Gdyby wprowadził komunizm, biedy i niewolnictwa było by więcej

To zarzut w stronę zaproponowanego przeze mnie systemu?

Jak to jest, że młodzieży o lewicowych poglądach „coś daje” chodzenie na wybory, a katolicy chodzą na wybory i nic z tego nie mają? Może po prostu nie umieją korzystać z demokracji? Stąd później rodzą się chęci ograniczania praw tym, którzy potrafią skutecznie to robić.

Wolne wybory nie mogły obalić komuny, bo za komuny nie było wolnych wyborów.

no tak, bo większość głosów mieliby tam jedynie posiadacze majątków itp.
(chyba, ze cie źle zrozumiałam):

Co więcej - z tego co widzę poszerzone prawo do głosowania byłoby dziedziczne


Jakież to postępowe.

Cenzus majątkowy nie działa na zasadzie "bogatszy zbiera więcej", tylko "bogatszy zbiera tyle, ile włożył do społeczeństwa". Właścicielom lokali, nieruchomości i przedsiębiorstw (ogólnie - ludziom, którzy coś posiadają) będzie bardziej zależało na państwie niż osobom, które tylko na nim żerują.

Aby lepiej to zobrazować zrobię porównania:

Taki sam głos ma właściciel mieszkania w bloku od kilkudziesięciu lat, jak i osoba, która zmienia miejsce zamieszkania średnio raz na rok.

Taki sam głos ma rolnik posiadający kilkaset hektarów nieopodal parku narodowego oraz miastowy podpisujący petycję w sprawie zwiększenia obszaru tego parku.

Taki sam głos ma przedsiębiorca zatrudniający kilkuset pracowników i bezrobotny spod monopolowego, który nie może utrzymać się w jednym zakładzie pracy, bo jego szefowie nieprzychylnie patrzeli na zasadę "człowiek nie wielbłąd - pić musi".

I wychodząc poza cenzus majątkowy:

Taki sam głos ma ustabilizowany trzydziestolatek chcący jak najlepszych warunków na rynku pracy i osiemnastolatek głosujący na partię rzucającą kłody pod nogi pracownikom i pracodawcom, bo obiecali w swoim programie legalne narkotyki.

Taki sam głos ma obywatel mieszkający w kraju, codziennie znoszący trudy bytowania tutaj oraz Polak robiący u bauera za Odrą, który planuje ściągnąć do siebie rodzinę i na stałe osiąść na zachodzie "bo w kraju żyć się nie da".

Taki sam głos w wyborach samorządowych ma człowiek, który urodził się w swoim regionie, mieszka cały czas w jednym miejscu, tu dorastał, tu pracuje, zna miejscowe problemy, jak i osoba, która sprowadziła się na miesiąc przed wyborami i zdążyła się zameldować.

Bo do społeczeństwa można wkładać pieniądze. Jak ktoś nie ma willi to jest społecznie nieprzydatny.

Ten z willą daje pracę innym i płaci podatki - to jest jego wkład. A to, że ma taki, a nie inny dom... no cóż - nikt nikomu nie broni się bogacić.

Na pewno? Ten co willę dostał po tatusiu też? A ten co robi w budżetówce? Poseł, samorządowiec, urzędnik państwowy? Gdzie tu wkład? Jest mnóstwo sposobów na to by się dorobić nie wkładając do wspólnej kasy ani złotówki.

Bo do społeczeństwa można wkładać pieniądze.

Jasne. W końcu taka willa kosztuje i jak dziecko jest nieogarnięte to willę straci i co za tym idzie - prawo wyborcze.


A co to ma do rzeczy, gdzie kto pracuje? Chyba, że wyżej wymienione grupy maja jakieś ulgi podatkowe, o których nie wiem.


No to wymień kilka, chętnie poczytam.


Co masz na myśli?

To, że te osoby, jeśli nie mają innych źródeł dochodów, nie wkładają do wspólnej kasy ani grosza. Kiedy zatrudnia Cię państwo (czy samorząd) to chyba logiczne, że Twoje podatki stanowią po prostu zwrot części tego, co od państwa (samorządu) dostałeś. Takie, ot, przekładanie z kupki na kupkę.

Bo do społeczeństwa można wkładać tylko pieniądze... Tak miało być Czyli twierdzę, iż nie tylko pieniądze i dawanie ludziom pracy jest wkładem w społeczeństwo.

totalnie się z tym nie zgadzam, nawet dalej już nie czytam..

@ mkb

Niekoniecznie odrzucasz takie tezy. Jakiś tam cenzus majątkowy jest przydatny o tyle, że ludzie majętni mają mniejsze skłonności do radykalizmów, często mają poglądy bardzo konserwatywne i wtedy nie groziłby nam zalew palikociarni.
Co do młodzieży - właśnie dlatego nieco ograniczyłbym im prawa głosu, że młodzież często bywa lewicowa, a potem mądrzeje. Bowiem lewactwo należy w kategoriach defektu mózgu rozpatrywać.