Zacznę od tego, że właściwie jestem odrobine zagubiona i czekam tu na swego rodzaju pomoc.
Od skończyłam 11 lat, jestem tak naprawdę katoliczką, bo moi rodzice właściwie nimi nie są. Zawsze byłam z tej swojej decyzji i drogi dumna, ale im jestem starsza (w tym roku kończę 17 lat) tym jest trudniej. Nie dotyczy to kwestii wiary. Wierzę w Boga i prawdy objawione przez Chrystusa, to dla mnie ważen wskazówki życiowe. Jednak poznaję hisotrię, świat i Kościół wciąż mnie rozczarowuje. Wczesniej walczyłam z takimi myslami, ale trudno mi się nie zastanawiać nad pewnymi sprawami. Przemiany w Kościele są niezmiernie powolne, dobre Jan Paweł II uznał racje Galileusza. Dlaczego tak trudno przynzać się do błędu, złych założeń? Nie mam wcale an myśli sztampowych spraw typu zycie płciowe, pieniądze, ale chocby przyznanie się do błędu w tej całej XVI wieczej ewangelizacji "odkrywanych" ziem, co przyniosło tylko śmierć rdzennym mieszkańcom i ich kulturze. Dlaczego właściwie wysyłamy ludzi do Afryki, żeby nawracali tamtych ludzi? Wiem, że Jezus powiedział, że mamy być apostołami, ale przeciez tamci ludzie też w coś wierzą, jasne, ze nie możemy popierać rzeczy obiektywnie złych, sprzecznych z moralnością ogólnoludzką, ale szanujmy wiarę innych. Naprawdę nie jesteśmy najliczniejszą wiarą na świecie i nie mamy prawa w jakikolwiek obiektywny sposób uznawać, że tylko nasze podejscie do życia jest słuszne, a w ich religia jest nie prawdziwa. Czy ktoś nas próbuje nawracać? To trochę nie w porządku. Bądźmy dumni i mówmy otwarcie w co wierzymy, bo chyba tego oczekiwał Jezus, cichych, dobrych postaci, niosących światło serca. Dlaczego tlyko chrześcijanie są tak ekspansywni, wciąż chcą innym mówić, ze tamci nic o zyciu nie wiedzą?
Po drugie, czy nie czas zaprzestać kanonizacji? Czy uznawanie ludzi za świętych to nie jest zaspokajanie głęboko ukrytej w nas potrzeby wiary politeistycznej? Musimy sobie szukać świętych do każdej rzeczy, to naturalne i obecne od wieków, ale dlaczego bawimy się w Pana Boga? Tak naprawdę nie wiemy kto jest zbawiony, a kto nie. Kult Matki Boskiej np. w Amercye Płd. też wprowadza od każdego objawienia "inną" MAtkę , to pozostąłość kulturowa po rdzennych mieszkańcach. Nie lepiej po prostu zachowac kult zmarłych, ale bez tego zbędnego śledztwa po śmierci każdej szlachetnej osoby. Mam jeszcze kilka innych wątpliwości, ale licze, ze ktokolwiek to przeczyta, więc narazie to na tyle... Z góry dziękuję za odpowiedź