Działalność Kościoła rzymskokatolickiego jest oceniana dobrze przez blisko sześciu
na dziesięciu badanych (59%), natomiast ponad jedna czwarta ją krytykuje. Od września
2011 roku opinie o Kościele są względnie stabilne.

W większości analizowanych grup dominują dobre oceny działalności Kościoła.
Złe opinie relatywnie częściej niż inni wyrażają ludzie mający od 34 do 44 lat, mieszkańcy
największych aglomeracji, najlepiej wykształceni, ankietowani z gospodarstw domowych
o najwyższych dochodach per capita, uczestniczący w praktykach religijnych kilka razy
do roku i nieuczestniczący w nich wcale, a także badani o lewicowej orientacji politycznej.

Źródło: http://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2013/K_082_13.PDF

Dziwne żeby komuchy dobrze mówiły o Kościele. Niestety w Polsce jest jeszcze ta zaraza.

No tak, 40-latkowie to komuniści z krwi i kości Poza tym o Kościele najczęściej źle mówią wykształceni i majętni mieszkańcy metropolii. W średnim wieku, czyli mający już jakie takie rozeznanie i nie wpadający w wiek strachu przed śmiercią, kiedy to część ludzi ochoczo wraca na łono Kościoła.

Nie było napisane w jakim wieku są Ci o lewicowej orientacji politycznej więc nie przekręcaj.
Inna sprawa, że raport ten jest napisany przez CBOS, który to został założony w 1982 roku przez doradcę Jaruzelskiego, a obecnie jest pod nadzorem Tuska. Nie wiem, ale jakoś nie wierzę w ani jedno słowo CBOS-u

Kolejny ciekawy sondaż, warto się zaznajomić.

49 proc. Polaków uważa, że Kościół wywiera w Polsce zbyt duży wpływ na politykę, a 70 proc. nie zgadza się, by Kościół i księża katoliccy wypowiadali się w bieżących sprawach politycznych - wynika z badania zrealizowanego na zlecenie Instytutu Spraw Publicznych.

W kwestii finansowania Kościoła katolickiego 45 proc. Polaków opowiada się za tym, by pochodziło ono głównie ze źródeł innych niż publiczne lub częściowo ze środków publicznych i niepublicznych (28 proc.). 19 proc. respondentów wybrałoby dobrowolny 0,5 proc. odpis podatkowy przekazywany na rzecz wskazanego przez siebie Kościoła. ISP zwraca uwagę, że wśród opowiadających się za odpisem prawie co piąty (17 proc.) w ogóle nie rozlicza się z podatku dochodowego.

Badanie pokazuje też, że opinia publiczna pozostaje podzielona w kwestii nauki religii w szkole oraz obecności oceny z tego przedmiotu na świadectwie. 51 proc. osób ankietowanych opowiedziało się za pozostawieniem religii w szkołach, a 43 proc. wolałoby jej przeniesienie do parafii. ISP podkreśla, że "taki wynik wskazuje na ewolucję postaw w polskim społeczeństwie". Dla porównania w badaniach CBOS z 2007 roku 72 proc. respondentów odpowiedziało pozytywnie na pytanie, czy religia powinna być nauczana w szkołach publicznych.

Więcej liczb tutaj: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zdaniem- ... tyke/0y1zs

Więc uważasz, że ludzie o lewicowej orientacji to zaraza? Jak rozumiem zarazę trzeba tępić? Czy przeczytałeś to na stronie pokochajmilosc.pl, którą reklamujesz? To taki katolicki przejaw miłości i szacunku dla innych ludzi?

Teraz już wiesz, z kogo robiona jest wkładka mięsna do zupek chińskich...

A poważniej, lewactwo to faktycznie w dzisiejszych czasach zaraza, ale nie dlatego, że komuchy, tylko dlatego, że permanentni rewolucjoniści, którzy szukają, co by tu jeszcze sp... znaczy, obalić i poprawić na swoją modłę. Podczas gdy takich rzeczy praktycznie już nie ma. Wszelkie niesprawiedliwości w społeczeństwie zostały w miarę możliwości wyrównane, ośmiogodzinny dzień pracy został wywalczony, kto chce i potrafi, może zostać inżynierem, a komu się nie chce, będzie zasuwał na budowie. Pora więc najwyższa, żeby lewacy przeszli do obrony swoich zdobyczy. Nie potrafią. Ich ideologia nie przewiduje takiego manewru.

Jedno mnie ciekawi. Bylem kilkakrotnie zaczepiany przez wyznawcow Kosciola Jehowy, nigdy przez jakakolwiek ekipe sondujaca postawy spoleczenstwa. Czy pierwszych jest wiecej, czy moze badania robione w wytyczonych srodowiskach?

Ja to widzę inaczej - 30-40 letni, wykształceni, mieszkańcy aglomeracji, o dużych dochodach to niestety w sporej części (nie uogólniam!) osoby zasuwające od ranna do wieczora w korporacjach, a relaksujące się w galeriach handlowych. gdy życie składa się z zarabiania pieniędzy i wydawania pieniędzy. udziale w wyścigu szczurów i mysleniu o społacie kolejnej raty kredytu za dom lub dobrej klasy samochód to nie ma czasu by stanąć nad moment, zdobyć się na chwilę pogłębionej refleksji.

Nie sądzę by mieli jakieś konkretne rzeczy Kościołowi do zarzucenia
- są na nie - dla samej zasady.

No może jednak to nie do końca tak
- w sytuacji gdy żyją właśnie w ten sposób ciąża u kobiety jest katastrofą
- więc stosują antykoncepcję, gdy już uznają że czas na dziecko i tak ułożą swoje sprawy by mogli je mieć a kobieta nie zachodzi w ciążę i realizacją planu "dziecko" jest zagrożona - mają sposób "in vitro"

w ten sposób wchodzą w konflikt z nauczanie Kościoła
więc oczywiste, że mają do niego krytyczny stosunek


Dawno skończyły się czasy gdzie wykształcenie świadczyło o jakimś tam poziomie intelektualnym
Jak dla mnie to, że ktoś jest "wykształcony" w żaden sposób nie świadczy o poziomie człowieka.
To, że ktoś osiąga wysokie dochody też o tym nie świadczy (a czasem nawet wręcz przeciwnie).
To, że ktoś mieszka "w aglomeracji" też nie robi na mnie wrażenia....

Wyjaśniam - nie oceniam ludzi o jakich piszę, niejednokrotnie to nie ich wybór, że żyją jak żyją, niejednokrotnie są ofiarami systemu...

Przygotuj się na owe zachowanie w twoim wydaniu... .

Z cala pewnoscia! Wyksztalcony "politechnicznie" nurek w pracy, ma zanizony poziom w stosunku do burmistrza PiS po podstawowce.
Mozna isc dalej, do niedawna stosowanej logiki KrK - nauka nic dobrego nie przynosi.

No masz! Bedzie padal na kolana, sutanne calowal od dolu (do poziomu dopuszczalnego), a ksiadz i tak mu rozgrzeszenia nie da, do kosciola nie chodzil, kartkek uwierzytelniacych ze stempelkiem nie ma. Kapota. Jajko w piekle na bank!

Zdefiniujmy "poziom" człowieka.

Ale trzymając się niedomówień. To, o czym piszesz, nie miało nigdy miejsca w historii ludzkości. W czasach takiego Jezusa zwanego Chrystusem wykształconymi ludźmi byli faryzeusze i saduceusze. Wiadomo, co On o nich myślał i jaki my mamy do nich stosunek.

Natomiast współczesnie... trzymając się niedomówień, ale z żelazną konsekwencją, pogląd Twój jest niebezpieczny, i to smiertelnie. Załóżmy bowiem, że czeka Cię ryzykowna operacja. W szpitalu spotykasz dwóch "rzeźników"; powiedzmy, że z jakichś powodów (echem...) masz możność wyboru. Jeden jest fachowcem po wojsku i po wojskowu opryskliwym sukingadem, który traktuje pacjenta omalże jak mięso armatnie. Drugi roztacza wokół siebie atmosferę ni to ojca, ni to księdza, ni to prostaczka Bożego - a problem z nim jest taki, że niestety umiejętnościami pierwszemu nie dorównuje. Wybierasz według fachowości, czy podług uprzejmości?

A to dopiero początek. Ludzkość w końcu zmierza do gwiazd... prędzej czy później, niektórzy z nas opuszczą Ziemię, żeby żyć w środowisku, w którym od wykształcenia i talentu zależeć będzie dosłownie wszystko. Z pewnością chrześcijaństwo, z jego błogosławieństwami rozdawanymi szczodrze prostaczkom, nie będzie tam mile widziane.


Przecież to jest żałosne. Życzyć bliźniemu ewidentnie źle, twierdząc, że życzy się dobrze... i jeszcze w to święcie wierząc. Życzyć mu, żeby utracił wszystko, co trzyma go w pionie, żeby upadł... po to, żeby mozna było go, osobiście zapewne, dźwignąć z tego upadku. Miłość bliźniego w praktyce. A tfu!

To znaczy co? Życie? Za przeproszeniem, i to wszystko?

Ten pan już z nami nie leci. : P

Czyli szykuje nam się społeczeństwo, w którym wszyscy będą mieć wszystkie umiejętności i nikt nie będzie wiedział, po co miałby z nich korzystać. Chyba już w jednym opowiadaniu Lema coś takiego było. Niestety, nikt tego nie kontroluje i nie jest w stanie się temu przeciwstawić, najwyraźniej.