Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn maja 20, 2024 13:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 57 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Młodzi zdala od Kościoła 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N lip 06, 2003 17:32
Posty: 2
Post Młodzi zdala od Kościoła
Co zrobić żeby młodzież przyszła do Chrystusa, do Kościoła, czy na Mszę ?
Zamiast kawiarenki, kolejngo piwa... Czy jest szansa ? JEST To zależy od nas jeśli tylko zechcemy im pomóc.

_________________
Życie jest piękne ! Bóg jest wielki !


Śr wrz 03, 2003 10:25
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 06, 2003 17:32
Posty: 2
Post Wstęp
Przepraszam weszło to nie w ten temat, ale może tak miało być, może zacznijmy od podstaw ? Może, choć to także ważne, zanim zaczniemy skupiać się na Prawie Kanonicznym, może naprawdę spróbujmy zacząć od podstaw, od tych, którzy naprawdę potrzebują Chrystusa TU I TERAZ, którzy jak ja kiedyś wciąż go szukają, często sami o tym nie wiedząc. Może tak jak i mnie potrzeba im czasem "zimnego prysznica" od życia, a może i NAS, którzy skoro wierzymy, to jesteśmy dla nich. Sam widze po swojej parafii, że nie jest dobrze.

_________________
Życie jest piękne ! Bóg jest wielki !


Śr wrz 03, 2003 10:32
Zobacz profil
Post Jak ukazywać, ze Bóg istnieje?
Braciszku umiłowany, może trzeba, aby Pan Bóg ludźmi wstrząsał ale też - moim zdaniem - nie można ludziom obojętnym na Boga mówić o Nim w sposób nazbyt uduchowiony. Bo to dla nich komedia. Trzeba im najpierw z zimną logiką wykazać, że wlaśnie nieracjonalne jest nie uznawanie istnienia Boga. A przecież, to znowu nie tak trudno wykazać, że jedynie w Bogu kryje się logika istnienia, wszelkiego istnienia. Nie uznawanie istnienia Boga sprawia, że jakiekolwiek istnienie nie ma sensu. I wtedy uzasadnione jest pytanie, które mi ktoś postawił: Czy my jesteśmy, czy też nam się tylko zdaje że jesteśmy.
Pokój i dobro! tis.


Śr wrz 03, 2003 12:31
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 12, 2003 18:11
Posty: 4
Post 
niestety, żałosna prawda, ale to prawda, że wielu młodych ludzi uważa Kościół(identyfikując tu Boga ) za skostniałą instytucję, Bóg, wiara, Ewangelia, dogmaty to wartości i przesłąnia często dla młodych nie atrakcyjne...nieatrakcyjne w relacji z blichtrem współczesnej konsumpcyjnej rzeczywistości...zauważyłam (podejmując posługę ewangelizacyjną z ramienia Odnowy charyzmatycznej),że młodzież intryguje i przekonuje do wartości i atrakcyjności Boga, Kościoła-zaangażowanie innych młodych ludzi-rówieśników, którzy wyglądają tak samo, też uczą się, studiują- a jednocześnie nie wstydzą się głosić Dobrej Nowiny i żyć zgodnie z nauką Pana Jezusa.
Nie bójmy się przemawiać do młodych ich językiem, stosując w dziełach ewangelizacji wszelkie dostępne środki: słowo, muzykę, teatr, media, internet...
ludzie, a na pewno młodzież- nie wiele pamiętają nawet z najwspanialszych wykładów, kazań, mów...ale kiedy włączymy do tego dźwięk, obraz, plakat- choćby jakiś symbol chrześcijańskich wartości- zapadnie to w pamięć...i po czasie spotykam się na ulicy z ludźmi, którzy mówią- pamiętasz ten koncert ewangelizacyjny?
pamiętasz te niesamowite ekolekcje- nie gadali wiele, ale był fajny klimat- pantonima,światła...muzyka
Życzę wiele pomysłów!!!
pozdro

_________________
forever God is with us!!!


Pt wrz 05, 2003 22:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 08, 2003 19:47
Posty: 40
Post re Teofil
Witam.
Cytuj:
Trzeba im najpierw z zimną logiką wykazać, że wlaśnie nieracjonalne jest nie uznawanie istnienia Boga. A przecież, to znowu nie tak trudno wykazać, że jedynie w Bogu kryje się logika istnienia, wszelkiego istnienia.
Janie Teofilu. Tutaj się nie mogę z Tobą zgodzić. Dowodu(logicznego) na istnienie Boga jak i na Jego niestnienie nikt jeszcze nie przedstawił i nikomu pewnie nigdy to się nie uda, bo wtedy wiara przestałaby być wiarą...Poza tym wydaje mi się, że do młodego człowieka najpierw trzeba podejść z miłością (w rozumieniu ewangelicznym), a dopiero póżniej zacząc z nim rozmawiać -że się tak wyrażę-teologicznie. Pozdrawiam serdecznie :) .


Śr wrz 17, 2003 23:01
Zobacz profil
Post Re: re Teofil
pabellos napisał(a):
Dowodu(logicznego) na istnienie Boga jak i na Jego niestnienie nikt jeszcze nie przedstawił i nikomu pewnie nigdy to się nie uda, bo wtedy wiara przestałaby być wiarą... .

Trudno jest z tym zdaniem polemizować, jako że jest ono tak bardzo powszechnie przyjęte po latach panowania marksistowskiej filozofii materializmu dialektycznego i niejako już wżarła się w świadomość ludzką. A przecież już św. Tomasz z Akwinu wyprowadził ów rozumowy dowód, który powiedziany moimi słowami jest taki: Otoczenie, w którym żyjemy pełne jest bytów. Są to byty przygodne. Cały wszechświat jest zbiorem bytów przygodnych. zniknięcie jednego takiego bytu lub nawet wielu bytów, czy też pojawienie się nowych, zauważalnie nie zmienia istoty ogółu bytów. Ale sam fakt istnienia owych bytów narzuca konkluzję o potrzebie istnienia Bytu Koniecznego, bowiem pominięcie jego istnienia odbiera wszelki sens istnienia jakiegokolwiek bytu. Ale nie tylko bytu materialnego, także zasady istnienia wszelkich bytów przygodnych - a nietrudno stwierdzić - że w sensie fundamentalnym są nie zmienialne, nie miałoby żadnego racjonalnego uzasadnienia.
Zresztą, jak wiele mówi w tej kwestii "IMIĘ BOGA", owego bytu koniecznego - JA JESTEM, KTÓRY JESTEM - objawionego Mojżeszowi!!! Człowiek, jak i każdy byt stworzony może co najwyżej o sobie powiedzieć: JESTEM, KTÓRY SIĘ STAŁEM.


Cz wrz 18, 2003 8:19
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2003 17:17
Posty: 60
Post 
Co zrobić, żeby młodzież przychodziła do kościoła? Chyba mogę się wypowiedzieć w sposób wiarygodny, bo jeszcze "zaliczam" do takowej grupy. :)

Ważne jest poczucie wspólnoty, z innymi wiernymi. Jeżeli młody człowiek coś takiego poszuje, z chęcią będzie chadzał na nabożeństwo.

Istotna jest postawa kapłana. Jeżeli jest to człowiek z charyzmą, potrafiący zainteresować ludzi wiarą, swoją działalnością i będzie przede wszystkim otwarty na wiernych, to tu już jest połowa sukcesu. :)

Pozdrawiam!


Cz wrz 25, 2003 19:50
Zobacz profil YIM
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20
Posty: 151
Post 
mhm, miodzio

ktos przedstawia bezsporny dowod na istnienie boga, ktos inny mowi o wspolnocie... jest super

pytanie jest "na czasie", odpowiedzi sa, mozna przejsc nad tematem dalej, normalnie zachwyt, jakie to wszystko poukladane

no to wam rozwale te ukladanke, bo jest do niczego

co do dowodu na istnienie boga? skoro jest dowod, to po co wierzycie w boga? skoro wiecie na 100% ze jest? to cala wiara nie ma sensu

a pytanie, co zrobic, zeby zachecic? PRZESTANCIE ODSTRASZAC!

jak wam sie to uda, zacznijcie myslec o zachecaniu, wczesniej to tylko strzepienie jezyka


N wrz 28, 2003 4:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 08, 2003 19:47
Posty: 40
Post re Teofil
Witam. Dzisiaj tylko jeden cytat z Pisma Św. "Powiedział mu Jezus >>Uwierzyłeś, bo mnie ujrzałes. Błogosławieni, którzy NIE WIDZIELI, a uwierzyli<<"[J 20,29.]. To tak a propos "niezaprzeczalnego dowodu..Pozdrawiam


Pn wrz 29, 2003 10:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr paź 29, 2003 17:11
Posty: 32
Post 
Być blisko tych którzy sa daleko.... bo czasem odecszli bo nie mają nadziei na to że w kościele są Ludzie.
byc blisko Jezusa.... bo On szm poszukuje zaginonej owcy i On sam je przyprowadzi jeśli ta nie bedzie się za bardzo opierać.
Kościół Jezusowy to kościół kochający czlowieka, kościół bliski czlowiekowi , ale i Kościół stojący nA STRAŻY pRAWDY Objawionej..... jeśli reprezentuję taki Kościół to jezus przeze mnie będzie wołał także mlodzież .... która dotąd nie odkryła pełnego oblicza Jezusa i Kościoła.
Niech tych kilka refleksji będzie odpowiedzią na postawiony problem....
Z Jezusem! :ups:

_________________
s. Elżbieta Jarmuszkiewicz - Misjonarka Klaretynka


Pn sty 26, 2004 15:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 2:09
Posty: 67
Post 
Bardzo pomocne refleksje Siostro :)

Nie wiem czy to bedzie na temat, ale jest taka historyjka, zapewne ja znacie, ktora opowiada o starszym czlowieku majacym wiele watpliwosci co do tego ze Jezus rzeczywiscie jest i ze zmartwychwstal. Czlowiek ten udal sie wiec do kaplana, aby ten rozjasnil jego watpliwosci i moze dal jakies konkretne argumenty. W kancelarii, kaplan akurat mial gosci, ale zobaczywszy mezczyzne wyszedl i z usmiechem podal mu krzeslo. Gdy gosc juz poszedl mezczyzna wyjasnil ksiedzu jakie ma watpliwosci i po dlugiej, burzliwej rozmowie czlowiek ten powrocil do sakramentow i wypelniania Slowa Bozego. Po jakims czasie zadowolony kaplan zapytal go co spowodowalo ze uwierzyl w istnienie Boga, czlowiek ow odpowiedzial: sposob w jaki ksiadz podal mi krzeslo, abym nie zmeczyl sie czekaniem.

Czlowiek w tej historyjce nie byl mlody, ale zostal "nawrocony" przez milosc. Sposob w jaki ksiadz podal mi krzeslo... czy to ze mowimy ze jestesmy katolikami nie powinno wyplywac najpierw z naszych czynow?
Nie mowie, ze podawanie krzesla czy usmiech przekona mlodziez do Chrystusa (choc moze), ale jezeli ja sam najpierw nie bede przekonany o sensie Kosciola, jezeli sam nie bede kochal zamiast mowic o milosci, to jeszcze dlugo mlodzi beda woleli kawiarenki...

Wierze, ze milosc jest zarazliwa

_________________
On jest właśnie taki! Ma do Ciebie słabość!
http://domety.blog.pl/


Śr sty 28, 2004 0:50
Zobacz profil
Post 
Drogi Teofilu chciałbym Ci opowiedzieć co się wydarzyłu w tych dniach byś się przekonał, że to prawda :-D

Nie, ten argument jest wątpliwy.
Wcale nie jest tak, że byt bardziej ubogi jest tworzony przez byt doskonalszy. Jakby nie było każdy gatunek pochodzi od gatunku mniej złożonego. Życie generalnie pochodzi z świata nieożywionego, itd.
Zmierzam do tego, że to kiepski dowód. Nie przekona sceptyka. :)


So sty 31, 2004 17:33
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 18, 2003 19:49
Posty: 642
Post 
Makroewangelizacja ledwie przeniosła się w inne miejsce, a już rozpływa się w pseudodowach lub ich braku, jak zwykle sprowadzając temat w boczne uliczki.
Ale tak naprawdę to odrobina świadectwa 20 lat pracy duszpasterskiej z młodzieżą.
1. W powyższych postach kryje się chęć poznania recepty, jakiegoś złotego środka, na dobre duszpasterstwo młodzieży i sposób zwabienia jej do Koscioła. Trzeba powiedzieć jasno. Takiej recepty nie ma. Lata pracy, owszem, są pewnym doświadczeniem. Ale tak naprawdę zawsze trzeba szukać drogi. Nie da się powielić czegoś, co już się kiedys udało. Każda grupa, klasa, wspólnota, jest inna. Ma swoją specyfikę. Za każdym razem trzeba znaleźć do nich drogę. Ktoś, kto nie ma odwagi szukania, chce zabezpieczyć się kroczeniem po utartych ścieżkach, tak naprawdę nic na tej łączce nie zrobi.
2. Pojawiła się wyżej sugestia: zróbmy atmosferkę, klimacik - przyjdą i zostaną. Nie prawda. Wiele razy przekonałem się, że to nie działa. Pójdą szukać nowych klimatów i nowej atmosferki. Bo młodość to intensywność w szukaniu doznań. Napiszę coś, co może zdziwić. Jestem typem trudnym i nie potrafię tworzyć jakiejś specyficznej atmosferki. A mimo to zawsze było wokół mnie sporo młodych. Zacząłem zastanawiać się, czemu? Odkryłem to po latach. Młodzi potrzebują oparcia. Nie słodyczy. Kogoś, na kogo można liczyć. Kto może czasem objedzie, ale nie odepchnie; pomoże znaleźć drogę i wyruszyć. Często wracam w rozmowach z nimi do opowieści o orle, wychowanym w kurniku. Duszpasterstwo młodzieży to nie niejsce, gdzie rzuca się orłom ziarna i każe pozostać w kurniku. To miejsce, gdzie uczy się fruwać, wzbijać wysoko. Oni z reguły na początku nie wierzą, że to jest możliwe. Widziałem to choćby w ostatnich tygodniach, gdy wyruszałem w świat z młodzieżą z mojej parafii. Widziałem również, co działo się z nimi, gdy zasmakowali radości szybowania wysoko.
3. Kiedyś na spotkaniu duszpasterzy młodzieży, pytano podobnie - o metody. Pewnien ksiądz z Czech powiedział wówczas: metoda jest jedna - spać z nimi na jednej podłodze. W tej formule jest pewna myśl. Gdy jestem z młodzieżą, śpię jak oni na podłodze, jem z nimi z jednego garnka, dzielę po równo wszystkie trudy wspólnego życia. To nazywa się inaczej Bycie z nimi. Bycie również wtedy, gdy obrażają, buntują się, mają głupie pomysły. I czekanie na właściwy moment. Kiedyś, w jednej klasie, czekałem prawie dwa lata. Przyszła awantura, gdzie trzeba było stanąć po ich stronie, udowodnić, że są niewinni. Odwaga opowiedzenia się za tymi, których wszyscy mieli serdecznie dość, radykalnie zmieniła sytuację.
4. Chyba ważna jest plebania. Miejsce, gdzie są u siebie. Jak w domu. Zgodzić się, że to oni częściej będą wiedzieli lepiej, gdzie co mam, aniżeli ja. Stwarzać im na plebanii - zwłaszcza w małych środowiskach, oddalonych od miast - warunki rozwoju. Wszechstronnego. Cóż pomoże najlepsza nawet atmosferka na spotkaniu modlitewnym, jeśli ze swoimi poszukiwaniami, trudnościami, lękiem przed nieznanym światem i ograniczeniami ekonomicznymi środowisk biednych, młody człowiek zostanie sam?

Tyle na gorąco, po pierwszej lekturze Waszych postów. Pewnie jeszcze coś dopiszę. Mam nadzieję, że temat nie rozmyje się, jak dwa inne w tym dziale.

_________________
"Spójrzcie na Pana, a rozpromienicie się radością. Oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał. I uwolnił od wszelkiego ucisku." /Ps 34/


So sty 31, 2004 21:55
Zobacz profil
Post 
Ja osobiście przestrzegałbym przed nadmiernym "uduchowianiem" młodych ludzi.
Rację ma Celnik w tym, co pisze... Młodzi szukają przede wszystkim oparcia i przyjaciela...
Jezeli ktoś próbuje przedstawić nadmiernie uduchowiony świat Wiary młodym ludziom naraża się w ich oczach na śmieszność... I często uzykuje efekt przeciwny do zamierzonego.
Ja ze swej strony radziłbym raczej zachęcać młodzież do poznania życia takim jakim jest... Natomiast wątpliwości wyjaśniać zgodnie z zasadami Chrześcijaństwa...
Ta metoda pozwala na realne spojrzenie młodemu człowiekowi na świat i sprawy związane z Wiarą. Daje mu ponadto możliwość samodzielnego wyboru.
Z reguły młody człowiek, który jest wychowywany w taki sposób - choćby nawet i kiedyś "zbłądził" - wraca z powrotem do zasad chrześcijańskich.
Wtedy, gdy minie okres jego buntu i zacznie szukać własnej drogi w życiu...


So sty 31, 2004 22:41
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10
Posty: 1251
Post Hmmm
Prowadzę spotkania z bierzmowanymi.
Staram się pokazywać im Boga,jako kogoś,kto ich kocha.
Nie tylko w sensie teorii,ale i życiu:

jeśli Bóg kocha tego zbuntowanego człowieka,mimo wszystkiego,
trzeba mu to udowodnić tym,że samemu się go akceptuje i kocha.

Dlatego staram się otoczyć "specjalną dawką miłości" właśnie tych najgorszych w oczach ludzi. To działa,więcej, niż "paplanina" o wierze.

Zauważyłem,że co niektórzy nie mają pojęcia,czym jest do końca Kościół.
Jako on pełni rolę?
Aż strach pomyśleć,co pomyślałby niewierzący człowieka,
gdyby się zapytał tego młodego katolika:
dlaczego jesteś katolikiem?
Hmm,wiadomo,że trzeba dać jakieś skromne świadectwo.
A tak często pada pytanie:
Nie wiem............

Także i ja uczyniłem tę refleksję nad tym pytaniem:
viewtopic.php?t=571

Pozdrawiam.
Z Bogiem!


Śr lut 04, 2004 10:55
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 57 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL