Mężczyzna żonaty - gorszy rodzaj człowieka
Autor |
Wiadomość |
prochmarny
Dołączył(a): So lip 26, 2003 19:35 Posty: 1
|
Mężczyzna żonaty - gorszy rodzaj człowieka
To do dobrego artykułu z Więzi. Jest nierówny, ale poruszył mnie głęboko.
Marne są szanse żonatego chłopa w Kościele. Żeby choć owdowiał! no to miałby szansę(marniutką) zostać świętym. Moja ślubna rzekła kiedyś, że nigdy nie pójdzie po Komunię do szafarza, bo on tymi samymi rękami dotykał sie swojej baby !
Wybaczcie. Próby zrozumienia zawiłości Kobiet, techniki tej strony i tego forum wyczerpały mnie i choć się udało po ciężkich mozołach to lecę z nóg.
Ale jutro Wam tego tematu nie odpuszczę!
|
So lip 26, 2003 22:08 |
|
|
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
To by mi chyba do głowy nie przyszło...
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N lip 27, 2003 10:53 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Witam
Mnie rowniez nie przyszlo by to do glowy
Nie wiedzialem, ze jestem gorszy od niezonatych facetow
Zdziwilo mnie jednak Twoje stwierdzenie, ze jedynie owdowowialy ma szanse zostac swietym
Wedlug mnie i nie tylko mnie to sprzeczne z Biblia.
Co do pogladow Twojej slubnej to...hmm sa dosyc dziwaczne. Czyzby uwazala ze kobiety sa nieczyste?? Taka meska szowinistka w kobiecym ciele Naprawde dziwaczne
Jezeli chodzi o "dotykanie lapami" to wybacz ale nawet niezonaty musi sie dotknac, chociazby po to by zalatwic swoje potrzeby fizjologiczne, lub po prostu sie wykapac
Cos nie potrafie podazyc za tokiem rozumowania Twojej zony Mam nadzieje ze nas lepiej oswiecisz w tym temacie
rozweselone pozdrowka
|
N lip 27, 2003 11:25 |
|
|
|
|
Anula
Dołączył(a): Cz lip 24, 2003 10:29 Posty: 328
|
Przepraszam, ale nic z tego nie rozumiem
Anula
|
Wt lip 29, 2003 13:49 |
|
|
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Po prostu trzeba przeczytać artykuł w Więzi. Był też na Onecie.
Przeczytałem i muszę zgodzić się ze zdaniem Prochmarnego, że jest nierówny, niemniej porusza ciekawe sprawy uczestnictwa świeckich mężczyzn w Kościele i ich możliwości w "starciu" z osobami duchownymi: księżmi, zakonnikami...
Po krótce chodzi o to, że jak dotychczas to więcej jest świętych z w/w stanów, a nie prowadzących świeckie życie i do tego w małżeństwie. Wśród kobiet zdarzają się święte świeckie. I to ważne święte np. Katarzyna Sieneńska.
I stąd problem, czy żonaty chłop też coś może w Kościele uczynić. Nie ma bowiem żadnych wzorców wprost skierowanych dla niego. Oczywiście jest święty Józef, ale po nim?
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Śr lip 30, 2003 12:04 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Witam
Mikael
Teraz juz rozumiem o co chodzi
Podaj jednak link do tych artykulow jezeli mozesz.
Zgadzam sie z Toba, ze wiekszosc swietych (ogloszonych) to ludzie ze stanu duchownego. Wiaze sie to z tym, ze czlowiek zonaty zyje dla swojej rodziny. To przede wszystkim rodzina jest dla niego Kosciolem, to jego powolanie!
Szczerze mowiac to nie interesuje mnie to by KK wyniosl mnie na oltarze. Naprawde jest to dla mnie nic nie znaczace (w moim zyciu). Istotne jest to by Bog przyjal mnie do swego krolestwa, reszta jest niewazna.
Tylko Bog wie ilu zonatych jest z Nim w raju, my mozemy tylko przypuszczac ze jest ich wielu. Jezeli sa z Nim to sa swietymi! a to czy beda "na oltarzach". Czy to takie wazne?
Zapewniam cie ze zaden z tych ktorych ogloszono swietymi w KK nie zabiegal o to i nie o to mu chodzilo w jego zyciu. Jezeli by tak bylo to nie bylaby to swietosc, a egoizm i chec wywyzszenia sie
pozdrowka
|
Śr lip 30, 2003 12:15 |
|
|
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
http://kiosk.onet.pl/art.html?DB=162&IT ... 83&KAT=240
Nie wiem czy dobrze weszło, bo nigdy jeszce nie zamieszczałem linków:)
Wiem że święci nie zabiegali o ogłoszenie ich świętymi. ALe już o świętość? Myślę, że tak. Wzorowali się na Jezusie, ale myslę, że i na swoich poprzednikach.
Otóż chodzi o to, że świecki facet w Kościele nie ma wyraźnych wzorców postępwania, a jednocześnie może odczuć (ja czasem tak czuję), że jego powołanie do małżeństwa jest czymś mniej w Kosciele znaczącym. Mówiąc wprost: może poczuć się niedowartościowany. (A dla faceta brak uznania...
Ale poważniej też mówiąc - Kościół wynosi ludzi na ołtarze również po to, aby pozostałym wskazać drogę, którą uznaje za właściwą do świętości. Oczywiście nie wyklucza to innych dróg, nie przebytych wcześniej przez kanonizowanych. Wszyscy mamy dążyć do świętości. Ale chodzi o to, że kanonizując kogoś Kościół stawia go wiernym za wzór - tak taka droga prowadzi do świętości.
I tutaj w odniesieniu do żonatych, a nawet całych małżeństw, mamy poważną dziurę we wzorcach. Oczywiście wiem, że nie znaczy to, że takich świetych nie ma. Niemniej mężczyzna nie ma wprost jakiegoś wzoru, upewnienia go, że jego życie prowadzi do świętości.
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Śr lip 30, 2003 12:41 |
|
|
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
hmm.. a nie macie wrazenia, ze mezczyzn w Kosciele jest jakos tak mniej moze nie ma z czego wybierac oki a teraz tak powazniej to patrzac czasem po moim kosciele w czasie mszy jeszcze tych porannych to zdecydowanie wiecej jest w nim kobiet, wchodze na czat i cio widze nio wlansie z 12 osob jest 1-2 mezczyzn(mowie tylko o siweckich), na forum tez raczej przewaga plci pieknej.... Moze to wynika z roznic mozgu kobiety i mezczyzny. Chlopi bardziej patrzacy "scisle" na ten swiat, a kobiety bardziej uduchowione... hmm... moze tak to mozna wytlumaczyc... W kazdym badz razie ciekawy temat poruszyliscie Pozdrawiam zielona_mrowka
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
Śr lip 30, 2003 13:07 |
|
|
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Wiesz, moja refleksja na temat nieobecności facetów na porannych mszach jest taka: większośc wiernych rano w kościele to kobiety starsze, często na emeryturze. A facetów na emeryturze jest mniej, bo po prostu giną szybciej... Kobieta, o ile się nie mylę, przeżywa statystycznie mężczyznę o 7 lat.
No i czasem chodzą do parcy od rana:)
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Śr lip 30, 2003 13:15 |
|
|
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
No tak zaglebiajac sie dalej mozna tez powiedziec iz mezczyzn po prostu jest mniej na swiecie ale i tak wydaje mi sie ze procentowo wychodzi, ze wieksza czesc Kosciola stanowia kobiety Pozdrawiam
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
Śr lip 30, 2003 13:19 |
|
|
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
No. I o tym też chyba może traktować ten wątek.
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Śr lip 30, 2003 13:22 |
|
|
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
hmmm... wlasciwie to juz sam temat mowi sam za siebie. Wszystko sprowadza sie do "facet gorszy, kobieta lepsza" Teraz to juz tu naprawde zawialo taka folwarczna zasada "cztery dobrze, dwa zle" chyba jednak dovbrze byc kobieta... Pozdrawiam teraz mezczyzn... zielona_mrowka
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
Śr lip 30, 2003 14:29 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
No, znalazłam Dobrze mi się wydawało... 21 października 2001 r. w Rzymie Jan Paweł II po raz pierwszy w dziejach Kościoła wyniósł na ołtarze parę małżeńską - Ludwika i Marię Beltrame Quattrocchi (Błogosławieni...)
http://pielgrzymka.radiorodzina.kalisz. ... ENSTWO.htm
http://newsweek.redakcja.pl/archiwum/ar ... rtykul=466
No i uprzejmie proszę Panów o nie zapominanie o jak najbardziej w końcu żonatym Św Piotrze Skoro Św Józef to mało
Pozdrawiam
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr lip 30, 2003 15:05 |
|
|
Mikael
Dołączył(a): Cz maja 22, 2003 6:36 Posty: 474
|
Nie jest to trochę mało jak na dwa tysiące lat historii Kościoła?
Pierwsze małżeństwo po dwóch tysiącach? Wcześniej nie było małżeństw?
Dla mnie mało. Czuję się niedowartościowany
A poważnie: na temat pierwszego błogosławionego małżeństwa wypowiadał się swego czasu redoaktor naczelny bodajże Znaku, pan (bodajże) Zbigniew Nosowski. Podniósł, iż to bardzo fajnie, że wreszcie Kościół wyraźnie wskazuje na małżeństwo jako uswięconą drogę, ale trzeba zauważyć, że małżeństwo to po "odchowaniu" dzieci było tzw. białym małżeństwem. Czy droga do świętości wymaga rezygnacji ze swej płciowości nawet w realizacji powołania do małżeństwa? A inni, nie wybierający takiej drogu czystości (ale według swego stanu) wzorem być nie mogą? Nie ma takich małżeństw?
No i takie to są dylematy
_________________ Mikael - Któż jak Bóg!
|
Cz lip 31, 2003 10:54 |
|
|
M.R.
Dołączył(a): Pt sie 01, 2003 15:35 Posty: 4
|
Droga wieckich do więtoci
Nareszcie jakaś dobra nowina. Świecka teolożka P. Magdalena Węglewska zajęła się tematem dziewiczym i choć to dopiero początki i widać niedostatki warsztatowe raczkującego naukowca, wróżę karierę P. Magdalenie. Pamiętam, gdy lat temu "dziesiąt" przeczytałem rozprawę doktorską O. Jacka Salija, też miała niedostatki warsztatowe, a jednak robiła wrażenie i sprawiła, że zainteresowałem się tym autorem, który teraz jest prawdopodobnie najwybitniejszym polskim teologiem, i tym co ma do powiedzenia. Brawo P. Magdaleno! To jest dobry kierunek: nie reforma Kościoła, modernizacja za wszelką cenę czy jakieś feministyczne pomysły, a to co żywonie interesuje 95 % katolików i nie tylko katolików. Proponuę zajrzeć do Trobiszów i P. Elżbiety Sujakowej. Wprawdzie to nie teologia, ale za to z życia wzięte! Gdyby nie normalni żyjący w małżeństwach katolicy świeccy, nie byłoby tych świętych kapłanów i zakonnic (przecież mieli rodziców). Co więcej, gdyby wszystkie "święte" małżeństwa katolickie były "białe" to już nie byłoby katolików (Papież też miał rodziców). A taki scenariusz nie leżał chyba w planach Bożych. Tak więc mamy wreszcie świeckiego teologa, który chce się zająć tematyką zupełnie przez Kościół (zwłaszcza ten hierarhiczny) zapuszczoną. Jest w Ewangeliach (i listach) cała masa wypowiedzi Jezusa (i nie tylko) na temat małżeństwa i życia świeckiego. Jakoś nie zaobserwowałem by katoliccy teolodzy wyrywali sobie z rąk tematykę żywotnie wszystkich interesującą i jak widać wywołującą problemy (wszak mówi się o kryzysie rodziny?). Witamy na pokładzie. Ten okręt zmierza w dobrym kierunku - czekamy na więcej.
|
N sie 10, 2003 19:06 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|