Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 9:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 124 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
 OŁTARZ CZY TABERNAKULUM. 
Autor Wiadomość
Post 
A czy katolicki kapelan musi być księdzem? Powiem więcej: Czy musi być mężczyzną?

W USA nie musi.

http://www.usccb.org/laity/laymin/updates/97jf.htm

Na zdjęciu: Pani Karen Lai, która pracuje jako Kapelan w porcie Galveston, Texas.

http://www.chron.com/cgi-bin/imgscale/3 ... /karen.jpg

<dowcip>
Pan Belizariusz zapewne za chwilę napisze nam, że "w Polsce jest inaczej" ;-)
</dowcip>


Cz maja 05, 2005 19:21
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
W Kosciele istnieje grupa, ktora nazywa sie laikatem i jako taka wlacza sie aktywnie sluzac bliznim w potrzebie wszedzie tam, gdzie ta sluzba jest potrzebna, ale nie zastepuje ona poslugi kaplanskiej. Daj Boze, by jak najwiecej ludzi swieckich wlaczalo sie w sluzbe Bogu poprzez sluzbe blizniemu.
Mam nadzieje, ze chociaz z tym jest Pan w stanie sie zgodzic, ze swiecenia kobiet maja miejsce w kosciele anglikanskim, a nie rzymsko-katolickim, nawet w USA. Proponowalabym jeszcze sprawdzic znaczenie slowa chaplain - kapelan i zauwazyc, ze chociaz w wiekszosci przypadkow tak jest, to jednak nie odnosi sie ono nie jedynie do osob wyswieconych, ale okresla pewien rodzaj poslugi:

www.google.ca/search?hl=en&q=define%3A+chaplain&meta=

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Cz maja 05, 2005 20:34
Zobacz profil
Post 
Hmmmmm

Drogi pjo....i ktos tutaj cos mówił o "inwestowaniu w j. obce"......hmmmm
No zainwestuj Wasc i przestań juz wyszukiwac rzeczy co do których brak ci rozeznania


Cz maja 05, 2005 20:51
Post 
pedziwiatr napisał(a):
W Kosciele istnieje grupa, ktora nazywa sie laikatem i jako taka wlacza sie aktywnie sluzac bliznim w potrzebie wszedzie tam, gdzie ta sluzba jest potrzebna, ale nie zastepuje ona poslugi kaplanskiej.


Wybaczy Pani, ale ja zostałem wychowany w kulturze katolickiej, gdzie w każdej parafii liczba kapłanów jest większa niż jeden, gdzie można przyjść choćby i w nocy żeby się wyspowiadać, gdzie na każdym lotnisku KAPELAN jest KAPŁANEM. Kapłanem, który w razie potrzeby wyspowiada, pobłogosławi, namaści i Komunii świętej udzieli. A o żonatych diakonach czyta się tylko w podręcznikach historii kościoła.

Pani być może wychowała się w kulturze laickiej, w której kapłan odmawia słowa konsekracji w jednej z kilkunastu obsługiwanych przez siebie parafii, a resztą czynności zajmują się "stali żonaci diakoni" bądź świeccy "aktywiści" czy "asystenci pastoralni", a na lotniskach czy w portach pracują też świeccy. Nad czym jedynie pozostaje mi głęboko ubolewać.


Cz maja 05, 2005 21:10
Post 
Chciałem się zapytać, czy ktoś z Państwa nie zechciałby się odnieść do moich wątpliwości umieszczonych w tutejszym wątku z datą (Maj 01, 2005 11:08).


Cz maja 05, 2005 21:20
Post 
Osobom zainteresowanym posoborową architekturą polecam odwiedzenie strony (uprzedzam, że animacje sporo "ważą"):
http://www.churchbuilding.com/interacti ... on-ba.html

Dzięki zamieszczonym tam animacjom można obejrzec sobie, jakie to "tryndy" są ostatnio modne w demol^W przerabianiu kościołów "starych" na "nowe". Proszę zwrócić uwagę zwłaszcza na ostatnią animację ukazującą, jak w razie potrzeby przerobić siedziska z "kaplicy Najświętszego Sakramentu" na dodatkowe miejsca siedzące w "hali zbornej".

Na końcu jest krótki film, na którym można obejrzeć obrazki z typowej Mszy świętej w tym kościele, a potem podziękować Panu Bogu za prymasa Wyszyńskiego.


Cz maja 05, 2005 21:58

Dołączył(a): Pn cze 20, 2005 14:30
Posty: 76
Post za wielu czy za wszystkich ?
Kalwini i janseniści twierdzili, że Chrystus umarł tylko za wybranych, których z góry przeznaczył do zbawienia. Kosciół katolicki potępił tę tezę m.in. w antyjansenistycznej bulli Unigenitus z 1731.

W tekście greckim Ewangelii jest "hyper pollon", co odpowiada hebrajskiemu zwrotowi "min ravim", co oznacza na ogół "nieprzeliczone tłumy, wszyscy [z ewentualnym pominięciem bardzo niewielu].

Że ofiara Chrystusa jest składana za wszystkich mówi o tym jasno:
Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. (1 Tm 2:3-4)

Oczywiście kalwini i janseniści robili wszystko, aby sens tej natchnionej wypowiedzi całkowicie przekreślić...

To co na tym forum wpisują różnej maści tradycjonaliści przekonuje mnie, że są to tacy zachodni "starowiercy". Na wschodzie wszystko poszło o to, że moskiewski patriarcha zreformował liturgię [wschodnią] wprowadzająć żeganie się trzema palcami [ku czci Trójcy św.] zamiast dwoma [ku czci dwóch natur Chrystusa]. No i to wywołało rozłam.
Warto zapoznać się z argumentami starowierców [przetrwali do tej pory gdzieniegzie w małych ilościach]. Łudząco przypominają argumenty naszych tradycjonalistów. Tak, to już wszystko nieraz przerabialiśmy...

No i argumenty co do "mszy wszechczasów" obrażają po prostu katolików rytu wschodniego, a raczej kilkudziesięciu wschodnich rytów uznanych przez Rzym, których liturgie są niezwykle godne i piękne i które zasadniczo różnią się od rytu trydenckiego....

_________________
"Nie chcem, ale muszem"


Wt cze 28, 2005 10:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 07, 2005 20:57
Posty: 338
Post 
Nikt z mieniących się tradycjonalistami nie ma zamiaru wywyższania liturgii łacińskiej ponad inne tylko dla samych względów estetycznych. Tradycjonaliści potwierdzają jedynie wielowiekową prawdę, znajdującą wielokrotne potwierdzenie w Nauce Kościoła, że Ofiara Mszy św. w rycie św. Piusa V jest najdoskonalszą, najgodniejszą formą sprawowania tych Bożych tajemnic. Inne ryty nie są od niej gorsze jeżeli zachowują znaczenie Ofiary, niosą należną cześć dla Bożych tajemnic, wyrażają istotne Prawdy Wiary, nie sprzeciwiają się im, należycie je uwypuklają i nie zamazują swojego sensu.
Krytyka obrzędów Novus Ordo Missae odbywa się właśnie na tej płaszczyźnie.

W przypadku Starowierców nie było mowy o zmianie teologii Mszy św. i towarzyszącej temu zmianie treści nauki wiary, która do tej pory była dogmatycznie zdefiniowana. Chodziło o zmianę kilku znaków, jak to powiedziałeś, dwóch palców na trzy, z którymi prawosławni wiązli znaczenie niemal bałwochwalcze (vide: kult ikon w prawosławiu).

Racja, że kalwini i janseiści mowili że Chrysus umarł tylko za wybranych, a liczba zbawionych jest z góry założona, ale moderniści w przeciwieństwie do nich głoszą, że o ile umarł za wszystkich, to zbawieni też będą wszyscy.
Katolicy natomiast mówią, że Chrystus umarł za wszystkich, ale wielu będzie zbawionych. Oznacza to, że nie wszyscy ludzie osiągną zbawienie wieczne, lecz tylko wiele dusz będzie zbawionych. Dlatego Zbawienie, w rzeczywistości nie należy do rodzaju ludzkiego na zasadzie uniwersalnej i kolektywnej, ale przynależy wielu indywidualnym duszom na zasadzie jednostkowej. Chociaż Nasz Boski Odkupiciel zapłacił cenę za wszystkich ludzi, wielu jest takich, którzy na skutek swojej przewrotnej odmowy współpracy z łaską Bożą, unieważniają dla siebie zasługi Odkupienia.
Można zatem powiedzieć, że śmierć Chrystusa była wystarczająca dla wszystkich, ale jest skuteczna tylko dla tych którzy skorzystali z koniecznych łask jakie Bóg dał im dla zbawienia. "Chociaż [Chrystus Pan] umarł za wszystkich", jak mówi Sobór Trydencki, "nie wszyscy jednak otrzymują dobrodziejstwo Jego śmierci, lecz tylko ci, którzy otrzymują udział w zasługach Jego męki" (Sesja VI, rozdz. 3).

_________________
http://nowyruchliturgiczny.blogspot.com/


Wt cze 28, 2005 13:22
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pn cze 20, 2005 14:30
Posty: 76
Post czy zmiana rytu zawsze oznacza zmianę doktryny ?
Cytuj:
W przypadku Starowierców nie było mowy o zmianie teologii Mszy św. i towarzyszącej temu zmianie treści nauki wiary, która do tej pory była dogmatycznie zdefiniowana. Chodziło o zmianę kilku znaków

Otóż to, także zwolennicy SVII mogą równie dobrze argumentować, że zmiana rytu aboslutnie nie oznaczała zmiany teologii,a jedynie ponownie włączała temat Uczty, całkowicie uprawniony, ale ze względów przeciwstawienia się protestantyzmowi sprowadzony w rycie trydenckim do niezbędnego minimum... No i wtedy ilość przystępujących do Komunii św. była minimalna, natomiast św. Pius X zupełnie zmienił zalecenia duszpasterskie w tej materii.

Zgadzam się, że dokonano tej korekty zbyt gwałtownie i nie zadbano o to, aby Liturgia Ofiary [od prefacji do doksologii] rzeczywiście odpowiadała składaniu ofiary, a nie była sprowadzona do roli "modlitwy dziękczynnej przygotowującej do Uczty" [czasem można mieć takie wrażenie, ale to bardzo też zależy od celebransa!]
.
Natomiast rytowi trydenckiemu też można by postawić wiele sensownyuch zarzutów:
- czytanie Ewangelii w postawie sugerującej jakby to był element składania Ofiary, a nie szczyt liturgii Słowa
- sugerowanie, że uczestnictwo w liturgii Słowa jest mało istotne w porównaniu z dalszą częścią mszy
- lud nie miał prawa odmawiania z kapłanem "Ojcze Nasz" - co zawsze było uwzględniane w liturgiach wschodnich - i też w takiej postawie, jakby jeszcze chodziło o składanie ofiary
- kazania, które zupełnie nie odnosiły się do czytań
- ogłoszenia parafialne w ramach kazania
- pozwalanie na głośne recytowanie różańca [modlitwy pięknej ale nieliturgicznej ]w czasie gdy kapłan modli się kanonem rzymskim ; dla porównania liturgie wschodnie przewidują wtedy śpiewanie wyłącznie liturgicznych pieśni przez chór
- brak jakichkolwiek wyjaśnień dotyczących sensu pewnych mało zrozumiałych rytów [takich jak graduale gdzie ministranci przenosili mszał z prawej strony ołtarza na lewą]

To wszystko sprawiało, że msza trydencka w przeddzień SVII była niestety skostniałym niezrozumiałym rytem, chyba że ktoś znał dobrze łacinę i wyjaśniono mu dobrze liturgiczną Tradycję Kościoła [wtedy wielu księży też nie potrafiło odpowiedzieć na proste pytania z tego zakresu]. Pomijam też różnej maści "estetów" wpadających w zachwyt w czasie uroczystych mszy pontyfikalnych [pojawiali się wtedy nawet ateiści !]

Owszem, krytyka pewnych nadużyć reformy Pawła VI jest jak najbardziej wskazana, ale potrzebna jest tu cierpliwa wytrwałość, a nie bunt i schizma.
Duch św. ma swój plan i gdyby lefebryści byli nieco mniej gwałtowni i bardziej pokorni - teraz mieliby wspaniałe pole do działania. A tak sami zamknęli siebie i tych których za soba pociągnęli w bezpłodnej rewolcie.
Wielka szkoda ! Z "Ducha liturgii" wynika że kard. Ratzinger myślał podobnie jak bp Lefebvre, ale w pokorze pozostał wiernym synem Kościoła [czekając na "swój czas" wyznaczony przez Boga], a nie ogłosił w swojej pysze buntu i schizmy.

_________________
"Nie chcem, ale muszem"


Wt cze 28, 2005 15:21
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 02, 2004 11:43
Posty: 166
Post 
1. Gdyby nie było rzekomej schizmy "lefebrystów" nie byłoby dziś w Polsce żadnych indultów, żadnych Mszy Trydenckich - przykładowo kto wie czy zgoda na Msze Trydencką w Chorzowie nie jest podyktowana działalnością Bractwa św. Piusa X w tym mieście i jego sukcesami.
2. Jak można twierdzić, że Msza Trydencka to coś niezrozumiałego, skostniałego za to NOM rozumie każdy. Prosze nie przesadzać.
3. Proszę podać owoce NOM bo poza wydawaniem instrukcji przeciwko nadużyciom liturgicznym ja nie widzę żadnych. Msza Wszechczasów stwarza o wiele mniejsze zagrożenie w kwestii owych nadużyć.
4. Pisał Pan o działaniu Ducha Św. w Kościele, o tym, że Sobór to odnowa Kościoła. Będę niesamowicie wdzieczny jeżeli Pan, wypisze w punktach owoce Vaticanum II i poda ich znaczenie dla wzrostu siły Kościoła. Ja naprawde nie widze żadnych sukcesów, moze Pan mi cos podowie?
Na wszelki wypadek nie jestem "lefebrystą"
Pozdrawiam!


Wt cze 28, 2005 16:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 20, 2005 14:30
Posty: 76
Post 
Cytuj:
Gdyby nie było rzekomej schizmy "lefebrystów" nie byłoby dziś w Polsce żadnych indultów, żadnych Mszy Trydenckich

No tak, a jakby nie było protestantów, to nie byłoby w KRzK żadnej odnowy biblijnej... Bardzo przewrotny argument.
Cytuj:
Jak można twierdzić, że Msza Trydencka to coś niezrozumiałego, skostniałego za to NOM rozumie każdy

Tego nie twierdzę. Jeśli wejdzie pan do cerkwi na liturgię św. Jana Chryzostoma też Pan niewiele zrozumie. Ale można się poinformowac, można w to "wejść" i pokochać. Niestety w czasach przedsoborowych była to najczęściej owa godzina, którą trzeba było "ofiarować Bogu" wierząc jedynie Kościołowi, że Pan Bóg się tego od nas domaga aby nas zbawić... Niestety, był to często dla wielu "występ jednego aktora", którego trzeba było "pobożnie wysłuchać" [a nie "uczestniczyć"!]
Przypuszczam, że teraz te msze są sprawowane z wielkim namaszczeniem i zaangażowanie całej wspólnoty parafialnej - stąd taki duży"sukces" tego rytu. Ale w Strasbourgu monastyczne "bractwo jerozolimskie" celebruje mszę św. wg nowej liturgii rzymskiej, tyle że z wielkim namaszczeniem, i posługuje się śpiewami liturgicznymi tradycji wschodniej. Niedizelna Eucharystia trwa 2 godziny i są tłumy !!! [tak w tej "pogańskiej" Francji!]
Cytuj:
Proszę podać owoce NOM bo poza wydawaniem instrukcji przeciwko nadużyciom liturgicznym ja nie widzę żadnych

Przede wszystkim dotyczy to odnowienia liturgii Słowa. A także wprowadzenie wspaniałych modlitw eucharystycznych Tradycji wschodniej - na przykład 4tą modlitwę eucharystyczną zawierającą katolicki kerygmat.
Łączy się z tym wprowadzenie epiklezy - wezwanie Ducha Świętego nad konsekrowanymi darami. Odwołanie się do zaniedbanej tradycji wschodniej było wielkim osiągnięciem liturgicznym NOM.
Cóż z tego, skoro tylu "eksperymentatorów" zrozumiało te reformy jako pozwolenie na wywracanie wszystkiego do góry nogami i zaproszenie do eksperymentowania ? Świadczy to właśnie o fatalnym przekazywaniu tradycji liturgicznej w seminariach duchownych okresu przedsoborowego: oni rozumieli tylko tyle, że mają ściśle się czegoś trzymać, ale nie rozumieli dlaczego. Już nikt właściwie nie wiedział dlaczego [poza garstką specjalistów i "ruchem liturgicznym"], poza tym, że tak było zapisane w mszałach. Teraz jest mimo wszystko bardziej zrozumiałe dzięki wprowadzeniu języków narodowych.
Cytuj:
Będę niesamowicie wdzieczny jeżeli Pan, wypisze w punktach owoce Vaticanum II i poda ich znaczenie dla wzrostu siły Kościoła. Ja naprawde nie widze żadnych sukcesów

SVII przygotował nas na bardzo trudne czasy w których usuwane są ze świadomości społeczeństw ongiś chrześcijańskich resztki średniowiecznej christianitas. Sobór dociera do źródeł wiary i pozwala każdemu człowiekowi dotrzeć do niej "na sposób egzystencjalny", nie abstrahujacy od problemów współczenego świata.

Sam kard. Ratzinger mówi o tym bardzo wyraźnie: przeżyją tylko niewielkie wspólnoty świadome swojej wiary i promieniujące na zewnątrz stylem życia zainspirowanym Ewangelią. We Francji już tak jest. Nie wróci państwo wyznaniowe. Musimy się przygotować na potop i budować arki. SVII dał nam wspaniałe instrumenty jak się do tego zabrać. Wiara powróci z nową siłą po potopie - to pewne. Ale katolik wychowywany w duchu trydenckim nie był w stanie funkcjonować w warunkach "pierwszych chrześcijan" [a teraz zaczynamy niemal powracać do tego modelu], ponieważ toczył jeszcze walkę o zachowanie christianitas.

Niestety tradycjonaliści wciąż nie widzą, że teraz bój toczy się nie o to, aby mieć "chrześcijańskich władców" [choć i tego wątku nie należy za szybko porzucać o ile mozliwe], ale o to jak dawać dobre świadectwo wobec "władcy neopogańskiego". To są właśnie nowe "znaki czasu"... Dlaczego tak jest ? Pan Bóg ma w tym jakąś myśl - być może chce oczyścić Kościół z dawnego triumfalizmu i nauczyć prawdziwej pokory i postawy bezinteresownej służby.

_________________
"Nie chcem, ale muszem"


Wt cze 28, 2005 17:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 07, 2005 20:57
Posty: 338
Post 
W ogóle to twierdzenie jakoby Sobór Trydencki musiał przesunąć akcent na ofiarę, aby zrobić na złość protestantom, nie wytrzymuje krytyki. Na Soborze w Trydencie skrupulatnie analizowano naukę Lutra i oceniano ją pod względem zgodności z Depozytem. Byli na nim obecni protestanci, którzy jej bronili. Ojcowie Soboru nie potępili w czambuł wszystkich poglądów protestantów, tylko te które były z nim sprzeczne. Pojmowanie Mszy jako ofiary obecne było w katolickiej teologii od zawsze, aż do nieszczęsnego wynalazku Novus OM i narosłej wokół niego nowej teologii.

Uważam, że Msza po polsku (NOM) tylko pozornie jest bardziej zrozumiała niż po łacinie (Msza Wszechczasów). Co z tego, że zna się język, jak i tak nie zna się znaczenia tego co ten język wyraża. Zna się słowa, a nie rozumie się sensu zdań. Zdania rozumie się na tyle na ile pozwala na to indywidualna wiedza religijna, ale zatraca się zrozumienie całości danej części Mszy, nie mówiąc już o zatraceniu świadomości czym jest sama Msza. NOM zbudowany jest właśnie na tej ułudzie zrozumienia słowa, tak jakby jego ogarnięcie pozwalało komuś lepiej przeżyć Eucharystię. Zrozumie słowa wytworzyło w księżach praktykujących NOM iluzję, że dowolne nim manipulowanie umożliwi wiernym głębsze sięgnięcie w Boże Tajemnice. Zatem iluzja lepszego zrozumienia i nacisk na aktywne uczestnictwo wytwarza ipso facto wieczną niestałość obrządku i konieczność ciągłego eksperymentowania.
Zachwycanie się nad wspaniałością martwych rubryk mszalnych, których nikt nie przestrzega odprawiając NOM jest podobne do zachwycania się demokratycznymi postanowieniami Konstytucji PRL z 1952 r. przy ślepocie na sposób w jaki ta konstytucja funkcjonowała w praktyce. Pokolenie "zniewolonego umysłu" wymyśliło w tym czasie szczytne hasło: SOCJALIZM - TAK, WYPACZENIA - NIE, które można dzisiaj sparafrazować Sobór - tak, wypaczenia - nie.

nolens volens napisał(a):
SVII przygotował nas na bardzo trudne czasy w których usuwane są ze świadomości społeczeństw ongiś chrześcijańskich resztki średniowiecznej christianitas. Sobór dociera do źródeł wiary i pozwala każdemu człowiekowi dotrzeć do niej "na sposób egzystencjalny", nie abstrahujacy od problemów współczenego świata.


W zadziwiający sposób ów SVII zamiast opóźniać ile się da te trudne czasy, przyśpieszył ich nadejście. Skutkiem czego Europa katolicka z 1950 roku stała się nie do poznania w 1970 roku. A teraz próbuje się dopasować łzawą legendę do dramatu jakim było to nieroztropne zgromadzenie.
Wynika z tego prosty wniosek - skoro doszło do takiego upadku wiary, winny był temu Kościół Trydentu, gdyż to dopiero u szczytu jego erozji, zbawienny Kościół Watykański II uratował chrześcijaństwo, przed totalną destrukcją. Odrzucić należy zatem tamten martwy okres i POWRÓCIĆ do źródeł wiary. Czytaj: wywalić do kosza, niepotrzebnie nagromadzone spekulacje teologiczne i zdogmatyzowane Prawdy Wiary, gdyż przeszkadzają one, krępują, współczesnego człowieka w egzystencjalnym uświadomieniu sobie tego, o co tak na prawdę chodziło temu Jezusowi. Nie potrzeba wtedy Kościoła, bo małe, ekumeniczne wspólnoty, mające w nosie ciężku i niewygodny bagaż dwudziestowiekowej nauki katolickiej, są WYRAZEM ŻYWEJ WIARY. To całe cofanie się do wieku pierwszych chrześcijan nie jest wyrazem walki o zachowanie wiary ale symptomem jej utraty. Wraca się bowiem do mglistych, nieznanych czasów jak do wyimaginowanego świata fantasy, gdzie jedyną pewną drogą jest droga odrzucenia wielowiekowego, katolickiego "ekskluzywnego" balastu. O ile pierwsi chrześcijanie nie zastanawiali się nad głębią otrzymanego od Chrystusa Objawenia z powodu prześladować i męczeństwa, to dzisiaj posoborowi chrześcijanie zadowalają się jego rozmytą wizją z lenistwa i pychy.

_________________
http://nowyruchliturgiczny.blogspot.com/


Wt cze 28, 2005 19:26
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N maja 02, 2004 11:43
Posty: 166
Post 
1. Rozumiem, że walka toczy sie o to aby zachowac z tradycji chrześcijańskiej jak najwięcej, to co sie jeszcze da, że praktycznie postęp laicyzacji jest zbyt duzy aby mowić dziś o cywilizacji chrześcijańskiej. Zgadza się. Tylko nalezy postawić pytanie czy te małe grupy wspólnotowe są w stanie owe "arki " zbudować ? Czy są w stanie zachować nienaruszalny depozyt wiary? Proszę zwrócic uwagę, ze wiele wspólnot oficjalnie katolickich wyznaje praktycznie neokatolicyzm, zwłasza na Zachodzie. Wiele wspólnot istnieje nie z miłości do katolicyzmu ile z chęci ciągłego jego "modernizowania", przezywania wiary na własny gust, według własnych pogladów i zwyczajów. Tradycja jest nieważna, nauczanie papiezy tez nie. Pewien ksiądz opowiadał w telewizji jak wygląda Droga Krzyżowa w Belgii - króciutka modlitwa i spotkanie towarzyskie przy herbatce, na ktorym nic sie nie mówi o religii. Taka wspólnota nie zbuduje "arki". To nie sa odosobnione przypadki. Albo działalnosć przeróżnych grup "charyzmatycznych" gdzie dziwne ekstazy, jakieś dary języków, to głowny powód zaangażowania w na polu religii. Czy możnataką religijność równać z duchowością przedsoborowej, przestarzałej Milicji Niepokalanej? Wydaje mi sie, że to wspólnoty przedsoborowe nosiły w sobie większy potencjał religijnosci, pobozności, apostolstwa. Przecież przed Vaticanum II istniało dużo formacji religijnych jak i politycznych związanych z Kościolem i to skutecznych. Wymienię chocby Akcję Katolicką, a w kwestii duchowości działalność M.Kolbego czy też we Włoszech środowisko Ojca Pio.
2. A propos rozumienia i przezywania dawnych Mszy. Co działo sie w San Giovani Rotondo? Tam był surowy katolicyzm, a jaki surowy przewodnik, a jakie nawrócenia miały miejsce!! Jak była przezywana Msza Święta!! Na tę skostniałą Mszę ustawiały się kolejki! Nikt nie narzekał na brak gitary, pantonimy czy inych "środków" ewangelizacji.
3. W dobie kryzysu Kościoła lepiej jest chyba wspierać " władzę centralną" niż bawić się w "samorządy religijne". Jeśli Kościół jest w kryzysie to powinno się wspierać władzę papieską a nie chełpić sie ciągle postępującą kolegialnością, demokracją, brakiem dyscypliny. Przykład rodzimy - jak Kościół moze mieć autorytet jesli jeden ksiadz mówi, ze Medjugorie to fałsz a drugi organzuje pielgrzymki ( oficjalnie do miejsca modlitwy tylko :)), a jeszcze trzeci zakonnik wydaje pismo z tekstem objawień i nie ponosi za to żadnych konsekwencji.
4. Kościół po Vaticanum II to rozminięcie teorii z praktyką. Msza Trydencka nie zakazana - a jak cieżko w niej uczestniczyć. A spróbuj biedny księże odprawić ją bez indultu! Łacina językiem oficjalnym - a nie używanym praktycznie za często i lekceważonym nawet w seminariach. Jest ryt Pawła VI - a w wyniku samowoli liturgicznych są w Kościele "setki" różnych rytów, w zaleznosci od miejsca i duchownego. Świeccy mogą sie angazować w działalność Kościoła - ale nie tradycjonaliści, przecież w praktyce nie maja "łatwego życia" w Kościele. Zwolennik Bractwa Św. Piusa X to niebezpieczny schizmatyk - prawosławny w Rosji czy Grecji to nasz kochany "brat odłączony".
Sobór Watykański II miał być kolem ratunkowym dla Kościoła, bo podobo Kosciół nie nadążał za wspólczesnością. Tyle, że Vaticanum II przez "wpuszczenie świeżego powietrza" nie poprawił kondycji Kościola, mało tego stworzył furtkę do całkiem nowych zagrożeń, o czym wspominał nawet apoleglota Soboru papież Paweł VI.


Wt cze 28, 2005 23:15
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Wiele wspólnot istnieje nie z miłości do katolicyzmu


Nie rozumiem za bardzo tego zdania.......gdzie jest napisane, ze mamy miłowac katolicyzm?
Miłowac nalezy Boga i blizniego, a nie rytuały. One moga tylko pomagac w miłowaniu, ale same w sobie nie zasługuja na milość.

Krytykujesz grupy charyzmatyczne...krytykujesz "Dar języków". No cóż skrytykuj tez Ewangelie, bo tam pisze o tym Darze.
Cytuj:
A propos rozumienia i przezywania dawnych Mszy. Co działo sie w San Giovani Rotondo? Tam był surowy katolicyzm, a jaki surowy przewodnik, a jakie nawrócenia miały miejsce!! Jak była przezywana Msza Święta!! Na tę skostniałą Mszę ustawiały się kolejki! Nikt nie narzekał na brak gitary, pantonimy czy inych "środków" ewangelizacji.


No dobra....to jedno miejsce, a co z pozostałymi? Co z wiejskimi kościółkami, gdzie nieuczeni ludkowie nie kumali co sie dzieje na ołtarzu?
Tylko mi nie wmawiaj takich rzeczy, ze w kazdym kosciele w każdym miejscu na całym globie...podczas odprawiania mszy trydenckiej, ludziie przezywali ekstaze....bo w takie głupstwa to nawet przedszkolak nie uwierzy.


Cytuj:
Przykład rodzimy - jak Kościół moze mieć autorytet jesli jeden ksiadz mówi, ze Medjugorie to fałsz a drugi organzuje pielgrzymki


Problem w tym, ze Medjugorje nie jest jeszcze oficjalnie uznane jako miejsce objawień maryjnych.
Z Fatima było to samo.....oficjalnie potwierdzono wiarygodnośc dopiero 13 Maja 1930 r. Mimo to duzo wczesniej odbywano do tego miejsca pielgrzymki.
To samo działo się w Lourdes....biskup zabronił, a ludzie i tak sie modlili i pielgrzymowali.
Na koniec moze wspomne o pokręconych losach ojca Pio.....z pewnościa znasz te historie........
Wszystko to i wiele innych rzeczy działy sie przed SWII.....czyli tak idealnie jak to probujecie nam wmówic, to nie było.

Nie ma to jednak jak "dowalac" modernistom....dowalac bezmyslnie


Śr cze 29, 2005 0:22

Dołączył(a): N maja 02, 2004 11:43
Posty: 166
Post 
1. Belizariuszu piszesz, że nie trzeba milowac katolicyzmu? "Gospa" z Medjugorie to objawiła czy Twój ksiądz z oazy powiedział? Teraz odkryles swoje karty! Jak mozna nie kochac Koscioła, przecież jest on zalozony przez Chrystusa. Kto nie miluje Kościoła nie miłuje prawdziwie Chrystusa, który ten Kościół ustanowił. " Jestem z Wami przez wszystkie dni, az do skonczenia świata" Zgadza sie dla modernistów miłość do katolicyzmu to być może rzecz niepotrzebna, miałem nadzieje, że jesteś przynajmniej "postępowcem" a nie modernistą. Zapewne napiszesz, ze nalezy kochać jeszcze babtystów, zielonych, adwentystów tak aby wszyscy byli jedno, zgadza sie? No i judaizm bo to są nasi "starsi bracia".
2. Oczywiście , ze krytukuje grupy charyzmatyczne, to co tam sie wyprawia to najwyzej parodia prawdziwych charyzmatów. Dziwne, ze tradycjonaliści nie mają ani słowa zastrzeżeń do darów ojca Pio, objawień siostry Faustyny i innych prawdziwych cudów.
3. Jak możesz bronić Medjugorie? Ta ten temat wypowiadali sie nie tylko wybitni teologowie, ale już nawet egzorcyści. Tekst tych "objawień" przewyższa już objętość Pisma Świętego, a poza tym to herezja obok herezji. Jak możesz porównywać Fatimę z Medjugorie? W Medjugorie okoliczności objawień to skrajne przeciwieństwo Fatimy. Dla postępowców Medjugorie jest wygodniejsze niż Fatima i to tez sie zgadza. Znajdę link do książki księdza Wójtowicza ( nie tradycjonalisty) i poczytaj proszę na ten temat.
Pozdrawiam!!


Śr cze 29, 2005 8:28
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 124 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL