Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz kwi 25, 2024 12:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 Po co Bóg ? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post Re: szukajmy Boga
jaroslaw napisał(a):
A wiec szukajmy wspolnie Boga - ty i ja. Jak znajdziesz cos to podpowiedz mi, anym i ja to znalazl- ............


Zastanawiam się co tak dokładnie w poszukiwaniach Boga ma oznaczać słowo "wspólnie". Cżęsto słyszę, że Boga łatwiej znależć we wspólnocie....... Niektórzy wręcz mówią, że Bog tego wyrażnie chce ; mam go szukać z kimś a nie sama.
Dlaczego właśnie tak?
A czy modlitwa pojedynczego człowieka w samotności jest gorsza od zbiorowej?
Czy muszę szukać Boga razem z innymi? Przecież skoro Bóg mówi do pojedynczego człowieka indywidualnie to może chce też osobnej odpowiedzi ? Po co koniecznie wspólnota?
Wielu ludzi nie lubi dużych zgromadzeń , źle znoszą zbyt bliską odległość obcych - to widać w kościele, chociaż jest tam dużo miejsca to ludzie nie stoją obok siebie blisko tylko się "rozciągają " i wielu stoi na zewnatrz kościoła i nie chcę się z wszystkimi integrować. Może nie wszystkich lubią ? A może niektórych jakichś grzeszników nawet nie tolerują.....
Ja myślę, że to jest trudniej modlić się z innymi w grupie (wspólnocie ?) bo wtedy trzeba dostosować się do tych innych, obcych a to jest wbrew naturze.

Ktoś tutaj powiedział - chyba Dzika, :) że Boga trzeba znaleźć w swoim sercu - więc chyba w sercu, to pojedynczo? bo to jest tak jakoś intymnie.
Wiec jak to jest ? Jak szukac ? Razem czy osobno?
Może : "osobno" w realu a "razem" wystarczy tylko w....necie? :)

Jednak lepeij RAZEM ? ??????

No i - wtedy to pytanie "po co "może oznaczać, że Bóg jest po coś dla NAS a nie dla MNIE .
Więc można znowu zapytać ? po co mi "wspólny Bóg" ?
Ten sam dla mnie i mojego wroga?....... :(


Śr maja 12, 2004 17:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
Bóg potrzebny jest ludziom głównie dlatego, że tylko On może sprawić że życie ludzkie nie skończy się z chwilą śmierci, lecz zamieni je w życie wieczne, tylko dzięki Niemu człowiek nie umrze, ale będzie żył na wieki.


So lut 10, 2007 12:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 03, 2004 8:17
Posty: 407
Post 
Puellko - szukanie Boga samemu, indywidualnie, jest jak najbardziej w porządku. Samodzielna modlitwa nie jest gorsza w żaden sposób od tej zbiorowej. Jednak zauważ: człowiek - sam w sobie - jest słaby, często upada, czasami wątpi. A we wspólnocie zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże Ci się podnieść, kto pomoże Ci uwierzyć na nowo. Sama - nie dość, że mogłabyś do tego tak szybko nie powrócić, to jeszcze po drodze mogłabyś się pogubić, nie wiedząc dokładnie w czym sedno Sprawy. We wspólnocie znajdziesz kogoś, kto Ci może pomóc - dać jasny wyraz Sprawie, poniekąd uchronić od popełnienia wielu błędów.
We wspólnocie weselej, łatwiej. Więc dlaczego utrudniać sobie życie, kiedy Bóg i inni ludzie chcą nam je ułatwić?

Pozdrawiam[/url]

_________________
Choć tak wiele nas różni jesteśmy do siebie bardzo podobni. Odpowiedzialni i samotni.


N lut 11, 2007 22:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
monisia_gd napisał(a):
We wspólnocie weselej, łatwiej. Więc dlaczego utrudniać sobie życie, kiedy Bóg i inni ludzie chcą nam je ułatwić?

Pozdrawiam[/url]



E tam, wcale nie :)
Ja wiem, że ludzie są skazani na siebie, że nie można żyć w odosobnieniu, że na nabożeństwa wierzący muszą chodzić i przebywać z narzuconą im nielubianą "wspólnotą", bo inaczej grzeszą... ale to wcale nie jest dla wszystkich takie wesołe i łatwe. :(
Pewno, że mogą się próbować skupić tylko na treści i tolerować obecność tłumu......
Szkoda, że nie ma kościołów dla pojedynczych ludzi , dla których Bóg i wiara jest czymś bardzo osobistym.
Niektórzy żeby pobyć sobie - tak jak lubią - z sobą albo z Bogiem muszą chodzić w małodostępne miejsca , np. wysoko w góry.

Najlepiej to być trochę razem a trochę osobno.
:buja:

_________________
zielony anioł


Wt lut 13, 2007 13:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
puella napisał(a):
Pewno, że mogą się próbować skupić tylko na treści i tolerować obecność tłumu......
Szkoda, że nie ma kościołów dla pojedynczych ludzi , dla których Bóg i wiara jest czymś bardzo osobistym.
Niektórzy żeby pobyć sobie - tak jak lubią - z sobą albo z Bogiem muszą chodzić w małodostępne miejsca , np. wysoko w góry.

Najlepiej to być trochę razem a trochę osobno.

Jeśli komuś tłumy na mszy w parafialnej wspólnocie utrudniają spotkanie z Bogiem to zawsze może poszukać kościółka, w ktorym łatwiej będzie sie skupić i odnaleźć obecność Boga, tam gdzie jest mniej ludzi, we wspólnocie w której się dobrze czuje, lub w jakimś klasztorze. (np. na Triduum Paschalne lubię chodzić do Karmelitanek Bosych bo znajduję tam taką atmosferę modlitewnego skupienia i wyciszenia, w przeciwieństwie do parafii gdzie jest taki tłum przez co jest mi gorzej przeżywać uroczystość i pojawiają się rozproszenia).
Jeśli pragnie się osobiście przeżywać więź z Bogiem również można poza okresem nabożeństw wchodzić do kościoła tak pobyć przed Najświętszym Sakramentem na przyjacielskiej rozmowie z Jezusem.
Tak jak powiedział Jezus w Ewangelii jeśli chce się rozmawiać z Bogiem, należy wejść do swej izdebki, zamknąć drzwi i tam w ukryciu przebywać z Bogiem.
Właśnie w głębi swej duszy przebywać z Bogiem tak jak mówiła s. Faustyna "uczyniłam celkę w swej duszy w której przebywam z Jezusem"


Wt lut 13, 2007 20:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 03, 2004 8:17
Posty: 407
Post 
Cytuj:
Ja wiem, że ludzie są skazani na siebie, że nie można żyć w odosobnieniu, że na nabożeństwa wierzący muszą chodzić i przebywać z narzuconą im nielubianą "wspólnotą", bo inaczej grzeszą... ale to wcale nie jest dla wszystkich takie wesołe i łatwe. :(


Tu nasuwa się na myśl pytanie o miłość bliźniego...


Swoją drogą Akacja z modlitwą we własnej "izdebce" też ma rację. Ale nie można się alienować...


pozdrawiam

_________________
Choć tak wiele nas różni jesteśmy do siebie bardzo podobni. Odpowiedzialni i samotni.


Wt lut 13, 2007 20:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
monisia_gd napisał(a):
Tu nasuwa się na myśl pytanie o miłość bliźniego...



A dlaczego ? przecież nie ma przykazania nakazującego lubieć tych, których nie lubię. :)

Kochać bliźniego ? a co to w tym przypadku tak zwyczajnie znaczy ?
Mam kochać nieznany mi tłum?
Nie robię tym nieznajomym niczego złego, ale też nie lubię tłoku, więc tym bardziej jak mogłabym ich kochać ?
Kochać to mogę kogoś bliskiego.

_________________
zielony anioł


Śr lut 14, 2007 11:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
akacja napisał(a):
Tak jak powiedział Jezus w Ewangelii jeśli chce się rozmawiać z Bogiem, należy wejść do swej izdebki, zamknąć drzwi i tam w ukryciu przebywać z Bogiem.
Właśnie w głębi swej duszy przebywać z Bogiem tak jak mówiła s. Faustyna "uczyniłam celkę w swej duszy w której przebywam z Jezusem"


Ładnie napisane :)
Właśnie o to mi chodzi, to dobrze, to jest taka możliwość. Tylko dlaczego promowany jest raczej inny kontakt z Bogiem jako jakiś "lepszy" ?
Dlaczego skuteczniejsze ma być jednak to co "wspólne"?
Myślę tutaj o wielomilionowych zgromadzeniach, publicznych manifestacjach i obowiązku chodzenia do kościołów "po sakramenty" , skoro można w "swojej izdebce" lub w "celce swojej duszy" ?

_________________
zielony anioł


Śr lut 14, 2007 11:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 03, 2004 8:17
Posty: 407
Post 
Widzę tu negację potrzeby istnienia Kościoła, sakramentów i bliskich im zgromadzeń.

Jak sama piszesz "nikt nie każe". Nikt nie każe lubić wspólnoty - owszem. Ale nie gryzie Cię nigdy pytanie dlaczego ich tak właściwie nie lubisz? Dlaczego nie lubisz tego (jak tu nazywasz) tłumu?
Twierdzisz, że przeszkadza Ci on się skupić, porozmawiać z Bogiem? A może widzisz siebie w tej kwestii priorytetowo? Skoro Ty chcesz porozmawiać z Bogiem, to sorry, ale nich "tłum" sobie idzie?
Ten tłum to ludzie tak samo jak Ty dążący do Boga, chcący z Nim rozmawiać.

A co ma miłosć bliźniego do polubienia tłumu? Owszem kochać niekoniecznie znaczy lubić, ale przynajmniej tolerować.
Cóż Ci ten tłum tyle szkodzi? Te babcie odmawiające różaniec na kazaniu? Te dzieci drące się na cały kościół? Ten facet z przodu śmierdzący papierosami? Czy ta kobieta obok, od której czuć, ze na śniadanie jadła wędzone szproty?
Jak mi zaczynają naprawdę "przeszkadzać" to zmuszam się (czasami bardzo ciężko się zmusić) do modlitwy za nich, żeby Bóg wysłuchał ich modlitw, żeby mogli spokojnie wrócić do domu, żeby mogli być szczęśliwy. Kto wie, może ten dziadek, który za mocno uścisnął mi rękę przy przekazaniu pokoju, może to właśnie on również pomodlił się za mnie. Może dlatego, kiedy zaczęłam się modlić za ten tłum, który mnie denerwuje, natychmiast się uspokoiłam.

Zapytaj siebie dlaczego Ci ten "tłum" tak bardzo przeszkadza. Może to wcale nie jego wina?

"Nikt nie każe": należeć do zgromadzenia, wspólnoty, manifestacji, wspólnoty...

Tylko... wyobrażasz sobie Kościół bez kościołów pełnych wiernych? Bez Kościołów pełnych wiernych? Co to by był za Kościół? pusty... Co to by był za Bóg, który nie jednoczy ludzi? żaden...
Co za rodzina? Co za Ciało Chrystusa? Jaki to by miało sens?

_________________
Choć tak wiele nas różni jesteśmy do siebie bardzo podobni. Odpowiedzialni i samotni.


Śr lut 14, 2007 14:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 16:46
Posty: 738
Post 
monisia_gd napisał(a):
Widzę tu negację potrzeby istnienia Kościoła, sakramentów i bliskich im zgromadzeń.

Jak sama piszesz "nikt nie każe". Nikt nie każe lubić wspólnoty - owszem. Ale nie gryzie Cię nigdy pytanie dlaczego ich tak właściwie nie lubisz? Dlaczego nie lubisz tego (jak tu nazywasz) tłumu?
Twierdzisz, że przeszkadza Ci on się skupić, porozmawiać z Bogiem? A może widzisz siebie w tej kwestii priorytetowo? Skoro Ty chcesz porozmawiać z Bogiem, to sorry, ale nich "tłum" sobie idzie?
Ten tłum to ludzie tak samo jak Ty dążący do Boga, chcący z Nim rozmawiać.


Nigdzie nie napisałam, że neguję potrzebę istnienia kościołów a tym bardziej Kościoła , sakramentów itd......
Napisałam tylko prawdę o swoich odczuciach, do których mam prawo, że nie lubię tłumu bo nie lubię żadnych wielkich zgromadzeń.
Bez znaczenia czy byłoby to zbiorowisko pięknych i młodych na koncercie czy cuchnących palaczy staruszków :) - to Ty napisałaś , że w tłumie ludzie drą się pchają się i śmierdzą ...........
Nie muszę niczego na siłę lubieć i opowiadać jak to ja kocham bliźnich będąc w kościele bo tak nie jest.


monisia_gd napisał(a):

Tylko... wyobrażasz sobie Kościół bez kościołów pełnych wiernych? Bez Kościołów pełnych wiernych? Co to by był za Kościół? pusty... Co to by był za Bóg, który nie jednoczy ludzi? żaden...
Co za rodzina? Co za Ciało Chrystusa? Jaki to by miało sens?


Wyobrażam sobie, wyobrażam sobie cichą obecność Boga w cichej izdebce ludzkiej duszy.

_________________
zielony anioł


Śr lut 14, 2007 15:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 03, 2004 8:17
Posty: 407
Post 
Cytuj:
to Ty napisałaś, że w tłumie ludzie drą się pchają się i śmierdzą ...........


pisałam, że dzieci się drą, o pchaniu się nie wspomniałam, a reszta to przykłady z życia wzięte.


po za tym - jednak pogląd ego-priorytetowy...

cóż, i tak bywa.

Cytuj:
Wyobrażam sobie


Ja sobie nie wyobrażam.
To tyle.
Dziękuję za cierpliwość.

_________________
Choć tak wiele nas różni jesteśmy do siebie bardzo podobni. Odpowiedzialni i samotni.


Śr lut 14, 2007 17:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
monisia_gd napisał(a):
Tu nasuwa się na myśl pytanie o miłość bliźniego...
Swoją drogą Akacja z modlitwą we własnej "izdebce" też ma rację. Ale nie można się alienować...

Ważne jest by do Boga dążyć wspólnie bo Bóg zechciał nas zbawić we wspólnocie.
Ale wcale nie trzeba kochać tłumów by na codzień realizować przykazanie miłości bliźniego, wobec każdego napotkanego człowieka na swej drodze.

puella napisał(a):
Myślę tutaj o wielomilionowych zgromadzeniach, publicznych manifestacjach i obowiązku chodzenia do kościołów "po sakramenty" , skoro można w "swojej izdebce" lub w "celce swojej duszy" ?


Można szukać takiego kontaktu z Bogiem, jaki odpowiada nam najbardziej. Jeśli tłumy przeszkadzają w nawiązaniu relacji z Bogiem można szukać takich warunków, które umożliwiają wewnętrzne skupienie, wyciszenie i przebywanie z Bogiem we własnym sercu.
Zawsze można poszukać takiego kościoła, do którego będzie sie lubiło chodzić, w ktorym atmosfera sprzyja wejściu w głęboką i intymną relację z Bogiem w "celce swej duszy", może wybrać godzinę gdzie mniej ludzi, czy miejsce gdzie spotyka się jakaś wspólnota albo w jakimś klasztorze są takie odpowiednie warunki, by bardziej przeżywać swą więź z Bogiem. Trzeba po prostu takiego miejsca poszukać.


Śr lut 14, 2007 18:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
puella napisał(a):
Napisałam tylko prawdę o swoich odczuciach, do których mam prawo, że nie lubię tłumu bo nie lubię żadnych wielkich zgromadzeń.


w odpowiedzi na zastanawianie się puelli pozwólcie, że wkleję część medytacji nad Słowem Bożym

Cytuj:
VI NIEDZIELA ZWYKŁA
11 lutego 2007 r.

I. Lectio:
Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie
Duch Święty.

Jezus zszedł z dwunastoma Apostołami na dół i zatrzymał się na równinie.
Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z
Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu. Łk 6,17

II. Meditatio:
Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: "Co Bóg mówi do
mnie?".

Zejść na dół to, uznać, przypomnieć, pokazać, że droga w górę, do domu
Ojca, do nieba wiedzie poprzez ziemię. Zejść na dół, to przypomnieć
Dwunastu, ich następcom, że życie potrzebuje wejścia na górę, czyli
modlitwy, jak i zejścia na dół, czyli czynu, świadectwa, działania, akcji.
Zejście na dół to przypomnienie, że ważne jest być z Bogiem sam na sam, na
górze, ale i ważne jest być z Nim w braciach i siostrach na równinie, na
dole. Górze bez dołu grozi ideologizacja, dołowi bez góry herezja czynu.

Czy ja w moim życiu umiejętnie godzę te dwie rzeczywistości "góry" i
"dołu"? Czy można mnie spotkać na "górze", gdzie na modlitwie omawiam z
Bogiem moje zadania, decyzje, postanowienia? Czy następnie schodzę na
"dół", aby się zatrzymać, aby je wypełnić, wykonać, zrealizować, aby
projekty, plany, marzenia wypełnić konkretną, dobrą treścią?

Wśród oczekujących na Jezusa na równinie, na dole byli wierzący przybyli z
Judei i Jerozolimy, ale i poganie z wybrzeża Tyru i Sydonu. Byli też
pozostali Jego uczniowie. Oni wszyscy razem tworzyli wielki tłum.

Czy ja oczekuję Jezusa na równinie mojej codzienności? Czy oczekuje Jezusa
to, co we mnie wierzące, rozmodlone, aby On to umocnił, pogłębił? Czy
oczekuje Jezusa także i to, co we mnie pogańskie, aby On to nawrócił, z
ewangelizował? Czy oczekuję Jezusa jak uczeń swego Mistrza, Nauczyciela?
Uczeń, który chce się uczyć, zdobywać kolejne pokłady mądrości, aby
później godnie reprezentować swego Mistrza, aby nie przynieść wstydu swemu
Nauczycielowi. Czy potrafię oczekiwać na Jezusa w tłumie modlących się na
Mszy świętej, jak i też sam w zaciszu swego pokoju, domu, mieszkania?

Wśród oczekujących na Jezusa byli zapewne też i chorzy. W Dniu Chorych w
szczególny sposób te osoby polecę Bożej dobroci. A może znam chorego,
którego mógłbym odwiedzić, ofiarować mu trochę czasu i serca. Nie będę się
długo zastanawiał. Uczynię to.


myślę, że to z kart Pisma świętego wynika, że oba rodzaje spotkań z Bogiem są człowiekowi potrzebne - i te w tłumie, i te w samotności :)

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Pt lut 16, 2007 8:13
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57
Posty: 937
Post 
Myślę, że ludzie nie potrzebują do tego naszego Boga, bo nie wzyscy w niego wierzą.


N maja 20, 2007 11:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 27, 2007 12:13
Posty: 13
Post 
Bóg jest ludziom potrzebny, bo sami sobie z niczym rady nie dają. Muszą na kogoś zrzucić winę i odpowiedzialność za siebie i innych. Jak powiedziała Wisława Szymborska :"Dla tych, którzy myślą, święte nie jest nic".

_________________
" Religia to ciastka dla mas"
/Mistyczny Bobas Starszy/


Pn sie 27, 2007 15:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL