Ale pod ich wpływem człowiek sam sobie szkodzi Świadomość świadomością - ale przecież jest oczywiste, że tytoń szkodzi organizmowi.


Ale człowiek - o ile jest uzależniony - nie odpowiada za swoje czyny, np. będąc na głodzie.

och doprawdy? Nieodpowiada? A nie sądzisz, że aby dojść do takiego miejsca w życiu w którym jest na głodzie musiał to i owo uczynić? sama hera brała i wskakiwała mu do żył? sama się kupowała?

co do tytoniu to palacze nie chorują na parkinsona, oraz papieros pomaga w bólach naczyniowych. Naukowo dowiedzione.

za to semper_malus mają fajnego raczka
ale niezbyt chetnie dowiadują się, ze ich zabił ulubiony "dymek"

propaganda jest prowadzona na szeroka skale
nie tylko marihuana jest według pewnych ludzi zdrowa
ale i koka...
liscie z Peru i Boliwi trafiaja legalnie na rynek
po czym nielegalnie sa wywozone
przeznaczone na konsumpcje dla np górników
a trafiają jako narkotyk [kokaina]do Stanów...

taka legalizacja
to tylko przykład...

Ja nie twiedzę, że palenie tytoniu jest szkodliwe chcę jedynie zwrócić uwagę iż oprócz masy negatywnych skutków jarania szlugów jest też kilka pozytywów- wszak jest ich nieporównywalnie mniej niż negatywów tym niemniej istnieją.

Co do koki i kokainy Ludy andów od tysięcy lat żyją z koką- bez niej nie mogliby się przemieszczać i byliby mniej efektywni w pracy, a kokaina nie sieje u nich takiego spustosznia jak tam gdzie dorwały się do nich ludy wcześniej nie mające z nią nic wspólnego. A liście koki są legalne bo to tak jakby zabronić u nas uprawee pszenicy. U nas pszenica a tam koka jest niezbędna dla życia, więc na legalnośc liści koki nie trzeba się oburzać normalna sprawa. poza tym lisćie koki to jeszcze nie kokaina.

Dlaczego? Bo tam gdzie koka rośnie umieją się z nią obchodzić i nie jest ona żadną rewelacją, natomiast tam gdzie ludzie nienauczyli się z nią żyć jest katastrofa.

Tak samo jak z alkoholem nie mogli sobie poradzić indianie tak samo jak z mającą swe korzenie na bliskim wscvhodzie heroina była zagrożeniem d;la Europejczyków- na bliskim i środkowym wschodzie opium jest nadal używano jako lekarstwo i ludzie nauczyli się z nim żyć.

Więc koka jest zagrozżeniem nie tam gdzie rośnie od setek lat tylko dla jełopów , którzy siedzą sobie na drugim końcu świata i nic nie wiedząć o roli tej rosliny dla tamtejszych społezności chcą świat uszczęsliwić i piszczą o tym jak to źle, że jest legalna.

Bo co może obchodzić rolnika z Boliwii, że zkoki robi się kokainę, którą wciągają gówniaże w USA.

a marycha pomaga np na reumatyzm. Bardziej niż np modlitwa.

jesli nie ma nic wspólnego z etyka totalna dotykajaca kazdej sprawy w naszym życiu to zapewne nic nie obchodzi...

dla katolika poczucie wspólnoty
i odczuwanie cudzego bólu i nieszczęscia jest wazne

my dlatego potrafimy robic to co nie tylko nam nie będzie zagrażało ale jeszcze innym również
taka etyka....

To apropos czego?

My potrafimy, My robimy, My katolicy , MY

w przeciwieństwie do niekatolickiego tałatajstwa? proponuje sianka. Bo tylko Wy katolicy macie prawo do bycia dobrymi.

Pewnie... Po co się przejmować tymi ludźmi, co schodzą na raka z powodu palenia...

Sam napisałeś" masa negatywnych skutków, parę pozytywów. Logika chyba nakazuje - nie warto, skoro pozytywów jest tak mało, nie

pisałem tylko o skutkach medycznych - jest masa negatywnych i kilka pozytywnych.

Co do logiki postępowania to mnie np. nielogiczne wydaje się chodzenie do kościoła, ale nie wnikam.

Palę bo lubię. i przez to, że lubię palić wisi mi ta logiczna m,asa negatywów.

Po za tym wiele osób nie zostało zamordowanych dzięki temu, że niektórzy ludzie w tym momencie palili papierosa. Mówię o tym jak najbardziej serio.

Mieszek i ToMu - ja was wogole nie rozumiem.
Odpowiedzcie mi, czy ktos z waszej rodziny albo wy sami mieliscie powazne problemy z twardymi narkotykami?

Bo sie zachowujecie jak by was przez cale zycie krzywdzili wredni uzytkownicy narkotykow i papierosow.
To jest indywidualna sprawa kazdego czlowieka i g***** wam do tego co kto pali.

K66 - tylko i wyłącznie wtedy, jeśli wszystkich innych ludzi mam - używając określenia semper_malusa - w trudno dostępnym miejscu. Jeśli tak nie jest, jeśli mnie jednak obchodzi, z czym eksperymentują 12-13 latki, jaki mają do tego dostęp i jakie mogą być potencjalne skutki - to kwestia przestaje mi być obojętna.

Jeśli ktoś tak mówi, jest przynajmniej uczciwy wobec siebie:


Natomiast negowanie przymusu związanego z uzależnieniem psychicznym czy szkodliwości narkotyków brzmi po prostu jak próba zlikwidowania dysonansu poznawczego...

I jeszcze - czy Journal of Psychopharmacology uważasz za wystarczający autorytet?
Otóż przebadano 11 osób używających przewlekle ekstasy i THC, 15 używających THC oraz 15 niestosujących środków psychoaktywnych. Grupy były dobrane pod względem wieku i intelektu.

U stosujących środki psychoaktywne stwierdzono:
- zwolnienie funkcji psychomotorycznych
- pogorszenie pamięci
- pogorszenie funkcji decyzyjnych
- pogorszenie sprawności umysłowej

Dodatkowo po ekstasy dochodziły zaburzenia depresyjne i lękowe.
Badanie przeprowadzono w Holandii

THC - składnik czynny marihuany
Źródło: J Psychopharm 2006,20(2): 302-311

Kolejne - w badaniach in vitro traktowano spermę THC w stężeniach takich, które stwierdza się u osób rekreacyjnie używających marihuany.
Otóż stwierdzono, że w sposób zależny od dawki uszkadzają możliwość poruszania się plemników, i to nawet wówczas, jeśli "gatunek" nasienia był wystarczająco dobry dla banków spermy.

Wniosek (autorów, nie mój) - rekreacyjne stosowanie THC może powodować niepłodność męską.

Źródło:
Fertility and Sterility 2006, 85(3): 653-660

Praca brytyjska.
Streszczenie w języku angielskim tutaj

Ciekawostka
Holenderskie Ministerstwo Zdrowia monitoruje zawartość THC w marihuanie i haszyszu (tzn. w rodzimych produktach w porównaniu z importowanymi).
W 2004 r. stężenia substancji czynnej w produktach rodzimych były ponad 2-krotnie większe niż w importowanych (20,4 vs 7% dla marihuany i 39,4 vs 18,2% dla haszyszu, obie różnice istotne statystycznie).

W holenderskim haszyszu to stężenie wzrosło w ciągu 5 lat niemal dwukrotnie (źródło)

Dla mnie to świadczy o wzrastającej tolerancji użytkowników na środek i zapotrzebowaniu na coraz mocniejsze...

Ciekawe co dalej, jak im się okaże że stężenie jest znów za małe, a większego się osiągnąć nie da - poszukają innego środka psychoaktywnego, tylko mocniejszego? Ale oczywiście progresja od marihuany do twardych narkotyków "nie istnieje"... Tylko jakoś nauka nie chce tego poprzeć

też mi odkrycie z tym haszem - różnice w zawartości thc między trawą z lat 70 a dzisiejszą sięgają kilkuset procent,

Co do progresji z to jest to bzdurą bo oznaczałoby, że człowiek jest skazany na heroine i śmieć w momencie zapalenia pierwszego papierosa.

Wiadomo: papieros, alkohol, trawa, hasz, amfa, koka, hera i piach.

Dlaczego tę progresję liczysz dopiero od marychy?