Szacowano, że na beatyfikację do Watykanu pojedzie nawet milion Polaków, ale ostatecznie na wyjazdy zorganizowane zgłosiło się niespełna 40 tys. Łącznie do Rzymu pojedzie ok. 80 tys. Polaków.

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... kiem_.html

A miało być tak pięknie, masowo, katolicko.

Nie wiem czy to ironia czy piszesz na poważnie?

Ostatnie zdanie jest ironiczne, oczywiście. Reszta na poważnie.

OK, ale ja nie za bardzo wiem czego oczekujesz w tym momencie. Pojedzie załóżmy te 80 tyś. i co z tego wynika dla Ciebie?

A kto szacował? Właściciele biur podróży czy przewoźnicy na liniach międzynarodowych?

Trudno oczekiwać, że będzie aż tyle Polaków i w ogóle tyle osób co na pogrzebie. Ja osobiście bym się bardzo zdziwiła gdyby ta liczba okazała się choćby odrobinkę zbliżona.




No wiesz, katolicko to raczej i tak będzie, z Polakami czy bez...

Oczekuję jakiejś refleksji. Dlaczego z 36 milionów katolików na największą uroczystość wieku jedzie zaledwie kilkadziesiąt tysięcy osób? To chyba świadczy o poziomie naszej religijności...


A kto szacował? Władze Rzymu - tak przynajmniej piszą w artykule. Nawet jak przeszacowali, to biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce jest ok 10. tys. parafii, to faktycznie można sie było spodziewać, że pojedzie średnio nieco więcej osób niż 8 z każdej, no nie?

ja osobiscie bardzo bym chciala pojechac ale nie mam warunkow i mozliwosci a takich ludzi jest chyba jednak wiecej niz tych co na to stac bez zbednego zadluzania sie na wyjazd.

Zadłużanie się czy też oszczędzanie na uroczystość beatyfikacji JP2 to chyba co innego niż zadłużanie się czy oszczędzanie na nowy TV czy komórkę. Słowo "zbędne" najlepiej obrazuje Twój stosunek do tej uroczystości. Są rzeczy zbędne i niezbędne. Organizatorzy sądzili, że udział w uroczystościach beatyfikacyjnych będzie tą niezbędną rzeczą dla miliona Polaków. Przeliczyli się 10 razy.

to zaloz kase za wszystkich Polakow to bedzie ich wiecej. swoja droga liczy sie duchowe podejscie do uroczystosci a nie materialnej. mozna rownie pojsc do swojego Kosciola na Msze przyjac Komunie Swieta w intencji Beatyfikacji i tym Bog nie pogardzi.

Oczywiście, że bóg nie pogardzi ofiarą w postaci mszy. Ale wydawać by się mogło, że więcej Polaków postara się zaoszczędzić ten tysiąc czy dwa by wziąć udział w tak ważnej uroczystości religijnej.

jeżeli wg. Ciebie miarą religijności jest konieczność odbicia swojej stopy w niedzielny poranek pod Bazyliką św. Piotra, wybrałeś złą miarkę, zmień ją jajeczko do chrzanu jest

myślę że Katolicko tam,na pewnie będzie;)..Polacy mieszkają nie tylko w Polsce...po za tym..transmisja tv przyciągnie też tłumy,no i przynajmniej wszystko przez "okienko" dokładnie się obejrzy...po drugie,są ludzie pracujący (nawet w ten czas) ..dzietni..i małopieniężni,których na to po prostu nie stać--o co cio chodzi z tym tematem?..bezsens jakiś

Rozumiem że jakby wszyscy Polacy pojechali to były wysoki poziom religijności, a jak jedzie tylko 80 tyś. to tylko i wyłącznie oni sa religijni. Zresztą istotą wiary nie jest ten pogrzeb. I choć dziś dla nas postać Jana Pawła II ma ogromne znaczenie, to jednak nie jest on pierwszym ani ostatnim świętym. Ja mam po prostu inne podejście, zapewne nie jestem sam, nie musze tam być aby być religijny. Powiem więcej, w maju, w tym czasie będę na rekolekcjach.
W tym wszystkim nie twierdzę że Polacy w wiekszości są religijni, czy że są katolikami ("praktykującymi"). To akurat sam nieraz krytykuje, ale nie przeceniałbym argumentu o ilości osób która jedzie w maju do Rzymu.

Moim zdaniem jednak, liczba osób wybierających się na tę uroczystość jest pewnym wyznacznikiem religijności całego społeczeństwa. Przecież co innego oznaczałaby obecność tysiąca, a co innego miliona pielgrzymów z Polski, no nie?

Nie wiem czy to ma aż takie znaczenie, ale wysłanie tam miliona ludzi jest chyba dość ryzykowne. Ja już tu nawet pomijam ludzi ktorzy mimo dni wolnych nie moga jechać, mają swoje obowiązki itd. Starsi emeryci też niby mają czas, ale nie każdy ma siłę, ale jak ktoś lubi to niech wyśle swoja babcie czy dziadka do Rzymu z milionem innych takich ludzi. Jak dla mnie to jest taki argument na zasadzie - jest to wyznacznik bo tak. Dlatego piszę, czemu cały naród mialby tam nie jechać? To byłby przecież dowód naszej religijności. Zresztą to Ty w tym momencie sam sobie ustalasza definicje religijności, inni wcale nie musza jej podzielać. Z innych zupełnie przyczn widze problem z nasza religijnością. Ale przeciez każdy ma wybór, nie musimy byc na siłe narodem katolickim i nie jesteśmy. Więc w czym problem?