u lektorów to zjawisko powszechne ,ale nie tylko podczas homilii;]

Nie oceniaj grupy przez pryzmat jednej wspólnoty. Ja nie znam tego zjawiska i nie spotykam tego, a na pewno nie powszechnie.

1. Nie znam i nie widziałem nigdy zjawiska wychodzenia ministrantów czy lektorów "na pogaduchy". Nasz ksiądz by ostro zareagował. A wcześniej kościelny. Takie zjawisko w niedzielę oznacza na dodatek niewypełnienie obowiązku niedzielnego.

2. Jeśli ministrant ma stać z puszką przy wyjściu, to jest rzeczą normalną, że schodzi do zakrystii, bierze puszkę i wraca. Nadmierne pogaduchy w trakcie i mitrężenie czasu zaś byłyby powodem nie wypełnienie obowiązku niedzielnego.

3. Organista, jak każdy katolik, ma 1 raz w niedzielę uczestniczyć we Mszy. I nie wychodzić na papierosa. Na kolejnych Mszach ma grać. A co robi w czasie, gdy nie gra... to jego sprawa. Ważne jednak, aby jego zachowanie nie gorszyło ludzi.

A czy ministranci "obsługujący" kadzidło powinni je zostawić w zakrystii i wrócić do krzeseł,
czy dopuszczalne jest, żeby wychodzili tylko wtedy, gdy ksiądz ich potrzebuje?

Jak najbardziej powinni uczestniczyć w Eucharystii. Dlatego ich miejsce jest w prezbiterium z wyjątkiem tych chwil (podkreślam: chwil!) które są potrzebne do oporządzenia kadzidła.

Powinni wrócić do krzeseł - przy czym dobrze, aby były to krzesła tuż przy wejściu do zakrystii.

Natomiast te "chwile" nie zawsze są superkrótkie - trybularz trzeba dobrze rozhuśtać, aby węgiel się żarzył porządnie.

One mają być najkrótsze z możliwych.
A to, że muszą czasem potrwać dłużej,to jest zrozumiałe.

Co do węgla, to nie sądzę by jakaś parafia (a jeśli to już to naprawdę marginalne jest) stosowała węgiel drzewny do kadzidła. Teraz już raczej stosuje się te węgielki samorozpalające, które są już inkrustowane substancją łatwopalną. Wystarczy tylko 'dotknąć' zapałką, by się same rozpaliły.
A huśtnąć wystarczy kilka razy i już jest

Dawniej, to się człowiek musiał nakręcić, by się żarzyło

Mimo tego niektórzy potrafią - nie wiem jak - zanieść zimne. U nas krąży opowieść, jak kiedyś biskup pogonił, gdy mu przynieśli zgaszony węgiel "Idź stąd! Metalem mam kadzić?"

To ja może powrócę do początku...
Mnie uczono, że Msza zaczyna się pocałowaniem przez Kapłana ołtarza, i kończy się na tym samym geście.
Wyjść z kościoła powinno się gdy Ksiądz wchodzi do zakrystii.
Komunię Świętą można przyjąć jeżeli było się na Mszy, przynajmniej od momentu "Ojcze Nasz".
Nie wiedziałam tego od zawsze, dowiedziałam się tego chyba na rekolekcjach.
Tylko że to o Komunii Świętej jest tylko po to, żeby używać tego w "skrajnych przypadkach".
Na Mszy powinno się uczestniczyć w pełni (tyczy się to WSZYSTKICH...) od początku do końca i nic sobie nie "wycinać"

No to jakbyś poczytała ten wątek od początku to byś wiedziała, że jednak tak nie jest.

Tutaj właśnie jest błąd. Msza święta nie zaczyna się od znaku krzyża ale już od wejścia kapłana, któremu towarzyszy śpiew. A koniec to rzeczywiście rozesłanie.

Oj alumnie słaby z liturgiki jesteś, bo celebracja kończy się pokłonem do ołtarza/przyklęknięciem przed tabernakulum, a nie rozesłaniem

A czasem nie wyjściem kapłana z towarzyszącym śpiewem? Co do końca to już sam się pogubiłem. Każdy mówi co innego:P
1. Obrzędy wstępne:
* Wejście z towarzyszącym śpiewem
(...)
4. Obrzędy końcowe:
* Ogłoszenia duszpasterskie
* Pozdrowienie wiernych i błogosławieństwo
* Rozesłanie
Natomiast masz rację :"Odesłanie odbywa się w ten sposób, że kapłan (lub diakon), zwró­cony do ludu z rękami złożonymi, mówi: "Idźcie w pokoju Chrystusa". Na co lud odpowiada: "Bogu niech będą dzięki". Potem kapłan całuje ołtarz na znak szacunku i kłania mu się wraz z ministrantami, po czym wszyscy przyklękają w kierunku tabernaku­lum przed Najświętszym Sakramentem i odchodzą do zakrystii."
Skróciłem. Odpowiedź wziąłem ze strony http://www.ministranci.archidiecezja.ka ... uktura.php
Nie wiem jak się skraca link więc daje cały. I nie wiem czy to jest zgodne z regulaminem:P

Najlepiej sięgać do źródeł.
W tym przypadku OWMR:


Zatem nie ma żadnych niedomówień. Gest szacunku do ołtarza (lub tabernakulum jeśli znajduje się w prezbiterium) kończy celebrację.
Wyjście do zakrystii nie należy już do celebracji.