Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt cze 04, 2024 21:45



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 107 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona
 potrzeba rewolucji muzycznej w polskim kościele 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 22, 2005 14:17
Posty: 476
Post potrzeba rewolucji muzycznej w polskim kościele
Pamietam jak podczas procesji dookola kosciola w dniu zmartwychwstania panskiego o malo sie nie poplakalem. A raczej nasunela mi sie na mysl pewna refleksja. Otoz polskie piesni koscielene są archaiczne. Nie przystaja juz do nowych czasów; do wymagan mlodych ludzi, którzy chcieliby uslyszec piesni nowe a przede wszystkim bardziej radosne, które zawieraloby slowa ze wspolczesnej polszczyzny. I jak tak sobie szedlem w tej procesji to nie moglem scierpiec tych smętnych piesni, których nikt nie znal, oprocz starych babci i dziadków. I malo kto je spiewał.Piesni, ktore powinny wyrazac radosc ze zmartwychwstania panskiego, ktore powinny pobudzac do nowego zycia, wywoluja zupelnie inne nastroje: przygnębienia i smutku.Czy nie mozna wniesc wiecej swiezosci do muzyki sakramentalnej kosciola Rzymsko(katolickiego) Czy nikt juz nie widzi ze czasy sie zmienily i powinno sie spiewac piesni o wyzszym poziomoe artystycznym niz te, ktore są dotychczas.
Jak dlugo bedziemy sie katowac takimi "radosnymi "muzycznie piesniami jak "Chrystus zmartwychwstan", :Zwycięzca smierci" "Wesoly nam dzien" "Ciebie Boga wysławiamy" Sluchajac takie przygnebiające muzycznie piesni mysli sie bardziej o smierci niz o zyciu wiecznym...Dlatego konieczne jest przewietrzenie spiewnikow koscielnych. Wydaje mi sie ze powinna powstac jakas komisja, ktora opracowalaby nowy zbior utworow dopasowany do potrzeb ludzi wspolczesnych, a przede wszystkim mlodych. Ja sam nie czuje sie mlodzianem i nim nie jestem ale widze ze potrzebna jest duza zmiana w zakresie muzyki sakralnej we wspolczesnym kosciele. Moze trzeba zainteresowac tym problemem biskupow polskich?


So maja 20, 2006 16:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
"Ciebie, Boga wyslawiamy" jest przygnebiajaca piesnia?? :shock: No nie wiem. TE DEUM LAUDAMUS to dla mnie zawsze radosny hymn uwielbienia. Ale wydaje mi sie, ze nawet a najradosniejszej piesni mozna zrobic smutna i nudna, jesli nie spiewa sie jej z sercem. Mysle, ze tu wlasnie tkwi problem, bo polskie piesni sa bardzo glebokie, wiele z nich to rozwazania, ktore staja sie ciezkie w spiewie, jesli spiewa sie je bez zaangazowania i serca i umyslu.

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


So maja 20, 2006 17:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 22, 2005 14:17
Posty: 476
Post 
nawet jak zaspiewa sie z sercem to niczego nie zmieni, ze tonacja piosenki jest smutna. . Moze ja za duzo oczekuje skoro taka np: barka ma też smutnawy wydzwiek. Troche zal ze nie urodzilem sie w Ameryce, tam bym sobie gospel pospiewał. To sie nazywa radość, a nie to co w Polsce.


So maja 20, 2006 17:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Ja akurat do żadnej z tych pieśni nic nie mam. Wydaje mi się, że wszystko zależy od wykonania, bo pewnie i najradośniejszą pieśń można zepsuć i zesmucić. I może u mnie inna młodzież [hehe, odezwała się staruszka ;-)], ale z tymi pieśniami naprawdę nie ma problemów.

Jeśli miałabym na coś narzekać to na to, że wraz z nastaniem maja o pieśniach wielkanocnych zapomniano. Przecież mamy miesiąc Maryjny a nie Okres Paschalny... :roll:

_________________
Czuwaj i módl się bezustannie,
a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie.
Nie ma piękniejszego zadania,
które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia,
niż kontemplacja.

P. M. Delfieux


So maja 20, 2006 17:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
Gimlas, znam piesni spiewane w Ameryce i powiem Ci, ze mimo wszysko wole nasze stare polskie.

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


So maja 20, 2006 17:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19
Posty: 5389
Post 
A ja wszystkim udziwnieniom muzyki liturgicznej mówie stanowcze nie. Skręca mnie jak rezygnuje się z pięknych pieśni na rzecz radosnych przyśpiewek a to wszystko niby w imię przyciągnięcia młodzieży. Na siłę próbuje się wprowadzić do mszy perkusje, bas i gitarę elektryczną - bo tak niby fajnie będzie... z tym, że zapomina się, że dla większości taka msza skończy się tylko na tym "fajnie", a cały wymiar duchowy Najświętrzej Ofiary zostanie zapomniany.

W ramach "reformy" w mojej parafii w tym roku miałam "rockowe" roraty i serdecznie dziękuję, mam nadzieję, że one więcej się nie powtórzą. Oczywiście było "fajnie", radośnie i głośno. Z tym, że to "fajnie" bardzo utrudniało mi skupienie się na mszy, bardzo utrudniało modlitwę. I chyba było mi trochę przykro jak widziałam osoby, które przychodziły tylko, żeby posłuchać muzyki, bo jak "fajnie" się skończyło więcej w kościele się nie pojawiły...

Gimlas jakoś nie uważam pieśni które wymieniłeś za smutne. Kościół nie ma być miejscem koncertów rokowych. Myślę, że gdyby skupić się na nauce wiernych tradycyjnych pieśni nie byłoby kłopotu z uczuciem smutku - warto czasem zagłębić się w ich tekst.

Hmm... żeby nie było jestem studentką i zdecydowanie reprezentuję młode pokolenie :)

_________________
Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...

Użytkownik rzadko obecny na forum.


So maja 20, 2006 18:15
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 01, 2004 6:57
Posty: 2427
Post 
Problem jest głębszy niż tylko akceptacja lub nie dla jakiegoś rodzaju muzyki i pieśni kościelnych.
1. Liczne dawne pieśni kościelne zawierają wręcz błędy teologiczne.
2. Kiedy powstawały na Mszę świętą składały się jakby dwa nabożeństwa: jedno odprawiał sobie ksiądz przy ołtarzu, inne wierni, śpiewając w tym czasie, odmawiając różaniec lub czytając z książeczki do nabożeństwa teksty ułatwiające śledzenie czynności księdza.
3. Faktem jest, że mentalność ludzi się zmieniła i nie jest już taka sama, jak 50 czy 100 lat temu. Dla wielu młodszych osób śpiewane nader często stare pieśni nie tylko nic nie mówią, ale wręcz wywołują odruch niechęci.
4. Pieśni te ze swej natury, no bo ja, nie biorą pod uwagę zmian, jakie dokonały się w Kościele, zwłaszcza od Soboru Watykańskiego II.
5. Uważam, że konieczne jest odnowienie śpiewnika kościelnego, jak to na przykład uczyniono w licznych krajach. Np. we Francji, którą stosunkowo najlepiej znam, istnieje odpowiednia komisja liturgiczna, która promuje nowe pieśni.
6. Wydaje mi się, że dobrym przykładem na odnowienie pieśni kościelnych jest to, czego dokonała wspólnota w Taize.


So maja 20, 2006 19:14
Zobacz profil
Post 
Jeśli będziesz mieć okazję to weź udział we mszy świętej w którymś z dominikańskich kościołów. Zobaczysz jak pieknie można wykonywać stare pieśni.


So maja 20, 2006 21:12

Dołączył(a): Śr maja 17, 2006 19:45
Posty: 77
Post 
Ja osobiście bardzo lubię pieśni wielkanocne i wcale nie uważam, że są smutne. Poza tym nie wszędzie tak jest, że nie śpiewa się nowych pieśni. w mojej parafii organista stale wprowadza do "śpiewnika" coś nowego, teksty są przeważnie na rzutniku, więc nie ma problemu ze śpiewaniem. Jeśli chodzi o muzykę, to jestem przeciwnikiem innych instrumentów niż organy. Młodzież dosyć dużo się nasłucha tych różnych hip-hopów i have metalu i innych, to w kościele może przez tą godzinkę posłuchać czegoś innego.


So maja 20, 2006 21:15
Zobacz profil
Post 
Choć w naszym kościele często grywa się na gitarze, i nie mam nic przeciwko temu, to absolutnie nie zgadzam się "potrzebą rewolucji". Nie spotkałem się, żeby ktoś miał wąty do "Te Deum". Smętna tonacja ? Ma być "radosne" durowe pogrywanie jak do "Po górach, dolinach", albo "Zapada zmrok" (szczęście że u nas się tego nie gra nigdy :) ) :?: Jak u nas lecą pieśni na rezurekcję to aż się kościół trzęsie. A nie wyobrażam sobie, żeby przy rezurekcji, gdzie niesiony jest Najświętszy Sakrament, a w kościele oświetlone jest całe sklepienie, zaśpiewano cokolwiek innego, niż pieśni przy potężnym akompaniamencie organów. :)


So maja 20, 2006 21:58
Post 
Pieśni z taize są bardzo ładne, i bardzo je lubię, ale nadają się bardziej do wprowadzania w nastrój modlitwy, wyciszenia i skupienia. Ze znanych mi (a znam sporo) dynamicznymi nazwałbym tylko "Da pacem Domine...", i "Pan jest mocą swojego ludu" (Meine Hoffnung und meine Freude...). Przy akompaniamencie gitary trudno jest o patos i podniosłość (pozytywnym Paschalnym wyjątkiem jest "Zmartwychwstał Pan, i żyje dziś", oraz Psalm 148 (Alleluja, Alleluja...)). Lubie pieśni oazowe, ale jak słyszę niektóre kwiatki, to aż mnie trzęsie (można by się przespać przy tych kawałkach). Przy klasycznych utworach wiele zależy od organisty. Jak jest dobry organista, i dobry instrument (a nie "gwizdki", albo syntezator (łagiewniki)) to jest naprawdę dobrze. Pewnie że jest wiele "smętnych" pieśni jak np. "Wszystkie nasze dzienne sprawy", ale są kawałkiem historii, poza tym ludzie umieją je śpiewać. :)


So maja 20, 2006 22:12
Post 
Wy naprawdę poważnie gadacie? Jak ktoś nie zna, to niech się nauczy. Ja mam w cerkwi pieśni, które są kilka razy starsze niż te, które Wy nazywacie "archaicznymi". Dalej nic nie piszę, bo cisną się inwektywy na usta.


So maja 20, 2006 22:51

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Gimlas, aby pieśń była radosna musi być żywa, utrzymana w szybkim rytmie, a praktycznie niemożliwe jest zmuszenie niewykształconego muzycznie tabunu ludzi do zaśpiewania takiego utworu w sposób nie skutkujący kakofonią.
Jestem przeciw wszelskim rewolucjom, szczerze mówiąc to już mi się rzygać chce jak słyszę o kolejnych pomysłach zrewolucjonizowania Kościoła, podczas gdy możnaby z powodzeniem wprowadzić ludzi w to co było kiedyś, ale zostało zapomniane/zażegnane. Osobiście byłbym zupełnie zadowolony, gdyby na mszy rozbrzmiewał tylko chorał gregoriański jednak nie uważam się za osobę kompetentną do wysnuwania tez odnośnie tego jaka muzyka byłaby dobra w Kościele.

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


N maja 21, 2006 0:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Polecam bardzo dobry artykuł na ten temat, niezbyt długi ;)

Cytuj:

Jaka smaczna liturgia!
Marcin Jakimowicz
2005-11-15

Piękna liturgia zwabia nad Lednicę tysiące młodych ludzi fot. Henryk PrzondzionoChwalcie Pana na cytrze i harfie, na rogu i na bębnach – wołał biblijny Dawid. A na gitarze? Jeśli miejscowy biskup się zgodzi – odpowiadają liturgiści.

Msza za duszę Jana Pawła II na stadionie chorzowskiego Ruchu. Obok siebie stoją (po raz pierwszy zgodnie) kibice GKS-u, Górnika, Ruchu, Odry i innych śląskich drużyn. Między kolorowymi szalikami znicze. Gdzieniegdzie puszki piwa. Jupitery świecą pełną mocą. Atmosfera pikniku. Nadchodzi psalm responsoryjny. Ku zaskoczeniu wszystkich kilku młodych chłopaków z chorzowskiej scholi „Circulum” zaczyna go śpiewać a cappella na orientalną, bizantyjską nutę. Słychać mocne, męskie głosy. Cały stadion zamiera w skupieniu. Tradycyjna pieśń przemienia atmosferę pikniku w liturgiczne święto. Jak wiele trzeba, by nasze niedzielne niemrawe liturgie zamieniały się w „przedsionki nieba”?

Założyciel Wspólnoty Błogosławieństw Brat Efraim już dawno zauważył, że tam, gdzie we Francji zadbano o liturgię, kościoły się zapełniły. Świetnym przykładem jest paryski kościół św. Gerwazego, gdzie liturgię uroczyście prowadzą pustelnicy ze Wspólnot Jerozolimskich. Świątynia jest pełna, Francuzów przyciąga piękno celebrowanej tam liturgii. A celebracje Triduum Paschalnego u krakowskich dominikanów? Gdy znajomi wybrali się na nie przed rokiem, długo przed Mszą nie znaleźli miejsca w środku świątyni. Kościół pękał w szwach. Akcja liturgiczna porywa tak bardzo, że nikt nie patrzy na zegarek. Warto jednak pamiętać, że bracia kaznodzieje zbierają owoce bardzo długiej pracy. Ich schola intensywnie ćwiczy już od wielu lat.

Nasze liturgie ożywiają też coraz częściej kanony z Taizé. Słychać je zresztą i w Berlinie, i w Kijowie, i w afrykańskim buszu. – Zwróćmy jednak uwagę, że i Taizé, i wspólnoty francuskie w swojej modlitwie czerpią z form bardzo tradycyjnych – zaznacza liturgista o. Tomasz Kwiecień. – Kanony z Taizé oparte są na tradycyjnych, ważnych tekstach chrześcijańskich. To, że mają nową szatę muzyczną, nie zmienia faktu, że są zakorzenione w ogromie antycznej tradycji liturgicznej. Podobnie jest ze Wspólnotą Błogosławieństw, której liturgia jest dość eklektyczna: w niedzielę śpiewają chorał gregoriański, wielogłos w dni powszednie, w sobotę na żydowską nutę.

Ale to jest specyfika tej wspólnoty, celebrują przy tym z wielkim pietyzmem, z szacunkiem, wiele rzeczy mi się tam ogromnie podoba, świętowanie szabatu jest piękne. Wykorzystują – znowu – przede wszystkim formy tradycyjne. To, co reforma zagubiła, to właśnie pewne formy tradycyjne. Teoretycznie, zza biurka, uznano, że już nie mają mocy wyrazu. Te formy mają szansę powrócić do kościołów. Trzeba przekonać księży. Przekona się księży, przekona się resztę. – uśmiecha się dominikanin. Są księża, których nie trzeba przekonywać.
Ks. Teodor Suchoń z Chwałowic opowiada, że pieczołowicie przygotowywana liturgia paschalna przyciąga z roku na rok coraz większe rzesze wiernych. Identyczne doświadczenie ma ks. Marek Szkudło, proboszcz z Jastrzębia.

– Gdy przygotowaliśmy długą, pięknie celebrowaną liturgię pierwsza reakcja była nerwowa: ojej, jak to długo... Naraziłem się ludziom – śmieje się kapłan – ale już niedługo wielu pytało: kiedy znowu będzie u nas taka piękna liturgia? Zaczęli sami za nią tęsknić. Bo ludzie muszą zasmakować, skosztować piękna. Trzeba tylko wprowadzać ich w znaki. Muszą poznać ich treść. Jeśli rozumieją znak, wiedzą, o co chodzi, chętniej w czymś uczestniczą.

– Wrogiem liturgii jest pośpiech – pisze publicysta Jakub Żmidziński – Warto sobie uświadomić, jak długo niegdyś trwały nabożeństwa i jak długo trwają do dzisiaj w Kościele prawosławnym. Czas liturgii jest czasem świętym i nie można go upodabniać do wydarzeń świeckich.

Nie zawracaj gitary
Kolejne kongresy muzyki liturgicznej alarmują: śpiewamy coraz mniej i niedbalej. Więcej: wszystkie powtarzają, że gitara jako instrument nieliturgiczny powinna zniknąć z kościołów. Na wprowadzenie innych, poza organami, instrumentów do liturgii powinien wyrazić zgodę biskup danej diecezji.
– Jest źle – woła ks. prof. Kazimierz Szymonik, muzykolog z UKSW – w wielu polskich kościołach nie przestrzega się podstawowych zasad nakreślonych w dokumentach. Wszystkie pieśni wykonywane podczas liturgii muszą mieć akceptację na poziomie Episkopatu lub przynajmniej diecezji. W polskich kościołach króluje bezprawie.

Co jednak robić, gdy w wielu naszych świątyniach śpiew animują młodzieżowe schole, którym przygrywa gitara? Wyrzucić ją z liturgii? – Nikogo nie będziemy wyrzucać – śmieje się muzykolog ks. Antoni Reginek. – My po prostu przypominamy, że tradycyjnym, liturgicznym instrumentem są organy. A gitara? Kojarzy nam się raczej z rozrywką, pielgrzymką, spotkaniem młodzieży. Bronimy jednak przed nią liturgii. Właśnie wróciłem z Mszy dla dzieci. Śpiewały rytmiczne, skoczne piosenki przy dźwiękach gitary. A ja mam jedną wątpliwość: takie dziecięce, młodzieżowe Msze na pewnym etapie się kończą. I dorastająca młodzież pójdzie do kościoła i stanie w milczącym tłumie. Dlaczego? Bo nie zna tradycyjnych pieśni Kościoła, nigdy ich nie śpiewała.
Wszystko zależy jednak od wewnętrznego wyczucia – dodaje ks. Reginek – Jak się na tej gitarze gra? Jeśli jest to nastrojowa gra, nie widzę problemów. Podobnie jak z fletem. Ale pytanie najważniejsze: czemu to służy? Jeśli jedynie jakiemuś koncertowi czy artystycznej prezentacji, to wtedy mam ogromne wątpliwości, ale jeśli jest to forma uaktywnienia wiernych do śpiewu, to zgadzam się na te instrumenty. Pamiętajmy też, że istnieją Msze dla małych wspólnot: oazy, Odnowy w Duchu Świętym, neokatechumenatu, Dzieci Maryi. I one mają swoją specyfikę, rządzą się trochę innymi prawami. Ale na Mszy, gdzie jest przekrój ludzi: od najmłodszych do najstarszych, wymaga się uszanowania tradycji – podkreśla ks. Reginek.

Wiele parafialnych scholi wprowadza do liturgii coraz to nowe pieśni. Tymczasem zasób nagranych polskich ludowych pieśni religijnych przekracza aż 20 tysięcy! Samych kolęd i pastorałek jest prawie 2 tysiące. – To one mogą stanowić o naszej tożsamości, tak jak tańce irlandzkie, rytmy andyjskie, hinduskie mantry dla ich tradycyjnych wykonawców. Zakopaliśmy ogromny skarb, który trzeba na nowo wydobyć i oczyścić – opowiada Jakub Żmidziński. – Po co kombinować? – dziwi się ojciec Tomasz Kwiecień. – To byłoby zachowanie człowieka, który co prawda ma mercedesa w garażu, ale koniecznie musi sobie skonstruować nowy samochód.

A znany z telewizyjnego programu „Warto rozmawiać” muzyk Jan Pospieszalski alarmuje: gdyby ktoś podszedł do ołtarza Wita Stwosza i zaczął odrąbywać kolejne figurki, zostałby uznany za barbarzyńcę. Ale gdy na naszych oczach zanikają kolejne pieśni kościelne, to nie robimy prawie nic. A to przecież depozyt naszej kultury.

Cały plac zdębiał
Czy można zmiany w liturgii narzucić odgórną drogą administracyjną? – pytam Marcina Bornus-Szczycińskiego, wybitnego znawcę chorału gregoriańskiego. – Myślę, że można. Pokazuje to Cerkiew prawosławna w Rumunii. W ciągu dwudziestu lat zmieniła całkowicie styl liturgii: przeszła od śpiewu polifonicznego na jednogłosowy, bizantyjski. I to z wielkim sukcesem. Były, rzecz jasna opory wiernych, ale zmianę wprowadzono z wielką rozwagą. Muzykę wielogłosową, hołubioną przez lud, pozostawiono jedynie w małej części liturgii, reszta to jednogłosowy śpiew Wschodu. Myślę, że polscy biskupi mogliby wyeliminować gitarę z liturgii. Ale przymykają oczy, bo niewielu to przeszkadza.
– A panu przeszkadza? – pytam. – Ja nie demonizowałbym gitary.
Nie jest instrumentem liturgicznym, to jasne. Ale często ratuje liturgię. Bo gitara na Mszy to efekt pustyni, tego że śpiew zamiera, a górę w liturgii bierze recytacja. Kiedyś na własnej skórze doświadczyłem jednak tego, że gitara może uratować akcję liturgiczną. Byłem w Wielką Sobotę na Sardynii. Stoję zdziwiony, bo nikt nie śpiewa. Groźna sytuacja. A ja boję się, że zaraz usłyszę suchą recytowaną informację, że „Alleluja” (śmiech). I wtedy na szczęście wtargnęły nastolatki z gitarą, szarpnęły druty i krzyknęły w sposób muzyczny „Alleluja” i… uratowały liturgię! Wierzę, że piękna liturgia jest w stanie porwać ludzi. Wielu po pogrzebie JanaPawła II opowiadało, że oczarował ich jej wschodni ryt, modlitwa nad trumną. A to bardzo ciekawa sprawa. Ja nawet tuż po pogrzebie napisałem list do kard. Ratzingera. To chyba ostatni list, jaki dostał, zanim został Benedyktem XVI – śmieje się Szczyciński – Pogrzeb Papieża był małym paradoksem.

Usłyszeliśmy piękny śpiew kościołów unickich, który sprawił, że plac świętego Piotra i ulice Rzymu zamarły w zachwycie. Ludzi zamurowało, a to we Włoszech niespotykane! Pieśń śpiewali przedstawiciele maleńkich bardzo różnych Kościołów mniejszościowych, którzy mieli ogromne kłopoty ze znalezieniem jakiegoś wspólnego elementu liturgii. I w końcu zdecydowali się na grekę, na ryt grecki. Ale pojawił się problem: w tych Kościołach kantorów spełniających te standardy jest niesłychanie mało. Czyli z punktu widzenia wschodnich standardów to byli kantorzy dziesiątej kategorii! I ci kantorzy dziesiątej kategorii wyszli, zaśpiewali i... nas zamurowało. Niesamowite, prawda? A tuż obok nich siedział patriarcha Grecji, który ma w jurysdykcji na przykład cała górę Atos, a jego pierwszym kantorem tytularnym jest znakomity Lycourgos Angelopulos. Ale niestety ze względu na stan naszej ekumenii niewyobrażalne było, by zaśpiewał na pogrzebie Jana Pawła II. A śpiewał na przykład na festiwalu „Pieśni naszych korzeni” w Jarosławiu. Taki bolesny paradoks.

Jezus umarł na darmo?
– Czekam na normalne śpiewniki kościelne, w których nie byłoby rzewnych szansonetek uwłaczających godności miejsca – opowiada o. Kwiecień. – W których byśmy nie śpiewali o tym, jacy to my jesteśmy zakochani w Panu Jezusie, kiedy nie jesteśmy, albo że nasze serca zimne jak lód i próżny dla nas Twej męki trud, co jest absolutną herezją. W większości kościołów w Polsce w pierwszy piątek miesiąca wyznaje się nieskuteczność męki Chrystusa. Dopóki się nie wykona tej pracy, rzewne szansonetki będą zastępowały sakralne śpiewy. To tylko pokazuje, że liturgia wymaga wysiłku, pracy i że tę pracę muszą przede wszystkim wykonać duchowni, ponie­waż władzę ma tutaj ksiądz. Tu się odwołuję do formacji w seminarium. Reforma powinna iść przede wszystkim przez reformę edukacji w seminariach. Zawsze tak było, w całej historii chrześcijaństwa. Ostatecznie, to duchowieństwo będzie później pracować w parafiach, ono będzie wyznaczać standardy. To ksiądz będzie zatrudniał organistę i dawał mu takie, a nie inne zlecenia. Jeżeli ksiądz będzie człowiekiem wrażliwym na piękno, jeżeli będzie cenił tradycję, to ta wrażliwość zaszczepi się u parafian.

– Widzę, jak bardzo w akcji liturgicznej pomaga nasz wydany niedawno na Górnym Śląsku śpiewnik – dopowiada ks. Antoni Reginek – Jest tam bardzo wiele śpiewów tradycyjnych, ale też nowe pieśni, które można wprowadzić do liturgii. Nie chcemy też, by ludzie wyśpiewywali herezję i w naszym śpiewniku zmieniliśmy „nasze serca zimne jak lód i próżny dla nas twej męki trud” na „czyż próżny dla nas twej męki trud”. A to już nie to samo – uśmiecha się ks. Reginek.


artykuł z numeru 47/2005 20-11-2005


http://goscniedzielny.wiara.pl/wydruk.p ... 4436&katg=

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


N maja 21, 2006 9:41
Zobacz profil WWW
Post 
Leszek, Jan napisał(a):
5. Uważam, że konieczne jest odnowienie śpiewnika kościelnego, jak to na przykład uczyniono w licznych krajach. Np. we Francji, którą stosunkowo najlepiej znam, istnieje odpowiednia komisja liturgiczna, która promuje nowe pieśni.


Francja jest rewelacyjnym przykładem. Te i inne innowacje doprowadziły do tego, że na niedzielne msze święte uczęszcza tam mniej niż 10% katolików. Chcemy mieć coś takiego u siebie - naśladujmy francuskie rozwiązania. A później pozamieniajmy niepotrzebne kościoły na muzea albo odsprzedajmy muzułmanom na meczety.


N maja 21, 2006 12:02
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 107 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL