Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 12:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Filozofia - Wiara 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
Buddda o Nirwanie:
"Istnieje o mnisi, ów stan, gdzie nie ma ani ziemi, ani wody, ani ognia, ani wiatru, ani sfery przestrzeni ograniczonej, ani sfery nicości, ani percepcji, ani braku percepcji, ani tego świata, ani innego, ani księżyca, ani słońca.Głoszę, o mnisi, że ów stan, nie jest ani powrotem, ani pójściem, ani trwaniem , ani upadkiem, ani narodzinami. Nie jest utrwalony, nie porusza się, nie opiera się na niczym.Jest to koniec cierpienia."

Jeśli yasmin mówisz, że Bóg przekracza wszelkie rozumienie, to skąd wiesz, że pojmujesz go lepiej niż KK?Jeśli twierdzisz, że każda religia Go ogranicza, to musisz wiedzieć jaki On jest naprawdę.... Może zdradzisz mi jak doszłaś do tego zdumiewającego poznania?

"Określać znaczy ograniczać"(Wilde)
Ale jeśli będziemy z obawy przed ograniczaniem unikać wszelkiego określania to co pozostanie?

Napisalaś Yasmin "nie chcę wierzyć dlatego ,że tego potrzebuję".Jaki więc uważasz powód za dobry aby wierzyć?

Pozdrawiam i mam nadzieję, że to było na temat.

_________________
iouzek


Wt cze 10, 2003 18:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 20:29
Posty: 165
Post 
Re iouzek

Przejrzalam dokladnie jeszcze raz swoje posty i nigdzie w nich nie znalazlam stwierdzen, ze rozumiem Boga lepiej niż KK, :!: nie napisalam również nigdzie, ze kazda religia Go ogranicza :!: i tym bardziej nie wiem jaki On jest naprawde :!: .
Uzywalam slow wydaje mi się, dla mnie to oznacza...
Pisalam również o tym, ze chrzescijanstwo ma swoja glebie i moc i nigdzie nie negowalam KK. :!:

Poza tym piszac, ze nie chce wierzyc tylko dlatego,ze potrzebuje... to zauwaz potem jest tez ciag dalszy zwiazany ze strachem. Mozesz nie wyciagac moich zdan z kontekstu? :?:


Moze jednak cos przeoczylam, jezeli tak to prosze o konkretny cytat z moich postow.

Re Beli
Jeżeli wszystko jest laska to fakt, ze jestes katolikiem również, wiec dlaczego masz być blizej Stolu Panskeigo od np. Hindusa, ktory nie otrzymal tej laski lub który nigdy moze nawet o Chrystusie nie slyszal? :?:
W czym jestes lepszy bądź doskonalszy, ze uzurpujesz sobie prawo do stwierdzenia,ze jestes blizej "Stolu Panskiego" jako katolik :?:
Czy naprawde uwazasz, ze inni ludzie nimi nie bedac nie mogą być blisko Niego?
Nie chce porownywac religii, bo każdy ma swoja droge ( o tym porownaniu pisalam już Alipiuszowi) i nie można mowic,ze jedna jest lepsza lub gorsza. Dla Ciebie to jest Jezus dla innych może On być zwyklym czlowiekiem, który umarl, bo nieslusznie obwolywal się Krolem.
Poza tym moja reakcja nie dotyczyla tylko KK, ale ogolnie postawy, która uzurpuje sobie prawwo do wszystkiego...

A stwierdzenie,ze robi mi sie "niedobrze"moze bylo nie na miejscu, jezeli kogos urazilam to sorry. :(

Yasmin :lol:


Wt cze 10, 2003 19:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Yasmin napisala: W czym jestes lepszy bądź doskonalszy, ze uzurpujesz sobie prawo do stwierdzenia,ze jestes blizej "Stolu Panskiego" jako katolik? Czy naprawde uwazasz, ze inni ludzie nimi nie bedac nie mogą być blisko Niego?

Yasmin... Dla mnie to nie "lepszosc" ani wieksza doskonalosc, tylko wlasnie wielki dar - ze moge Go poznawac, karmic sie Slowem i Cialem (bo tak rozumiem stwierdzenie, ze jestesmy blizej...), to wrecz - zobowiazanie, bo "komu wiecej dano, od tego wiecej wymagac beda"... W niczym nie jestem lepsza od nikogo, skoro tyle dostalam, a ciagle za malo ufam i kocham... A tym bardziej od tych, ktorzy zyja dobrze, nie poznawszy Jezusa...
Pozdrowienia

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt cze 10, 2003 19:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
Przepraszam jeżeli przypisałem ci poglądy których nie masz, ale wydawało mi się, że one wynikają po prostu z tego co piszesz. Widocznie jednak żle je zinterpretowałem.Wina w tym tylko mojego topornego ( i leniwego) umysłu który nie może ogarnąć dobrze twoich subtelnych pojęć Boga.Jeżeli jednak nie sprawi ci kłopotu niewdzięczna praca rozjaśnienia go, to prosiłbym abyś mi wypunktowała swoje najważniejsze poglądy w tej kwestii (w miarę przystępnym językiem).Jesli zaś chodzi o wyciąganie zdań z kontekstu, to był on taki, że czułem pełne prawo do wyciągnięcia z niego tego co wyciągnąłem.Ale widocznie moja znajomosc prawa tez nie jest najlepsza.

_________________
iouzek


Śr cze 11, 2003 8:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 20:29
Posty: 165
Post 
Iouzek daruj sobie ten cynizm :!: , no chyba,ze jest Ci niezbedny do zycia.
Dyskusja ma wtedy miejsce kiedy dwom osobom chce sie rozmawiac i sluchac tego co maja nawzajem do powiedzenia. Inaczej to nie ma sensu. :( :( :(

Yasmin :lol:


Śr cze 11, 2003 11:14
Zobacz profil
Post 
re yasmin
Nigdzie i nigdy nie napisalem ze jestem w czymkolwiek lepszy od innych!
Nie wmawiaj mi takich rzeczy!
Wcale sie za takiego nie uwazam, coz prawdopodobne jest nawet to, ze jestem o wiele gorszy od niejednego wyznawcy innej religii.
Pisalem tylko ze "jestesmy blizej stolu" (to taka przenosnia) bo naszym Panem jest Jezus Syn Boga Zywego, ktory za nas umarl i Zmartwychwstal.
W zadnym innym wyznaniu nie ma takiej bliskosci Boga jak w chrzescijanstwie!
Nie znaczy to jednak ze jestesmy w czymkolwiek lepsi. Chodzi poprostu o to ze nas to powinno jeszcze bardziej zobowiazywac do wysilku.
Bo bardzo latwo zabladzic i znalezc sie baaaardzo daleko od "stolu Panskiego"

pozdrowka :)


Śr cze 11, 2003 12:00

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
:oops: Z twoich postów yasmin zdaje się wynikać, że redukujesz jedyną istotną treść religii do doświadczenia mistycznego (znanego we wszystkich religiach i stanowiącego niewątpliwie ich ważny składnik, a poza tym często bardzo podobnego w poszczególnych przypadkach).Całą resztę uważasz natomiast za niepotrzebny ( a może szkodliwy?) i mający tylko pomocnicze znaczenie bagaż słow które niczego istotnego nie mówią. Ma to poza tym tę dobrą stronę, że jedna wszystkie religie deprecjonując różnice między nimi.Czy dobrze Cię rozumiem?

To, jak interpretuje się takie doświadczenie, zależy chyba od tego w co już się wierzy, w jakiej religii zostało się wychowanym itp.Mistyk chrześcijański będzie mówił może, że doświadczył zjednoczenia z osobowym Bogiem, ale buddysta się pod tym nie podpisze, bo nie uznaje żadnego takiego Boga.Ateista zaś, gdyby przypadkiem przeżył coś podobnego, mógłby to zinterpretować jako wytwór swojej własnej psychiki i zignorować.

Czy więc taka redukcja religii, do czegos w tym stopniu niejasnego i subiektywnego, w gruncie rzeczy nie niszczy religii?
Chyba, że znów przypisuję Ci nie twoje poglądy.

Podrawiam. :)

_________________
iouzek


Śr cze 11, 2003 13:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post Jaką masz mapę??
Z małym opóźnieniem, ale jednak odniosę się do tego przede wszystkim, o czym pisała Yasmin.

Jeżeli uważasz, Yasmin, że mam "teorię wszystkiego", to w pewnym sensie masz rację - w tym dokładnie sensie, że ja po prostu wiem, w co wierzę, w przeciwieństwie, jak mi się zdaje, do Ciebie. Ale może się mylę, co do Ciebie? Po prostu nie rozumiem. Piszesz np., że "nigdzie" nie negowałaś KK, a z drugiej strony odmawiasz religii katolickiej pełni prawdy i twierdzisz, że inne religie - które przecież są inne i głoszą co innego - prowadzą do podobnego zjednoczenia z Kimś-Czymś absolutnym, jak to ma miejsce w katolicyzmie. Albo mi się wydaje, albo jest to jednak niekonsekwencja z Twojej strony?

Inna sprawa, bardo ważna. Chodzi o rozumienie religii. Pisałaś:
"I nie mowmy o przewadze jakiejs religii nad inna, bo to chyba nie o to chodzi. Jeżeli w tej dyskusji mamy poslugiwac się pojeciami: lepszy gorszy - to nie ma to sensu" oraz: "Nie chce porownywac religii, bo każdy ma swoja droge i nie można mowic, ze jedna jest lepsza lub gorsza".
Powiedz, Yasmin, dlaczego nie mielibyśmy porównywać religii pod względem ich wartości? Czym w istocie swojej jest religia? Czyż nie jest drogą prowadzącą człowieka od Boga? Jeżeli tak jest, to wszystkie fałszywe drogi należałoby zdemaskować jako fałszywe. Te fałszywe drogi, nie prowadzące do celu ostatecznego (czyli zjednoczenia z Bogiem), należałoby nazwać złymi. Dlaczego nie chcesz na coś takiego przystać?

Dam Ci pewien przykład. Nie wiem, czy lubisz chodzić po górach, ale przypuśćmy, że tak. Wyobraźmy sobie, że chcesz dotrzeć na jakiś szczyt, ot, niech to będą Rysy w Tatrach. Masz mapę i początkowo idziesz zgodnie z tą mapą. Droga staje się coraz trudniejsza, góry coraz wyższe, plecak coraz to cięższy... Myślisz sobie, może mam złą mapę?? Wydawnictwo Kartograficzne? Co to znaczy? Czy oni mają jakiś monopol na wydawanie map i na prawdę o szlakach turystycznych??? Więc pytasz kogoś o drogę. Początkowo wszyscy Cię informują, że szczyt jest tam, gdzie wskazuje mapa, ale ten plecak taki ciężki... Więc pytasz dalej, do skutku, aż trafiasz na kogoś, kto - może widzi Twoje zmęczenie i zniechęcenie, a może chce Cię oszukać, a może po prostu sam nie wie? - wysyła Cię w złym kierunku. Jeżeli pójdziesz wskazaną przez niego drogą, być może po drodze się zorientujesz, że coś jest nie tak, że szczytu nie widać, że schodzisz cały czas w dół i, być może, wrócisz nawet z powrotem na właściwy szlak. Ale czy zdążysz jeszcze w ciągu tego samego dnia dotrzeć na szczyt? Życie mamy tylko jedno...

A co do bliskości Stołu Pańskiego. Ja tutaj nie widzę żadnej zdrożności w twierdzeniu, że katolicy są blisko tego Stołu, a nawet, że są najbliżej w stosunku do innych religii. Ale tak sądzę, bo jestem katolikiem i myślę, że mam dobrą mapę w ręku. Jaką Ty masz mapę, Yasmin. Kto Ci ją dał?

Pozdrawiam wszystkich radośnie i serdecznie! :D :D :D


N cze 15, 2003 13:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post Czy religia "to opium dla ludu"?
Hmm, czyżby stanął temat?? To bardzo niedobrze, bo to bardzo ciekawy temat - relacja między filozofią a wiarą. Jak to się mogło stać, że wszyscy tak nagle zamilknęli?

Zadam może takie pytanie:

Czy religia stoi w opozycji do filozofii? Może religia to jedynie "opium dla ludu", a tylko rozum odsłania człowiekowi prawdę o człowieku i o świecie i prawdziwie oświeceni ludzie w ogóle nie przejmują się takimi głupstwami jak religia? No bo przecież po co mędrcowi religia?...

Pozdrawiam! :D :D :D


Pn cze 23, 2003 19:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
A Sw Augustyn?
A poważnie... czy ja wiem, chyba zależy...
Problem w tym, że człowiek jest omylny, podlega wpływom, cierpi... Że jesli zacznie szukać sensu - sam, to dojdzie co najwyżej do wniosku - wszystko marność... Albo spróbuje zbudować nowy - lepszy świat...
Nie wszystko warto podważać...
Albo może - inaczej... Szukać - tak, ale nie na zasadzie - mnie się to nie podoba, chcę, by było inaczej
Bo filozofia nie zaprzecza religii... a może doprowadzić do zanegowania Boga...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr cze 25, 2003 14:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
Zdaje się, że wiele jest filozofii i wiele koncepcji racjonalności.Więc na pytanie o stosunek filozofii do wiary może być wiele odpowiedzi.

Pozdrawiam

_________________
iouzek


Śr cze 25, 2003 19:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post zdrada rozumu
Zasadniczo filozofia tym różni się od teologii jako nauki lub od religii w ogóle, że opiera się wyłącznie na naturalnych zdolnościach rozumu, tzn. nie przyjmuje niczego "na wiarę", bez uzasadnienia. W religii jest właśnie inaczej - rozum jest ważny, ale ma swoje ściśle określone granice. Zakłada się bowiem, że jest pewna sfera absolutna i transcendentna wzdlędem naszej rzeczywistości, której rozum z istoty swojej nie jest w stanie samodzielnie pojąć. Do zrozumienia tej sfery potrzebne jest światło z góry, objawienie ze strony Boga. Jest tu więc poważny problem: czy trzymać się tego, co pewne, ale być może znacznie ograniczone, czy też "zaryzykować" wiarę, godząc się, że pewnych spraw nie jesteśmy w stanie samodzielnie pojąć.
Tylko pytanie: czy podejmując to ryzyko wiary, nie zdradza się rozumu? Jaka jest prawomocność tej "zdrady"?

A co do filozofii, że jest ich wiele, jak mówił Iouzek, jakoś nie wydaje mi się, żeby tak było. To tylko złudzenie.

Pozdrawiam :D


N cze 29, 2003 13:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Ostatnio czytałam jakieś dywagacje na temat sensu dobra... Autor na wstępie odrzucił Boga, jako wymysł ludzki... następnie wpadł w relatywizm... i bardzo się starał na nim zatrzymać...
Ale nie da się twierdzić, że dobro i zło jest zawsze względne i zależy od punktu widzenia... Bo jesli tak, to jak traktować świat i jak w nim żyć? Tak naprawdę, to przecież - wyzbyć sie pragnień? Tak całkiem? Oderwać od ludzi, bo przecież ich dobro może być skonfliktowane z moim, a nie mam prawa niczego chcieć - bo dlaczego niby mam rezygnować z mojego dobra? A jesli ja nie chcę, to dlaczego taka rezygnację ma podjąć ktokolwiek? Tak się nie da, prawda? Nie da się zyć na pełnej ludzi pustyni... No ale co tak naprawdę uznac za dobro, co za - zło? Gdzie ma byc ta granica, skoro nie ma norm? Bo granica przesuwalna normą nie jest, jesli można ja zmienić, to de facto nie istnieje...
A swiat istnieje... A własciwie dlaczego? Przeciez równie dobrze mógłby nie istnieć? I równie dobrze ja mógłbym nie istnieć? To - po co jestem? taka sobie zbitka pierwiastków chemicznych która przypadkowo ułozyła sie w taki wzór a nie inny... A przeciez równie dobrze mogła w inny... Mogła być kwiatem, psem, jaszczurką... I co niby mnie rózni od innych wzorów? Rozum? A jak stracę rozum, przestanę być człowiekiem? Dusza? A co to dusza - i skąd niby? Jak nie ma Boga, nie ma i duszy, zostaje różnica potencjałów po dwóch stronach błony, kilka substancji chemicznych łaczących sie na chwilę z innymi i mamy emocje, uczucia, mysli, czyny... No, trochę odruchów wyćwiczonych na zasadzie unikania cierpień... Drażnienie prądem odpowiednich okolic w mózgu powoduje pewne wrażenia i odczucia... tylko tyle? Troche prądu i chemii? Tylko???
Jesli to miałoby byc TYLKO tak, to przepraszam, ja się z tego wypisuję...
A jesli jest jednak cos jeszcze... Ktos jeszcze... Tylko Bóg nadaje temu wszystkiemu sens... A jeśli On nadaje sens, jest ponad - to niech i nada kierunek... A jesli jest Ktoś, kto mi, światu nadaje sens istnienia, kto go stworzył, to chcę Go poznać... A jeśli On do mnie mówi i poznać się pozwala, to Go słucham... I jesli doświadczam, że On mnie słucha, że pomaga, to zaczynam Mu wierzyć... Również w to, że kocha... No to na logikę - skoro Ktoś kto wie, może i kocha coś nakazuje czy radzi, to chyba jednak warto go posłuchać? I uznać za podstawę?
Ja nie widzę sensu świata bez wiary... Sensu filozofii też...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn cze 30, 2003 18:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post ja wysiadam
Napisałaś Jo_tko, że
Cytuj:
Jesli to miałoby byc TYLKO tak, to przepraszam, ja się z tego wypisuję...
No widzisz, a może właśnie TYLKO tak jest, jak napisałaś? Jakie dziwne okazuje się wtedy życie, jak weźmiemy w nawias wiarę w Boga. Jakie się okazuje bezsensowne, kiedy uwierzymy, że nie ma żadnej transcendencji, życia wiecznego, że żyjemy tylko po to, żeby w końcu umrzeć i nie ma absolutnie żadnego znaczenia, jak żyjemy, co robimy itd. Kiedy człowiek traci wiarę, w jakąż musi popadać rozpacz!

Ale pamiętajmy, że wiara jest darem. Czy więc możemy powiedzieć, że ludzie niewierzący, którzy popadają w rozpacz i uciekają przed nią w hedonizm, konsumpcjonizm i relatywizm moralny, o którym, Jo_tko, pisałaś, że oni zostali przez Boga odrzuceni i nie otrzymali tego daru wiary?? Wydaje mi się, że nie, ale kto wie?...

Jak by nie było, wiara jest wiarą, nie wiedzą. Ufamy, że nie jest tak, jak napisałaś, ale nie wiemy tego. Ale może właśnie rację mają ateistycznie myślący filozofowie? Może rację mają relatywiści, nihiliści, materialiści? Wiem - brzmi strasznie. Ale gdyby tak było? Napisałaś: "ja się z tego wypisuję"... Czy tak?

"Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam..." ;)

Pozdrawiam :D :D :D


Śr lip 02, 2003 12:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Re: ja wysiadam
Cytuj:
"Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam..."


Ładny cytat :) Tylko ja tego NIE napisałam :) Bo dla mnie świat jest sensowny, bo ileż może w końcu być przypadków i zbiegów okoliczności, bo jesli po raz kolejny jest sytuacja, że coś "zdarzyć się mogło, zdarzyć sie musiało, zdarzyło się - nie tobie"... Nie mnie... Bo z samochodu pozostała nieuszkodzona tylna klapa bagażnika, a ja wyszłam z obtartą kostką, bo przejechałam sie na masce poloneza i upadłam na trawę, pomiędzy latarniami, bo ktoś mnie pociągnął, gdy byłam o metr czy dwa od maski autobusu i mnie wmurowało w asfalt ze strachu... Przypadki? Wszystko? Nie wierzę w to TYLKO... Dlatego jednak zostanę :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Śr lip 02, 2003 12:59
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL