Podpisuję się obiema rękami.

Mnie osobiście odrzuca od Kościoła (instytucji) jego uwikłanie w politykę.

muzzy, w temacie: KOCHAJ BOGA jasno dajesz do zrozumienia, ze nie kochasz Boga, a nawet sama idea miłości do Niego wydaje ci się zła - bo jak sugerujesz jest wymuszona, czy tak?
Jak wiec możesz mieć pozytywne zdanie o jego Kościele?
Choćby był on nieskazitelny to i tak byś do niego nie chodził,
bo twój problem tkwi o wiele głębiej - na poziomie relacji z Bogiem.
...wiec nie ściemniaj, ze o jakąś politykę tu chodzi.

Bzdury. Po Twoim ataku widzę, że bardzo prosto widzisz świat, utożsamiasz Kościół z Bogiem. Uświadomię Cię. Stosunek do jednego nie ma związku z drugim!:

1. Można wierzyć w Boga i i cenić Kościół
2. Można nie wierzyć w Boga i cenić Kościół
3. Można wierzyć w Boga i nie lubić Kościoła
4. Można nie wierzyć w Boga i nie lubić Kościoła.

W swoim życiu identyfikowałem się już z punktami 1. i 3., obecnie najbliższe mi jest sformułowanie w punkcie 4.
W wątku który wspominasz piszę o fragmencie mojego antyteistycznego światopoglądu, który nie ma związku z Kościołem. Tutaj piszę o swoim stosunku do Kościoła.

Rozumiesz?

Odwaliłeś za mnie czarną robotę, dzięki
Miałem zamiar odpisać w podobnym tonie, ino, że mi sią nie chciało
teraz mogę się jedynie podpisać pod twoją odpowiedzią.
Brawo!

muzzy, rozumiem tylko, ze strasznie się rzucasz.
myślę, ze to twoje własne sumienie cie dręczy...ale nie wnikam.

Niesamowicie "ogromne" terytorium było do rozdysponowania dla Portugali - Gujana, Urugwaj, Barbados, Górne Peru - terytorium 1/10 jednej konkretnej kolonii, jaka stanowiła Brazylia.
Inni opisujący bieg zdarzeń też byłi naocznymi świadkami owych zdarzeń - ktoś zatem mijał się z prawdą.
Znasz liczbę Indian zamieszkujących terytoria Ameryk przed kolonizacją, aby twierdzić gdzie liczebnie zamieszkiwało ich więcej?

Jest wiele rozbieżnych liczbowo szacunków, wszystkie jednak jednoznacznie wskazują, że Ameryka Środkowa i Południowa były wielokrotnie gęściej od Północnej zaludnione. Gdzie niby mieściły się wszystkie wielkie ośrodki cywilizacyjne? W momencie kontaktu z Białymi największą organizacja polityczną w Ameryce Północnej była Liga Irokezów, licząca raptem kilkanaście tysięcy ludzi, czyli tyle, co pojedyncze meksykańskie miasto. Przy okazji - kiedy Mohawkowie (jedno z plemion Ligi) zostali zaatakowani przez Francuzów i przegrali, jednym z narzuconych im warunków rozejmu było przyjęcie katolickich misjonarzy... faktem jest, że ze wszystkich nacji europejskich kolonizujących Am. Płn. katoliccy Francuzi zachowywali się generalnie najprzyzwoiciej, jednak i oni mają swoje za uszami - ot, choćby całkowitą eksterminację plemienia Naczezów.



...gdzie żyło zapewne więcej ludzi, niż na całym terytorium podległym na terenie dzisiejszego USA Anglii.

Zapewne to nigdy nie dowód.
Faktem bezspornym jest, że kolonizatorzy traktowali tubylczą ludność nader często w sposób okrutny, niemniej nie dowodzi to, że czynili tak za akceptacją Kościoła.
Głupi duchowni zdarzali się zawsze, funkcjonują i dziś, co nie znaczy, że oni oddają obraz całego Kościoła.

Oczywiście, o tym było już wielokrotnie - choćby sam papież, biskupi, choćby literalnie wszyscy ludzie Kościoła pobłądzili... KK pozostanie czysty.

Swoja drogą, czemu piszesz tylko o duchownych, kiedy Twój Kościół tak często przypomina, że Kościół to My (tj. Wy) wszyscy?

Głupi duchowni, duchowni bandyci... dla rzesz Indian (i nie tylko rzecz jasna) to oni oddawali obraz KK, bo akurat oni do nich dotarli. Dziwne wobec tego, że po udanej rewolcie przeciw Hiszpanom Indianie Pueblo rytualnie zmywali wymuszony chrzest?

tak jakby wśród ateistów nie było głupców i bandytów...
o czym to w ogóle ma świadczyć taki argument?
nawet wśród tych Indian byli..

A aktualnie potomkowie Indian Ameryki Środkowej i Południowej stnowią bastion chrześcijaństwa.

O tym, że Kościół błądzi tak samo jak wszyscy, podając się jednocześnie za nieomylny i otoczony jakoby szczególną opieką Ducha św. co jest bardzo niebezpiecznym połączeniem, ponieważ pozwala pociągać za sobą w błąd wielu, uwiedzionych rzekomą pewnością spraw fundamentalnych.



Co dowodzi, że...?

Ład wolności buduje się w trudzie! (JP II)



Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać

Że wiara bazuje na miłości i wybaczaniu, nie koncentruje się kontestowaniu przez wieki doznanych krzywd i niesprawiedliwości.
Ci ludzie to pojęli, co tak tudno przychodzi zrozumieć przeciwnikom Kościoła "obrońcom" skrzywdzonych.

Czy to nie jest krańcowy cynizm swierdzić, że te niedobitki mieszkańców kolonizowanych terenów, indoktrynowani później przez lata pojęli, że "wiara bazuje na miłości i wybaczaniu, nie koncentruje się kontestowaniu przez wieki doznanych krzywd i niesprawiedliwości"?