Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
6. Sam wsiadam na łódkę i okładam wiosłami tych, co chcą zająć miejsce, a to z tej racji, że wolę podróżować w przestronnych, komfortowych warunkach
|
Pt maja 25, 2007 17:14 |
|
|
|
|
Użyszkodnik
Dołączył(a): So maja 26, 2007 12:59 Posty: 197
|
Co do pytania z 1. postu...
Skoro Kościół nie potępia stosowania kary śmierci wobec osób stanowiących znaczne zagrożenie dla społeczeństwa, wyelimonowanie osobnika realnie zagrażającego życiu 60 osób, ciężkim grzechem raczej by nie było... (O ile faktycznie by zagrażał i nie byłoby żadnej możliwośći uratowania go).
|
Cz maja 31, 2007 22:18 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Ogólnie wygląda to tak:
Cytuj: 2267 Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. Jeśli Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczają do obrony życia ludzkiego wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem i do ochrony porządku publicznego oraz bezpieczeństwa osób, władza powinna stosować te środki, gdyż ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej. Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy "są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale".
Więc Kościół faktycznie jest przeciwko karze śmierci, ale oczywiście taki przypadek podpadałby pod samoobronę.
|
Cz maja 31, 2007 22:34 |
|
|
|
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Jeśli chodzi o punkt widzenia Chrześcijanina to "nie ma większej miłości, niż oddać życie swoje za nieprzyjaciół swoich". Skoro mamy miłować wszystkich bliżnich to myśle że sprawa tutaj zpunktu widzenia wiary jest jasna.
Nie mówie że to łatwe, czy proste, mówie tylko że odpowiedz jest jasna, problem tylko jeśli wszyscy chcą być dobrymi Chrześcijanami, ale tutaj przychodzi do nas potrzeba utrzymania porządku i dyscypliny w takiej sytuacji. Ktoś np. z załogi statku musi ustalić zasady i wprowadzić porządek. Następnie przyjąc kryterium kto w łodzi, a ktopoza nią. Sytuacja tutaj wymagała by lepszego rozpoznania, czy to tylko jedna łódz (to chyba mało prawdopodobne, ale skoro takie są założenia tematu), ile jest tych ludzi poza, jaka jest ich wytrzymałość, ocenić szanse ewentualnej pomocy, środowisko/otoczenie (pogoda, temp. wody). Problem mieści się w tym aby wprowadzić porządek, bo wszelka walka o miejsce może oznaczać w zasadzie przegraną wszystkich i już nie liczy się tak czy można walnąć wiosłem, czy nie. Przyjmuje że użycie siły wobec łamiących porządek jest uzasadniona dla dobra wszystkich, również dla samego łamiącego.
|
N lip 22, 2007 0:47 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|