Nauczanie społeczne Kościoła
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Nauczanie społeczne Kościoła
Myślę, że warto podyskutować o społecznym nauczaniu Kościoła Katolickiego, zwłaszcza zawartym w encyklikach papieskich, począwszy od RERUM NOVARUM, w której zawarte spostrzeżenia i rostrzygnięcia papieża Leona XIII do dziś nie utraciły na aktualności. Myślę, że warto te sprawy na nowo prześledzić, choćby tylko po to aby móc ocenić rzetelność polityków na tę naukę się powołujących.
|
Wt lip 08, 2003 12:30 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Myślę, że można I może nawet warto
Ale chyba się nie da ogólnie... Zaproponujesz jakiś wątek? Któraś kwestia Cię szczególnie interesuje?
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr lip 09, 2003 13:57 |
|
|
Gość
|
społeczne nauczanie Kościoła
"Jot_ka", mnie interesuje wszystko co Kościół ma do powiedzenia w sprawach stosunków społecznych. To swoje zainteresowanie realizowałem w sekcji Nauki Społecznej Kościoła w katowickim KIK-u. Mógłbym na tym forum opublikować niektóre moje opracowania, np. na temat "Ewangelii Pracy" - homilii papieskiej wygłoszonej przez Ojca Św. w czerwcu 1983r. na katowickim lotnisku. Obawiam się jednak, że to opracowanie jest zbyt obszerne aby mogło być na tym forum publikowane. Może się mylę. A może jakieś fragmenty opublikować, by mogły stanowić podstawę do dyskusji?
Pokój i Dobro! tis.
|
Cz lip 10, 2003 6:55 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Teofil, myslę, że po prostu dyskusję trzeba zacząć, postawić jakiś problem, wątpliwość, czy tezę... Nauczanie społeczne Kościoła to bardzo obszerne zagadnienie, może prościej na początek "ruszyć" jakiś jego fragment? Interesowałeś się tym, masz opracowania, sporo wiesz zapewne... zacznij Tylko mam prośbę - w miarę krótko, bo bardzo długie posty ciężko się czyta... W końcu chyba każdy temat można podzielić na mniejsze problemy? I "po ludzku", nie jestem fachowcem, a chciałabym zrozumieć
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Cz lip 10, 2003 7:16 |
|
|
Gość
|
społeczne nauczanie KościołaPraca odniesiona do Boga
Jot_ka, spróbuję posłuchać Twojej rady i przedstawiam pierwszy problem poruszony przez Papież w "EWANGELII PRACY".
Praca odniesiona do Boga.
Na katowickim lotnisku Ojciec Święty mówił:
"Praca ludzka odniesiona jest do Boga Stwórcy. Bóg bowiem, stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo, polecił mu czynić sobie ziemię poddaną". To biblijne odniesienie jest szczególnie bogatym w treść określeniem ludzkiej pracy. Ono przypomina nam, że ziemia nie została człowiekowi od samego początku dana pod panowanie, "ziemia jest człowiekowi zadana, a przez pracę czyni sobie człowiek ziemię poddaną" mówił kardynał Wojtyła w 1978r. w Piekarach Śląskich, a w rok później, 2 czerwca 1979r. powtórzył to (jako papież) w Częstochowie. Lecz czy od samego początku ludzie wiedzieli w jaki sposób mogą czynić sobie ziemię poddaną? Czy my, ludzie schyłku XX w. wiemy jak pracować, aby pracując, uczynić sobie ziemię poddaną, ale ziemi nie popsuć? [Rdz 6,11] Stan naszego globu, w tym także stan naszej Ojczystej Ziemi, dowodzi, że dotąd nie nauczyliśmy się tego zadania należycie wypełniać. Także więc dlatego trzeba odnosić pracę do Boga Stwórcy, ponieważ tylko On, poprzez swoje Słowo może nas nauczyć panowania nad ziemią.
W częstochowskiej homilii, Papież mówił:
"Praca jest podstawowym wymiarem ludzkiego bytowania na ziemi. Dla człowieka posiada ona nie tylko znaczenie techniczne, ale także znaczenie etyczne. O tyle można powiedzieć, że człowiek przez pracę czyni sobie ziemię poddaną, o ile człowiek sam przez swoje postępowanie okazuje się panem, a nie niewolnikiem ziemi, a także panem, a nie niewolnikiem pracy.
Człowiek nie może siebie odnaleźć inaczej, jak tylko w tym swoim PIERWOWZORZE. Nie może też przez pracę potwierdzić swego panowania nad ziemią inaczej, jak tylko modląc się równocześnie".
Co myślą forumowicze o konieczności odniesienia ludzkiej pracy do Boga?
|
Cz lip 10, 2003 7:56 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Jakoś odniesienie pracy do Boga na poziomie np ochrony środowiska do mnie słabo przemawia... No bo co to znaczy - czyńcie sobie ziemię poddaną? Czy nie - macie prawo z niej czerpać to, co Wam potrzebne, i przemieniać z korzyścią dla siebie? Bo to "ziemia została skażona w oczach Boga", z kontekstu - tuż przed potopem, nie dotyczy raczej kondycji moralnej żyjących niej ludzi? Ale skoro "ziemia została człowiekowi zadana" - to chcesz powiedzieć, że człowiek ma obowiązek ja przemieniać ku dobru wszystkich? Czyli - ma obowiązek włączyć się w tę pracę???
Odniesienie na poziomie wolności od pracy... No, to gorzej. Wolności - swojej własnej (pracoholizm) ale i sytuacyjnej, życiowej. Bo jakim cudem ktoś kto ma rodzinę do utrzymania i pracuje po kilkanaście godzin na dobę ma być wolny??? I jakim cudem ma pełnić inne konieczne role w życiu??? I jakim cudem ma nie być zależny od istnienia pracy, od szefa, jakim cudem mógłby w wolności wymagać godnego traktowania siebie i innych??? Chyba cudem właśnie... Bo to pieknie brzmi - zaufać Bogu, nie troszczyć sie o dzień jutrzejszy, ale czy się tak naprawdę - da?
A bez Boga jest się niewolnikiem...
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pt lip 11, 2003 6:36 |
|
|
Gość
|
społeczne nauczanie Kościoła Praca odniesiona do Boga
No i widzisz "jo_tka" temat raczej nikogo nie interesuje. Czy ma zatem sens go ciągnąć? Ja myślę tak: Jeżeli Cię poruszony problem jakoś zainteresował napisz do mnie na adres wkts@poczta.onet.pl, prześlę Ci cały tekst mojej prelekcji. Chcę też zwrócić Ci uwagę, że w swojej wypowiedzi nie krytykujesz mojego poglądu a raczej pogląd Ojca Świętego. Z tym, że w takim wypadku byłoby przyzwoicie przytoczyć racjonalne kontrargumenty.
POKÓJ I DOBRO! tis.
|
Pn lip 14, 2003 16:42 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Krytykuję, Teofil? Po prostu uważam za trudne, za dobre, ale bardzo trudne... Bo gdzie leży środek między dbałością o rodzinę, przecież chwalebną, a niewolnictwem? W sercu człowieka, powiesz... No tak... W zaufaniu Bogu...
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Pn lip 14, 2003 21:13 |
|
|
Gość
|
społeczne nauczanie Kościoła
Jo_tka! Twoje myśli, jak mi się wydaję zanadto tkwią w doczesności. Postaraj się pomyśleć trochę, zapominając o sobie, że jesteś kobietą, że istnieje coś takiego jak kariera zawodowa, prawa człowieka itp. a pomyśl jedynie, że jesteś najbardziej umiłowanym stworzeniem Bożym. I nie zastanawiaj się nad tym, co przynosi przyjemności a co troski i ból. I tak popatrz na siebie. I spróbuj sobie odpowiedzieć po co Cie - jako człowieka Pan Bóg stworzył? Co to znaczy "abyście uczynili sobie ziemię poddaną. Rozważanie "Księgi Rodzaju" powinno Ci rozjaśnić obraz człowieka i jego sens istnienia. Zapewniam Cię ze to pasjonujące zajęcie dla każdego, kto się w to "wgryzie".
|
Pt lip 18, 2003 15:09 |
|
|
Pielgrzym.
Dołączył(a): Śr cze 04, 2003 15:49 Posty: 236
|
O pracy.
Za bardzo ważne spośród cytowanych tu słów uważam następujące: "O tyle można powiedzieć, że człowiek przez pracę czyni sobie ziemię poddaną, o ile człowiek sam przez swoje postępowanie okazuje się panem, a nie niewolnikiem ziemi, a także panem, a nie niewolnikiem pracy." oraz: "Nie może też przez pracę potwierdzić swego panowania nad ziemią inaczej, jak tylko modląc się równocześnie". Padło już słowo "pracoholizm" i dobrze, bo według mnie jest to problem większy niż z pozoru się wydaje. Można chyba nawet postawić pracoholizm obok alkoholizmu, narkomanii, bądź innych uzależnień. Praca z jednoczesnym pominięciem Boga jest jej wynaturzeniem i w pełnym, chrześcijańskim tego słowa znaczeniu (taką Pracą z wielkiej litery pisaną) raczej nią nie jest. To drugie stwierdzenie, zacytowane w niniejszym poście mówi samo za siebie... Niestety wielu ludzi o tym zdaje się zapominać, a może nie wiedzieć? Nawet kapłani stosunkowo niewiele o tym mówią.
"Teofil, Jan" - to dwie osoby ukrywające się pod jednym nickiem, czy może jedna (o dwóch imionach(?))?
|
So lip 19, 2003 16:27 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
generalnie encuylkika Rerum novarum jest pisana trudnym jezykiem. trudno zrozumiec jej tresc. ale moze warto sprobowac ja przeczytac i okreslic pojecie dobra wspolnego?
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
N lis 21, 2004 15:28 |
|
|
Gość
|
Roman Brandstaetter jest autorem pięknej książki pt. JEZUS Z NAZARETHU. Nie jest tajemnicą, że Autor jest Żydem i w swojej powieści chciał oddać ów charakterystyczny rys dialogów w żydowskich rodzinach w Polsce. Toteż powieść tą czyta się z trudem. Ale do pewnego czasu, póki czytelnik nie oswoi się z żydowskim żargonem.
Z encyklikami społecznymi papieży jest podobnie. Mieszanka języka teologicznego z językiem ekonomii politycznej może sprawiać niemałe trudności w zrozumieniu tych tekstów. Ale też tylko do czasu, póki czytelnik nie oswoi się ze stosowanym słownictwem. Ponadto, Julio, weź pod uwagę i to, że encyklika RERUM NOVARUM została ogłoszona w maju 1891 roku, a więc stotrzynaście lat temu. A wiec zarówno styl jak i słownictwo są już nieco archaiczne. Nie mniej - przynajmniej ja tak uważam - społeczne nauczanie Kościoła to ciekawa dziedzina, zwłaszcza obecnie.
Pokój i dobro!
|
Pn lis 22, 2004 12:50 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
zgadzam sie z tym swego czasu bardzo,lubilam ten przedmiot chociaz do konca nie rozumialam tresci czytanych encyklik, ale po omowieniu ich na zajeciach dopiero dostrzegalam pewne problemy tam opisane. nie czytalam ich dla przyjemnosci ale jako material do przygotowania na zajecia, ale... mysle ze tu zgodze sie z Teofilem, ze KNS to ciekawa sprawa
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Pn lis 22, 2004 18:28 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
I posty doklejone z bliźniaczego tematu:
Gość napisał(a): Potwierdza się zdanie jednego z kapelanów katowickiego KIK-u, że Nauka Społeczna Kościoła to najbardziej nie lubiany przedmiot w seminariach duchownych. Zamknięcie tematu przez Belizariusza i jego uznanie wyczerpania tematu, potwierdza to zdanie także w odniesieniu do katolików świeckich. Nie dziwi więc fakt, że w spotkaniach sekcji katolickiej nauki społecznej uczestniczyło nas regularnie tylko 10 osób i to na dodatek w podeszłym wieku. Chciałbym w tym miejscu złożyć hołd nieżyjącym już członkom tej sekcji a zwłaszcza śp. dr Henrykowi Dutkiewiczowi i śp. prof. dr inż. Januszowi Dietrychowi. R.I.P. Pokój i dobro! tis. Julia napisał(a): Dlaczego tak twierdzisz? Ja bardzo lubiłam KNS i mam mile wspomnienia... tylko, że te encykliki byly troche trudne, ale do przejścia... może to zależy kto prowadzi te zajęcia?
|
Pn paź 17, 2005 14:29 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
ZAMOŻNOŚĆ
A zamożność czym powinna być dla chrześcijanina: błogosławieństwem czy przekleństwem? No, bo w Ewangelii czytamy: Cytuj: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5,3. Łk 6,20) Warto także rozważyć i takie słowa: Cytuj: Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w otchłani pogrążony w mękach podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: "Ojcze Abrahamie ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz" (Łk 16,22-25) A po rozmowie z bogatym młodzieńcem Chrystus konkluduje: Cytuj: "Zaprawdę powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego" (Mt 19,23-24). Czyżby zatem zamożność miała być przekleństwem, zamykającym bramy nieba?
|
Pt paź 21, 2005 12:30 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|