Pozwolę sobie przytoczyć dwa adresy stron, które zawierają sporo informacji na ten temat.

http://www.pascha.org.pl/cpl
W dziale "Posługa poza prezbiterium" autor książki dokładnie omawia posługi, które dziewczęta pełnią (m.in. w grupach oazowych) niemal od Vaticanum II.

http://www.pascha.org.pl/dokument.php?id=7
W tym artykule znany liturgista pisze jasno o stanowisku Kościoła na temat "ministrantek" w kościele.

Myślę, że powyższe adresy stanowią bardzo dobrą odpowiedź na postawione pytanie i powiedzą więcej, niż mógłbym napisać z własnego doświadczenia. Dorzucę tylko, że posługa dziewcząt w liturgii jest bardzo ważna i potrzebna - wiele daje, przede wszystkim im samym.

Z Bogiem

Dzieki, to bardzo cenne uwagi. Zgadzam sie z tym, że dla dziewcząt posługa jest bardzo ważna, często daje im także mozliwość osobistego rozwoju również w sferze duchowej. Poza tym jak napisałeś ich posługa jest wazna i potrzebna.

Dziewczynki mogą się przecież angażować w Dzieciach Maryi!! tam prowadzą różańce czy majowe a czasami (na mszach wspólnotowych czy szkolnych) mogą czytać czytanie czy spiewać psalm. U nas w parafii nie ma problemu - dla chłopców są ministranci, dla dziewczynek Dzieci Maryi i jest Ok!!

dzieki rema, fakt w mojej parafii tego nie ma, ale moze czas to zmienic? myśle ze taki podział służby jest właściwy...

U nas w parafii ksiądz proboszcz zachęca świeckich, by brali czynny udział w Mszy Św.- dlatego tez na każdej niedzielnej Mszy Św. parafianie czytają czytania i śpiewają psalmy (na każdą godzinę Mszy służy ktoś inny). Oprócz tego niektóre osoby piszą Modlitwę Wiernych i czytają ją.
Myślę, że jest to bardzo piękna i pomocna forma włączenia się w Mszę Św. Dla pozostałych wiernych uczestniczących w Eucharystii jest to znakiem, że Kościół jest na prawdę żywy i możewmy go tworzyć w sposób rzeczywisty.
W poprzedniej mojej parafii razem z innymi dziewczynami zanosiłam do ołtarza dary w procesji przez cały kościół. Myślę, że to posługa typowo "dziewczęca". Oprócz noszenia darów, śpiewania psalmów, czytania Modlitwy Powszechnej, ważnym i chyba najbardziej widocznym uczestnictwem dziewcząt w służbie kościelnej są Bielanki. U mnie w parafii są one traktowane na równi z ministrantami- razem z nimi uczestniczą w Mszy Św. we wszystkie święta, oktawy, rocznice. Nie tylko te największe. Spotykają się co tydzień, mają wspólne wyjazdy z ministrantami, ogniska, itd.

w mojej parafii w czasie roku szkolneo katechetki przygotowuja komentarze mszalne, czytania i psamy oraz procesje z darami. to jest takie wspaniale, ze dzieci tez moga wlaczyc sie czynnie w przygiotowanie liturgii. to wsztko zalezy od zaangazowania katechetow i... nie tylko ministranci moga sluzyc

według mni moge spiewac czyta wiersze

no tak. wszystko zalezy od tego czy w parafii wogole sa osoby, ktore chcialyby w jakis sposob zajac sie nadzorem i opieka nad taka grupa dzieci. jkak wiadomo ministrantami zajmuja sie ksieza, natomiast dziewczynkami ktore chca sie angazowac w zycie parafii najczesciej zajmuja sie katecheci, natomiast bardzo rzadko inne osoby. dlaczego?

Dlaczego??? Właśnie??? Zależy Julio kogo masz na myśli mówiąc inne osoby księży?inne świeckie(poza katechetami) osoby??
Jeżeli chodzi o księży to myślę, ze to zależy tylko i wyłącznie od nich samych! Znam osobiście księży, którzy chętnie zajmują się scholą czy DSM (prawdę mówiąc z ministrantkami się nie spotkałem) czasem przy współpracy z katechetami a czasem nawet sami! Ale to już chyba zależy tylko od ich zaangażowania!! Właściwego oczywiście!!

Co do "innych świeckich" osób działających przy parafii to za wyjątkiem Akcji Katolickiej, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i może paru innych działają tam w większości ludzie starsi, którzy mając własne rodziny i własne życie nie mają tak wiele czasu, żeby takimi grupami się zajmować.
A przecież sama wiesz, że na opiekę nad takimi grupami gdzie w większości to małe dzieci trzeba poświęcić bardzo dużo czasu.

bartku, wydaje mi sie (przeopraszam jesli zle to odczytalam) ze probujesz sugerowac, ze katecheci powinni byc oddani wylacznie pracy katechetycznej zarowno w szkole jak i w parafii. otoz katecheci tez maja rodziny i niejednokrotnie tez dzieci (mam na mysli katechetow swieckich) . ale chyba nie mozna od nich wymagac, zeby na rzecz wykonywanego zawodu rezygniowali z zycia prywatnego (osobistego) wydaje mi sie, ze gdyby wiecej osob swieckich (poza katechetami) angazowalo siw w zycie parafii jak rowniez we wczesniej wspomniana opieke nad grupami dzieci, wszyscy by na tym skorzystali. ale wydaje mi sie ze to wynika ze zwyklego wygodnictwa, bo mowimy od tego sa ksieza i katecheci. a zapewniam cie, ze katechecie nie placa dodatkowo za czas spedzony w parafii w czasie prob scholi, czy za przygotowanie np. komentarzy liturgicznych itp. nauczyciel jak wynika z karty nauczyciela powinien pracowac nie wiecej niz 40 godzin tygodniowo (w to wlicza sie przygotowanie do lekcji, sprawdzenie wiadomosci uczniow, oraz godziny dydaktyczne w szkole) w przy padku katechetow tych godzin jest znacznie wiecej

Oj absolutnie tak nie myślę...Bo i dlaczego???Przecież to nie księża czy osoby zakonne.

Pewnie, że mają -sam znam paru takich katechetów- i jest to jak najbardziej normalne.

pewnie, że lepiej by było ale póki co wydaje mi się, ze póki nie zmieni się mentalność ludzka w naszym pieknym kraju;) jest to raczej nie możliwe

Dokładnie wygodnictwo i wg mnie jeszcze jedna rzecz: dziwny i jeszcze wszechobecny w niektórych środowiskach wstyd przed działalnością w strukturze kościelnej"bo jak to można działać w strukturze kościelnej to obciach"wielu ludzi tak myśli.Niestety...
A co do pracy i płacy katechetów...cóż taki to specyficzny i wyjątkowy zawód!!!

zgadza sie, jednak nie mozna wszystkiego zrzucac na katechetow. a angazowanie sie w zycie parafii... male dzieci jeszcze sie chetnie angazuja, jednak np. dziewczyky z gimnazjium... to jest obciach... wsrod starszych... jest z tym coraz gorzej. natomaist jesli chodzi o doroslych, to katechecie np. wypada, ale inni to sa postrzegani jako nawiedzeni...
dlaczego tak jest? dlaczego wstydzimy sie naszej wiary? dlaczego popadamy w skrajne wygodnictwo i krytykujemy innyh to co robia, a sami nawet nie ruszymy palcem zeby cokolwiek zrobic w tym kiedynku, zeby sie to zmienilo? krytykowac-owszem, ale zeby osobiscie pokazac jak to powinno wg nas byc-nie

Wiesz bo niektórzy z Polaków( z góry przepraszam tych drugich) to niestety tylko katolicy jak ja ich nazywam "niedzielni". Do kościółka w niedzielę, stanąć na polu najlepiej jak najdalej od Kościoła i ołtarza i najlepiej, żeby go nikt nie widział, że jest(był) w Kościele.Toż to przecież wstyd...
A potem pretensje mamy własnie do katechetów czy innych którzy chcą coś dla parafii zrobić.
Nasza smutna polska mentalność...niestety

Cóż w mojej parafii KSM składa się z samych dziewczyn (i czasem dwóch kleryków), a kierownictwo nad nim sprawuje nasz Wikariusz. Naszymi właściwie już przyjętymi na stałe zadaniami, są różnego rodzaju apele, czasem jakiś różaniec, zbiórka na jakiś inny cel niż kolekta, albo liturgia słowa w święta. No i wszyscy są zadowolenia (no może oprócz Wikariusza , ale chwała mu za to, że chce się nami zajmować .

Pozdrawiam

top fakt... zyjemy w czasach, kiedy "kazdy" zaczyna twierdzic, ze mu sie wszystko nalezy, nie pracuje i wszystko chcialby miec jaknajmniejszym wysilkiem. podjecie sie opieki nad jakas grupa wymaga poswiecenia jej okreslonego czasu... i to w miare regularnie, to troche ogranicza opiekuna... poza tym to jest tez opdpowiedzialnosc... a sa osoby ktore boja sie odpowiedzialnosci...