Kiedy murzyni zorganizowali powstanie i przegnali Francuzów z Haiti, zaczęli się organizować, pracować i tak dalej, wytwarzając to samo, co robili jako niewolnicy i na co był popyt. Efekt? Europa zbojkotowała towary pochodzące od buntowników.

A mechanizm, który miał miejsce w Detroit został opisany już dawno. W skrócie wygląda to tak:

Jest w amerykańskim mieście dobra dzielnica. Dobra, to znaczy w miarę bogata, ale też biała. Do dobrej dzielnicy zaczynają wprowadzać się murzyni (czy ogólnie nie-biali), których na to stać. Dzielnica robi się z samej tej racji jaka - ? Gorsza. Najbogatsi biali się stamtąd sukcesywnie wynoszą, a taki odpływ najbogatszych w amerykańskich warunków oznacza pogorszenie usług sanitarnych, funkcjonowania służb miejskich, z czasem także bezpieczeństwa. Wartości nieruchomości spadają. Dzielnica staje się finansowo dostępna dla biedniejszych, czyli głównie kolorowych.

Na koniec przychodzi jakiś mędrek, rozgląda się i stwierdza: to przez Murzynów.

Oj- uważaj,bo PO uzna Cię za ruskiego agenta. Pod rządami PO nie ma Polaków żyjących w nędzy!

Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że ta skądinąd szlachetna idea, z powodu zbyt dużej liczby imigrantów nie sprawdza się już nigdzie. Dla państw zachodnich jest to w zasadzie problem społeczny numer jeden. Praktycznie we wszystkich tych krajach nastroje antyimigranckie stale rosną. W Stanach Zjednoczonych zdecydowanym liderem w wyścigu o fotel prezydencki z ramienia Partii Republikańskiej jest Donald Tramp, który zapowiada wyrzucenie z kraju wszystkich nielegalnych imigrantów i budowę muru na granicy z Meksykiem. Po drugiej stronie Atlantyku, nawet w liberalnej i tolerancyjnej Szwecji, obecnie najbardziej popularnym ugrupowaniem są Szwedzcy Demokraci, znani ze swego krytycznego nastawienia wobec osiedlania się obcokrajowców w ich kraju. Dlatego, wobec tak wielu pojawiających się sygnałów ostrzegawczych z Zachodu, dziwią mnie w Polsce głosy, które nawołują: przyjmujmy wszystkich uchodźców jak leci, bez względu na wszystko, na pewno nic złego się nie stanie.

Sorry, ale rosniecie nastrojow antyimigranckich jest dowodem na co? Bo sie troche pogubilem.



A mnie dziwi, gdzie Ty takie glosy w Polsce slyszysz. Moze jakis konkretny cytat?

Może w tym wątku to zamieszczę. Wczoraj uśmiałem się po uszy.

Donald Trump wygania imigrantów.



- Nielegalni imigranci muszą wrócić do domów
- ohh! Serio?? To kiedy wyjeżdżasz?

Cóż, Russel Means na pewno siedzi w temacie dłużej niż Trump.

Wzrost takich nastrojów jest dowodem na narastanie problemu z imigrantami. Nie sądziłem, że można się w tym pogubić...

Tu mnie masz. Raczej nie znajdę pojedynczego cytatu, który by w pełnych 100 % odpowiadał temu co napisałem. Nie pozostaje mi nic innego jak wycofać się z ostatniego zdania.

Donald Trump to wyjątkowo antypatyczny typek, nawet jak na Republikanina . Żart jednak nietrafiony, gdyż Trumpowi chodzi o nielegalnych imigrantów, a nie o imigrantów w ogóle.

Przecież się zgadza. Stany Zjednoczone zostały zbudowane przez nielegalnych imigrantów, którzy nie respektowali praw krajów, do których przybywali, zamiast tego mnożąc się na potęgę i forsując własne.

Domyslam sie, ze wedlug maugera nie sa oni nielegalni, bo sie sami zalegalizowali ustanawiajac wlasne prawa na zajetych terytoriach. Prawo to rzecz swieta!

Na ile Polacy sa legalni na ziemiach miedzy Odra a Bugiem, mozna by sie zastanawiac...

To nie jest takie proste. Koloniści europejscy zajmowali ziemie w Ameryce Płn. prawem podboju, wykupu (np. Manhattan) lub zasiedlali w ich mniemaniu ziemie niczyje. Drugą sprawą jest, że Indianie nie tworzyli państw we współczesnym znaczeniu, o jasno wytyczonym zasięgu terytorialnym, mieli również odmienny stosunek do takich kwestii jak prawo własności ziemi. Wobec tego trudno mówić o nielegalnej imigracji.

Są tak samo legalni jak Niemcy w Berlinie – w starym grodzie Słowian Połabskich .

Daj spokój z tym głupim mitem o Manhattanie. Indianie zazwyczaj stawiali sprawę jasno, mówiąc co przybysze mogą, a czego nie - przejeżdżać, przebywać, wycinać las, polować, wydobywać coś, a może tylko zbudować placówkę handlową, a ci wcześniej czy później zawsze ignorowali ustalenia. Jedynie w kwestii zajmowania ziem branych za niczyje jest nuta prawdy, ponieważ faktycznie biali często nie potrafili rozpoznać ziemi uprawianej indiańskimi metodami, niemniej i w takim wypadku ich działania były w świetle obowiązującego prawa nielegalne.




Państw w dzisiejszym znaczeniu nie było, ale akurat na wschodzie, tam gdzie lądowały pierwsze rzuty imigrantów, ludy algonkińskie i irokeskie tworzyły całkiem rozbudowane organizmy polityczne, gdzie jak najbardziej było wiadomo który obszar do kogo należy, kto z czego korzysta za czyim pozwoleniem, kto komu płaci trybuty i tak dalej. Odmienny stosunek do własności - owszem. O tym właśnie piszę, że nielegalni imigranci nie respektowali praw gospodarzy, którzy zazwyczaj po prostu zezwalali im na pobyt na danym terytorium na określonych zasadach, forsując własny punkt widzenia, wg. którego dana ziemia do nich należy.

Żeby było śmieszniej (a po prawdzie- bardziej ponuro) w późniejszym okresie, gdy Stany już istniały, przesuwanie granic na zachód często zaczynali imigranci, którzy łamali nie tylko prawa indiańskie, ale i prawo USA (traktaty). Ich działania były więc podwójnie nielegalne, co z nie zmieniało faktu, że gdy gospodarze brali się do wymierzania sprawiedliwości, rząd USA trzymał ze swoimi i wysyłał armię, by bronić tych nielegalnych.

Dzięki za wyjaśnienie. To rzeczywiście stawia sprawę w trochę innym świetle.

A przed Slowianami?

Przed Słowianami prawdopodobnie nie istniało tam żadne osiedle.

Prawdopodobnie....
A osiedla Prusow, Jacwingow itp? Jestesmy w Polsce dzisiejszych granic legalnie, bo ... tak sobie ustalilismy. Nasi przodkowie pojawili sie tu w ramach nielegalnych wedrowek ludow.
Dzis Polacy sa nie tylko w Polsce, ale mniej czy bardziej legalnie rozmnozyli sie po calym swiecie. Ale to nam sie nalezy. Czyz nie?