Dziś oglądałem z synem wiadomości. Mówiono właśnie o tym całym gender i podano przykład przedszkola, w którym uczono dzieci, że chłopcy też mogą chodzić w sukienkach, a dziewczynki w spodniach. A potem wypowiedź jakiegoś księdza, że gender jest be. A syn mnie wtedy zapytał: tato, ale przecież księża chodzą w sukienkach, więc dlaczego mówią że to jest złe? Niestety nie potrafiłem mu wytłumaczyć. Bąknąłem tylko, że z klerem jest podobnie jak z kobietami: i jednych i drugie trudno zrozumieć. Żona się obruszyła

Ale księża nie chodzą w sukienkach, ino w sutannach. Nie wiedziałeś?

Sutanna to nazwa sukni noszonej przez kapłanów.

http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2576676

sutanna «strój duchownych katolickich, długa, czarna suknia ze stójką, zapinana na rząd małych guziczków»

A czy sądzisz, że istota gender to sukienki i/lub spodnie?

Długo nie zaglądałem do tego tematu, przepraszam Cię atheist, że tyle musiałeś czekać na moją odpowiedź.

Odpowiadam:

Tak, uważam, że ludzie o lewicowej orientacji to zaraza.
Tak zarazę trzeba tępić.
Nie, nie przeczytałem tego na stronie pokochajmilosc.pl.

Nie wiem, czy jesteś komunistą ale chyba podobnie jak oni rozumiesz słowo "tępić". Dla nich te słowo oznaczało np. to co robili z bohaterami AK. Dla mnie słowo "tępić" komunę to np. modlić się za ich nawrócenie. I tu jest ta subtelna różnica między nami.

Ciekawie rozumiesz słowo "tępić". Tępienie=modlitwa. Interesujące.

Oczywiście, troszeczkę wiary drogi Jajko a wszystko stanie się jasne

Znowu manipulujesz, Jajko. @Patryk84 wyraźnie napisał, że przez "tępienie" rozumie modlitwę, a nie, że przez "modlitwę" rozumie tępienie.

Czyli: kiedy się za nich modli to jakby ich "tępił", a nie, kiedy ich tępi, to znaczy, że się modli.

Wybacz, ale nie rozumiem tego co wyżej napisałeś.

Mediaval-man ma rację, to jest logiczne, co nie zmienia faktu, że mówienie o tępieniu kogoś, gdy ma się na myśli modlitwę jest conajmniej niepokojące.

No i właśnie to mnie zaniepokoiło.

Patryk84 po prostu nie odróżnia komunisty azjatyckiego od komunisty europejskiego, no i trudno mu się dziwić, skoro u nas występuje krzyżówka - ale sądząc po reputacji "najweselszego baraku w obozie", z przewagą genu Starej Europy.

Co nie zmienia faktu, że również dzięki takim użyszkodnikom nie życzę sobie, aby się za mnie modlono. Bo nie mam pewności co do intencji modlącego się, pozostającego, jakoby, w pewnej zażyłości z Panem Bogiem. Czort więc wie, czy Bóg nie wejrzy na jego intencję i nie zacznie mnie tępić również - jak zarazę. A potrafi.

Tym bardziej, że wielu spośród takich modlicieli podziela pogląd, że Bóg, do którego się modlą, jest skłonny zsyłać wezwania do opamiętania i znaki w postaci różnorakich nieszczęść, dotykających istoty ludzkie indywidualnie i zbiorowo.

Lurkerku, jak Panu Bogu się zachce cię tępić, to sobie doskonale poradzi bez niczyjej modlitwy, zapewniam cię. A czytając to, co ostatnio tu wypisujesz, to sam zaczynam sądzić, że odrobinę tępienia bardzo by ci się przydało. Kto wie, może się sam zacznę o to modlić?



To się zacznijcie zachowywać tak, by nie potrzebować wezwań do opamiętania

Sprawa jest prosta - możecie sobie w Pana Boga nie wierzyć, ale jeśli On istnieje, to i tak jest Wszechmocny i Wszechwiedzący, a więc np. naprawdę lepiej was zna, niż wy sami siebie znacie i naprawdę wie lepiej, co jest dla was dobre, niż wy - a jeżeli się na to nie zgodzicie, to pójdziecie do piekła, co oznacza tyle, że będziecie dokładnie tacy, jakimi sobie siebie wymarzyliście, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

I będziemy Polokoktowców kochali tak długo... aż nas pokochają. Nihil novi sub sole.

Te, siewca miłości, a może ja już jestem tępiony, hm? Ostatnio raczyłeś się byłeś wyrazić - dziwaczne stany lękowe. Może to Bóg do mnie przemawia? Ten Waszbóg, z którym nie chcę mieć nic wspólnego?