No to może wreszcie wyjaśnisz nam, nierozumnym, co to wg ciebie są dowody historyczne?



Nic podobnego. Większość historyków, wierzących czy nie, uznaje, że Ewangelie są dowodem przynajmniej na to, iż Jezus był postacią historyczną (w rzeczywistości konsensus jest szerszy - co najmniej kilka wydarzeń opisanych w Ewangeliach powszechnie uważa się za historyczne, jak np. chrzest w Jordanie lub śmierć na krzyżu).



Też ci je podano, np. Testimonium Flavianum. Jest to źródło uznane przez znawców tematu, przynajmniej w części. Wielu więcej źródeł nie ma i nie należy się spodziewać ich istnienia, bo Jezus nie był cesarzem rzymskim ani kimś w tym rodzaju. Zdecydowanej większości historyków te, które są, w zupełności jednak wystarczają, zwłaszcza jeśli porównać zasób źródłowy dot. Jezusa z zasobami źródłowymi dot. innych postaci historycznych ze starożytności.

Ad. formek1.

Same Księgi Starego Testamentu jako „dowód historyczny” na istnienie Jehowy za mało.

Zechcesz przedstawić? Bo wiesz:
- czekam więc niecierpliwie, bo rozumiem, że skoro się na nich powołujesz, to właśnie oni są dla Ciebie autorytetem. Co prawda zgadzam się z Johnnym, że większość z nich wierzących czy nie, uznaje, że Ewangelie są dowodem na istnienie Jezusa jako postaci hitstorycznej, więc per analogiam dotyczy to również Jehowy, ale tutaj odniosę się doTwojego punktu widzenia.

Ja jestem człowiekiem niewierzącym, a dla mnie też są - jeśli chodzi o istnienie Jezusa i podstawowe fakty - wiarygodne.

A to spytaj historyków dlaczego?

No i znów wracamy do punktu wyjścia.
Wskaz mi te wypowiedzi historyków że Jezusa uważają za postać historyczną.

Nie .Historycy w tym względzie nie są dla mnie autorytetem .
ja uznaje ewangelie jako dowód istnienia Jezusa .

Czyli wg. Ciebie dowody historyczne istnienia Jezusa istnieją w postaci Ewangelii. OK.

Dla mnie?
Nie ja jestem tutaj autorytetem od tego co to jest dowód historyczny.
Dla mnie dowodem na istnienie boga "ra" jest zdjęcie jego rzeźby .
Ale czy to dowód historyczny? raczej wątpię.

Mnie się zdaje, że @formek1 żyje w jakimś splątaniu albo jest trollem. Dla mnie zresztą nie ma to znaczenia, wgryzanie się w jego informacje uważam za niszczące dla uporządkowanego umysłu.

Toteż nie ma takiego obowiązku ani potrzeby.
Można nie odpowiadać i nie czytać moich wpisów.
A czytać je i komentować bez sensu ........to chyba strata czasu dla uporządkowanego umysłu.

Och, przeszukaj swoje publikacje Świadków Jehowy, tylko tam znajdziesz kilka.. często powtarzasz, żeby wszystko sprawdzać, a tego nie sprawdziłeś?



Historycy raczej nie uwzględniają bogów jako postaci historyczne (no, chyba że np. poszukują ich ludzkich pierwowzorów), więc to raczej kiepski przykład. Tego problemu nie ma z Jezusem, skoro był on człowiekiem, więc, z historycznego punktu widzenia, spokojnie mógł istnieć. Owszem, istniała i istnieje moda na negowanie historyczności Jezusa, ale ciekawe, że ciężko się z nią spotkać akurat na gruncie historycznym. Dość powiedzieć, że sam Agnosiewicz w artykule negującym historyczność Jezusa (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,470) ma wyraźne problemy z wyszukaniem jakichś historyków, którzy by podbudowali jego tezy - wymienia więc teologów, matematyków, botaników, dziennikarzy, pisarzy, filozofów itp.itd. albo np. Earla Doherty'ego, który historię studiował (ale nie skończył), lub też antyklerykalną gwiazdę Deschnera, który też historię studiował (obok sześciu innych kierunków)..

Generalnie na dziś dzień to chyba raczej zakwestionowanie istnienia Jezusa wymagałoby solidnych dowodowych wygibasów, choćby celem wyjaśnienia jak takie fałszerstwo miałoby się utrzymać, gdy pamięć o czasach publicznej działalności Jezusa była we wrogich chrześcijanom środowiskach żydowskich jeszcze w miarę świeża, nie mówiąc już o kwestii "po co".

Owszem. Faktem niezaprzeczalnym jest, że w I i II w. n.e. miał miejsce prawdziwy boom literatury "chrześcijańskiej", tj. nawiązującej na najróżniejsze sposoby do pewnej postaci o imieniu Jezus (niektórzy wręcz twierdzą, że co do skali i czasowego skondensowania ów boom nie ma analogii w znanej historii). Twierdzić, że tak naprawdę takiej postaci wtedy w ogóle nie było, to z góry postąpić na przekór nasuwającej się od razu oczywistości, bez żadnej historycznej konieczności. A więc zwykle (choć nie zawsze) robiono to po to, by zanegować wiarę chrześcijańską. Ateiści często mają tendencję do tego rodzaju przesady (np. "nie ma dowodu, który by mnie przekonał do x > w ogóle nie ma żadnych dowodów na x"). Skoro już porzuciliśmy wiarę chrześcijańską, to teraz zajmiemy się udowadnianiem, że w ogóle żadnego Jezusa nie było (choć nie jest to wcale potrzebne do tego, by porzucić wiarę chrześcijańską), ba, może i nawet św. Pawła nie było (jego działalność była na tyle fundamentalna dla rozwoju chrześcijaństwa, że jakoś wypada go usunąć zaraz po Jezusie).

Co mam sprawdzać.
Ja wiem że Jezus żył. Tyle że nie stwierdzam, że mam na to dowody historyczne.
Dla mnie dowodem treść Biblii, to że 2000 lat Jego nauki nadal są najmądrzejsze , że wywarł wpływ na cały świat.
Ale to nie są dowody historyczne.
A Alus pisała że ma takie dowody.
Ja też chciałbym je poznać.
I tylko o to mi chodzi.

A nam tylko o to chodzi, żebyś wreszcie powiedział jasno, co to dla ciebie znaczy "dowód historyczny"..