Czasami dzwony biją niemal przez cała drogę konduktu od kaplicy do grobu (z 10 minut), a czasem tylko kilkadziesiąt sekund. Od czego to zależy? Od "co łaska" czy co? Są na to jakieś przepisy? Z czystej ciekawości pytam.

Przepisy ... na pewno są ale być może nie tak szczegółowe. Na pewno nie mówią : dzwony mają bić tyle i tyle minut lub przez aż kondukt przejdzie tyle i tyle metrów ...

Duże znaczenie ma zaangażowanie dzwonników.
Kiedy cmentarz jest daleko trudno, żeby dzwony biły przez całą drogę przejścia konduktu ...

Pewnie to zależy od parafii ...

No ale ja mówię o jednej i tej samej parafii, a dzwony biją raz długo, a raz krótko. Zastanawiam się od czego to zależy. No ale może, jak mówisz, od "zaangażowania" dzwonników. Owo zaangażowanie pewnie można wzmocnić

Pamiętam jak organizowaliśmy pogrzeb w rodzinie to pojawiła się również i ta kwestia (tj bicia w dzwonów) to ksiądz wyraźnie powiedział że właśnie zależy to od "co łaska" bo dzwonnicy za darmo zdzierać rąk nie będą. No i musieliśmy wybulić dodatkowe PLNy za dzwony (oczywiście to co na pogrzeb to swoją drogą. Należało "wzmocnić" morale dzwonników. Mam nadzieję, że dałem Ci powód do satysfakcji choćby na sekundę ale teraz wracaj na ziemię bo ta historyjka jest nieprawdziwa.

Już się ucieszyłem....no ale może wypowie się ktoś na serio...

Dźwięk dzwonów może być odtwarzany z nagrania przez megafony. Dzwony porusza silnik elektryczny i elektronika. Długość trwania dźwięku pewnie zależy od ustawienia tej elektroniki i od osoby, która naciska " pstryczek - elektryczek".

Za bardzo prawdopodobne uznaję, że może to zależeć od tego czy grabarze mają akurat kaca...

Nie bardzo wiem co mają grabarze do bicia w dzwony? Oni chyba w nie nie biją?

Silgar - to bardzo prawdopodobne ale tylko w poniedziałki i wtedy kiedy grabarze są alkoholikami. Trochę powagi przy mowy o pogrzebach.

Faktycznie brzmi to może zabawni (przynajmniej miało), ale wcale z prawda się mijać nie musi. Grabarz też człowiek i napić się lubi, a że praca mało sympatyczna to i pokusa większa. W miastach cywilizowanie jest, ale po wsiach to nic nadzwyczajnego.

Ponieważ, temat z bani jest zupełnie,a służyć miał tylko doszukiwaniu się zła w obrębie kościoła, to jako ten któremu zdarzało się bić w różne dzwony, postaram się go zakończyć. Nigdy nie słyszałem o żadnych regulacjach w tej sprawie (zawsze możesz spytać szumiego, on się zna na regulacjach), a tym bardziej o zależności finansowej. Długość bicia w dzwony zależy przede wszystkim od bijącego, od tego jak przykłada się do swojej roboty i czy ma humor(to, czy jest spowodowany alkoholem czy czymś innym to bez różnicy). Czasami też od protestów okolicznych mieszkańców.

Pewnie masz rację.

Protestów okolicznych mieszkańców ? - chodzi o hałas i zakłócanie spokoju ?

Tak. Cmentarze to może mniejszy problem (chociaż też), bo i dzwony mniejszego kalibru. A łatwo sobie wyobrazić jakie myśli rodzą się w głowach sąsiadów kościoła, gdy w sobotę o 6 rano zaczynają bić dzwony

Wadą tego darmowego "budzika" jest to, że nie można go przestawić.

Zawsze lubiłem słuchać jak biją dzwony, jednak gdybym musiał wysłuchiwać ich dzień w dzień (o 6 rano, w południe, o 3 po południu i o 6 oraz przy okazji nabożeństw) pewnie bym ich nie lubił.

Złośliwi mówią ( a ja jestem złośliwa),że od stawki jaką zaikasowała służba kościelna- bo ksiądz nie ma tu nic do rzeczy. Twierdzi tak mój znajomy, który kiedyś pracował w zakładzie pogrzebowym Swoją drogą zacznę od tej pory zwracać na to uwagę.

Służba kościelna rzeczywiście się ceni.

Ksiądz najczęściej zbiera "co łaska"; służba kościelna zbiera niezależnie swoje opłaty ...