Witam, mam na imię Anka, mam 12 lat i kłopot: w następnym semestrze muszę złożyć papiery do gimnazjum. Co myślicie o salezjańskim? mieszkam w Łodzi

A w jakiej decyzji wesprą Cię rodzice? Rozumiem oczywiście, że decyzja wyboru szkoły jest Twoja i chcesz ją podjąć w oparciu o własne zapatrywania, jak jednak kwestia np. odległości od domu, dojazdu, znajomych w tej szkole itd.? Być może te aspekty mogą się wydawać nieistotne, jeżeli chcemy wybrać dobrą szkołę na następne trzy lata, ale wbrew pozorom nie są takie głupie. Czy uczęszczasz albo chcesz uczęszczać na koła zainteresować, zajęcia dodatkowe itd.?

Ja latałam z kluczem na szyi od ok. 9-10 roku życia (i tak późno w stosunku do moich znajomych) i akurat szkołę gimnazjalną (a było to tuż po reformie) wybierałam mając na uwadze przede wszystkim te przyziemne sprawy, ważne dla mnie było, bym miała łatwość w dotarciu do szkoły, możliwość łatwego kontaktu ze znajomymi (wtedy funkcjonowała prawie rejonizacja, ale nie pamiętam czy faktycznie, czy po prostu tak się po prostu złożyło) nie tylko na co dzień, ale np. w czasie choroby i po niej (net w domu miało kilku wybrańców). Kwestie naukowe miałam głęboko w tyle, bo i tak więcej się uczyłam w domu, czytając masę rzeczy i poznając świat niż siedząc na lekcjach (jestem "naukową fascynatką") W takiej decyzji też wsparli mnie rodzice, uspokojeni, że nawet jak wracam w grudniu wieczorem to szybko, jedną trasą i dobrze oświetloną - nie byliby zadowoleni, gdyby musiała dojeżdżać komunikacją miejską, nawet jakby to była jakaś wypasiona szkoła, albo jakoś nastawiona w pewnym kierunku.

Może dobrze by było zrobić rozpiskę z 3-4 szkołami i przy każdej wypisać dokładnie wszystkie za i przeciw, jakaś najbliżej miejsca zamieszkania, salezjańska (nie wiem jak daleko od Ciebie), dwie inne, które Cię zainteresowały z jakiś względów. Nawiązać kontakt z ludźmi, którzy się tam uczą (fora, strony int. szkół, fb itd.).

Niestety, mimo, że wiele lat przemieszkałam całkiem niedaleko (choć nie w Łodzi), to akurat więcej wiem o łódzkich ponadgimnazjalnych, więc w kwestiu opisu konkretnej szkoły nie bardzo mogę pomóc.

Rodzice są w pełni za, są kółka z tych przedmiotów, co mnie interesują, szkoła jest dość daleko, ale można do niej dojechać autobusem, który ma przystanek prawie pod moim domem, z mojej szkoły tam idzie jedna dziewczyna, ale ją nawet lubię, poza tym ona blisko mieszka, więc jakbym zachorowała nie byłoby kłopotu z lekcjami.

a ja dorzucę nic nie radząc

- że kontakt z ludźmi z bardzo różnych środowisk jest szkołą życia, w gimnazjum katolickim ma się kontak z ludźmi mniej więcej z tego samego środowiska (wierzący, nieźle zarabiający, tacy, ktorych rodzicom zależy na edukacji dzieci) - to trochę zubaża, pewnie jest "bezpieczniej" w takiej szkole, ale przecież nie tylko o to chodzi


nie daję rad - zgłaszam tylko, że i to trzeba wziąć pod uwagę
przy wyborze szkoły (piszę z punktu widzenia rodzica)
- 12 latka niekoniecznie musi to brać pod uwagę

Jesienna - że kontakt z ludźmi z bardzo różnych środowisk jest szkołą życia, w gimnazjum katolickim ma się kontak z ludźmi mniej więcej z tego samego środowiska (wierzący, nieźle zarabiający, tacy, ktorych rodzicom zależy na edukacji dzieci) - to trochę zubaża, pewnie jest "bezpieczniej" w takiej szkole, ale przecież nie tylko o to chodzi - w teorii pełna zgoda, ale moim zdaniem w praktyce bywa różnie. Szkoła katolicka nie wyklucza innych kontaktów ani poza tą szkołą, ani nawet w niej. Bazuje tu na jednym przykładzie osoby, którą znałem, a która chodziła do katolickiego liceum i sam katolikiem był średnim. Oczywiście jest to jeden przykład, ale w życiu tak się układa. Nigdy nie ma się gwarancji że charakterem, czy stylem, lub zainteresowaniami się trafi w towarzystwie. Jeden wspólny element jakim jest wiara, jeszcze nie sprawia że w tej szkole ludzie zamkną się we własnym środowisku. Na tej samej zasadzie można odradzać technikum bo będą tam sami chłopacy, czy też szkołę profilowaną, bo przyjmują tam tylko z określonymi zdolnościami. Nie zaszkodzi teraz poznać ludzi o podobnych poglądach, w życiu nasza autorka Ania jeszcze zdąży nacieszyć się ludźmi z różnych środowisk.

Ogólnie jednak masz rację, takie zagadnienia też trzeba brać pod uwagę.

Bardzo ja sama mam teraz taki problem i się też zdecydowałam do salezian ale w Świętochłowicach , bo mój tata zmienił pracę i tam właśnie jeździ a autobusem z przesiadką mam 30 min. Mój kuzyn też chodził ale do Tarnowskich gór i poznał świetnych ludzi. A tu jest jeszcze wyjazd integracyjny wię cnic że ide bez koleżanki.