Ja nie o Dodzie co prawda, ale z racji tego, że toczy się tu dyskusja o obrazie uczuć religijnych, nie zakładam kolejnego wątku, tylko umieszczam link tutaj.

Tu też pojawia się kwestia obrazy uczuć religijnych, która zahacza o prokuraturę:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... okale=lodz

Jak dla mnie - obnaża to absurdy tego prawa

Niestety.
Dla mnie najbardziej uderzający w procesie jest ten fragment:
Sędzia, która jako urzędnik państwowy jest zobowiązana do zachowania neutralności światopoglądowej podczas wykonywania obowiązków, używa nacechowanego religijnie terminu "Pismo Święte", zamiast neutralnego "Biblia". Na dobitkę pyta powołanego eksperta od historii starożytnej (nie wiadomo, po co powołanego, bo sprawa nie dotyczy oceny prawdziwości tego, co powiedziała Doda) o to, czy inkryminowane słowa mogą "godzić w autorytet" Biblii. Moim zdaniem świadczy to o niezrozumieniu przez sąd przepisu, na który powołuje się oskarżenie -- albo ja już w ogóle nie rozumiem, czego dotyczy ten przepis. Przecież podważaniem autorytetu Biblii byłoby również np. stwierdzenie, że wcale nie jest natchniona przez Boga i w wielu miejscach zawiera sceny niemoralne lub sprzeczne z faktami. Takie tezy są swobodnie publikowane w Polsce. Mimo że faktycznie podważają autorytet Biblii, to nie są zakazane prawem. Rzecz przecież nie w podważaniu jakiegokolwiek autorytetu, tylko w tym, że wypowiedź Dody miała na celu wyłącznie obrażenie.

Wydaje mi się że piosenkarka przeprosiła wyznawców religii katolickiej i powinno się ją w spokoju zostawić. Co innego jakby dalej atakowała. A tak raz powiedziała, przeprosiła i trzeba wybaczyć. Tak po chrześcijańsku.

Słówek to już bym się nie czepiał. Sędzia musiała zważyć, czy doszło do "znieważenia". W tym celu zadała pytanie, czy słowa Dody mogły "godzić w autorytet" - co uznała za składnik ogólnego pojęcia "znieważenie".

No, gdzie jak gdzie, ale akurat w sądzie ważenie "słówek" ma chyba pierwszorzędne znaczenie...

Tym bardziej, gdy chodzi o pytanie mające zaważyć na orzeczeniu o czyjejś winie. Tu na bezmyślność miejsca być nie może.

Ale bez przesady. Określenia "Biblia" i "Pismo Święte" są używane zamiennie. "Pismo Święte" również można traktować jako nazwę własną, a nie jako określenie wartościujące.

A - nie, chodziło mi konkretnie o ów nieszczęsny "autorytet".

Sędzia musiała zważyć, czy doszło do "znieważenia". W tym celu zadała pytanie, czy słowa Dody mogły "godzić w autorytet" - co uznała za składnik ogólnego pojęcia "znieważenie".

Tyle, że to, co tu jest składnikiem, gdzie indziej może występować niezależnie, jak zresztą wyżej przedstawił to akruk.

Z samego godzenia w autorytet nie wynika znieważenie, zaś autorytet Biblii nie jest dobrem prawnie chronionym. Tak zadane pytanie jest więc albo bezmyślnością albo manipulacją.

A kto tak twierdzi? Sędzia musiała zważyć, czy doszło do "znieważenia". Przez "znieważenie" można rozumieć m.in. naruszenie czyjegoś/czegoś "autorytetu". I to właśnie chciała ustalić sędzia. Naprawdę nie rozumiem problemu.

Ciekawe jak ocenił by Sąd gdyby taką opinię wyraziła na temat "Koranu"

Zapewne nie doszłoby do takiej sprawy, bo Koran Nowaka nie interesuje.

Gdyby wyraziła się podobnie o Koranie, Nowak zanim zdążyłby skompletować dokumenty do sądu, wczesniej zapewne przeczytałby nekrolog Dody.

Tia.. nie ma to jak pofantazjować?

Autor "Szatańskich wersetów" żyje, ale co to za życie pod stałą ochroną policji.