Dlaczego?

A jaka to jest prawdziwa wolnosć?

No tak, producenci nie mają nawet czasu aby wypróbować nowe środki, bo trwaja wyścigi z władzami, kto bedzie szybszy.

Mniej więcej. Dystrybutorzy nie chcą przecież zabijać swoich klientów, ani zniechęcać ich nieprzyjemnymi doznaniami, bo z tego nie ma żadnego zysku, ale takie przypadki będą zdarzać się coraz częściej, skoro władza systematycznie działa na szkodę konsumentów jakby wierzyła, że ludzie nagle przestaną brać narkotyki, jeśli tylko dostatecznie się ich zgnębi i przestraszy.

Współczesna restrykcyjna polityka antynarkotykowa przypomina zbiorowy obłęd, gdzie zamiast racjonalnych argumentów rządzą silne emocje.

Argumenty są racjonalne, bo narkotyki szkodzą zdrowiu i są szkodliwe społecznie, niszczą rodziny itd.
Narkomanów trzeba leczyć na koszt innych ubezpieczonych, bo narkomani zazwyczaj nie pracują.
Raczej kradną, wynoszą z domów cenne rzeczy i albo sami dilują.
Zatem państwo opiekuńcze delegalizuje narkotyki "rozrywkowe".

To są racjonalne argumenty, ale za porzuceniem tej polityki, ponieważ kryminalizacja niezmiennie prowadzi do tego, że narkotyki stają się bardziej szkodliwe dla zdrowia i społecznie.

Przykładowo w Kanadzie mówi się ostatnio o wprowadzeniu "Prawa Dobrego Samarytanina", które dawałoby immunitet od odpowiedzialnosci karnej za posiadanie w wypadku przedawkowania, ponieważ w obecnym stanie rzeczy prawo, które miało niby chronić ludzi, bezpośrednio przyczyniało się do wzrostu liczby zgonów. Portugalia, dekryminalizując posiadanie wszystkich narkotyków, osiagnęła bezprecedensowy spadek liczby fatalnych przedawkowań.

Narkotyki to problem zdrowotny, więc wiara, że rozwiąże go policja, jest absurdem. To nigdy i nigdzie nie zadziałało.

Jeśli opiekuńcze państwo by dopuściło do obrotu narkotyki "rozrywkowe", to musiałoby opracować i kontrolować normy, certyfikaty, pozwolenia itp. europejskie przepisy.

Czyli byłoby taniej i prościej.

Swego czasu tak postulował prof. Jerzy Mellibruda, krajowy konsultant ds uzależnień i alkoholizmu.
Nie wiem, czy nie zmienił zdania.
Mówił, że jeśli przegraliśmy walkę z narkotykami, to należy je zalegalizować jak alkohol.
Będzie to zło ale mniejsze zło.

Moim zdaniem delegalizacja jednak utrudnia dostęp do narkotyków a kary odstraszają od sięgania po nie.
Legalne będą dostępne w kioskach i sklepach, jak papierosy. Również łatwiejsze do kupienia dla dzieci i młodzieży, bo zawsze jakiś dorosły się zgodzi kupić "za dopłatą".

Nic podobnego. Nie wywiera praktycznie żadnego istotnego wpływu na dostepność, a jedynie sprawia, że państwo nie ma nad tym żadnej kontroli, zrzeka się jej na rzecz organizacji przestępczych, które rosną dzięki temu w siłę. Dziś przeciętny uczeń gimnazjum może mieć problem z zakupem alkoholu, często musi o to kogoś poprosić, gdy tymczasem marihuanę kupi sobie w szkole.

Nie masz racji. Nikt rozsądny nie będzie kupował narkotyków/dopalaczy u dilera, bo nie wiadomo co tam jest, co taki gnojek (często sam narkoman) sprzeda. Może śmiertelną truciznę co już było z Mocarzem, czy jak to tam nazwano. Do marychy dodają muchozolu i jakiś toksyn, że niby taka mocna.
Narkotyki w sklepach to by była paranoja z parafrenią. Oczywiście w państwie opiekuńczym.

Tak się składa, że kupują je miliony ludzi.



Wierzysz w mity. Jaką niby funkcję miałby pełnić ten muchozol? Do większosci narkotyków dodaje się wypełniaczy zwiększających wagę i/lub objętość, czyli np. do marihuany rozpuszczonej saletry lub cukru. Poza tym - to kolejny argument za legalizacją, prawda?



Tragiczna historia z Mocarzem to był typowy efekt delegalizacji - ktoś na gwałt pozbywał się zapasu, ładując w nośnik ogromne dawki i radykalnie schodząc z ceny, stąd taka skala.



Narkotyki w sklepach mamy w tym momencie. I jak jest?

Trzeba jednak patrzeć takze od strony przyczyn. Najbardziej narazeni są młodzi ludzie z rodzin, w których brakuje miłości (zreszta słowo na tym forum nagminnie nadużywane), w których rodzice mają za mało czasu dla dzieci. Oczywiscie jest w tym tez troche mody,ale dobrze wychowane dziecko jednak nie siegnie po narkotyk chocby w obawie o zdrowie.
Tak czy owak szeroko pojmowana walka z narkomania to takze walka z przyczynami.
Kolejną platforma działania powinna byc walka tylko z nielegalnymi producentami i na tym nalezy sie skupic a nie na drobnych dilerach a tym bardziej- użytkownikach.
Obecna koncepcja totalnej wojny ze wszystkimi jest bezsensowna.

Niestety, KRK wciąż ten bezsens swoim autorytetem wspiera.

To może jeszcze małe co nieco o najbrudniejszych aspektach wojny z narkotykami:
https://hyperreal.info/info/jak-rzady-c ... zeciwnikow