Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 05, 2025 15:38



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 
 Albigensi, Almohadzi i geopolityka 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38
Posty: 4769
Post Albigensi, Almohadzi i geopolityka
Poniższy esej został opublikowany w tygodniku "Najwyższy Czas" nr 931/932

Na temat katarów, zwanych też albigensami napisano już bardzo dużo. Wiadomo, że była to jedna z wielu w ówczesnej Europie, wywodząca się z manicheizmu dość ponura sekta, zabraniająca swoim wyznawcom seksu, jedzenia mięsa i picia alkoholu. „Grzeszników”, czyli tych, którzy w jakiś sposób podpadli przywódcom sekty, czekała śmierć w bunkrze głodowym, który to wynalazek albigensi wdrożyli na setki lat przed hitlerowcami. Podobnie jak inne tego rodzaju ideologie praktykowali katarzy również "ubóstwo";, co w praktyce oznaczało, że majątek równych wyznawców przechodził na własność równiejszych liderów. Z drugiej zaś strony zostali katarzy, przez uczestników specjalnie przeciwko nim zwołanej krucjaty, wymordowani z taką zajadłością i okrucieństwem, że wzburzyło ono nawet ówczesną opinią publiczną, która przecież niejedno już widziała. Trzeba też przyznać, że posiadali katarzy spore wpływy i autentyczne poparcie u dużych grup ludności w swojej macierzystej Langwedocji. Duży posłuch znajdowała także katarska krytyka skorumpowanego i nieudolnego miejscowego kleru. W niniejszym eseju autor nie zamierza zajmować się szczegółowo doktryną katarską, historią ich powstania, rozkwitu i upadku. Na ten temat istnieje już bardzo wiele opracowań, zarówno albigensom przychylnych, jak i wręcz przeciwnie. Nie chcąc wyważać otwartych drzwi autor skupi się raczej na tym, co do tej pory leżało raczej odłogiem, czyli na ukazaniu znaczenia herezji katarskiej na szerszym tle geopolitycznym ówczesnego Chrześcijaństwa.


Zostawiając na razie na boku katarów, zapoznajmy się z ówczesną sytuacją polityczną. Patrząc na mapy polityczne okresu średniowiecza, łatwo można zauważyć, że chrześcijańska Europa przypominała oblężoną twierdzę. Od południa i wschodu była otoczona przez islam, przyciśnięta na zachodzie do Atlantyku, który wtedy jeszcze dzielił, a nie łączył, od północy szarpana była przez pogańskich barbarzyńców. W połowie VIII wieku całe Chrześcijaństwo ograniczało się do poharatanego i ze znacznie uszczuplonymi granicami Bizancjum na wschodzie, oraz państwa Franków i Italii na zachodzie. Te ostatnie bastiony były z resztą nieustannie atakowane. Dodatkowo Islam dysponował wtedy przewagą naukową, kulturalną i technologiczną. W tej sytuacji przetrwanie cywilizacji chrześcijańskiej i jej późniejszy rozkwit zakrawa wręcz na cud. Począwszy od wieku IX Chrześcijaństwo, stopniowo przeciąga na swoją stronę północnych barbarzyńców, Normanów, Słowian, Węgrów, i Bułgarów. Jednocześnie muzułmanie wytracają impet. Wojna cywilizacji przechodzi w stadium pozycyjne. Europa, choć wciąż jest bardzo biedna i zacofana technologicznie, zaczyna się rozwijać w tempie, które za kilkaset lat doprowadzi ją do światowej dominacji. Chrześcijaństwo może teraz przejść do kontrofensywy. Trwa ona już od połowy XI wieku, kiedy papież Urban II w roku 1095 przejmuje nad nią ideowy i polityczny protektorat, nadając jej rozmachu. Rodzi się ruch krucjatowy.


Krucjaty kojarzą się głównie z Bliskim Wschodem, krajami Outremer i epickimi walkami o panowanie nad Jerozolimą i Ziemią Świętą. Tymczasem ów front wschodni, choć najbardziej spektakularny i "medialny"; był tylko częścią wojny z islamem. Inny teatr wojenny znajdował się na Sycylii, wyzwolonej jeszcze przed formalnym wezwaniem do krucjaty. Ale i na Sycylii pole bitwy się nie kończyło. Islamski półksiężyc miał przecież dwa rogi. Wschodnie godziło w Bizancjum, Armenię i kraje Outremer. Zachodnie zakotwione było w Hiszpanii. Pod koniec XI wieku muzułmańska Al-Andalus znalazła się pod panowaniem dynastii marokańskich. Wpierw Almorawidów, a od 1170 roku Almohadów. Istniejące do tej pory w Hiszpanii w miarę dobrosąsiedzkie stosunki legły w gruzach, a przygraniczne muzułmańskie rajdy, po sprzedawanych później na marokańskich bazarach niewolników, stały się codziennością.


Zainicjowanie ruchu krucjatowego przyniosło papiestwu sukces ponad wszelkie wyobrażenie. Nie tylko odbito Ziemię Świętą, ale i zdecydowanie umocniono papiestwo w roli lidera Chrześcijaństwa. Lidera nie tylko duchowego i kulturowego, ale także politycznego. Rychło jednak ten wielki sukces zrodził równie wielkie kłopoty. Muzułmanie, przyzwyczajeni do posiadania monopolu na agresję, początkowo więc całkowicie zaskoczeni, w końcu zorganizowali przeciwdziałanie. W 1176 roku armia basileusa Manuela została rozgromiona przez seldżuckiego sułtana Kilidż Arslana w bitwie pod Myriokefalonem. Datę tą traktuje się zwykle jako ostateczny kres mocarstwowej pozycji Bizancjum. Następne w kolejce było pozbawione bizantyjskiego wsparcia Outremer. W 1187 roku na wyschniętych wzgórzach Hittinu, najpotężniejsza armia, jaką kiedykolwiek zdołało Outremer zmobilizować, została doszczętnie zniszczona przez wojska Saladyna. Większość Outremer wraz z samą Jerozolimą została stracona, a odsiecz w postaci III krucjaty, zdołała odwojować straty jedynie w drobnej części. Na tym złe wieści się nie kończyły. Ledwie 8 lat po Hittinie ogromna armia Almohadów wyruszyła z Marakeszu, lądując w Hiszpanii. Tradycyjnie towarzyszyła jej chmara handlarzy niewolników. 8 listopada 1195 roku pod Alarcos Maurowie natknęli się na oddziały króla Kastylii Alfonsa VIII. Trzeba przyznać, że król Alfons poczynał sobie niezwykle lekkomyślnie wydając bitwę przeciwnikowi o wiele silniejszemu, nie czekając na posiłki od władców Leonu i Nawarry. Siły chrześcijańskie zostały starte w pył. Poległo, lub dostało się do niewoli, prawie 10 000 rycerzy, znacznie więcej niż pod Hittinem. Hiszpania leżała bezbronna u stóp triumfującego Islamu. Wreszcie, na domiar tych nieszczęść, IV krucjata, zamiast wspomóc Outremer, zaatakowała i splądrowała chrześcijańskie miasta Zadar i sam Konstantynopol. To ostatnie sprawiło, że stosunki pomiędzy wschodnim greckim i zachodnim łacińskim chrześcijaństwem, już od dawna zaognione, zepsuły się całkowicie. IV krucjata stanowiła też groźne ostrzeżenie, że kierownictwo ruchu krucjatowego wymyka się papieżom z rąk.

Palestyna leżała daleko, w końcu nie bez powodu nazywano ją Outremer. Nawet całkowita klęska na tym obszarze nie oznaczała automatycznie natychmiastowego zagrożenia dla całego Chrześcijaństwa. Co innego Hiszpania. Muzułmanie bez problemu mogli teraz ruszyć na północ, ponownie przejść Pireneje i znaleźć się w ...katarskiej Langwedocji. Czy przypadkiem w tym samym czasie rzekomo negujący wszelkie ziemskie instytucje, zwłaszcza polityczne, katarzy zaczęli organizować własne siły zbrojne? O ich militarnej potędze najlepiej świadczy fakt, że trzeba było ponad 20 lat wojny, żeby katarów pokonać, a i to nie ostatecznie. Dlaczego gardzący dobrami doczesnymi i bogactwem katarzy starali się przeciągnąć na swoją stronę możnych i wpływowych Langwedocji? Skłaniał się ku nim hrabia Rajmund, sympatyzował z nimi ród de Foix. Wreszcie rozpoczęli również katarzy „czyszczenie” Langwedocji z katolików, przynajmniej tych, którzy nie byli skłonni uznać ich zwierzchnictwa. O kontaktach i koordynacji działań pomiędzy albigensami, a Almohadami, historycy, co prawda nic nie wiedzą, ale być może tylko dlatego, że nikt śladów takich związków nie szukał. Nawet jednak, jeżeli taki sojusz nie został formalnie zawiązany to i tak istniał w sferze faktów. Katarzy ewidentnie szykowali się do przejęcia władzy w Langwedocji i odegrania roli V kolumny podczas kolejnej islamskiej ofensywy. Realnie rysujące się przejście południowej Francji na stronę muzułmańską, oznaczało po prostu rozcięcie chrześcijaństwa na pół. Bezpośrednio zagrożone zostałyby Rzym i Paryż. Według islamskich strategów i czcicieli „ubóstwa”, nadciągał kres istnienia cywilizacji chrześcijańskiej, przynajmniej na Zachodzie. A pozbawiony wsparcia Zachodu, musiał wkrótce upaść i chrześcijański Wschód.

Niezależnie od tego, jak taki scenariusz mógłby się wydawać wydumany i naciągany, nie sposób jednak zaprzeczyć, że …naprawdę się wydarzył! W końcu katarzy, choć byli najsłynniejszym odłamem manichejskiego dualizmu w Europie, nie byli przecież odłamem jedynym. Krajem, w którym manichejczycy, zwani tam patarenami, lub bogomiłami, wykorzystując swoje dogodniejsze położenie geograficzne, dokonali tego, czego nie zdążyli uczynić albigensi, czyli przechwycić władzę, była Bośnia. Kiedy zaś 250 lat później do Bośni dotarły wojska Osmanów, patareni, którzy tak bezkompromisowo walczyli zarówno z Kościołem Wschodnim, jak i Zachodnim, bez najmniejszego oporu przeszli na islam, aby dostarczać sułtanowi wyjątkowo oddanych i bezwzględnych żołnierzy. Bośnia z resztą do dzisiaj pozostaje w znacznej mierze muzułmańska. To, co się stało w Bośni, bez problemu mogło się zatem stać i w Langwedocji, tylko konsekwencje byłyby znacznie bardziej dalekosiężne.

Trzeba jednak przyznać, że Chrześcijaństwo miało jednak w tym kryzysowym momencie trochę szczęścia, a może nawet opieki Opatrzności. Miało bowiem energiczne i kompetentne przywództwo w osobie papieża Innocentego III. Dobrze, o czym świadczą jego działania, rozumiał on niebezpieczeństwo katarsko-muzułmańskiego przymierza. Próbował odsunąć zagrożenie metodami pokojowymi, ale z mizernym skutkiem. Pozostawała wojna. Dowódcą rozpoczętej w 1209 roku krucjaty przeciw albigensom został Szymon de Montfort. Przedstawia się go zwykle jako tępego rzeźnika, co jest opinią niesprawiedliwą. Jako uczestnik IV krucjaty porzucił ją, kiedy krzyżowcy zaatakowali chrześcijańskich współwyznawców w Zadarze i udał się ze swoim pocztem do Syrii, gdzie uczestniczył w walkach z muzułmanami. Nie mógł być zatem raczej zwolennikiem mordowania wszystkich, aby Bóg rozpoznał swoich. Z pewnością był za to utalentowanym dowódcą. Mając stosunkowo nieduże siły skutecznie walczył z dużo silniejszym przeciwnikiem zadając mu liczne klęski, jak w bitwie pod Muret. Niestety, podobnie jak IV krucjata, również krucjata antykatarska straciła szybko swój pierwotny sens, stając się po prostu wojną o podbicie bogatszego, kulturalniejszego i bardziej wyrafinowanego Południa, przez bezwzględnych i chciwych normańskich prostaków z Północy. Należy jednak zaznaczyć, że swój strategiczny cel, czyli związanie i unieruchomienie sił katarskich, w momencie decydującego starcia z Almohadami, Innocenty osiągnął.

W 1211 roku almohadzki kalif Muhammad Al-Nasir wyruszył w pole z ogromnymi, sięgającymi 150 tysięcy żołnierzy, siłami, aby ostatecznie rozwiązać kwestię chrześcijańską. Jednak coś się w tych wspaniałych planach zacięło. Zamiast sprzymierzonej armii katarskiej, kalif napotkał połączone w obliczu śmiertelnego zagrożenia siły wszystkich chrześcijańskich krajów Hiszpanii. Nakłonienie, normalnie skłóconych i nawzajem na siebie patrzących wilkiem, władców do współpracy było jeszcze jedną zasługą papieża Innocentego. 16 lipca 1212 roku pod Las Navas de Tolosa zjednoczone siły Kastylii, Aragonii, Nawarry i Portugalii napotkały przeciwnika przewyższającego ich liczebnie około trzykrotnie. Pomimo tego bitwa zakończyła się wspaniałym zwycięstwem chrześcijan. Potęga Almohadów została doszczętnie zniszczona. Jedna bitwa nie tylko uchroniła Europę przed islamską inwazją, nie tylko złamała Almohadów i doprowadziła do ich upadku, ale też całkowicie skruszyła zachodnie ramię islamskich kleszczy. Uniesieni sukcesem władcy chrześcijańscy ruszyli naprzód, a pozbawione afrykańskiej pomocy iberyjskie taify padały jedna po drugiej. W ciągu 40 lat praktycznie cała, poza Grenadą, Hiszpania dostała się w ręce chrześcijan. Zwycięstwo było kompletne, całkowite i pomimo wysiłków podejmowanych przez kolejną marokańską dynastię – Marynidów, nieodwracalne. Jego dalekosiężne skutki umożliwiły chrześcijańskiej Europie dalszy rozwój, nadejście Renesansu, wyjście na oceany, co pozwoliło wreszcie przełamać islamskie oblężenie Europy, wreszcie rewolucję naukowo-techniczną i burzliwy rozwój aż po wiek XXI. Tego wszystkie mogło nie być, gdyby katarom udało się wprowadzić w Langwedocji rządy "ubóstwa";. Gdyby katarzy zwyciężyli, to dziś cały świat wyglądałby jak Afganistan pod rządami talibów.

_________________
Brothers, what we do in life, echoes in eternity

Jest inaczej - Blog człowieka leniwego


Pt lis 21, 2008 11:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Jaki jest cel wklejania tego artykułu? O czym chcesz rozmawiać? Kto jest jego autorem (a więc i właścicielem praw autorskich)?

Proponowałabym raczej wkleić tezy, o których chcesz rozmawiać, ewentualnie link. Forum to nie jest magazyn na przeklejone artykuły.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So lis 22, 2008 11:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38
Posty: 4769
Post 
Celem wklejenia artykułu jest wywołanie dyskusji nad tematem, jakim jest rola kościoła i papiestwa w organizacji i nadawaniu ideologiczneog znaczenia krucjatom.

Linka nie wkleję, ponieważ ów artykuł nie jest dostepny w sieci.

Co do praw autorskich, to byc może we zwyczaju tutejszych userów jest ich olewanie i lekceważenie. Czy wręcz przepisywanie cudzych tekstów jako własnych. Ale nie jest to w zwyczaju pilastra. Autor eseju nie ma nic przeciwko publikacji tego tutaj. Tym bardziej że to pilaster nim jest :)

Ale jeżeli to taki problem, to łaski bez. nie mam przymusu wewnętrznego pisywac na tym forum :-(

_________________
Brothers, what we do in life, echoes in eternity

Jest inaczej - Blog człowieka leniwego


N lis 23, 2008 19:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 31, 2006 9:38
Posty: 342
Post 
Problemem wwspółczesnego chrześcijaństwa jest przjęcie świeckiej retoryki. Mianowicie ocenia sie dzieje z pozycji dzisiejszych przekonań, nie przymując zupełnie do wiadomości innych waruków życia , kultury, sytuacji politycznej , przekonań, a przykładając współczesne normy do niewspółczesnych zachowań.
Katarzy są sztandarowym przykładem antychrześcijańskiej retoryki. Przypomina mi to słuchowisko z dziecięctwa o przylocie kosmitów na Ziemie w średniowieczu. Ci mądrzy kosmicie paplali współczesne hasła o wolności, wyzwoleniu i zostali spaleni na stosie. Morał mał być taki : Ciemnota kościelna wówczas, mądrość człowieka obecnie. Był czas, całkiem niedawno jak zorganizowano pielgrzymkę młodzieży szlakiem krucjat. Pielgrzmi szli do Ziemi Świętej i po drodze przepraszli tubylców za "zbrodnie" krucjat, taki meakulpizm do potęgi. Tubylcy niewiele z tego rozumieli , raczej mieli ich niezbyt rozgarniętych.

Benedykt XVI zwraca uwagę na odbudowę elit katolickich, polityków katolickch. Same świadectwo to za mało, potrzeba ludzi odważnych znających fakty z historii Kościoła, nie poddających się PC papce mającej wmówić poczucie winy i przynależności do organizacji przestępczej zwanej Kościołem katolickim. Warto więc z esejem zapoznać się.

Do dyskusji zaś proponuje pytanie:

Czy reakcja kościelna była wówczas adekwatna w świetle sytuacji politycznej, a także pojmowania wiary Chrystusowej ?


N lis 23, 2008 22:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 28, 2004 8:38
Posty: 4769
Post 
Robur napisał(a):
ocenia sie dzieje z pozycji dzisiejszych przekonań, nie przymując zupełnie do wiadomości innych waruków życia , kultury, sytuacji politycznej , przekonań, a przykładając współczesne normy do niewspółczesnych zachowań.


Nie inaczej. Zjawisko o kórym mowa przekracza wszelkie granice śmiesznosci, kiedy np w jakimś filmie historycznym z czasów XII wieku bohaterowie rozprawiają o "prawach gejów" (sic!!!) :D

Cytuj:
Benedykt XVI zwraca uwagę na odbudowę elit katolickich, polityków katolickch. Same świadectwo to za mało, potrzeba ludzi odważnych znających fakty z historii Kościoła, nie poddających się PC papce mającej wmówić poczucie winy i przynależności do organizacji przestępczej zwanej Kościołem katolickim. Warto więc z esejem zapoznać się.


Dzięki za uznanie. Szkoda tylko, że moderacja "katolika" miała odmienną od robura opinię :(


Cytuj:
Czy reakcja kościelna była wówczas adekwatna w świetle sytuacji politycznej, a także pojmowania wiary Chrystusowej ?


Nie ma się co oszukiwać, że w czasach o których mowa, Kościól miał nie tylko "rzad dusz", ale tez olbrzymi zakres władzy czysto politycznej. On tez reprezentował, znacznie bardziej niz chimeryczne i słabnące Cesarstwo ducha jednosci christianitas i patrzył dalej niż regionalne partykularyzmy. Nie ma się zatem co dziwić, ze Kościół tej władzy używał. Pytanie czy używał mądrze?

Pisząc tej esej chciałme pokazać, że tak. Krucjaty, czyli wojny zainicjowane przez Kościół, były wojnami par excallance obronnymi. Z resztą sama wojna trwała od dawna (od VII wieku) i do dzisiaj sie właściwie nie zakończyła. Krucjaty były taką kontrofensywą, która przyniosła zwycięstwa i porażki, ale była pierwszym przejęciem inicjatywy w tej wojnie. Dlatego tez do dzisiaj krzyżowcy sa przez muzułmanów znienawidzeni i obok "syjonistów" naleza do czołowych szwarccharakterów w tamtejszej propagandzie. Bo ośmielili się zrobic coś, na co muzułmanie mieli do tej pory monopol. Czyli zaatakować :)

Stąd tez wojny krzyżowe usiłuje się maksymalnie zohydzić w publicznym odbiorze, chociaz wcale nie były bardziej brutalne, czy zbrodnicze, niż jakiekolwiek inne wojny im wspólczesne.

_________________
Brothers, what we do in life, echoes in eternity

Jest inaczej - Blog człowieka leniwego


Pn lis 24, 2008 9:49
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 5 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL