don_kichote napisał(a):
to dla mnie niepojęte są te wszystkie wrogości i uszczypliwości.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA ... ziemi.html
Liturgia: powszechność kryzysu
Z wypowiedzi kardynała Ratzingera można wnosić, że do kryzysu katolicyzmu w jeszcze większym stopniu niż kontrowersyjne wystąpienia niektórych teologów przyczynił się sposób wprowadzenia w życie nowej liturgii katolickiej przez papieża Pawła VI. Nawet najbardziej skrajne opinie docierały tylko do wąskich środowisk. Dopiero odgórna reforma liturgiczna i towarzysząca jej atmosfera zachwiały wiarą zwykłych wiernych.
Kardynał dokładnie opisuje ten proces w Soli ziemi. "Nasza reforma liturgii wykazuje błędną, w moim przekonaniu, tendencję, by totalnie »inkulturować« liturgię w nowoczesny świat. Liturgia ma stać się jeszcze krótsza, wszystko, co rzekomo jest w niej niezrozumiałe, należy usunąć - przetransponować na jeszcze bardziej »płaski« język. Pomysły takie świadczą o zupełnym niezrozumieniu istoty liturgii i uroczystości liturgicznej" - mówi prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Dążenie do zatarcia granicy między tym, co święte, a tym, co świeckie, nie tyle wynosi człowieka ku świętości, ile poniża świętość. Aby Bóg nie był pustym słowem, ale żywą osobą, musi istnieć cały system zmysłowych znaków, których wykonywanie pokazuje, że w naszym, doczesnym świecie przejawia się Najwyższy. To przejawianie, co opisał Rudolf Otto w Świętości, musi zarazem budzić bojaźń i fascynować. System gestów, który uczy nas oddawać cześć, znajdować to, co wyższe, to, wobec czego trzeba się uniżyć i co - cud nad cudy - jest namacalne, musi być postrzegany jako coś danego. "Liturgia musi zachowywać swą wielką ciągłość, swą ostateczną nienaruszalność, dzięki której rzeczywiście spotykam w niej tysiąclecia, a przez nie samą wieczność" - podkreśla Kardynał.
Dokonana przez Pawła VI reforma, niezależnie od dobrych intencji, jakie się za nią kryły, i niektórych pozytywnych zmian, jakie przyniosła, zachwiała ciągłością Kościoła.
"Wspólnota, która wszystko, co dotychczas było dla niej najświętsze i najszczytniejsze, ni stąd, ni zowąd uznaje za surowo zakazane, a tęsknotę za tymi zakazanymi elementami traktuje wręcz jako nieprzyzwoitość, stawia samą siebie pod znakiem zapytania" (s. 152). Po drugie zrodziła przekonanie, iż liturgia jest czymś arbitralnym i dowolnym. Skoro - jak pisał w wystąpieniu O stanie teologii i wiary dzisiaj Ratzinger - najwyższy zwierzchnik zmienia z dnia na dzień najwyższe prawo wiary, to każdy czuje się w prawie czynić to samo. "Liturgia nie jest czymś, co wciąż wymyślają nowe komisje" - dodaje w Soli ziemi.