Ależ oczywiście że nie
- Nie oburzasz się przecież na zabijanie kobiet, które "zhańbiły honor rodziny" (islam)
- Nie oburzasz się na okaleczanie kobiet w Afryce (zwłaszcza jeśli kobiety - matki i te poddawane zabiegom, się nie opierają)
To są zasady przyjęte w tamtych społeczeństwach, oczywiste i uznawane za dobre...
Jeśli w jakimś społeczeństwie (kraju) ktoś przyjąłby koncepcję Petera Singera (można zabić noworodka i małe dziecko, bo ich stopień rozwoju jest porówywalny ze stopniem rozwoju zwierzęcia) - także by to Ciebie nie oburzało i nie dążyłbyś do zaprzestania tego procederu (a więc zmuszenia innych do robienia tego, co Ty uważasz za dobre).
A wracając... Nikogo nie zmuszę siłą. Ale jeśli jakieś działanie w mojej opinii kogoś krzywdzi - jak widać na załączonych przykładach istnieje prawo do sprzeciwu i próby narzucenia swojego zdania. Przekonania. Stworzenia zasad, które by tego zabraniały. Karania sprawców w końcu - jeśli to byłoby osiągalne.
A skoro jest takie prawo - ogólne - to ja również je mam chyba?