Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 1:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ] 
 o świętach, wierze i tradycji przez małe "t" 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post o świętach, wierze i tradycji przez małe "t"
Posłuchajcie o wigilii...
Cytuj:
Zaczęło się od stwierdzenia, że nie będziemy czekać na wszystkich z dzieleniem się opłatkiem, nie ma wprawdzie jeszcze 7, na którą bylismy umówieniu, ale na 7 nie dojadą, może na wpól do ósmej, zaczynamy. No zaczynamy, dojadą to będą!

Potem życzenia - zdrowia i pieniędzy. Innych rzeczy oczywiście też. Potem czekamy na ostatnią potrawę - ryż "na pieniądze" (skąd się wzięła ta wróżba?). I siedmioletnia dziewczynka, która musi schować do portmonetki łuski "na pieniądze"...

Potem dzieci, które nie są w stanie doczekać do końca wieczerzy patrząc na stertę prezentów, więc kwadrans na kolędy (dzieci nie dostaną prezentów, jak nie zaśpiewają kolęd) i rozdajemy w trakcie...

I to właśnie jest clou programu. Prezenty. Bądź z nami teraz - dziel naszą radość - przecież "teraz są prezenty".

I jeszcze bieg z kolejnymi potrawami kuchnia-pokój. Uff, wreszcie koniec, można na dobre usiąść. Tylko za chwilę koniec wieczerzy...


Tak myślę... Ciężko mieć świadomość, jak bardzo jest to "nie tak". Ciężko żyć w rozdźwięku - tradycja i nowy obyczaj... w sumie niechrześcijański przecież. Ciężko - ale już nie wiem. Bo w końcu nie w tradycji wigilijnej jest rzecz, tylko w narodzinach. Czy warto walczyć "o tradycję"? Czy nie trzeba raczej czasem pokonać jej w sobie - i być ze wszystkimi w tej ważnej dla nich chwili prezentów, skoro ona najważniejsza? Czy warto walczyć o wszystko? Może lepiej tylko o to, by rzeczywiście razem dzielić się opłatkiem, by był ten moment zatrzymania przy kolędach? Może to wszystko jedno, kiedy i jak? Może lepiej zawalczyć o pasterkę?

Może trzeba właśnie być wolnym od tradycji - próbować, może - ale wchodzić w tę inną i upierać się przy tym, co naprawdę ważne?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N gru 26, 2004 9:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
to fakt, dzieci zapytane w czasie rekolekcji adwentowych przez ksiedza, na pytanie na kogo przyjscie czekamy? odpowiedzialy "na Mikołaja" czy nie nalezaloby sie zastanowic jaka tradycje przekazujemy naszym dzieciom? czy moze rzeczywiscie lepiej skupic sie na tych prezentach skoro one sa dla nas jajwazniejsze i po co robic "ten caly cyrk z wigilia, oplatkiem itp"?

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


N gru 26, 2004 11:07
Zobacz profil
Post 
Ja sądzę, Jotko, że bardzo często zapominamy o tym co najważniejsze - nie tylko podczas świąt Bożego Narodzenia. :-(
Wielu z nas ulega pokusom dnia codziennego - myśląc i zabiegając o zapewnienie suto zastawionego stołu, bogate prezenty, ładną, bogato przyozdobioną choinkę, ładny wystrój mieszkania. Ulegamy pokusie pewnego rodzaju "magii" wierząc w to, że położone pod wigilijny talerz pieniądze lub rybie łuski zapewnią nam szczęście i dostatek. :(

Owszem - sprawy bytowe są dość ważne.
Jednak bardzo często zapominamy o tym, że wszystkie zwyczaje są jednynie oprawą mającą za zadanie podkreślenie świątecznego charakteru tych pięknych dni...
Najważniejszy jest przecież podczas tych świąt Bóg, który zstąpił z nieba dla zbawienia ludzkości. Nie byłoby przecież tych świąt, gdyby nie chęć upamiętnienia tego wydarzenia, jakim było - około 2000 lat temu - narodzenie Chrystusa ...
Nie jest zatem tak naprawdę najważniejszy ani suto zastawiony stół, ani odświętne ubranie, ani kolacja wigilijna - najważniejsze jest spotkanie z Bogiem. Przedświąteczna spowiedź. Świąteczna Komunia Święta.
Zmiana postępowania - zejście z drogi grzechu.
Pojednanie z Bogiem i bliźnimi. Radość.
Radość nie tyle z dostatku - bardziej z pojednania z Bogiem i ze spontanicznego, szczerego wypełniania Jego nauki.
Dostatek jest rzeczą względną - w każdej chwili nawet największe bogactwa mogą nam być przez Boga odebrane.
Radości, miłości i wdzięczności ludzkiej nikt nam nie zabierze - wszak czynienie Dobra zgodne jest z wolą Bożą.
Nieważne zatem, czy nasz stan społeczny pozwala na zasiadanie przy 12, 20, czy 5 potrawach. Nieważne prezenty.
Ważne to, by Bóg odrodził się w naszych sercach i umysłach.
Byśmy sercem i mową i czynami głosili Słowo Boże i Dobrą Nowinę.
Wszak po to Chrystus narodził się ubogim by dać Miłość i Nadzieję wszystkim.
Tego odrodzenia Chrystusa życzę nasm wszystkim - zarówno na kończące się już święta, na cały nowy rok 2005 i na całe życie.
pozdrawiam :)


N gru 26, 2004 13:04

Dołączył(a): So paź 02, 2004 13:45
Posty: 14
Post 
Witam

Moze krotko o tradycji na obczyznie.

Przygotowanie, tradycja i cel oczywiscie katolicka, a atmosfera tego wieczoru " wyhodowana " w domu.
Czekamy na narodziny malego Jezuska o czym zwiastuje nam pierwsza gwiazdka.
Nakrycie stolu - obowiazkiem dzieci i to juz od najmlodszych lat, a przy okazji mnostwo pytan, dlaczego i poco, i tak co rok, a przy okazji i znow utrwalaja sobie i cel i tradycje ku temu.
Zaznaczam, ze pod choinka zadnych prezentow nie ma, ale o tym pozniej.
W centrum stolu, prawdziwe sianko a na nim figurka malego Jezuska i figurki swietej rodziny no i oplatek ( bez miodu ).
Po blogoslawienstwie i wspolnej modlitwie, pytanie do dzieci - co dzisiaj celebrujemy?, oczywiscie urodziny malego Jezuska.
Po uroczystej kolacji, wszyscy wiemy co dalej, goscie do domu i przygotowanie do Pasterki.
Dzieci przed spaniem zostawiaja na stole talerz z ciastkami i szklanke mleka dla sw. Mikolaja, o czym przekonuja sie rano - czy byl - czy ciastka zjedzone i mleko wypite, ostatecznie to sa wlasnie skutki dlaczego jest gruby.
Otwarcie prezentow po rodzinnym obiedzie w Boze Narodzenie, gdzie nastepuje sortowanie od najmlodszego do najstarszego, a gdyby sie zdarzylo, ze akurat zdazyl przyjsc do domu po obiedzie, koniecznie musi jesc ciastka od dzieci i popijac mlekiem, inaczej byc nie moze.

A tak przy okazji:

Niech zawsze bedzie Gwiazda
by Cie prowadzila
usmiech, zeby Cie rozweselal
przyjaciel obok Ciebie
ogien, by Cie rozgrzewal
modlitwa do odmowienia
oraz rok tak jasny, jak dzien
Bozego Narodzenia

Szczesc Wam Boze

_________________
Kto nie ma Maryi za Matke, ten nie ma Boga za Ojca


N gru 26, 2004 16:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Jamaza - to piękne, dziękuję...

Od kogoś usłyszałam - "prezenty były po pasterce, Mikołaj przychodził podczas naszej nieobecności". Tak było...

Cóż - jest inaczej. Jak to przywrócić? Da się w ogóle?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn gru 27, 2004 11:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
ja patrzę na to tak: tradycję wprowadzają rodzice. jesli oni nie są tradycją zainteresowani, jesli przystaja na to, by prezenty zdominowały cała Wigilię, to nie da sie tej tradycji odswiezyc, przywrócic... a swoją drogą, patrząc na moje dzieci, kolędy śpiewają równie dobrze po otrzymaniu prezentów :)dzieci mogą sie cieszyc prezentami, dorosli - spiewać kolędy... ponieważ dzieci najczęściej chcą współuczestniczyc w tym, co robią dorosli, szybko sie do tego wspolnego spiewania dołączają

nie rozumiem biegu z potrawami... u mnie w rodzinie najczęsciej czeka sie na osobę podającą potrawy, zanim zacznie sie jesc, a jesli cos trzeba przyniesc, nie robi tego jedna osoba, tylko ta, która np widzi potrzebe doniesienia czegoś

Cytuj:
Tak myślę... Ciężko mieć świadomość, jak bardzo jest to "nie tak".

hmmm, a jak ma być "tak"? wg ciebie, jotko

Cytuj:
Czy warto walczyć o wszystko?

a czemu - walczyć? może dałoby sie na zasadzie przykładu - nawet gdybys miala spiewać sama :) iść sama na pasterkę - po uprzednim zaproszeniu innych

Cytuj:
Może trzeba właśnie być wolnym od tradycji - próbować, może - ale wchodzić w tę inną i upierać się przy tym, co naprawdę ważne?


w walce o zachowanie tradycji moze nam umknąc to, co jest ważne... chyba trzeba siąść i wspolnie z resztą rodziny zastanowic sie, co dla nas jest w tej wieczerzy ważne :)


Pn gru 27, 2004 15:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Bieg z potrawami mi najmniej przeszkadza... Trochę jak zadanie do wykonania, moze prostsze nawet niż siedzenie tam...

Goście wyszli z wieczerzy gdzieś koło 10:00 - na pasterce nawet częściowo byli - każdy osobno...

Nie umiem śpiewać kolęd w zamieszaniu, kiedy całość "imprezy" kłębi się wokół dzieci i ich zabawek - znalezionych, zgubionych w papierach itp - i końcówki podawania kolejnych potraw do stołu...

Jak ma być "tak"? Wiem - nie wiem. Czasem ktoś powie, jak wygląda u niego - otwieram szeroko oczy. Wiem tyle, że taka gubi nie tylko sens Narodzenia - ale jest trudniejsza do zniesienia niż zwykła rodzinna kolacja. Bardziej rozsypana. Napisałam walczyć - może to złe słowo. Ale czasem trzeba się uprzeć chyba... Chocby spróbować.

Przy czym? Żeby zaczynac razem. Zeby razem się podzielić opłatkiem - na przykład.

Masz pewnie rację, z rozmową... Tylko ze wszystkimi się nie da usiąść i pogadać - chyba że w trakcie śniadania wielkanocnego, bo wtedy się jeszcze pewnie spotkamy... Z najbliższymi można pewnie - trzeba spróbować...

Dzięki :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn gru 27, 2004 16:58
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 7 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL