Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 2:53



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Czym jest człowiek? 
Autor Wiadomość
Post 
Od ludzi, którzy wierzą niebezpieczniejsi są Ci, którzy nie wiedzą jeszcze, że w coś wierzą.

ozel napisał: "Materia to wszystko co istnieje. "
To w sumie kluczowa kwestia.

Weź przeanalizuj sobie ten temat:
http://www.racjonalista.pl/index.php/s,35/d,1955
zobacz jak z Twojego mentora wióry lecą i przemyśl.

Acha... mnie się nie chce polemizować z osobami, które nie potrafią dostrzec o własnych siłach tej kwestii, bo te dyskusje są ciążowe, trwają po 9 miesięcy, a materialiści kurczowo trzymają się w nich swoich przekonań. Ja jestem zbyt leniwy na kolejną taką dyskusję.


Pn cze 06, 2005 18:31
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 01, 2005 22:00
Posty: 435
Post 
PTRqwerty napisał(a):
Ja jestem zbyt leniwy na kolejną taką dyskusję.


Ja z przerażeniem stwierdzam u siebie takoweż lenistwo. Coraz częściej idę na łatwiznę...

Ozelu, słowo-klucz: MATRIX.

_________________
"Nie ma nic gorszego jak życie, którego nikt nie obserwuje."
Irving Yalom


Pn cze 06, 2005 19:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
wiking napisał(a):
Zbadano tez sklad chemiczny wszystkich planet w naszej galaktyce, zloto znaleziono tylko na ziemi, biorac pod uwage wielkosc galaktyki, mase wszystkich planet i gwiazd, jest to procent na tyle niski, ze nie mozna go uznac za jakakolwiek odpowiedz naukowo doswiadczona, wniosek zloto nie istnieje.


alp. napisał(a):
Jaki to ma związek z tekstem, który zacytowałeś?

Skoro na Ziemi znaleziono stosunkowo bardzo małe ilości złota, to znaczy, że ono istnieje.


podalem tez inny przyklad naukowy, o tym ze chemia dowiodla ze jest jeszcze jeden wszechswiat poza naszym. Taka sama mozliwosc sprawdzenia chemicznego tego zjawiska jaka ma biologia w stosunku do duszy, po prostu jest to poza jej zasiegiem.

Wracajac do zlota znalezionego tylko na ziemi, to wiele wiecej naukowcow otwiera sie na istnienie Boga, nie tylko jako osobiste przekonania ale jako przyczyna czy cel jakis zjawisk w przyrodzie, swiecie itd. Chocby Einstein.
Jesli zloto istnieje tylko na ziemi i trzeba uznac jego istnieje, to wypadalo by, z uczciwosci naukowej uznac istnienie Boga, gdyz jest duzo wiecej poszlak co do tego, chocby w opracowaniach innych naukowcow. Co z tego ze na planecie na ktorej sprawdzales, czy nawet na dwudziestu planetach sprawdzanych przez twych kumpli nie ma zlota, na jednej jest. Ale np. nie dalo sie zabrac kawalka, bo bylo zbyt gleboko i musisz mu uwierzyc na slowo. Czy wtedy juz przestaje istniec?


alp. napisał(a):
Słyszałeś kiedyś o przeszczepach fragmentów mózgu? Ciekaw jestem, jakie stanowisko wobec tego przyjąłby Kościół...

jesli zalozymy ze w mozgu sa wszytkie uczucia, pamiec, upodobania, to mysle ze jest zle, Kosciol chyba sie nie wypowiadal, ale jeszcze poszukam, ale tu nie trzeba magisterium Kosciola by zrozumiec ze jest to niemoralne, bo zabiera komus osobowosc.


wiking napisał(a):
Gdzie jest w koncu moc poswiecenia sie za innych? Ktora czesc czlowieka to mozliwosc oddanania swego zycia za innych, czy za ojczyzne, czy w obronie jakies idei?


alp. napisał(a):
Jesli człowiek poświęca się za drugiego człowieka lub za ideę to jest wyrazem jego motywu aprobaty społecznej albo motywu panowania.


Mozesz prosze troche jasniej, jestem barbarzynca i nie rozumiem slownych gierek, czy meczenicy chrzesciansty mieli aprobate spoleczna lub motywy panowania????

Czy gdy ktos oddaje swe zycie za swych wrogow ma motywy panowania??


wiking napisał(a):
Skad w koncu religijnosc czlowieka? Pisesz ze to logika, (tez nie wytlumaczyles jeszcze ktora czesc mozgu jest logika) logika czego, uwazania ze sie nie jest panem wszechswiata? Logika czego?
Wiem ze naukowcy co jakis czas nas zaskakuja nowym odkryciem, tak jak niedawno genem Boga. Ale wybacz tam nie nic konkretnego, badanie dwoch braci, jeden jest bardzo altruistyczny i ma wieksze sklonosci do medytowania niz brat i ten ma gen Boga, a drugi nie, bo wiecej mysli o sobie i czesciej lata na dyskoteki. To ma byc ten dowod?


alp. napisał(a):
Ludzie wierzą w Boga z różnych pobudek: chcą życia po śmierci, chcą poczucia bezpieczeństwa, chcą świadomości bezwarunkowej miłości, chcą zaspokoić motyw aprobaty społecznej itd.


Wszystkie te pragnienia pokazuja wlasnie ze jest cos wiecej niz mozg, nie bedziesz mi chyba wmawial ze mistycy to tacy co maja wiecej jakiegos enzymu, czy eremici, czy w koncu ludzie ktorzy jechali na drugi koniec swiata by tam byc wysmianym, obrzuconym jajkami a potem spalonym. tylko dlatego ze jakis hormon sie roztroil i wyprodukowal czegos za duzo?


wiking napisał(a):
czemu tak zasiekle walczysz z istnieniem Boga, duszy i wolnej woli? Czyzbys koniecznie chcial nas uszczescliwic otwierajac nam oczy? Czy samego chcesz sie przekonac ze Boga nie ma, nie ma zrodla moralnosc, wiec mozesz robic co chcesz?


alp. napisał(a):
Nikt tu z niczym nie walczy, piszemy po prostu prawdę. Żaden Bóg nie jest źródłem moralności, moralność wykształciła się w procesie kształcenia się życia społecznego wśród ludzi.

Jasne Bog nie jest zrodlem moralnosci bo tak stwierdzil alp.! Nawet Kant, twierdzil ze prawo moralne we mnie swiadczy o tym ze jest ktos nade mna. Mozesz powiedziec skad sie wziela milosc do nieprzyjaciol, jesli nie od Boga, jaki proces mogl wyksztalcic takie prawo???
Albo rade by oddac wszystkie swe bogactwa, albo zyc w czystosci, przeciez jest to "przeciw naturze", wiec jesli same by sie ksztalcily raczej by sie unikalo takich dyrdymalow.


Pn cze 06, 2005 19:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post Odpowiadając Ozel'owi
Ozel napisał:
Cytuj:
Prosilem o konkretny przyklad "wolnosci".


Wolność człowieka stanowi tak olbrzymi temat, że w jednym zdaniu nie da się tego powiedzieć. Napisano o niej wiele książek mądrych i głupich. Albo się wie czym ona jest albo nie. To jest kwestia całkowitej wiedzy albo kompletnej ignorancji.

Jeśli podam przykład Jezusa, który bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, ze jego zaledwie trzy i pół letnia działalność doprowadzi go do unicestwienia, jako heretyka i bluźniercę, a mimo to nie zaprzestawał swej misji do końca, to czy to istotnie coś wyjaśni komuś, kto nie wie czym jest wolna wola. Jeszcze sądzony przez Sanhedryn i przez Piłata próbował nauczać swych własnych oprawców, jeszcze przybity na krzyżu udzielał pouczeń zarówno swym uczniom jak i skruszonemu łotrowi. Nie uciekał od śmierci, choć mógł. Trwał na swym posterunku do końca, do ostatniego tchnienia. Co go zmuszało by tak czynił? Nic!
Wolna wolę miał ojciec Maksymilian Kolbe, nie przymuszono niczym „zewnętrznym”, decydując się na śmierć w koszmarnych okolicznościach, nawet jak na obóz zagłady.

Każdy kto wniósł się na najwyższy poziom świadomości wie czym jest ten świat i wie jak należy w wolności w nim postępować. Nawet jeśli można zginąć, to wie, że ta śmierć też jest iluzją, jak i ten świat. Na tym poziomie świadomości jest już tylko samo życie.

Nauka nigdy nie powie prawdy o tym świecie. Nie jest do tego zdolna, bo sama jest uwikłana w tworzenie przestrzeni, pól badawczych, które następnie próbuje bezskutecznie opisać i wyjaśniać. To błędne koło, samograj, który nie ma końca. Szatańska to doprawdy jest to sztuczka.

Też uważam, że na Twoim empirycznym, materialistycznym poletku nie mam nic nikomu do powiedzenia.
Byłbym szydercą i hipokrytą, gdybym ludziom o takim jak Twój Ozel materialistycznym, czy racjonalistycznym nastawieniu życzył powodzenia, bo nie ma takiej możliwości. Łatwiej zobaczyć śwą własną tważ przed narodzeniem własnych rodziców, niż naukowo dociec prawdy. Nauce nigdy się nie uda dotrzeć do niej. NIGDY!
Bardzo Ci współczuję, bo czeka Cię jedynie porażka.

Ddn


Pn cze 06, 2005 19:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Drogi Dominikando
Zgadzam sie z Toba co do pierwszej czesci postu. Przyklad wolnej woli to Jezus, to Maksymilian Kolbe.

Ale wybacz sama swiadomosc jeszcze niczego nie daje. Sw Pawel mowi ze wie ze to jest zlo a to robi nadal. To tylko Sokrates mowil ze poznanie dobra niweluje zlo. Ale tak nie jest, jesli by tak bylo nie dalo by sie popelnic jakiegos grzechu, wiec Chrystus umarl by na prozno.

A juz teoria o nadswiadomosci to raczej gnostycyzm niz chrzescianstwo.

Przykladem wolnej woli jest to ze chcialbym kogos zbesztac ale sie powstrzymuje.


Pn cze 06, 2005 20:16
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
podalem tez inny przyklad naukowy, o tym ze chemia dowiodla ze jest jeszcze jeden wszechswiat poza naszym. Taka sama mozliwosc sprawdzenia chemicznego tego zjawiska jaka ma biologia w stosunku do duszy, po prostu jest to poza jej zasiegiem.


Co za bzdura? Jaki jedno ma związek z drugim? To, że jest drugi Wszechświat prócz tego, który zamieszkujemy, jest pewne, co w żaden sposób nie implikuje istnienia duszy.



Cytuj:
Wracajac do zlota znalezionego tylko na ziemi, to wiele wiecej naukowcow otwiera sie na istnienie Boga, nie tylko jako osobiste przekonania ale jako przyczyna czy cel jakis zjawisk w przyrodzie, swiecie itd. Chocby Einstein.


Wymień tych wielu więcej naukowców. Ich wyajśnianie zjawisk ingerencją Boga świadczy o ich niedojrzałości intelektualnej. Einstein również był niedojrzały intekektualnie, to nie implikuje, że nie można w takim stanie sformułować teori względności.

Cytuj:
Jesli zloto istnieje tylko na ziemi i trzeba uznac jego istnieje, to wypadalo by, z uczciwosci naukowej uznac istnienie Boga, gdyz jest duzo wiecej poszlak co do tego, chocby w opracowaniach innych naukowcow. Co z tego ze na planecie na ktorej sprawdzales, czy nawet na dwudziestu planetach sprawdzanych przez twych kumpli nie ma zlota, na jednej jest. Ale np. nie dalo sie zabrac kawalka, bo bylo zbyt gleboko i musisz mu uwierzyc na slowo. Czy wtedy juz przestaje istniec?


Kolejna bzdura. W jaki sposób z faktu istnienia złota wynika istnienie Boga? Może i "poszlaki" są w opracowaniach inncyh "naukowców", jednak nie ma takich poszlak w stanie rzeczywistym. To subiektywna interpretacja faktów przez tych panów.

Cytuj:
jesli zalozymy ze w mozgu sa wszytkie uczucia, pamiec, upodobania, to mysle ze jest zle, Kosciol chyba sie nie wypowiadal, ale jeszcze poszukam, ale tu nie trzeba magisterium Kosciola by zrozumiec ze jest to niemoralne, bo zabiera komus osobowosc.


To, że wszystkie uczucia, pamięć, upodobania są w mózgu, jest dowiedzione eksperymentalnie, weryfikowalne logicznie z pozytywnym efektem.

Cytuj:
Mozesz prosze troche jasniej, jestem barbarzynca i nie rozumiem slownych gierek, czy meczenicy chrzesciansty mieli aprobate spoleczna lub motywy panowania??

Czy gdy ktos oddaje swe zycie za swych wrogow ma motywy panowania??


Nie rozumiesz podstawowych pojęć współczesnej psychologii, a nie slownych gierek. Męczennicy chrześcijańscy mieli zarówno motyw panowania jak i motyw aprobaty społecznej. Ktoś, kto oddaje życie za swych wrogów, również ma oba te motywy, nie wiem z powodu którego robi takie rzeczy.


Cytuj:
Wszystkie te pragnienia pokazuja wlasnie ze jest cos wiecej niz mozg, nie bedziesz mi chyba wmawial ze mistycy to tacy co maja wiecej jakiegos enzymu, czy eremici, czy w koncu ludzie ktorzy jechali na drugi koniec swiata by tam byc wysmianym, obrzuconym jajkami a potem spalonym. tylko dlatego ze jakis hormon sie roztroil i wyprodukowal czegos za duzo?


Wszystkie te pragnienia pokazują jedynie, jakie są ludzie lęki i ludzie marzenia. Mistycy, eremici czy tamci ludzie, którzy jechali mieli okreslony fenotyp, który ich tak zdeterminował, że zrobili, co zrobili. Nie znam szczegółów, bo piszesz ogólnikowo.

Cytuj:
Jasne Bog nie jest zrodlem moralnosci bo tak stwierdzil alp.! Nawet Kant, twierdzil ze prawo moralne we mnie swiadczy o tym ze jest ktos nade mna. Mozesz powiedziec skad sie wziela milosc do nieprzyjaciol, jesli nie od Boga, jaki proces mogl wyksztalcic takie prawo?


Bóg nie jest źródłem morlaności nie dlatego, że ja tak stwierdziłem, tylko dlatego, że: 1. Boga nie ma; 2. rozwój moralności u ludzi jest logicznie wyłumaczalny w tym procesie, o którym pisałem wyżej. A idea miłości nieprzyjaciół wydaje mi się kompensacją - nie mogę być tak silny jak moi nieprzyjaciele, więc będę twierdził, że go kocham, aby poczuć się lepszym od niego. Poza tym Chrystus kilka razy dał dowód na to, że idea miłości do nieprzyjaciół to "dyrdymały" - np. grożąc mieszkańcom miast izraelskich losem Sodomy i Gomory itd.


Pn cze 06, 2005 21:03

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
alp. napisał(a):
To, że jest drugi Wszechświat prócz tego, który zamieszkujemy, jest pewne, co w żaden sposób nie implikuje istnienia duszy.


Pierwsze slysze o naukowym dowodzie istnienia innego wszechswiata, przybliz mi troche te teorie prosze. Czy ten drugi wszechswiat jest obok tego naszego, przestrzenie, czyli nas sie konczy, potem jest nic, potem jest ten drugi wszechswiat, czy istnieje obok czasowo, ze nasz sie konczy i zaczyna sie nastepny. Czy istnieje ob ok w znaczemiu ciut fantastycznym czyli w innym wymiarze?
Ja nie cytowalem zadnej teorii, jesli to tego bronisz tylko podalem przyklad niemozliwosci zbadania tego.


alp. napisał(a):
Wymień tych wielu więcej naukowców. Ich wyjaśnianie zjawisk ingerencją Boga świadczy o ich niedojrzałości intelektualnej. Einstein również był niedojrzały intekektualnie, to nie implikuje, że nie można w takim stanie sformułować teori względności.

Jakie to proste, i jakie naukowe oskarzyc innych o niedojrzalosc intelektualna, zawsze to pozwala stwierdzic ze mam racje. Powiedz czy na uniwersytetach ucza takiego podejscia do dorobku naukowego innych, czy to jakis specjalny wydzial ma prawo do dojrzalosci intelektualnej?

Jesli tak to powiedz, nigdy tam nie posle moich dzieci, ani nie polece znojomym, bo wole ludzi otwratych na dyskusje a nie fundamentalistow intelektualnych.

alp. napisał(a):
Nie rozumiesz podstawowych pojęć współczesnej psychologii, a nie slownych gierek. Męczennicy chrześcijańscy mieli zarówno motyw panowania jak i motyw aprobaty społecznej. Ktoś, kto oddaje życie za swych wrogów, również ma oba te motywy, nie wiem z powodu którego robi takie rzeczy.


A mozesz mi prosze wyjasnic, chociazby po to bym zrozumial co do mnie mowisz, wiem ze jestem ignoranetm, czesto tez pokazuje ze nie potrafie myslec logicznie. Raz stwierdzilem ze nie ma grawitacji miedzy gwiazdami bo mialem przed oczami filmy gdzie astronauci latali wewnatrz statku. Pozniej dopiero do mnie doszlo ze sam statek leci zgodnie z jakas sila grawitacji, juz nie mowiac ze planety na okolo slonca tez lataja po torach wyznaczonych przez grawitacje. Przepraszam za dygresje, ale jak widzisz czasami popisuje sie nie tylko ignoracja ale tez glupota.

Pomoz wiec prosze ignorantowi i wytlumacz mi te pojecia, tylko nie odsylaj mnie da jakis ksiazek, nie mieszkam w Polsce wiec ich tu nie dostane.


alp. napisał(a):
Wszystkie te pragnienia pokazują jedynie, jakie są ludzie lęki i ludzie marzenia. Mistycy, eremici czy tamci ludzie, którzy jechali mieli okreslony fenotyp, który ich tak zdeterminował, że zrobili, co zrobili. Nie znam szczegółów, bo piszesz ogólnikowo.


Zeby bylo bardziej konkretnie zapraszam do czytania o swietych chocby na temacie 'moj ulubiony swiety' w 'duchowosci'.
Mistycy np. Sw Teresa od Jezusa, ktora lewitowala razem z krzeslem, choc tego wyraznie nie chciala, juz nie bede wspominal o tym ze widziala niebo, aniolow swietych i wiele razy Jezusa Chrystusa, bo to tylko uznasz za pomylenie psychologiczne.
Eremici np. mnisi na pustynni egipskiej w IV, V, VI. Chocby Sw Antoni co spedzil na pustynni ok. 60 lat, jaki fenotyp moze cos takiego zdeterminowac. Czy walka z pokusami ciala, jak posty, czuwania, swiadome stanie na sloncu przez trzy dni, nie podleganie pokusom seksualnym to wszystko jest wynikiem fenotypu?
A misjonarze co jechali na drugi koniec swiata, by tam znosic najgorsze upokorzenia to np. Sw Ksawery. A blizej nas to Sw Wojciech.

Czy to fenotyp sprawial ze gdy ludzie widzieli jak meczenicy w cyrkach szli na smierc spiewajac powodowal ze sami tak chcieli umierac, czyli ze sami przyjmowali chrzest?

Jesli tak dlaczego jeszcze tego nie odkryto?

alp. napisał(a):
A idea miłości nieprzyjaciół wydaje mi się kompensacją - nie mogę być tak silny jak moi nieprzyjaciele, więc będę twierdził, że go kocham, aby poczuć się lepszym od niego. Poza tym Chrystus kilka razy dał dowód na to, że idea miłości do nieprzyjaciół to "dyrdymały" - np. grożąc mieszkańcom miast izraelskich losem Sodomy i Gomory itd.


Poczutaj ewangelie Sw Jana, chocby po to by wiedziec jak chrzescianie siebie postrzegaja. Trzy razy kohorta padala na ziemie przed Chrytusem zanim go pojmano. Gdyby chcial albo by uciekl, albo cos im wtedy zrobil a on stal i czekal az go zwiarza, z milosci do mnie i Ciebie, jego nieprzyjaciol, przez nasze grzechy.
Jaka kompensacja, skoro czesto oprawcy bali sie swoich ofiar i czesto nasilenie przemocy wynikalo wlasnie ze strachu.

Co do miast Izraelskich to je przestrzegal wlasnie z milosci. wiedzial ze niektorzy zo znienawidza jeszcze bardziej, ale to mowil bo wiedzial ze potrzebuja tego posuchac.


Pn cze 06, 2005 21:55
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Pierwsze slysze o naukowym dowodzie istnienia innego wszechswiata, przybliz mi troche te teorie prosze. Czy ten drugi wszechswiat jest obok tego naszego, przestrzenie, czyli nas sie konczy, potem jest nic, potem jest ten drugi wszechswiat, czy istnieje obok czasowo, ze nasz sie konczy i zaczyna sie nastepny. Czy istnieje ob ok w znaczemiu ciut fantastycznym czyli w innym wymiarze?
Ja nie cytowalem zadnej teorii, jesli to tego bronisz tylko podalem przyklad niemozliwosci zbadania tego.


Potem.

Cytuj:
Jakie to proste, i jakie naukowe oskarzyc innych o niedojrzalosc intelektualna, zawsze to pozwala stwierdzic ze mam racje. Powiedz czy na uniwersytetach ucza takiego podejscia do dorobku naukowego innych, czy to jakis specjalny wydzial ma prawo do dojrzalosci intelektualnej?

Jesli tak to powiedz, nigdy tam nie posle moich dzieci, ani nie polece znojomym, bo wole ludzi otwratych na dyskusje a nie fundamentalistow intelektualnych.


Bez takich infantylnych twierdzeń, proszę. Dojrzałość intelektualna ma swoją definicję, na ktorej podstawie określa się czy ktoś jest czy nie jest dojrzały intelektualnie. Nie nazywam kogoś niedojrzałym intelektualnie, bo się z nim nie zgadzam, tylko nie zgadzam się z nim, bo jest niedojrzały intelektualnie.

Dojrzałość intelektualna - zdolność do zdystansowania się do konformizmu mechanizmów obronnych, przesądów, stereoptypów itp.


Cytuj:
A mozesz mi prosze wyjasnic, chociazby po to bym zrozumial co do mnie mowisz, wiem ze jestem ignoranetm, czesto tez pokazuje ze nie potrafie myslec logicznie. Raz stwierdzilem ze nie ma grawitacji miedzy gwiazdami bo mialem przed oczami filmy gdzie astronauci latali wewnatrz statku. Pozniej dopiero do mnie doszlo ze sam statek leci zgodnie z jakas sila grawitacji, juz nie mowiac ze planety na okolo slonca tez lataja po torach wyznaczonych przez grawitacje. Przepraszam za dygresje, ale jak widzisz czasami popisuje sie nie tylko ignoracja ale tez glupota.

Pomoz wiec prosze ignorantowi i wytlumacz mi te pojecia, tylko nie odsylaj mnie da jakis ksiazek, nie mieszkam w Polsce wiec ich tu nie dostane.


Motyw aprobaty społecznej i motyw panowania to dwa motywy z podstawowej triady motywów wywodzących się od motywów przetrwania. Motyw aprobaty społecznej kształci się w okresie, gdy małe dziecko nie jest w stanie samodzielnie zaspokajać swoich potrzeb fizjologicznych, więc uczy się, że gdy jest akceptowane, czyli kolokwialnie mówiąc - grzeczne, te potrzeby są spełniane. To potem się uwidacznia w tym, że jedni ludzie starają się spełnić oczekiwania innych ludzi tylko po to, aby mogli poczuć się bezpieczni i akceptowani. Motyw panowania rozwija się w tym samym okresie, gdy dziecko zauważa, że panowanie nad sytuacją sprawia, że łatwiej mogą zaspokajać swoje potrzeby fizjologiczne. Potem, w dorosłym życiu, to się przekłada na dążność do panowania nad sytuacją w celu osiągnięcia satysfakcji i poczucia bezpieczeństwa.


Cytuj:
Mistycy np. Sw Teresa od Jezusa, ktora lewitowala razem z krzeslem, choc tego wyraznie nie chciala, juz nie bede wspominal o tym ze widziala niebo, aniolow swietych i wiele razy Jezusa Chrystusa, bo to tylko uznasz za pomylenie psychologiczne.


O lewitowaniu nic nie wiem, natomiast widzenia można racjonalnie wyjaśnić - na podstawie obrazów, jakie Teresa widziała, wskutek procesów psychicznych w jej mózgu powstały okreslone obrazy.

Cytuj:
Eremici np. mnisi na pustynni egipskiej w IV, V, VI. Chocby Sw Antoni co spedzil na pustynni ok. 60 lat, jaki fenotyp moze cos takiego zdeterminowac.


Nie może, a musi. Wiesz, co to jest fenotyp czy również mam to zdefiniować? Na pustyni miewa się różne widzenia ze względu na niedobór substancji odżywczych i wody oraz promieniowanie UV. To, że oni tam przebywali, jest zdeterminowane ich motywami psychicznymi.

Cytuj:
Czy walka z pokusami ciala, jak posty, czuwania, swiadome stanie na sloncu przez trzy dni, nie podleganie pokusom seksualnym to wszystko jest wynikiem fenotypu?


Tak, to jest. To jest realizacja motywów psychicznych.


Cytuj:
A misjonarze co jechali na drugi koniec swiata, by tam znosic najgorsze upokorzenia to np. Sw Ksawery. A blizej nas to Sw Wojciech.


Pojechali tam, aby realizować swoje motywy psychiczne, tak jak poprzedni. Odczuwali prawdopodobnie satysfakcję, znosząc upokorzenia i cierpienie tak jak ich wzorzec - Jezus zwany Chrystusem - i liczyli na nagrodę w niebie. Motyw panowania i motyw aprobaty społecznej.

Cytuj:
Czy to fenotyp sprawial ze gdy ludzie widzieli jak meczenicy w cyrkach szli na smierc spiewajac powodowal ze sami tak chcieli umierac, czyli ze sami przyjmowali chrzest?


Owszem. Tu prawdopodobnie zadziałała jedna z zasad wpływu społecznego - zasada dowodu społecznej słuszności.

Cytuj:
Jesli tak dlaczego jeszcze tego nie odkryto?


Jesli by tego nie odkryto, jak mógłbym o tym pisać?


Cytuj:
Poczutaj ewangelie Sw Jana, chocby po to by wiedziec jak chrzescianie siebie postrzegaja. Trzy razy kohorta padala na ziemie przed Chrytusem zanim go pojmano. Gdyby chcial albo by uciekl, albo cos im wtedy zrobil a on stal i czekal az go zwiarza, z milosci do mnie i Ciebie, jego nieprzyjaciol, przez nasze grzechy.
Jaka kompensacja, skoro czesto oprawcy bali sie swoich ofiar i czesto nasilenie przemocy wynikalo wlasnie ze strachu.


Nie powołuj się na legendy o Chrystusie. Nie rozmawiamy o oprawcach tylko o ofiarach oprawców. Chrześcijanie prawdopodobnie racjonalizowali swoje cierpienie, myśląc o tym, co ich czeka po śmierci, w niebie, za męczeńską śmierć za wierność idei chrześcijańskiej. Wybaczali swoim katom, gdyż tak nakazywały im zasady ich idei. Gdyby nie wybaczali, nie czekałaby ich w ich mniemaniu nagroda w niebie.

Cytuj:
Co do miast Izraelskich to je przestrzegal wlasnie z milosci. wiedzial ze niektorzy zo znienawidza jeszcze bardziej, ale to mowil bo wiedzial ze potrzebuja tego posuchac.


To nie była miłość, a gniew, z tego, co pamiętam. Po prostu mieszkańcy tych miast zdenerwowali go tym, że nie chcieli go słuchać i ten zaczął im grozić.


Pn cze 06, 2005 22:30

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
No wybacz to ma byc odpowiedz, w kolko powtarzanie tych samych trzech pojec?

Pytalem sie dlaczego nie odkryto. Jako jedyna odpowiedz mi napisales ze Twoje pisanie o tym jest dowodem na istnienie tego. Zobacz sobie tematy na Hyde parku, tam pewnie wiele ciekawych pojec naukowych odkryjesz.

Skoro odkryto i skoro sa to jedyne bodzce dzialania czlowieka to czemu nie stworzono czlowieka ktory by nie mial takich dziwnych potrzeb, przeciez wystarczy mu dac jakies enzymy, bedzie mial wiecej jakis hormonow i super nie bedzie potzreby dyskuji z oklamananymi przez wlasne geny.

Piszesz ze niedorosli intektualnie to tacy co nie potrafia sie zdystansowac do swoich pogladow, pzreczytaj swoje posty, widac tam dokladnie taki fundamentalizm intelektualny. By uznac cos wiecej niz swoj rozumek trzeba naprawde sie moc zdystansowac intelektualnie.

Przepraszam ze tak ostro, ale nie da sie normalnie z Toba dyskutowac, na wszystko mi odpowiadasz psychologicznymi nazwami domniemanych powodow dzialania ludzkiego. Ile bedzie trzeba czasu az ten prad psychologiczny padnie, tak jak pokazano ewidetne bledy Freuda, 10 lat?
Trudno tzreba bedzie przeczekac.

Gdy bedziesz chcial rozmawiac, chocby tlumaczac troche bardziej dlaczego te osoby maja takie zachowania, a nie tylko wykrzykujac nazwy, to zglos sie prosze chetnie porzmawiam. Narazie wydaje mi sie ze jestes zamkniety na dialog. Ma racje RTP, nie da sie dyskutowac poki ktoras strona ma fundamentalistyczne podejscie do rzeczywistosci.


Pn cze 06, 2005 23:14
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
No wybacz to ma byc odpowiedz, w kolko powtarzanie tych samych trzech pojec?

Pytalem sie dlaczego nie odkryto. Jako jedyna odpowiedz mi napisales ze Twoje pisanie o tym jest dowodem na istnienie tego. Zobacz sobie tematy na Hyde parku, tam pewnie wiele ciekawych pojec naukowych odkryjesz.


Opisałem to, to jest dowód.


Cytuj:
Skoro odkryto i skoro sa to jedyne bodzce dzialania czlowieka to czemu nie stworzono czlowieka ktory by nie mial takich dziwnych potrzeb, przeciez wystarczy mu dac jakies enzymy, bedzie mial wiecej jakis hormonow i super nie bedzie potzreby dyskuji z oklamananymi przez wlasne geny.


Ta wypowiedź świadczy jednoczesnie o Twojej nieznajomości tematu jak i o braku umiejętności posługiwania się logiką. Enzymy i hormony tu nic nie dadzą, człowiek jest zdeterminowany przez czynniki dziedziczne oraz środowiskowe, jesteśmy niewolnikami fenotypu. To rwnież dowodzi nieistnienia "wolnej woli". Jakie "okłamywanie przez własne geny"?

Cytuj:
Piszesz ze niedorosli intektualnie to tacy co nie potrafia sie zdystansowac do swoich pogladow, pzreczytaj swoje posty, widac tam dokladnie taki fundamentalizm intelektualny. By uznac cos wiecej niz swoj rozumek trzeba naprawde sie moc zdystansowac intelektualnie.


Moje poglądy są oparte o twierdzenia udowodnione, o fakty, zatem moja bezwzględność jest podyktowana moim obiektywizmem poznawczym. Co to jest: "fundamentalizm intelektualny"? Uznaję fakty, myślenie zdroworozsądkowe w przeciwieństwie do większoścu użytkowników tego forum.

Cytuj:
Przepraszam ze tak ostro, ale nie da sie normalnie z Toba dyskutowac, na wszystko mi odpowiadasz psychologicznymi nazwami domniemanych powodow dzialania ludzkiego. Ile bedzie trzeba czasu az ten prad psychologiczny padnie, tak jak pokazano ewidetne bledy Freuda, 10 lat?
Trudno tzreba bedzie przeczekac.


Zauważ, że Freud przewaznie miał rację. A te "domniemane dowody" są faktami. Zapoznaj się z literaturą zagadnienia, zanim się wypowiesz.

Cytuj:
Gdy bedziesz chcial rozmawiac, chocby tlumaczac troche bardziej dlaczego te osoby maja takie zachowania, a nie tylko wykrzykujac nazwy, to zglos sie prosze chetnie porzmawiam. Narazie wydaje mi sie ze jestes zamkniety na dialog. Ma racje RTP, nie da sie dyskutowac poki ktoras strona ma fundamentalistyczne podejscie do rzeczywistosci.


Nie znam dokładnych życiorysów tych postaci, które wymieniłeś, więc moje tłumaczenia byłyby tylko domniemaniami, dodając do tego fakt, że posiadam relatywnie małą wiedzę psychologiczną [choć zakłada,że większość od każdego użytkownika tego forum oprócz ozela].

A relatywizmowi mówię stanowcze - NIE!


Pn cze 06, 2005 23:37

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
wiking napisał(a):
A juz teoria o nadswiadomosci to raczej gnostycyzm niz chrzescianstwo.


Drogi Wikingu
Teoria nadświadomości jest przedmiotem działań naukowych, nie tylko spekulacji religijnych, czy mistycznych doznań.

Świadomość, jej stany i poziomy, jej rozwój, jest już nieźle przebadana.

Stany duchowe i poziomy świadomości na podstawie Kena Wilbera w ustawieniu od najniższego do najwyższego:

- świadomość nie rozdzielona - "0" (prenatalna)
- świadomość czuciowo-fizyczna "1" (stan pierwotnego narcyzmu) Światopogląd archaiczny.
- świadomość emocjonalno-obrazowa - "2" Światopogląd magiczny.
- poziom mentalno-konceptualny "3" (umysł reprezentujący) Światopogląd mityczny.
- umysł zasady/roli "4". Światopogląd konwencjonalny, utożsamianie się z innymi, tożsamość socjocentryczna.
- świadomość formarno-refleksyjna "5". Swiatocentryczne ego. Ujawnienie się duchowości, myślenie o myśleniu itp.
- świadomość wizji-logiki "6". Postęp i pogłębianie się duchowości, ale w ramach światocentrycznościowego ujęcia.
- świadomość nadpsychiczna "7". Możliwe chwilowe wglądy mistyczne. Mistycyzm natury np. odczucie: "Jestem jednym z kosmosem, górą, niebem itp.".
- świadomość subtelna "8". Odczuwanie wewnętrznego światła, dźwięków, błogostany, bezkresnej miłości itd. stany zwane mistycyzmem bóstwa, odczucie zjednoczenia z Bogiem, z saguna Brahmanem, stan sawikalpa samadhi itp.
- świadomość przyczynowa "9". Stan niedualności i całkowitego zatopienia w nicości. Pustka i nic więcej. Oświecenie. Nirwana. Przekroczenie wszystkich niższych stanów świadomości.

Tyle w lapidarnym skrócie na ten temat.

Ddn


Wt cze 07, 2005 8:22
Zobacz profil
Post 
o. Pacyfik OFM napisał(a):
KIM JESTEM?...ja czlowiek

„Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca – nie wedle jakichś tylko doraźnych, częściowych, czasem powierzchownych, a nawet pozornych kryteriów i miar swojej własnej istoty – musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa. Musi niejako w Niego wejść z sobą samym, musi sobie „przyswoić”, zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnaleźć. Jeśli dokona się w człowieku ów dogłębny proces, wówczas owocuje on nie tylko uwielbieniem Boga, ale także głębokim zdumieniem nad sobą samym. Jakąż wartość musi mieć w oczach Stwórcy człowiek, skoro zasłużył na takiego i tak potężnego Odkupiciela (por. hymn Exsultet z Wigilii Wielkanocnej), skoro Bóg „Syna swego Jednorodzonego dał”, ażeby on, człowiek „nie zginął, ale miał życie wieczne” (por. J 3, 16)”. JP2

Ostatnio czesto mam okazje zastanawiac sie nad pojeciem „tozsamosci” czlowieka. Nie tylko „katolickiej tozsamosci”, ale ogolnie.
Tu w Szwecji ludzie mawiaja ze „nie maja celu w zyciu”, tego glownego celu… Zyja z dnia na dzien, czasami nie zastanawiajac sie co robia i kim sa.
Konsekwencja tego jest niskie poczucie wlasnej wartosci i chroniczny brak nadziei.

Mysle czasami nad tym jak im pomoc, co doradzic. Nie ma jednak uniwersalnej recepty na wszystko i dla wszystkich. Kazdy jest inny. Kazdy jest indywiduum, stworzonym przez Boga. Nie ma kopii. I to trzeba uszanowac.

Pojąć swoj cel w zyciu moze czlowiek wierzacy. Zakorzeniony w Chrystusie. Jednak ten proces musi byc dobrowolny. Latwiej gdy czlowiek wychowa sie w rodzinie z tzw. tradycjami. Ale i tak przychodzi czas, ze sam decyduje jak i w co (kogo) wierzyc (lub nie).
* Bez Chrystusa – kaplan np. – nie wie jaki jest cel kaplanstwa i zapomina kim jest. Gubi sie.
* Bez Chrystusa i relacji z Nim – osoba ktorej sie wydaje, ze wierzy – popada w pusta dewocje a z czasem w rutyne. Popada w duchowa pustke.
* Bez Chrystusa – Kosciol nie ma sensu ani celu. Czysta ideologia.

Idac dalej – Z CHRYSTUSEM – moje zycie zyskuje wymiar i cel. Gleboka (osobowa i osobista) relacja ze Stworca i Odkupicielem powoduje ze sam przed soba (we wlasnych oczach) zyskuje wartosc. Wieczna wartosc. Wiem kim jestem i ile znacze. Z tego rodzi sie poczucie przynaleznosci i bycia kochanym. Poczucie wlasnej godnosci i wartosci. Tej prawdy o sobie potrzebuje kazdy czlowiek.

Tozsamosc z Chrystusem? Tak! Najglebsza podczas sprawowoania Eucharystii i przy Komunii. I to po obu stronach oltarza. Tozsamosc, ktora w jednosci z Nim powoduje, ze wiem dokad zmierzam. Mam cel.

A wiec mamy gradacje:

BYT - SWIADOMOSC
OSOBA - TOZSAMOSC
POWOLANIE - CEL


Anula napisał(a):
o. Pacyfik OFM napisał(a):

... Ostatnio czesto mam okazje zastanawiac sie nad pojeciem „tozsamosci” czlowieka. Nie tylko „katolickiej tozsamosci”, ale ogolnie.
Tu w Szwecji ludzie mawiaja ze „nie maja celu w zyciu”, tego glownego celu… Zyja z dnia na dzien, czasami nie zastanawiajac sie co robia i kim sa.
Konsekwencja tego jest niskie poczucie wlasnej wartosci i chroniczny brak nadziei.

Mysle czasami nad tym jak im pomoc, co doradzic. Nie ma jednak uniwersalnej recepty na wszystko i dla wszystkich. Kazdy jest inny. Kazdy jest indywiduum, stworzonym przez Boga. Nie ma kopii. I to trzeba uszanowac...


o.Pacyfiku, obawiam się, że pomoc nie będzie łatwa. Proszę zwrócić uwagę - żyjemy w świecie komsumpcji i interesowności. Żeby gdziekolwiek się ruszyć z miejsca, musi to być opłacalne. Myślenie w kategoriach: ile na tym i co zyskam, czyni ludzi niewolnikami.
Wciskanie się w sztuczne pozy i konwenanse także muszą kiedyś wyjść bokiem. Bo przecież:
Jan. 4:24
24. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie.
(BW)
A dlaczego by nie zbudować kościoła z którego nie można nic skraść i aby był czynny przez całą dobę? Spotykać się i dzielić świadectwami, wielbić Boga pieśniami, tańczyć?
Nie zapominajmy, że Jezus to życie /i Życie/


Crosis napisał(a):
Zeby odpowiedziec autorowi - pewnie wg niego jestem czyms dziwnym, ale nie czuje obecnosci boga, nie wierze w niego, nie czuje potrzeby wiary. A mojemu zyciu nic nie brakuje, mam jasne poczucie celu, kocham bliska mi osobe, jestem w pelni zadowolony ze swoje zycia. Mam tez cele wyzsze, jestem pelen milosci do ludzi, ogolnie zadowolony z otaczajacego mnie swiata (bo swiat jest dobry, a jacy sa ludzie, to inna sprawa). Mam cel w zyciu i mam motywacje do jego spelniania, ale nic z tego nie zwiazane jest z jakimkolwiek bogiem. I pewnie w odpowiedzi uslysze, ze jednak mi czegos w zyciu brakuje, ale o tym nie wiem, a jak sie dowiem zwroce sie do boga.

Crosis


Posty przenisione z bliżniaczego tematu


So wrz 17, 2005 8:30

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Cytuj:
Pojąć swoj cel w zyciu moze czlowiek wierzacy. Zakorzeniony w Chrystusie. Jednak ten proces musi byc dobrowolny. Latwiej gdy czlowiek wychowa sie w rodzinie z tzw. tradycjami. Ale i tak przychodzi czas, ze sam decyduje jak i w co (kogo) wierzyc (lub nie).
* Bez Chrystusa – kaplan np. – nie wie jaki jest cel kaplanstwa i zapomina kim jest. Gubi sie.
* Bez Chrystusa i relacji z Nim – osoba ktorej sie wydaje, ze wierzy – popada w pusta dewocje a z czasem w rutyne. Popada w duchowa pustke.
* Bez Chrystusa – Kosciol nie ma sensu ani celu. Czysta ideologia.

Idac dalej – Z CHRYSTUSEM – moje zycie zyskuje wymiar i cel. Gleboka (osobowa i osobista) relacja ze Stworca i Odkupicielem powoduje ze sam przed soba (we wlasnych oczach) zyskuje wartosc. Wieczna wartosc. Wiem kim jestem i ile znacze. Z tego rodzi sie poczucie przynaleznosci i bycia kochanym. Poczucie wlasnej godnosci i wartosci. Tej prawdy o sobie potrzebuje kazdy czlowiek.

Tozsamosc z Chrystusem? Tak! Najglebsza podczas sprawowoania Eucharystii i przy Komunii. I to po obu stronach oltarza. Tozsamosc, ktora w jednosci z Nim powoduje, ze wiem dokad zmierzam. Mam cel.

A wiec mamy gradacje:

BYT - SWIADOMOSC
OSOBA - TOZSAMOSC
POWOLANIE – CEL

Nie wiem po co ekshumowałeś Baranku mój temat. Ale skoro już tak zrobiłeś to odniosę się tylko do powyżej cytowanych słów, bo w całości są błędne.

Po pierwsze - pojmowanie czegokolwiek, w tym również „celu w życiu”, nie jest przywilejem ludzi wierzących.
Po drugie – należy dobrze rozeznać czy prawdą jest, że życie ma jakikolwiek cel, który należy pojąć?
Po trzecie – należy też ustalić czy mit Chrystusa obowiązujący w Kościele jest identyczny z życiem i działalnością prawdziwego Jezusa z Nazaretu.
Po czwarte – należy zweryfikować wszystkie mity dotyczące religii (np. stworzenia, Stwórcy, Bytu, grzechu, odkupienia, zmartwychwstania itd. itd.), by bez wątpienia cokolwiek stwierdzić i trafnie ustalić. Bez tego pisanie jak to wyżej cytowane, to tylko oszołomiony jest bełkot.
Twierdzenie czegoś takiego jak:
„Tej prawdy potrzebuje każdy człowiek.”
bez jednoznacznego udowodnienia, że to rzeczywiście jest prawda stanowi ignorancję i całkowitą niewiedzą.

Otóż twierdzę, że nikt nie jest w stanie powiedzieć jaki naprawdę jest cel ludzkiego życia. Nawet Jezus w swych naukach jedynie naprowadzał na „prawdę”, która „wyzwala”, czyli zbawia. I nie powiedział niczego wprost, bo jest to nie do pojęcia.
Bardzo możliwe, że ów cel w ogóle nie istnieje. Czy da się go w takim razie pojąć?
Ddn


So wrz 17, 2005 20:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 21, 2005 16:18
Posty: 85
Post 
Człowiek jest tym do czego dąży - jeżeli dąży do doskonałości nigdy niezatraci swego człowieczeństwa . Jeżeli dąży tylko do swoich korzyści zatraci swoje człowieczeństwo czyli straci wszystko co miał najwartościowszego .

_________________
Dla katolika nie może istnieć neutralność. Pan Bóg też nie jest neutralny


So lut 11, 2006 18:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 16, 2005 16:51
Posty: 35
Post 
Zacytuję fragment mojej książki dotyczącej człowieka

"Człowiek jest żebrakiem miłośći,stworzonym by kochać |"

_________________
Zycie to chwila,ja tą chwilą chcę się cieszyc "


Cz sie 13, 2009 19:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL