każda, kto został w nim ochrzczony, i nie tylko odstąpienie de facto (np. poprzez brak wiary, brak praktyk itp.) ale nawet odstąpienie de iure - aktem formalnym, prawnym - od wspólnoty z nim, niczego w kwestii przynależności nie zmienia. To określony sposób rozumienia tego, czym jest Kościół, zasadniczo różny niż przynależność związana z osobistym wyznaniem wiary. Dlatego żale do niewierzących i niepraktykujących rzymskich katolików o to, że podzielają swoje, rzymskokatolickie pojmowanie Kościoła są IMHO pozbawione sensu.
_________________ Religia może być źródłem zarówno błędu, jak i mądrości i światła. Jej rola powinna polegać nie na wzbudzaniu poczucia nieomylności, lecz na budzeniu poczucia pokory.(R. Niebuhr) ------------------------ Reformowani.pl
|
Wt lis 06, 2012 10:32 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|