Warto przypomnieć, że o. Rydzyk nie był pierwszym kapłanem, który otwarcie zakwestionował nakaz przestrzegania prawa stanowionego.
Jakiś czas temu bp. Mering sugerował, że abonamentu na tak niedobrą telewizję, jak telewizja publiczna, płacić nie trzeba.
Ponieważ abonament jest daniną publiczną (podatkiem) można by uznać, że podatków na niewłaściwe cele też płacić nie trzeba.
Również kard. Dziwisz w jednej z wypowiedzi sugerował, że parlament nie ma władzy do tworzenia innego porządku moralnego niż ten właściwy, "wpisany w sumienia człowieka" - jak to ujął.
O. Rydzyk nie jest oczywiście służbowo podległy wspomnianym hierarchom, ale bez wątpienia mógł ich wypowiedzi potraktować jako zachętę do jeszcze dalej idących sformułowań, które osobiście popełnił.
Choć z drugiej strony, ostatnio to kard. Dziwisz złożył dyr. Rydzykowi "hołd lenny", więc nie wiadomo kto tu się od kogo czego uczy.

Ale jakie są problemy z tą zasadą? Jest to zupełnie normalna zasada etyczna. Jeżeli prawo nakazuje coś sprzecznego z etyką, wtedy nie ma - etycznego właśnie - obowiązku go przestrzegać.

Problemy są takie, że jedni są skłonni stosować tę zasadę zupełnie wyjątkowo, z wielkim namysłem oraz rozwagą w sytuacjach zupełnie szczególnych, a inni - jak np. o. Rydzyk - wykorzystają ją instrumentalnie, do negowania wybranych fragmentów porządku prawnego państwa z byle powodu lub nawet zupełnie bez powodu.

To może tak jakiś konkretny przykład? Tego, że o. Rydzyk wykorzystuje tę zasadę instrumentalnie? I to z byle powodu, albo bez powodu?

Musi, tak samo jak każdy inny obywatel.

Rozumiem, że jak Parlament RP uchwaliłby prawo, że każdy ma obowiązek zabijać rowerzystów jadących po chodniku, to byś się do niego zastosował?

Na szczęście uchwalił inne prawo.

"Na szczęście"? Czy to oznacza, że byś się do takiego prawa zastosował?

Nie zastosowałbym się, nie pozwoliłoby mi sumienie.

To ma być wyjaśnienie zasady "prawa do nieposłuszeństwa" z powodów sumienia?

Czy może jednak porównanie do niepłacenia abonamentu, omijania zasad zbiórek publicznych czy puszczania reklamy bez oznakowania?

Nie. To jest wyjaśnienie zasady nieposłuszeństwa względem prawa, które narusza Boże przykazania.

Ale co to ma wspólnego z Rydzykiem?

To, Straho, że należało by się najpierw zastanowić o którym prawie mówił o. Rydzyk, a potem zabierać za ocenę wypowiedzi.

Ale prawo jest jedno, i mówi o nim kodeks. Zabijesz, idziesz do więzienia. Takie jest prawo. Nie rozumiem tego co próbujesz mi uświadomić.

No dobra, jeżeli takie sformułowanie jest lepsze, to dobra. Powiedzmy, że Twoja wersja jest dla wierzących, moja była też "dla nie podzielających".

Ale pozostaje pytanie, w jaki sposób abonament RTV, podatki, zasady finansowania zbiórek publicznych czy nakaz oznakowywania product placementu łamie Boże przykazania.