Piątek - wstrzemiężliwość
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): Wymysły wegetarian to już jest inna sprawa To nie żadne wymysły. Tak zyje 20-40% ludzi, czyli półtora do 3 mld ludzi. Robek napisał(a): natomiast mi chodziło, czym ta ryba jest? to roślina? Podział jest historyczny, kulturowy, a nie wg współczesnej biologii. W dodatku zrozumiały dla zainteresowanych.
|
Cz lut 18, 2016 13:36 |
|
|
|
|
Robek
Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04 Posty: 6825
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Kozioł napisał(a): To nie żadne wymysły. Tak zyje 20-40% ludzi, czyli półtora do 3 mld ludzi. Unikanie mięsa, to jest jakieś wynaturzenie. Kozioł napisał(a): Podział jest historyczny, kulturowy, a nie wg współczesnej biologii. W dodatku zrozumiały dla zainteresowanych. Widać tu siłe przebicia, jaką ma kościół katolicki, pod patronatem papieża i wszystkich jego podwładnych Jak by papież powiedział, że pomidor to jest mięso, i z tego powodu nie można jeść go w trakcie postu, to wszyscy by sie z tym zgodzili, w końcu papież ma zawsze racje
_________________ Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.
|
Cz lut 18, 2016 16:48 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): Jak by papież powiedział, że pomidor to jest mięso Ja bym powiedział, że to owoc i w pierwszej chwili by mnie wysmiali ... w pierwszej chwili.
|
Cz lut 18, 2016 20:13 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): Kozioł napisał(a): To nie żadne wymysły. Tak zyje 20-40% ludzi, czyli półtora do 3 mld ludzi. Unikanie mięsa, to jest jakieś wynaturzenie. Sam jesteś wynaturzenie Robek Oby z niskim cholersterolem
|
Cz lut 18, 2016 21:56 |
|
|
Robek
Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04 Posty: 6825
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
FranF napisał(a): Robek napisał(a): Kozioł napisał(a): To nie żadne wymysły. Tak zyje 20-40% ludzi, czyli półtora do 3 mld ludzi. Unikanie mięsa, to jest jakieś wynaturzenie. Sam jesteś wynaturzenie Robek Oby z niskim cholersterolem Przecież w zgodzie z naturą, jem mięso, więc nie wiem o co ci chodzi?
_________________ Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.
|
Cz lut 18, 2016 22:49 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): FranF napisał(a): Sam jesteś wynaturzenie Robek Oby z niskim cholersterolem Przecież w zgodzie z naturą, jem mięso, więc nie wiem o co ci chodzi? Levi-Strauss zbudował całą spójną teorię na opozycjach, gdzie surowe (bez przeróbek) było w kontrze do gotowanego (przerobionego), jedno podlegało "naturze", drugie "kulturze" Oczywiście nie każdy antropolog również jest funkcjonalistą jak ten pan, ale opozycja surowe-gotowane jako ilustracja opozycji natura-kultura (o ile robimy taki podział, bo to wcale nie jest takie oczywiste) pozostała w dyscyplinie na długo. Nie byłabym więc taka pewna czy jesz w zgodzie z naturą, czy "kulturą" O ile nie wgryzasz się w koński zad na żywca (swoimi zębami), tudzież nie spożywasz gnijącej padliny - wtedy uznaj mój post za niebyły
|
Pt lut 19, 2016 9:44 |
|
|
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): Przecież w zgodzie z naturą, jem mięso, więc nie wiem o co ci chodzi? Znaczy polujesz, czy jesteś padlinożercą?
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pt lut 19, 2016 11:41 |
|
|
Robek
Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04 Posty: 6825
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
FranF napisał(a): Levi-Strauss zbudował całą spójną teorię na opozycjach, gdzie surowe (bez przeróbek) było w kontrze do gotowanego (przerobionego), jedno podlegało "naturze", drugie "kulturze" Oczywiście nie każdy antropolog również jest funkcjonalistą jak ten pan, ale opozycja surowe-gotowane jako ilustracja opozycji natura-kultura (o ile robimy taki podział, bo to wcale nie jest takie oczywiste) pozostała w dyscyplinie na długo. Nie byłabym więc taka pewna czy jesz w zgodzie z naturą, czy "kulturą" W tej sytuacji to nie potrzebnie powiedziałem "naturalne" tu bardziej by pasowało zdrowe. Bo człowiek jako zwierze wszystkożerne, powinien żreć wszystko Słownictwo może niezbyt przyjazne, no ale tak wychodzi, i unikanie mięsa jest bardziej niezdrowe, niż jedzenie go w przetworzonej formie. JedenPost napisał(a): Robek napisał(a): Przecież w zgodzie z naturą, jem mięso, więc nie wiem o co ci chodzi? Znaczy polujesz, czy jesteś padlinożercą? Inni za mnie polują, ja tylko konsumuje
_________________ Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.
|
Pt lut 19, 2016 12:00 |
|
|
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): Inni za mnie polują, ja tylko konsumuje Padlinożerca znaczy, OK.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pt lut 19, 2016 12:11 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): FranF napisał(a): Levi-Strauss zbudował całą spójną teorię na opozycjach, gdzie surowe (bez przeróbek) było w kontrze do gotowanego (przerobionego), jedno podlegało "naturze", drugie "kulturze" Oczywiście nie każdy antropolog również jest funkcjonalistą jak ten pan, ale opozycja surowe-gotowane jako ilustracja opozycji natura-kultura (o ile robimy taki podział, bo to wcale nie jest takie oczywiste) pozostała w dyscyplinie na długo. Nie byłabym więc taka pewna czy jesz w zgodzie z naturą, czy "kulturą" W tej sytuacji to nie potrzebnie powiedziałem "naturalne" tu bardziej by pasowało zdrowe. Bo człowiek jako zwierze wszystkożerne, powinien żreć wszystko Słownictwo może niezbyt przyjazne, no ale tak wychodzi, i unikanie mięsa jest bardziej niezdrowe, niż jedzenie go w przetworzonej formie. JedenPost napisał(a): Robek napisał(a): Przecież w zgodzie z naturą, jem mięso, więc nie wiem o co ci chodzi? Znaczy polujesz, czy jesteś padlinożercą? Inni za mnie polują, ja tylko konsumuje Chyba wiesz ze po kilku dniach wszystko staje sie padlina, czy to zdechle ze starosci, czy zabite.
|
Pt lut 19, 2016 12:14 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): W tej sytuacji to nie potrzebnie powiedziałem "naturalne" tu bardziej by pasowało zdrowe. Bo człowiek jako zwierze wszystkożerne, powinien żreć wszystko Słownictwo może niezbyt przyjazne, no ale tak wychodzi, i unikanie mięsa jest bardziej niezdrowe, niż jedzenie go w przetworzonej formie. A skąd takie wnioski? W wiki znalazłem m.in. to: Wegetarianie umierają na choroby serca o 29% rzadziej niż nie-wegetarianie, a na raka 18% rzadziej. Dieta wegetariańska zmniejsza też ryzyko i objawy cukrzycy i otyłości. Gęstość kości ludzi na diecie wegańskiej jest mniejsza w porównaniu z gęstością kości nie-wegan, jednakże różnica jest na tyle mała, że nie ma to znaczenia klinicznego.
Polski Instytut Żywności i Żywienia stoi na stanowisku, iż prawidłowo zbilansowane diety wegetariańskie - zarówno laktowegetariańska i laktoowowegetariańska - zapewniają niezbędne składniki odżywcze i mogą być stosowane u dzieci i młodzieży jak również zapewniają korzyści zdrowotne przy zapobieganiu i leczeniu wielu chorób (osteoporoza, dna moczanowa, niektóre nowotwory, stany zwyrodnieniowe, otyłość, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze ) szczególnie u osób dorosłych.Sam jem mięso ilekroć jestem poza Europą (niestety europejskie mi szkodzi, a objawy są bardzo uciążliwe, powodów nie znam), bo po prostu lubię. Jest to także łatwiejsza kuchnia od wegetariańskiej. Nie rozumiem "ideowych" wegetarian, wręcz mnie drażnią (to jak jakaś religia), jednak nie napiszę, że unikanie mięsa jest niezdrowe, bo to bzdura.
|
Pt lut 19, 2016 13:48 |
|
|
Robek
Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04 Posty: 6825
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Kozioł napisał(a): Nie rozumiem "ideowych" wegetarian, wręcz mnie drażnią (to jak jakaś religia), jednak nie napiszę, że unikanie mięsa jest niezdrowe, bo to bzdura. Skoro tak, to ludzie są roślinożerni? https://pl.wikipedia.org/wiki/Fitofag
_________________ Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.
|
Pt lut 19, 2016 14:23 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
To prawda, ludzie są wszystkożerni. Co oznacza, ze mogą pożywiać się na różne sposoby. Bardzo to zwiększa szanse na nasze przeżycie. Nie oznacza jednak, ze musimy jeść wszystko, całą gamę pożywienia. Nie jadasz owadów, prawda?
|
Pt lut 19, 2016 14:41 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
Robek napisał(a): FranF napisał(a): Levi-Strauss zbudował całą spójną teorię na opozycjach, gdzie surowe (bez przeróbek) było w kontrze do gotowanego (przerobionego), jedno podlegało "naturze", drugie "kulturze" Oczywiście nie każdy antropolog również jest funkcjonalistą jak ten pan, ale opozycja surowe-gotowane jako ilustracja opozycji natura-kultura (o ile robimy taki podział, bo to wcale nie jest takie oczywiste) pozostała w dyscyplinie na długo. Nie byłabym więc taka pewna czy jesz w zgodzie z naturą, czy "kulturą" W tej sytuacji to nie potrzebnie powiedziałem "naturalne" tu bardziej by pasowało zdrowe. Bo człowiek jako zwierze wszystkożerne, powinien żreć wszystko Słownictwo może niezbyt przyjazne, no ale tak wychodzi, i unikanie mięsa jest bardziej niezdrowe, niż jedzenie go w przetworzonej formie. To może tak. Na początek mit nr 1 - unikanie mięsa nie jest niezdrowe. Jak dobrze wskazał Kozioł przy dzisiejszej skali konsumpcji produktów zwierzęcych wprost odwrotnie. Mamy obecnie w niektórych regionach świata niesamowity dostęp do jedzenia (jaka jest jego jakość - inna sprawa) i raczej zdrowotny problem z nadmiarem konsumpcji niektórych rzeczy. Nie zawsze tak było i nie chodzi mi dokładnie o to, że jesteś młody, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu rynek wyglądał nieco inaczej. Im dalej w czasie się cofniemy, tym bardziej zobaczymy, że mięso jako takie było raczej dobrem luksusowym i symbolem uprzywilejowania, stąd taki dziwny trend do fetyszyzacji robotniczej wkładki mięsnej przy pustych półkach sklepowych. Kilkaset lat temu mięso na łebka to mozna było w niektórych warstwach społecznych liczyć w skali roku. Na przednówku to i zwierzęta hodowlane miały na sobie głównie skórę, o ile w ogóle przeżyły. A uwież mi, chłop, który taką krowę miał tuz pod nosem (bo zwierzeta na wsiach zimowały w chatach z ludźmi) raczej nie miał by skrupułów z zarżnięciem jej. Bo był potwornie zwykle głodny. I fakt, nie mogę zaprzeczyć, że z reguły ludzie jedli mięso, ale to były inne ilości, inna skala itd. Jak kojarzysz słynną scenę z Konopielki z rozwalonym jajkiem - dopisz sobie resztę. To dzisiejsze sposoby uczynienia z hodowli zwierząt i pozyskiwania nabiału przemysłu zmieniły bardzo dużo w ludzkiej sytuacji. Zwierzęcej również, ze względu na eksploatację na niesamowitą skalę. Opisy dawnych uczt to nie są opisy żywieniowe w istocie, zaś pięć dzikich kuropatw to było znacznie mniej niż dzisiejsze pół kurczaka z rożna. A w wielu wypadkach za polowanie na dzikie zwierzęta można było doczekać się kary Lekarz obecnie wcale nie płaczą, że jemy za mało mięsa i to źle. Z reguły każą go... unikać, a już na pewno w takiej formie, jak się to u nas utarło jadać. Bo sporo dolegliwości z jakimi się stykamy można złagodzić przez zmianę diety. Co ludzie jednak mają w odwłoku, skoro na zapchane żyły mają leki, wyhodowaną cukrzycę im leczą na nfz, nadciśnienie również się wyreguluje, otyłość da się znieść itd. Rak okrężnicy - zbyt daleka perspektywa dla trzydziestolatka Dawniej było o tyle sprawiedliwiej, że się za długo nie zyło, a choroby dość szybko ludzi wykańczały. Człowiek jest "wszystkożerny" (jak spora część naczelnych, ale i nie tylko) w takim wymiarze, że jest w stanie przeżyć, żywiąc się różnymi produktami. Żyje pan, który kilka lat żyjąc (z wyboru) z watahą wilków, jadł to co one. Spoko. Tylko nie należy mylić możliwości przeżycia przez jakiś czas z tym jak działa nasz organizm oraz z tym, że jak się nie umrze po zjedzeniu papieru, to znaczy, że to może być produkt żywieniowy, albo, że coś z tego mamy Znaczna część populacji w Europie nie trawi laktozy. Nie chodzi mi o alergie, bo to inna broszka, ale o zwykłą nietolerancję, która objawia się tym, że jak ktoś ma w bebechach laktazę, to rozłoży ona laktozę. Jak jej nie ma, laktoza leci dalej po jelitkach, ale trafia się bakteriom na następnym etapie. Te są zadowolone, ale to są paskudy straszne w gruncie rzeczy, bo produkty rozkładu dziarsko wydalają. Gazy głównie. U niektórych osób - np. u mnie poza rewolucją gastryczną na dużą skalę (łyżka twarożku i wyglądam na trzeci miesiąc ciąży z brzucha) są jeszcze problemy z oddychaniem (najbardziej prawdopodobna teoria - tlen jest wypychany przez związki węgla z tlenem i sie robi konkurencja przy hemoglobinie). Nie zmienia to jednak faktu, że spożycie produktów mlecznych na łebka jest szalone, a laktoza jest dodawana do większości gotowych produktów, do dziś nie wiem po co. I tak, ja mogę pić mleko, nawet może coś przyswoję, ale nie oznacza to, że ogólny bilans będzie dodatni. Nieco niższy poziom nietolerancji mają członkowie mojej dalszej rodziny, ale oni w ogóle nawet nie rozważali rezygnacji z nabiału, bo uważają, że się tak żyć nie da. To cierpią i tyle, a rozwiązanie jest banalne U większości zwierząt dieta podyktowana jest dostępnością, warunkami pogodowymi oraz masą innych zmiennych. Z "natury" mają to, że niektóre rzeczy trawia lepiej, inne gorzej, a instynkt u drapieżników często podpowiada im pewną drogę, co wcale nie oznacza, że kot jakieś drobne zwierzątko od razu ukatrupi - ale jest duża szansa. Ludzkie niemowle raczej kreta zamęczy niż spróbuje się wgryźć w bebechy i zjeść flaczki ze smakiem. U ludzi dodatkowo występuje tradycja, uwarunkowania kulturowe, zwyczaje w lokalnych społecznościach, czy umiejętność uczenia się od innych i kreatywność w zakresie diety. Niektórzy widząc torebkę z soczewicą pukają się w głowę, inni widzą smaczny posiłek z dużą wartością odżywczą, tylko potrzebują kilka sprzętów i dodatków. Jako zdeterminowani wszystkożercy powinniśmy mieć nie tylko kuchnię w odwłoku, ale i sam pomysł odrzucania jakiś produktów. Zapewniam Cię, że w bogactwie ludzkiej pomysłowości znajdziesz takie produkty, które zjesz ewentualnie w razie widma śmierci głodowej, choć i tak dopiero wtedy jak wszystkie drzewa z kory będą obgryzione, a w ziemi nie bedzie już pędraków. Podsumowująć - generalnie ludzie są w stanie zjeść wiele i przeżyć, ale niekoniecznie ich organizm cokolwiek z tego przyswoi (w zasadzie jedzenie to pikuś, trawienie to już coś). Nie ma absolutnie nic dziwnego i nienaturalnego w tym, że ludzie z różnych względów (niektórzy z religijnych) tak czy inaczej kreują swoje diety. Niejedzenie mięsa nie pociąga za sobą negatywnych skutków zdrowotnych - za to źła dieta owszem, choć akurat mamy zdecydowanie większy problem z ludźmi jedzącymi mięso niż z wegusami pod tym względem. Bo wegusi statystycznie częściej interesują się tym co jedzą i co potem ich organizm z tego ma - dość banalne wytłumaczenie Ostatnie w Polsce badanie dzieci wegańskich i wegetariańskich to potwierdzio. Nie oznacza to jednak, że jakaś dieta eliminacyjna jest super zdrowa inna nie, nie bez powodów od kilku lat mówi się o tzw. budyniowym wegetarianiźmie, czy o tym, że fast food, nawet wegański to nadal może być syf. Ja przeszłam na dietę roślinną będąc nastolatką. Przyczyny: zdrowotne, ideowe, przymusowe (moją rodzinę było stać na mięso raz na miesiąc lub kwartał i to wcale nie były jakieś wartościowe kawałki zwierzaka, tylko te tańsze). Baardzo pomogło mi to przy stanie zdrowia i wtedy, kiedy (w szpitalu) musiałam jeść inaczej, leczenie przynosiło daleko mniejsze skutki niz zamierzone. Nie sądzę bym miała w sobie tyle wyższości czy pychy, żebym mogła powiedzieć, że czyjaś dieta jest nienormalna, bo nie je tego czy tamtego. Nie je to nie je. To, że mnie osobiście może dziwić, że ktoś się burzy na konsumpcję psów, wcinając wieprzowinę, a jedzęc w piątek rybę-niemięso patrzy z podejrzliwością na kogoś, kto pyta, czy coś aby na pewno nie ma wieprzowiny, ale wołowinę zje - to już moja działka i moje problemy z wytłumaczeniem sobie podstawowych teorii antropologicznych. Z naturą ma to mało wspólnego,a wszyscy jesteśmy we współczesnym świecie w taki czy inny sposób "wynaturzeni". Teraz już jestem na emeryturze. Żadne z moich dzieci nie miało w domu mięcha. Żyją . Jedno sporadycznie jada ryby, ale to głównie z racji mieszkania w takim a nie innym miejscu i to była decyzja już dorosłego człowieka. Zdrowe dzieci mam cały czas, co gorsza obawiam się, że trochę za zdrowe, bo mi się na tle otoczenia za bardzo z tym zdrowiem odznaczają:) Dieta pewnie dużo dała, ale to i kwestia szczęścia. @Kozioł Zaciekawiła mnie Twoja reakcja na mięso w zależności od regionu. Możesz zdradzić w jakim miejscu na świecie nie doświadczasz tych negatywnych konsekwencji? Przepraszam, jeśli jestem zbyt wścibska, ale to fascynujące
|
Pt lut 19, 2016 19:33 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Re: Piątek - wstrzemiężliwość
FranF napisał(a): @Kozioł Zaciekawiła mnie Twoja reakcja na mięso w zależności od regionu. Możesz zdradzić w jakim miejscu na świecie nie doświadczasz tych negatywnych konsekwencji? Przepraszam, jeśli jestem zbyt wścibska, ale to fascynujące Np. już w Afryce północnej z reguły nie mam problemów ale co do Turcja już nie jestem pewien (był pewien incydent na wybrzeżu morza Marmara). Wyliczać można długo ale zasada jest jedna: im dalej od Europy i europejskiego przemysłu spozywczego, tym jestem bezpieczniejszy (żadnych, najmniejszych problemów w rejonie Birma/Laos/Kambodża/Tajlandia.). p.s. Suszona wołowina z Oklahomy jest przepyszna
|
Pt lut 19, 2016 19:58 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|