Porównuję fakt wieszania krzyża do faktu wieszania portretu Hitlera, nie Chrystusa do Hitlera. Nie rozumiem problemu.

Marek_Piotrowski - a przepraszam, to, że nie chciałabym leżeć w sali szpitalnej z portretem Hitlera nad łóżkiem - ani z krzyżem - oznacza, że nie szanuję czyichś poglądów?

Szanuję cudze poglądy. Szanuję, że ktoś wierzy w Boga. Niech sobie ktoś nawet wyznaje poglądy Hitlera - nie moja brocha. Ale niech sobie dany człowiek wyznaje swoje poglądy w miejscach do tego przeznaczonych, w swoim domu, nawet w swoim miejscu pracy, w przestrzeni publicznej. Ale sytuacje, jakie opisałam wyżej, są według mnie niedopuszczalne, bo jest to ingerowanie swoimi poglądami w życie drugiego człowieka, który może tego chcieć, ale niekoniecznie. I to jest dopiero brak szacunku dla innych.

Wyobraź sobie, że musisz pracować 8h dziennie pod portretem Hitlera czy innej osoby lub symbolem czegoś, z czym się kompletnie nie zgadzasz. Czułbyś się szanowany? Przez pracodawcę, społeczeństwo? Że nawet nie spytano cię o zdanie?

Padło jeszcze pojęcie zbrodni. A każdy wie, że KK też ma swoje za uszami. Ale pomijając już historię, załóżmy, że do takiej sali szpitalnej trafia homoseksualista. I ma nad głową symbol organizacji, która jest z założenia totalnie przeciwko niemu. To jest szacunek do człowieka?

W kwestii krzyża katolicy i ludzi bezwyznaniowi chyba nigdy się nie dogadają.

Mam tylko nadzieję, że za parę lat "dogonimy" zachód także i w tej kwestii (choć z dzisiejszym rządem - może być różnie...)

Alus, a to przepraszam, nie jestem aż tak na bieżąco. Przedstawiłam tylko to, co zawsze myślałam, że jest oficjalnym stanowiskiem kościoła (nie tylko katolickiego) w tej sprawie bo tak i, z tego co wiem, interpretuje się Biblię - przeciwko homoseksualistom. Ale jak mówię, nie jestem na bieżąco

Marek_Piotrowski, "Słoneczniki" van Gogha to zły przykład, bo krzyż, w przeciwieństwie do tego obrazu, jest symbolem całej organizacji i wiary.

Yarpen, znam osoby mniej "ateistyczne" ode mnie, którym krzyż w miejscach publicznych przeszkadza. A za wolność od religii ty i trochę innych może i "podziękujecie", ale podejrzewam że to i tak zmieni się w ciągu najbliższych kilku-kilkunastu może lat. Bo społeczeństwo już niekoniecznie podąża ślepo za tą katolicką tradycją, a zaczyna myśleć - przynajmniej z tego, co ja widzę w moim i młodszym pokoleniu.

Alus o to mi chodziło. Bo co z tego, że homoseksualiści mogą być członkami kościoła, jak według niego wiecznie grzeszą i na dodatek nie żałują za swoje grzechy?

Bo żyjemy w świecie rzeczywistym, a nie politpoprawnym - jak ktoś grzeszy to grzeszy i nie nazywamy tego inaczej.

Ludzie przestając wierzyć w Boga, zaczynają wierzyć we wróżki, kryształy. horoskopy... i robią to wszystko nadal bredząc o "nieracjonalności" wiary w Boga.

Zanim Marek_Piotrowski zajeździ tego konika... na dzień dzisiejszy katolicyzm (nie wiem jak inne odłamy chrześcijaństwa) orzeka, że grzeszne są akty homoseksualne, natomiast za samą skłonność do owych aktów żadna sankcja doczesna ani nadprzyrodzona nie grozi.