Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 18:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 64 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
O ile dobrze rozumiem, pretensje są o to, że ksiądz był niekulturalny, a nawet ich obrażał. Nie o to, że czegoś oczekiwał (na ten temat jest tylko konkretne pytanie), więc z pół tego wątku wyszło od rzeczy. Czytaliście posty, czy ot tak tylko szukaliście, kogo by tu ochrzanić?

Wracając jednak do rzeczy, ostatnio papież mówił, że wiele ślubów jest nieważnie zawartych, bo zbyt łatwo się ich udziela. W tym świetle może być trudniej niż kiedyś uzyskać zgodę. Jeśli nie potraficie zdecydować się na takie małe wyrzeczenie, jak trzy miesiące bez seksu i bez spania w jednym łóżku, to wcale nie byłbym pewien świetlanej przyszłości.

To nie są wszystko bezpodstawne nakazy. Gdy facet trochę poczeka i postara się, dobrze to na niego działa. Bardziej kobietę docenia. I to niestety biologia (wynik ewolucji), więc żadna miłość ani ślub tego efektu nie niweluje do zera.

Poza tym nauka KK nakazuje stosowanie metod naturalnych (dziś są już bardzo skuteczne). Czy jesteście gotowi na te dwa tygodnie przerwy w miesiącu? Czy nadal zamierzacie ignorować naukę Kościoła?
Jeśli tak, to nie widzę powodu, aby brać ślub katolicki. Wystarczy cywilny w takim przypadku. Gdy dodacie w treści przysięgi "dopóki śmierć nas nie rozłączy", na jedno wyjdzie.
Jedyny powód, jaki widzę - skoro zależy Ci na poczuciu bezpieczeństwa przy boku partnera - to może być ten aspekt nierozerwalności potwierdzony jakby oficjalnie, na papierze. Ale czy nie za dużo zachodu na taki cel?

Osobiście polecałbym jednak uznanie zasad katolickich w obu wspomnianych aspektach, jeśli naprawdę zależy Wam na ślubie kościelnym. Wiele osób bardzo chwaliło te zasady. Niektórzy nawet twierdzą, że stosowanie metod naturalnych to jeden z filarów ich związku. A już z całą pewnością nie zaszkodzi spróbować.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So cze 25, 2016 22:06
Zobacz profil
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Ntl napisał(a):
Witam :) Chciałabym zapytać, czy istnieje coś takiego jak pozwolenie z kurii na zwolnienie z pierwszej spowiedzi przedślubnej? Mieszkam z Narzeczonym i słyszałam, że w takich sytuacjach księża zwykle bez większych problemów mówią młodym, żeby przystąpili tylko do drugiej spowiedzi. A nasz ksiądz, po zrównaniu nas z ziemią z powodu wspólnego mieszkania, zapytał czy zmienimy swoje postępowanie, czy ma pisać do kurii z prośbą o zwolnienie z pierwszej spowiedzi. Gdy poprosiliśmy żeby napisał, ten uznał, że nie ma żadnego sensownego uzasadnienia. Ostatecznie, licząc na nasz rozsądek, zażądał zmiany sytuacji i dwóch podpisów na karteczce od spowiedzi.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś takim jak pozwolenie aż z kurii w tej materii. Nie daje mi to spokoju bo spowiedź to dla mnie nie są jakieś żarty, nie chciałabym przystępować do niej z przymusu i z nastawieniem, że skłamię w konfesjonale, albo że idę tylko po podpis a rozgrzeszenia i tak nie dostanę.
Z góry dziękuję za odpowiedzi.

@Soul33, to sie wszystko z pierwszym wpisem autorki wiaze.
Kosciol wymaga od narzeczonych dwoch spowiedzi przedslubnych, ktore sa istotna czescia przygotowania duchowego do Sakramentu Malzenstwa.
Warunki waznego Sakramentu Pokuty (bo tu nie tylko o spowiedz chodzi) to
Rachunek sumienia.
Żal za grzechy.
Mocne postanowienie poprawy.
Szczera spowiedź.
Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu

Autorka wie ze grzeszy,ale .... nie zaluje. Poprawic sie (do slubu tylko! kilka miesiecy) nawet nie probuje. A "furtke" zdesperowanego ksiedza, w postaci listu do kurii przyjela jako najlepsze papierkowe rozwiazanie, zeby ksiadz jej nie "zmuszal" do powaznego potraktowania Sakramentu Malzenstwa czyli Pana Boga po prostu.
Ksiadz chyba probowal ich tak otrzezwic kiedy trafil na sciane kompletnego niezrozumienia sensu sakramentow. Ja bym (pedagogicznie) dolozyla zadanie napisania uzasadnienia tej prosby o dyspense i osobistej rozmowy z biskupem.
Poniewaz biskup dla nich wydaje sie byc biurem do stawiania podpisow i pieczatek, wiec machnal reka i wrocil do przepisanych Prawem Koscielnym spowiedzi przedslubnych. Pewnie w nadziei ze mimo wszystko potraktuja ja powaznie i na te ostatnie 3 miesiace narzeczony przeniesie sie na materac.

Autorka uwaza to, jak wynika z jej pytania, za niezyciowe i oskarza ksiedza(!) o zla wole i mnozenie trudnosci. Nasze pytania w wiekszosci probuja ja troche otrzezwic, zeby sie zastanowila jaka naprawde jest jej wiara i czy chodzi jej o przyklepywanie jej stylu zycia i poza tym zostawienie w spokoju, czy o zycie wiara.
W kazdym razie po slubie problemy dopiero sie zaczna. A jesli narzeczony mysli jak onai tez z niczego rezygnowac nie chce nawet teraz, to ja to czarno widze. I o tym byly moje pytania. Mnie jej odpowiedzi nie sa do niczego potrzebne.


N cze 26, 2016 2:33
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Drobna korekta: rozejrzalam sie po necie i faktycznie, wydaje sie byc rozpowschechniona praktyka tylko jednej spowiedzi przedslubnej dla zyjacych razem. Z tym, ze ze strony ksiezy wyglada to na pogodzenie sie z powszechna ignorancja a z drugiej strony jest to odbierane jako oczywista oczywistosc.

Dekalog to taki wymysl ksiezy zeby mieli sie czego czepiac!

To ja sie naprawde przylaczam do slow papieza Franciszka o niewaznych malzenstwach.


N cze 26, 2016 2:53
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Ntl napisał(a):
Poza paroma osobami, do właściwego tematu nie odniósł się nikt. Zadałam proste pytanie, opisałam w kilku słowach sytuację, żeby mieć je do czego odnieść. Zrodziła się dyskusja na zupełnie inny temat. Ale już koniec z dalszym tłumaczeniem się, w stosunku do nikogo tutaj nie czuję się czemukolwiek winna. A przecież i tak każdy wie lepiej jaka jestem i co noszę w sobie. Przerażające jak łatwo człowiek-katolik potrafi ocenić drugiego człowieka. Oby każdy był taki święty za jakiego się ma i pilnował swojej belki w oku, zamiast doszukiwać się drzazgi w oku kogoś, kto tej drzazgi jest świadomy.

Dziękuję wszystkim za rozmowę i każdego z osobna serdecznie pozdrawiam.

Skoro wskazywanie zasadności nauki Kościoła uznajesz za ocenianie Ciebie, to dajesz tym jedynie dowód, że chodzi Ci w zasadzie tylko o białą suknię, piękny śpiew w kościele, o życzenia przed kościołem, a nie o sakrament małżeństwa.

Cytuj:
W kazdym razie po slubie problemy dopiero sie zaczna. A jesli narzeczony mysli jak onai tez z niczego rezygnowac nie chce nawet teraz, to ja to czarno widze. I o tym byly moje pytania. Mnie jej odpowiedzi nie sa do niczego potrzebne.

Po jakim okresie małżeństwa zaczną się żale, że "on wymusza seks, że nie rozumie jej potrzeb, że miłość to nie jedynie seks", czyli niezrozumienie kobieta zawsze może, ale nie zawsze chce, mężczyzna nie zawsze może, ale zawsze chce......tym bardziej, że przywykł dostawać zawsze.


N cze 26, 2016 9:11

Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48
Posty: 3265
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Ntl jestem całkowicie pewien, że literalnie nikt tutaj nie chce dla Ciebie źle. Nawet jeśli ktoś mówi mocno, to dlatego, że widzi jak bardzo roszczeniowa jest Twoja postawa.
Myślę, że Saul trafił w sedno - zarówno co do treści, jak i tonu.

_________________
pozdrawiam serdecznie
Marek
Obrazek


N cze 26, 2016 10:32
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr wrz 29, 2010 12:04
Posty: 114
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Kael napisał(a):

To ja sie naprawde przylaczam do slow papieza Franciszka o niewaznych malzenstwach.


Papież Benedykt XVI widział ten problem nieco inaczej "„Prawdziwa niezdolność psychiczna wymaga, aby w chwili zawierania małżeństwa istniała szczególna anomalia psychiczna, poważnie zaburzająca używanie rozumu bądź zdolność poznania teoretycznego i oceniającego w odniesieniu do poważnych decyzji”

Ludzie dokonale wiedzą czym jest nierozerwalność małżeństwa, tylko zwyczajowo mają to w nosie poprostu.


N cze 26, 2016 15:49
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Soul33 napisał(a):
Poza tym nauka KK nakazuje stosowanie metod naturalnych (dziś są już bardzo skuteczne).

Nie nakazuje. Pozwala.

:)

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Pn cze 27, 2016 6:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 24, 2016 23:27
Posty: 13
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Witajcie! Kłania się autorka wątku. Piszę tutaj, żeby nie robić bałaganu i nie opisywać sytuacji po raz kolejny. Moje pierwsze "objawienie" na tym forum wywołało niemałą burzę. Ale pojawiam się znów, z nowymi doświadczeniami i jeszcze większym mętlikiem w głowie. Nie przychodzę już po radę, ale by opowiedzieć Wam, że te awantury o współżycie okazały się niezasadne, bo i brak tegoż też jest mało satysfakcjonujący.

Początki były trudne po tym zimnym kuble wody, jednakowoż doszliśmy do wniosku, że pewne wyrzeczenia dobrze nam zrobią - seks to nie wszystko i pragniemy udowodnić, że to prawda, że to nie jest podstawa naszego związku. Jak sugerowały Wasze odpowiedzi w tym wątku oraz argumenty księdza na pierwszej rozmowie, wszystko toczy się o to nieszczęsne współżycie przed ślubem, więc przyrzekliśmy sobie zachować wstrzemięźliwość do tego wspaniałego dnia. Powiecie zapewne, że problem z głowy - otóż nie. Poszliśmy do spowiedzi z tym właśnie postanowieniem, ale rozgrzeszenia brak. Tak jak się spodziewaliśmy, trzeba dążyć do tego by zamieszkać osobno, a jeśli nie ma takiej możliwości to trudno, spowiednik rozumie sytuację i nie widzi problemu, żeby przystąpić tylko do jednej spowiedzi - na dzień przed ślubem. Pouczył, że to ostateczność, oczywiście zachował się jak na księdza przystało, ale zrobił to spokojnie i kulturalnie. Da się?

Pójdźmy dalej. Byliśmy dziś na kolejnej rozmowie u naszego księdza w kancelarii. Do ślubu został miesiąc. Opowiedzieliśmy mu wszystko, opowiedzieliśmy o naszym postanowieniu. Reakcja księdza? Taka sama. Może i gorsza niż ostatnio. Wytrąciliśmy mu naszym postanowieniem argument o współżyciu, więc włączył krzyk, wyśmiewanie naszych tłumaczeń i "za to źle przeżyte narzeczeństwo nie zdziwcie się, jak wiele przykrości w życiu Was spotka, żebyście nie żałowali" (oj, wiele musiałam nagrzeszyć w brzuszku mamy i jako niemowlę, bo moje życie nigdy do najlżejszych nie należało, myślałam, że takie poglądy Kościół już dawno odstawił na bok). Okazuje się, że nie jest tak kolorowo jak się wydaje. Nie wystarczy dobra wola i brak współżycia jak sporo z Was sugerowało... Ktoś z Was napisał, że samo w sobie mieszkanie nie powinno być traktowane jako grzech. Tak też wiele razy słyszałam z ust księży, również na kursie przedmałżeńskim. Jak więc w końcu...?

Zapytacie po co całe zamieszanie? W końcu łatwiej zamieszkać osobno, choćby dla świętego spokoju. Owszem. Chodzi o ludzką zupełnie rzecz jaką jest to, że kocham i chcę dla narzeczonego jak najlepiej. Sytuacja życiowa zmusiła go do tego, by godził pracę na trzy zmiany ze studiami i zaoczną szkołą weekendową, wszystko w mojej miejscowości (dom rodzinny narzeczonego znajduje się większy kawałek ode mnie, z autobusami kursującymi średnio według jego potrzeb). Wobec tego zarabianie pieniędzy i przeznaczanie ich na wynajem mieszkania w tej okolicy mało ratuje sytuację. Tym bardziej, że każdy możliwy zaoszczędzony grosz odkładamy na nasz ślub, a właściwie ślubik. Krąży mi więc po głowie pytanie, trochę głupie, ale poważnie mnie to zastanawia. Tak na prawdę nie mam pojęcia co dokładnie kryje się pod pojęciem wspólnego mieszkania. Czy przeprowadzka narzeczonego z mojego łóżka do salonu na kanapę i opróżnienie mojej szafy z jego ubrań już uprawnia nas do powiedzenia, że zamieszkaliśmy oddzielnie? Idziemy jutro do kolejnej spowiedzi, według zaleceń naszego księdza powinniśmy szukać, aż w końcu znajdziemy spowiednika, który udzieli nam rozgrzeszenia w tej sytuacji (momentami mam wrażenie, że chodzi tylko o to, żeby wszędzie wszystko było, karteczki uzupełnione i protokół bez skazy, mimo wszystko). Tym razem rozgrzeszenie otrzymamy, jeśli nie z naszym postanowieniem o wstrzemięźliwości, to z wyjściem awaryjnym w postaci pokoiku u wujka narzeczonego - dalej od miejsca pracy, utrudniłoby to sytuację, ale ten miesiąc do ślubu jakoś dałoby się znieść. Ale czy nie wyjdzie na jedno? Narzeczony sporą część dnia spędza w pracy, kolejną część odsypia, dla siebie czasu wiele nie mamy, więc jeśli się wyprowadzi do wujka to każdy wolny moment spędzimy i tak razem - u mnie, u wujka, na mieście, tylko spać narzeczony będzie gdzie indziej. Tak samo by było, gdyby po prostu przeniósł się do innego pokoju. Nieco głupawe myślenie, ale moim zdaniem logiki tu nie brakuje.

Nadal pewnie uważacie, że nie do końca dobrze postępujemy, ale w tej sytuacji powiedzcie, gdzie teraz leży problem, skoro nie we współżyciu i wspólnym pokoju? Zły przykład? Nasz "ulubiony" ksiądz nie tak dawno temu na jednym z kazań sam mówił, że nie ma co się gorszyć innymi tylko troszczyć się o siebie i swój dobry przykład. Z resztą chodzić do każdego mieszkańca najbliższych bloków i mówić "dzień dobry, narzeczony mieszka już gdzie indziej" ani za miesiąc "dzień dobry, wzięliśmy ślub" raczej nie będę :) Pokusę też odrzucam - taka sama jest moim zdaniem niezależnie od tego gdzie kto mieszka, poza tym postanowienie mamy i zawzięcie co do jego dotrzymania również.

Od razu i po raz kolejny mówię - nadal nie mam żalu do księdza o to co nam chce przekazać, tylko jak to robi.

Pozdrawiam :)


Śr wrz 14, 2016 22:50
Zobacz profil
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
W tym momencie już po prostu szukasz usprawiedliwienia, aby Twój narzeczony się nie wyprowadził. Skoro jest możliwość (wujek), to co on jeszcze u Ciebie robi?


Cz wrz 15, 2016 7:29
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Moze i tak.
Ale specjalnego sensu poza zadowoleniem ksiedza to w tym momencie juz nie ma. Moga zgrzeszyc i na kanapie w jasny dzien.


Cz wrz 15, 2016 10:00
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51
Posty: 3963
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Kael napisał(a):
Moze i tak.
Ale specjalnego sensu poza zadowoleniem ksiedza to w tym momencie juz nie ma. Moga zgrzeszyc i na kanapie w jasny dzien.


No właśnie cały problem się rozbija o to, co w naszym kochanym KRK jest definiowane jako "zgorszenie".

Owszem, masz rację. Osoby mieszkające pod jednym dachem mogą - teoretycznie - zachowywać czystość przez miesiące. A w starych małżeństwach to funkcjonuje ponoć nawet przez lata... co do młodych to - praktycznie - może być trudno z ominięciem pokus.

Oczywiście masz też rację, że para mieszkająca osobno może przy każdym przygodnym spotkaniu "zaliczać numerek". W końcu jak jedna chata wolna (bez rodziców) lub jak jakieś inne możliwości... w ostateczności od czego jest leśna polanka.

Tyle że teraz dochodzimy do kwestii zgorszenia. Jeżeli para mieszka razem, to na zewnątrz wygląda to tak, jak wygląda. Ksiądz zgadzając się na mieszkanie razem sprawia wrażenie, że pozwala na "wolne związki" i, ten, prekonsumpcję. Osoby w parafii widząc taką sytuację mogą to rozumieć jako przyzwolenie księdza na wolne związki i seks przedmałżeński. I odebrać to jako przyzwolenie dla siebie.

Możesz się na to oburzać, możesz to widzieć inaczej. Ale dla KRK to wypełnia sytuację, kiedy postępowanie jednej osoby może być powodem grzechu innej osoby. Czyli - zgorszenie.

_________________
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
...

(Koh 3:1nn)


Cz wrz 15, 2016 11:47
Zobacz profil
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Tyle ze oni gorszyli juz dlugo wczesniej. Teraz, na miesiac przed slubem, to...mleko sie wylalo.
Ale owszem, czemu nie, moga pokazac otoczeniu, ze przez miesiac nie mieszkali razem.


Cz wrz 15, 2016 12:00

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
@Ntl
Cytuj:
Nadal pewnie uważacie, że nie do końca dobrze postępujemy, ale w tej sytuacji powiedzcie, gdzie teraz leży problem, skoro nie we współżyciu i wspólnym pokoju? Zły przykład? Nasz "ulubiony" ksiądz nie tak dawno temu na jednym z kazań sam mówił, że nie ma co się gorszyć innymi tylko troszczyć się o siebie i swój dobry przykład. Z resztą chodzić do każdego mieszkańca najbliższych bloków i mówić "dzień dobry, narzeczony mieszka już gdzie indziej" ani za miesiąc "dzień dobry, wzięliśmy ślub" raczej nie będę :) Pokusę też odrzucam - taka sama jest moim zdaniem niezależnie od tego gdzie kto mieszka, poza tym postanowienie mamy i zawzięcie co do jego dotrzymania również.

Od razu i po raz kolejny mówię - nadal nie mam żalu do księdza o to co nam chce przekazać, tylko jak to robi.

Na wstępie, trzymam kciuki, żeby Wasze przed Bogiem ślubowanie było najpiękniejszym na świecie.
Sytuacja jest dość drażliwa. Jest w Internecie (chociażby) wiele różnych stanowisk, co do wspólnego mieszkania. Z tym seksem, to nie chodzi o ten seks właśnie, ale o coś innego (cóż za paradoks). Otóż dobra spowiedź zawiera kilka warunków, między innymi tam jest szczere postanowienie poprawy (tudzież mocne). Odsyłam do literatury i komentarzy tego punktu, zacytuję jedną ze stron:
Cytuj:
Mocne postanowienie poprawy. Aby spowiedź była ważna, trzeba w swoim sercu wyraźnie postanowić poprawę, to znaczy podjąć wyraźną decyzję zerwania z grzechem i zerwania z okolicznościami, które mnie do grzechu prowadzą. Tu warto przypomnieć, że samo dobrowolne narażanie się na grzech ciężki już jest grzechem ciężkim.

http://novushiacynthus.blogspot.com/201 ... mocne.html

Ten blog nie jest wyrocznią. Co do zgorszenia, to tego nie kupuję i dla mnie taki argument jest dość odrażający, bo niestety nikt go nie wysuwa, gdy do sakramentów przystępują ludzie, którzy na co dzień działają przeciw Chrystusowi. Jednak taki argument pojawia się w uzasadnieniach. Na pewno moje tutaj przemyślenia nie są dla niego kontrą, ale warto pouczyć pouczających, bo Mistrz jest jeden, a faryzeuszy wielu.

Natomiast tak całkiem po ludzku, czym jest spowiedź. Człowiek idzie do spowiedzi, on wyjawia Bogu swoje przewinienia i mówi: ja już nie chcę, ja już nie będę. Bogu taka deklaracja wystarcza, by w niepamięć te grzechy nasze odpuścić. Natomiast musi ona być odpowiednio wiarygodna. Gdy alkoholik powie, że nie będzie już próbował alkoholu, ale pragnie zostawić w swoim barku 10 flaszek wódki, to czy na pewno mu uwierzymy? Czy nie zapragniemy go zabezpieczyć i odebrać mu te flaszki? To taka nasza przezorność, żebyśmy i my, i on spokojniej spali. Dość podobnie jest z mieszkaniem, czy z innymi grzechami. Jeśli wytrwacie, jeśli trwacie w tej seksualnej czystości, to ja nie umiem powiedzieć, jakby to Bóg widział.

Tylko zastanawiam się, po co Wam ta spowiedź teraz? Właściwie ta spowiedź dzień przed ślubem, gdybyście w jednym lokum spali i tak nie powinna być ważna (używając argumentów Waszego księdza). Może warto wziąć tę spowiedź faktycznie, gdy już będzie na 100% ważna. Gdy już wszyscy będą mieli czyste sumienie? Rozumiem Wasze pragnienie duchowego oczyszczenia, jednak jak widzisz, nie jest to wprost takie jasne. Kiedyś miałem podobną sytuację i ksiądz mi na spowiedzi powiedział, żebym z Bogiem porozmawiał i do kościoła chodził, o ile ta spowiedź jest nieważna (on mi wtedy grzechy odpuścił, ale ja wiedziałem (post factum), że nie była to ważna spowiedź). Ciężko jest żyć z grzechami na sumieniu, ale niepewna spowiedź przecież nie musi ich wcale pozbawić, a może jeszcze donieść biedy (przyjmowanie Eucharystii z grzechem ciężkim to dość kiepska sprawa). Ufam, że nie planujecie do ślubu umrzeć. Jeśli przed tym chcecie się zabezpieczyć, to poczytajcie o doskonałym żalu.

Co do księdza, żałuję, że nie ma tej więzi między Wami. Natomiast trzeba też pamiętać, że skoro on w swoim sumieniu Wam nie jest w stanie tych grzechów odpuścić w tej sytuacji, to on Wam tego nie odpuści, bo
1) on ma swoje zasady, (kto lubi je łamać?),
2) on by odpowiadał przed Bogiem za to,
3) kwestia zgorszenia publicznego (nawet w prawie karnym taki paragraf jest, ale nie dotyczy oczywiście wspólnego mieszkania).

Na Waszym miejscu, zapragnąłbym poznać tę sprawę od strony Prawa Bożego, taką jaka jest. Udałbym się do znawców tematu (tylko nie jednego... - polecam ojców), poprosił o poparcie słów Pismem Świętym, słowami Jezusa. Jakże łatwo wtedy przychodzi zrozumienie sprawy.

P.S
Tak już na marginesie, czy jeśli inny spowiednik znając tę sytuację (naprawdę dokładnie, z deklaracją niezaprzestania mieszkania) odpuściłby Wam grzechy, to wtedy (zakładając brak seksu) rodzi się pytanie, czy byście byli bezgrzeszni.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Pt wrz 16, 2016 0:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 24, 2016 23:27
Posty: 13
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Szukający_W_Drodze bardzo dziękuję, za tak rozległą i rzeczową odpowiedź.

Dziękuję za kciuki, mimo wszystkich głosów na nie, my szczerze wierzymy, że to będzie najpiękniejsza chwila w naszym życiu.

To niejednoznaczne stanowisko właśnie robi mi w głowie mętlik. Nie trzeba daleko szukać przykładów: na jednej z nauk w ramach kursu przedmałżeńskiego ksiądz pracujący w kurii stwierdził, że wspólne mieszkanie bez współżycia nie jest grzechem, a trzy dni później inny ksiądz wyraził swoje stanowisko podając jako porównanie dużego, zdrowego psa-wilczura, któremu w pełnym zaufaniu właściciel podstawił pod nos i powierzył w opiekę pachnącą kiełbaskę, biedna psina miała jej przypilnować i nie zjeść oczywiście bo to na kolację... ;)

Przykład dość jednoznaczny, ale stwierdziłam, że trochę przesadny. Ale, jak się w to bardziej zagłębić to jednak coś na rzeczy jest. Podobnie jak z tym przytoczonym alkoholikiem z 10 flaszkami wódki.

W całej tej sytuacji górę wzięły emocje, i nasze, i księdza. Nie pomyślcie, że się wywyższam, ale myślę że każde z nas trochę racji miało... i tu początek nowego "wyznania".

Postawiliśmy na "księdzowym". Narzeczony się przenosi na miesiąc gdzie indziej. Wstrzemięźliwość sprawą priorytetową. Spowiedź odbyta, kartka podpisana. Nic nam nie straszne, kochamy się, skoro sprawa tak stoi to ważniejsza jest nasza miłość i szczere chęci zawarcia małżeństwa niż wygoda i stawianie na swoim, stawka jest zbyt wysoka na upieranie się. Cóż, nawet satysfakcja w oczach księdza nam nie straszna (taka mała złośliwość, Pan Bóg się nie obrazi :) )
Problem z nastawieniem księdza być może się rozwiązał w tym momencie, ale pojawił się inny, dla mnie znacznie gorszy.

Przystąpiłam do tej spowiedzi jak do bardzo stresującego egzaminu. Po tym wszystkim na prawdę chciałam do niej przystąpić jak najgodniej potrafię, boję się że wyszło totalnie na odwrót. Mam w głowie mętlik, czy to na prawdę nie przymus ze strony księdza był głównym bodźcem - choć po wielu przemyśleniach i rozmowach z narzeczonym te wszystkie decyzje zapadły już dobrowolnie, mogliśmy przecież nadal prowadzić batalie z księdzem. Pogubiłam się mocno przy kratkach konfesjonału, 9-latki lepiej się spowiadają... A pomimo postanowienia poprawy boję się, że mój żal pozostawia wiele do życzenia, choć staram się jak mogę - żałuję, że Pana przez tak długi czas obrażałam i nie przyjmowałam w Eucharystii, ale samego w sobie mieszkania czy przyjemności nie potrafię tak "na całego" żałować.

Rozgrzeszenie i odpowiednią naukę oczywiście otrzymałam. Ale teraz nie mam pojęcia co z tym faktem zrobić. Tak jak mówisz, Szukający_W_Drodze, dokładnie to jest na rzeczy. Nie mam pojęcia jak tę spowiedź potraktować, pomimo wszelkich wyrzeczeń. Czy była na tyle dobra, by móc przyjąć Pana w Komunii Świętej, czy wstrzymać się... Choć w Boże Miłosierdzie wątpić to też grzech ciężki. Jestem w kropce...

Sprawę wciąż oczywiście drążę i staram się pojąć najlepiej jak potrafię.


Pt wrz 16, 2016 12:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51
Posty: 3963
Post Re: Spowiedź przedślubna a pozwolenie z kurii
Ntl napisał(a):
Nie mam pojęcia jak tę spowiedź potraktować, pomimo wszelkich wyrzeczeń. Czy była na tyle dobra, by móc przyjąć Pana w Komunii Świętej, czy wstrzymać się...


Pozwól, że przynajmniej Tutaj Twoje wątpliwości trochę rozwieję. Jeżeli postępujesz według prawa kościelnego, to akurat ta kwestia jest tu dosyć dobrze opisana i przez moralistów katolickich wyłożona.

Spowiedź nie musi być perfekcyjna.
Nie musisz recytować z nienaganną dykcją. Nie musisz wszystkiego na pamięć znać. I nawet - uważaj - żal za grzechy nie musi być doskonały. Właśnie spowiedź niejako "uzupełnia" Twój żal za grzechy, nawet jeżeli jest to bardziej żal ze strachu niż z głębokości sumienia. Ten - w idealnym przypakdu - ma się wykształtować m.in. dzięki spowiedzi.

Jest parę warunków, kiedy spowiedź nie jest ważna. Są to przykładowo: zatajenie specjalne, brak postanowienia poprawy (a wręcz postanowienie dalszego pozostania w grzechu). Parę innych też się znajdzie, ale te dwa są najczęstsze. Jeżeli ich nie było, jeżeli nie przemilczałaś niczego i przynajmniej masz zamiar zerwania z grzechem, to jest spoko.

_________________
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
...

(Koh 3:1nn)


Pt wrz 16, 2016 14:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 64 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL