Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 15:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 17  Następna strona
 Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro 
Autor Wiadomość
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
gacjan napisał(a):
Nigdy, ale to nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy dla tego by mieć dziecko uciekną się do tak zimnej i klinicznej metody, jak stworzenie go w warunkach laboratoryjnych w próbówce.
To musi wynikać z pewnej pustki w życiu. Bo jasne, fajnie mieć dziecko, ale jeśli człowiek nie radzi sobie bez dziecka, to znaczy że jego życie jest po prostu puste.
Co innego adopcja - do tego rozwiązania ciężko mieć zastrzeżenia.
Przy zapłodnieniu in-vitro dzieci rozwijają się w matce, matka przechodzi naturalnie całą ciążę i poród. Poza samym procesem zapłodnienia i przeniesieniem zarodka do macicy małżeństwo przeżywa cały okres do porodu i poród. No i dziecko to krew z krwi.

Bardzo wiele ludzi nie wyobraża sobie wychowywania nie rodzonego dziecka. Znam pary które zrezygnowały z adopcji dziecka ponieważ uświadomiły sobie, że potrafiłyby kochać go tak, jak rodzone.

Cytuj:
Bo jasne, fajnie mieć dziecko, ale jeśli człowiek nie radzi sobie bez dziecka, to znaczy że jego życie jest po prostu puste.
To bardzo krzywdzące postawienie sprawy.


Śr sty 29, 2014 10:35
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
olijula napisał(a):
Tak sobie myślę, że może taki był zamysł Boga żeby niektórzy nie mogli posiadać własnych dzieci, by porzucone czy sieroty mógł ktoś przygarnąć i pokochać.
Tych porzuconych noworodków jest jak na lekarstwo, a o adopcję wcale nie jest tak łatwo. To taki mit, ze jest mnóstwo dzieci czekających na adopcję.

olijula napisał(a):
Z drugiej zaś strony ciężko jest się wypowiadać gdy nie jest się w takiej sytuacji. Pragnienie własnego dziecka z pewnością jest przeogromne ale czy warto po trupach......?
A dlaczego po trupach? Jest możliwa procedura bez tworzenia "nadmiarowych" zarodków.


Śr sty 29, 2014 10:38

Dołączył(a): Wt lis 19, 2013 21:22
Posty: 751
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
dzieci do adopcji czekające to nie tylko noworodki. Są też starsze dzieci. One już nie zasługują na rodzinę i miłość?

Procedura bez nadmiarowych zarodków? Hmmmm chyba mało możliwa. Zawsze jest co najmniej kilka a nie jeden. No chyba, że się mylę?

Ogólnie sytuacja bardzo trudna i rozumiem pragnienie posiadania własnego dziecka. Być może i sama uczyniłabym podobnie znajdując się w takiej sytuacji, ale nie znaczy to, że jest to właściwy wybór.....
No cóż i tak wszystko rozsądzi Bóg w swojej miłości i sprawiedliwości.


Śr sty 29, 2014 10:59
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
olijula napisał(a):
dzieci do adopcji czekające to nie tylko noworodki. Są też starsze dzieci. One już nie zasługują na rodzinę i miłość?
To nie jest takie proste. Do wielu matka ma ograniczone prawo rodzicielskie. Dzieci sa obciazone róznymi przeżyciami i sytuacja emocjonalna po obu stronach nie jest łatwa. To pięknie wygląda tylko gdy o tym piszemy i głosimy okrągłe hasła. Mam duzy szacunek do ludzi, którzy adoptowali np. 7-dmio latka i starają się kochać go tak, jak dziecko rodzone.

olijula napisał(a):
Procedura bez nadmiarowych zarodków? Hmmmm chyba mało możliwa. Zawsze jest co najmniej kilka a nie jeden. No chyba, że się mylę?
Mylisz się i nie mylisz. Teraz tez podaje się często dwa, trzy zarodki. Kiedys podawano nawet więcej. Dziś procedury sa ukierunkowane na "skuteczność", ukierunkowanie na zycie jest mniejsze ale coraz częstsze. Większość chrześcijan dopuszcza in-vitro na różnych warunkach ale nie dopuszcza "nadmiarowych" zarodków (KRK jest tu dość osamotniony).


Śr sty 29, 2014 11:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
medycznie trochę namieszane, trochę się kupy nie trzyma.
Jeżeli przyczyną miałoby być zakażenie bakteryjne nasienia tak jak podaje autorka, to rozumiem że już dawno leczone skutecznie wg antybiogramu i co? Dalej się nasienie nie produkuje? To może jednak inna przyczyna jest?
Azoospermia to całkowity w zasadzie brak plemników w nasieniu, nigdy dotąd nie słyszałam żeby przyczyną mogła być bakteria, no ale nie jestem urologiem. Poza przyczynami takimi jak niedrożność dróg wyprowadzających nasienie, często powodem są zaburzenia genetyczne (rozumiem że były robione badania genetyczne męża?) lub hormonalne (hormonalne można spróbować leczyć). Może być to nieodwracalne uszkodzenie jąder jakimś czynnikiem.
Rozumiem że zaproponowali ci IVF z pobraniem nasienia przez biopsję jądra lub najądrza?
Jeżeli mąż w biopsji jądra miał zespół komórek Sertoliego, (tzw) czyli wogóle brak dojrzałych plemników w jądrze, to nie zostanie ojcem żadną metodą. A jeżeli plemniki w jądrze są, to może jest jednak jakaś niedrożność?
Mówili wam oczywiście że IVF z komórkami pobranymi biopsją jest mało skuteczne?
I co ma do rzeczy ten gronkowiec bo to jakiś kosmos?
Piszę o tym dlatego, że wszyscy wiemy jak bardzo naciągane sa wskazania do IVF. A dlaczego, to każdy wie:)

Ale powinniśmy skupić się tu na czymś innym. Kto jest ważniejszy dziecko (potencjalne) czy mąż? Dla mnie mąż. W małżeństwie nie ma "ja mam problem" tylko "my mamy problem". Napisałaś bardzo krzywdząco i chyba bez przemyślenia że nauka KK zniszczyła ci życie (!!!!!) Życie możemy sobie zniszczyć tylko sami!!!!
Na pierwszym miejscu ma być miłość i jedność małżonków. Słusznie napisane było wcześniej, że mąż najprawdopodobniej bardzo przeżywa ta sytuację i potrzebuje wsparcia, może się obwiniać, może czuć się niepełnowartościowy jako mężczyzna. Dobrze by było, żeby miał poczucie że ma żonę która go kocha i nie opuści i nikogo i niczego nie przedkłada ponad nim.
Bezdzietność jest pewnym krzyżem. Nie dostajemy krzyża ponad nasze siły, nigdy. Inni ludzie mają inny krzyż, wy macie taki. Życie nie jest pozbawione cierpienia i dylematów. To tylko od nas zależy czy z naszego problemu, smutku, wyciągniemy dobro czy zniszczymy sobie życie. Sami.
Załóżmy na chwilę że nie możecie zostać w sposób naturalny rodzicami. Czy jesteście w stanie się z tym pogodzić i stanąć ramię w ramię przed tym problemem i smutkiem który życie wam przyniosło? Mam przyjaciół którzy starali się bezskutecznie o dziecko wiele lat. wspaniałe małżeństwo, kochające siebie nawzajem i bardzo kochający dzieci.
I kiedyś ktoś z rodziny tej kobiety powiedział "chyba Pan Bóg stworzył ich na rodziców adopcyjnych". Tak się stało. Zaadoptowali synka którego obdarzyli poprostu morzem miłości. Czytałam takie świadectwo pary bezdzietnej która adpotowała bliźniaki. Ta dziewczyna pisala że wcale nie była pewna, że miała tysiąc wątpliwości, że nawet widząc te dzieci nie miała pewności czy je pokocha! To jest ludzkie, normalne! To jest jak wiele spraw w życiu pewna decyzja woli, powiedzenie "razem staniemy przed problemem, razem podejmiemy decyzję"
Nasza miłość na codzień jest decyzją woli. Woli żeby trwać, pomimo że jest trudno. Zeby "moje" posatwić niżej niż "nasze".
Pan Bóg to wynagrodzi, czasem nie wiemy w jaki sposób. ale doczekamy się, napewno.

_________________
Ania


Śr sty 29, 2014 11:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 19, 2013 21:22
Posty: 751
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Rozumiem dwa trzy zarodki, które zostają przeniesione do macicy z możliwością urodzenia trojaczków? Bez mrożenia choćby jednego? No to ok to w tym wypadku nie byłoby po trupach. Ale tylko w tym jednym.

Co do adopcji starszego dziecka to jest oczywiste, że nie jest to taką prosta sprawą i wymagającą wile samozaparcia, cierpliwości, poświęcenia i ogromnej miłości. Zawsze można zaadoptować starsze dziecko a potem spokojnie bez "parcia" czekać aż będzie możliwość przygarnięcia jakiegoś maleństwa.

Życie nie jest lekkie i czasem wymaga poświęceń. Starsze dzieciaki też pragną mieć kogoś kto stworzy im dom i pokocha. Jednak z pewnością musi to być świadoma przemyślana i odpowiedzialna decyzja.


Śr sty 29, 2014 11:39
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 27, 2011 8:37
Posty: 604
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Co do krzywdzącego postawienia sprawy - nie do końca. Skoro nie mają dziecka i tak to przeżywają to znaczy, że obecny stan sprawia, że czują jakąś pustkę. To znaczy, że ich życie dotychczasowe nie jest pełne. Inna jest sytuacja z depresją po stracie dziecka (to jest całkowicie zrozumiałe), inna jak ktoś nie ma dziecka i nie potrafi sobie z tym poradzić - ja tego nie rozumiem, choć sam nie mogę mieć dziecka.
Co do adopcji - w zasadzie się zgadzam, gdybym nie miał takich wątpliwości, że nie pokochałbym jak własne pewnie zacząłbym coś robić w tym kierunku, ale ja nie czuję pustki w życiu, choć wokół mnie coraz więcej małych dzieci w rodzinie i wśród przyjaciół. Kwestia to doceniać co się ma i starać się jak najlepiej to wykorzystać. Mam 30 lat, więc pewnie już mi się to nie zmieni - na razie to będę dobrym wujkiem dla siostrzenicy żony (wcześniak, proszę o modlitwę w sprawie, by udało się dziecku dojść do siebie, przeżyć - na razie wszystko na to wskazuje, że będzie dobrze i nie mieć żadnych problemów później) oraz dla przyszłego siostrzeńca swojego własnego (tu proszę o modlitwę za szczęśliwe rozwiązanie).
Co do in vitro - mimo wszystko jest to fabryczna ingerencja w naturę, która - nota bene - nie służy ratowaniu życia (jak wszelkie ingerencje medyczne), a tylko powołaniu nowego. Tutaj człowiek stawia się w roli Boga, a tego nie zaakceptuję.
Bo mam nadzieję Kozioł, że w sprawach takich patologii jak:
- sztuczne zapłodnienie z banku spermy od obcego człowieka (co rodzi różne straszne implikacje w przyszłości, o czym nieczęsto się mówi - choćby możliwość związania się brata i siostry ze sobą)
- korzystanie z pomocy "surogatki"
- zamrażanie bądź niszczenie "zarodków nadprogramowych"
zdanie masz podobne jak ja.
Pozdrawiam

Kozioł napisał(a):
gacjan napisał(a):
Nigdy, ale to nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy dla tego by mieć dziecko uciekną się do tak zimnej i klinicznej metody, jak stworzenie go w warunkach laboratoryjnych w próbówce.
To musi wynikać z pewnej pustki w życiu. Bo jasne, fajnie mieć dziecko, ale jeśli człowiek nie radzi sobie bez dziecka, to znaczy że jego życie jest po prostu puste.
Co innego adopcja - do tego rozwiązania ciężko mieć zastrzeżenia.
Przy zapłodnieniu in-vitro dzieci rozwijają się w matce, matka przechodzi naturalnie całą ciążę i poród. Poza samym procesem zapłodnienia i przeniesieniem zarodka do macicy małżeństwo przeżywa cały okres do porodu i poród. No i dziecko to krew z krwi.

Bardzo wiele ludzi nie wyobraża sobie wychowywania nie rodzonego dziecka. Znam pary które zrezygnowały z adopcji dziecka ponieważ uświadomiły sobie, że potrafiłyby kochać go tak, jak rodzone.

Cytuj:
Bo jasne, fajnie mieć dziecko, ale jeśli człowiek nie radzi sobie bez dziecka, to znaczy że jego życie jest po prostu puste.
To bardzo krzywdzące postawienie sprawy.


Śr sty 29, 2014 12:32
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Cytuj:
Mylisz się i nie mylisz. Teraz tez podaje się często dwa, trzy zarodki. Kiedys podawano nawet więcej. Dziś procedury sa ukierunkowane na "skuteczność", ukierunkowanie na zycie jest mniejsze ale coraz częstsze. Większość chrześcijan dopuszcza in-vitro na różnych warunkach ale nie dopuszcza "nadmiarowych" zarodków (KRK jest tu dość osamotniony).

Amerykanka urodziła 6 dzieci metodą in vitro, pozostało jeszcze 8 zapłodnionych zamrożonych zarodków.
Poleciała aby nie niszczyć, ale zainplantować jej wszystkie.
I urodziła 8 dzieci.
Oglądałam w tv film o jej przypadku.


Śr sty 29, 2014 12:43

Dołączył(a): Wt lis 19, 2013 21:22
Posty: 751
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Tak ale nie wszyscy godzą się urodzić ośmioro dzieci. Reszta jest zbędna i co wtedy?


Śr sty 29, 2014 12:47
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
olijula napisał(a):
Tak ale nie wszyscy godzą się urodzić ośmioro dzieci. Reszta jest zbędna i co wtedy?

W wielu krajach prawnie ograniczona jest liczba tworzonych embrionów - Czechy, Kanada, Litwa, Niemcy, Portugalia, Szwajcaria, Turcja, Włochy.
Przygotowywany przez Gowina projekt zakładał podobne ograniczenie w Polsce.


Śr sty 29, 2014 12:58

Dołączył(a): Wt sty 21, 2014 18:31
Posty: 22
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Wbiłam sobie do glowy in-vitro ,ponieważ przez 2,5 roku regularnych badań nie udało się przez naprotechnologię.Mąż ma zaleczonego gronkowca, ale wyników nasienia nie są w stanie już podnieść.Przez 2, 5 roku jeżdziliśmy kilka razy w miesiącu do lekarza.Każdy kto przechodzi taki cykl leczenia, wie o czym mówię.Gdyby była szansa z naprotechnologią -skorzystlibyśmy, ale jej nie ma.Potwierdziło to trzech lekarzy przeglądając badania i obserwując nas przez te miesiące.Nieustannie obserwują nas lekarze...nie dają szansy poprzez naprotechnologię, ponieważ próbowali wszystkiego w ramach tej metody.


Śr sty 29, 2014 13:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 21, 2014 18:31
Posty: 22
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Niestety lekarze godzą się na nadmiarowe zarodki.Nigdy nie słyszałam o stworzeniu jednego...chodzi o skuteczność


Śr sty 29, 2014 13:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
Kozioł
Nie za wiele wymagasz? Chcesz aby KRK był ekskluzywny a nie powszechny? Jeżeli duża część katolików ma problemy z podstawami i nie rozumie nauczania KRK to tylko zakasać rękawy i próbować wśród ludzi do ludzi dotrzeć, a nie tworzyc klub "tylko dla swiadomych".
Bardzo źle mnie zrozumiałeś Kożle. Zauważ że pisałem konkretnie o dowodach w postaci np jakichś statystyk. Trudno aby w statystyce na temat zdania o Kościele brac pod uwagę ludzi, którzy o jego nauce nie mają pojęcia. Podobnie nie będziesz brał w temacie o bezpieczeństwie ruchu drogowego, pod uwagę zdania ludzi ktorzy nawet mają prawo jazdy, ale zakupione na bazarze.

Zaskakujesz mnie tak swoją drogą. Mam wrażenie że jednak czepiasz się celowo katolików, bo popadasz w absurdy. Gdzie napisałem o ekskluzywności? Przecież to proste - jesteś katolikiem bo praktykujesz, wierzysz, modlisz się, czytać Biblię, Katechizm, znasz naukę Kościoła i choć masz prawo ją zgłębiać a nawet pytać, to nie koniecznie ją podważasz i to w istotnych miejscach. Oczywiście natężenie poszczególnych cech może być inne. Można nie czytać katechizmu, ale znać treści które w nim są, z innych źródeł itp. Nie rozumiem po co wkleja się tu statystyki które nie mają nic do tematu. To że ktoś ma prawicowe poglądy nie znaczy że jest katolikiem. Sam znam takich ludzi. Co ma stanowisko Polaków, do stanowiska katolików, których być może nie ma nawet połowy w Polsce, ale realnie, a nie wedle deklaracji. Ja bym zapytał i sprawdził ilu z tych 71 % wie na czym w ogóle in vitro polega, zna zdania za i przeciw i wtedy jak będzie 70% to ok. Ale to dla tematu nic nie znaczy.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Śr sty 29, 2014 13:16
Zobacz profil
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
olijula napisał(a):
Co do adopcji starszego dziecka to jest oczywiste, że nie jest to taką prosta sprawą i wymagającą wile samozaparcia, cierpliwości, poświęcenia i ogromnej miłości. Zawsze można zaadoptować starsze dziecko a potem spokojnie bez "parcia" czekać aż będzie możliwość przygarnięcia jakiegoś maleństwa.
To nie jest takie proste :) O ograniczeniach administracyjnych nie będę pisał, bo sam sie w nich kiedys pogubiłem.
Nie mozna traktowac dziecka jako cos na jakis czas, jako cos, co ma zaspokoic czasowo, a potem "bez parcia". To nie takie proste.
olijula napisał(a):
Starsze dzieciaki też pragną mieć kogoś kto stworzy im dom i pokocha. Jednak z pewnością musi to być świadoma przemyślana i odpowiedzialna decyzja.
O to to! Szczególnie w przypadku dzieci starszych to powinna byc przemyślana decyzja. Przemyślana takze dlatego aby w trakcie nie generować mało uzasadnionych nadziei u dziecka. To nie sa proste sprawy :/
Mam w rodzinie osoby z domu dziecka. Wiele przegadaliśmy. Tu nie ma nic oczywistego.


Śr sty 29, 2014 13:17
Post Re: Doktryna kościelna zniszczyła mi życie...in vitro
WIST napisał(a):
Bardzo źle mnie zrozumiałeś Kożle. Zauważ że pisałem konkretnie o dowodach w postaci np jakichś statystyk. Trudno aby w statystyce na temat zdania o Kościele brac pod uwagę ludzi, którzy o jego nauce nie mają pojęcia. Podobnie nie będziesz brał w temacie o bezpieczeństwie ruchu drogowego, pod uwagę zdania ludzi ktorzy nawet mają prawo jazdy, ale zakupione na bazarze.
Nie ma lepszych i gorszych członków KRK, prawda? Czy wg ciebie swoje opinie moga wyrazac tylko ci, ktorzy maja np. 5 z religii na swiadectwie? Mało KRK trąbi, ze in-vitro to zło, a dzieci szatańskiego grzechu z in-vitro maja bruzdę? Do kogos nie dotarło, ktos w Polsce nie słyszał?

71% utożsamiających się z KRK i chodzących w niedzielę na msze jest za in-vitro dla małżeństw.
Jakie następne kryteria zastosujesz aby można było kogos nazwac katolikiem?

P.s. Członkami ruchu drogowego są wszyscy, nie tylko ci z prawo jazdy.


Śr sty 29, 2014 13:26
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 248 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 17  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL