Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 17:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
 Eutanazja 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post Eutanazja
Stanowisko Kosciola w sprawie aborcji, eksperymentów na zarodkach i eutanazji jest jednolite.Wydaje mi się jednak, że ten ostatni problem znacznie różni się od pierwszych.Jeżeli tam chodzi o ochronę prawa do życia to tu o zanegowanie pewnego prawa, które można nazwać prawem do śmierci.Przyznaje że mam znacznie mniej obiekcji przed akceptacją eutanazji niż np aborcji.Argumentacja przciwników wydaje mi się tu zdecydowanie slabsza.Nie odwołuje się tez bezpośrednio do jakichś metafizycznych doktryn, co stwarza nadzieję na to, że przeciwnicy jak i zwolennicy mogą się dogadać.Argumenty przeciwników opierają się jak się zdaje głównie na jej ewentualnych nadużyciach( w różnej formie).Można chyba zresztą byc katolikiem i akceptować eutanazję o czym świadczy przyklad św.Tomasza Moore'a.

Eutanazja może być:
- bierna (np odłączenie od respiratora)
- czynna ( np. podanie trucizny)

Bierna jak wiadomo jest praktykowana, czynna zaś zabroniona i karana.

No to tyle na początek.

_________________
iouzek


Pn cze 16, 2003 11:53
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Iouzek...
Dopuszczalne jest nie przedłużanie agonii a nie skrócenie życia...
To znaczy dwie sytuacje - śmierci mózgu przy zachowanej czynności serca, wtedy trudno mówić o życiu... I powstrzymanie się od reanimowania osób chorych terminalnie, np z nowotworem, tzn - jeśli umiera (sam) nie przedłużaj konania...
Ale powiem Ci szczerze, to jedno z moich trudniejszych wspomnień, czekać, aż ktoś przestanie oddychać... Kilka minut... Bo stwierdzić zgon jest łatwo, ale być przy śmierci... uznać bezradność i bezsens i po prostu być...
Każda inna sytuacja jest zabójstwem... bez względu na motywy...
I wiesz... słuchałam kiedyś dyskusji, w której ktoś opowiadający się za eutanazją nagle powiedział - dlaczego... Bo ktoś w jego rodzinie umierał strasznie, był ciężarem, był obrzydliwy, nieestetyczny, śmierdzący... To ludzkie wrażenia, nie osądzam... Tak bywa i chyba na odczucia tego typu trudno coś poradzić, poza ich przemaganiem... I chyba ten człowiek bał się być kimś takim, nie wierzył, że takiego mógłby go ktoś kochać...
I... w zeszłym roku umarła mi babcia, na nowotwór, w domu... Leżąca, niezdolna do samoobsługi, nawet do mówienia, ale przytomna prawie do końca... Zgasła jak dopalająca się świeca... i chyba spokojna... Zanim medycyna zdążyła jej zadać więcej bólu... To okrutnie brzmi, ale to fakt... Bóg zabiera ludzi w najlepszym momencie, Iouzek... I nie ma co go wyręczać...
Pozdrowienia

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn cze 16, 2003 12:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
Nie orientuję się w jakich dokładnie sytuacjach dokonuje się eutanazji biernej. Jeżeli chodzi rzeczywiście o stan gdy mózg jest już całkowicie martwy, to rzeczywiście trudno mówić tu o odebraniu życia, ale też i o nieprzedłużaniu agonii trudno chyba mówić (czy można mówić o agonii kogoś kto już nie żyje?).Taka sytuacja nie budzi moich wątpliwości.Ale czy eutanazja bierna ogranicza się tylko do takich sytuacji?Mówisz o niereanimowaniu osób, które nie byłyby zdolne do samodzielnego życia (bez aparatury) i nazywasz to nieprzedłużaniem konania, przyzwoleniem aby chory umarł sam.Pozwolę sobie tu przytoczyc pewne rozumowanie(na podstawie J. Hołówka "Etyka w działaniu"):

1.Eutanazja bierna polega na zaniechaniu działań mających przywrócić lub podtrzymać życie.
2.Eutanazja czynna polega na wykonaniu działania wywołującego śmierć.
3.Zasadnicza różnica między nimi to różnica między działaniem a powstrzymaniem się od działania.
4.Zaniechanie i działanie mogą się jednak w tym samym stopniu przyczynić do spowodowania śmierci.Rozróżnienie między eutanazją czynną a bierną ma tylko sens psychologiczny.Kto powstrzymuje się od działania nie czuje się odpowiedzialny za następstwo swej bezczynności.Kto świadomie i celowo podejmuje działanie czuje sie odpowiedzialny.
5.Można więc uznać, że gdzie występują powody do tolerowania eutanazji biernej te same powody wystarczaja, by usprawiedliwić eutanazję czynną.

Wynikało by z tego, że nie ma wyraźnej różnicy między nieprzedłużaniem agonii a skróceniem życia.

Oczywiście różne są motywy, dla których ludzie opowiadają się za legalizacją eutanazji. Twierdzic jednak, że zasadniczym motywem jest chęć pozbycia się uciążliwego człowieka albo niezdolność wyobrażenia siebie w roli powoli umierającego np. na raka, ponieważ jest on odrażający, to odwracać kota ogonem.Dlaczego zresztą człowiek, który nie znajduje sensu w takiej egzystencji nie miałby prawa ją skończyć?A może wyobraża sobie też ból jaki może go czekać i wtedy jego strach bardziej jest uzasadniony?

Mówisz jo_tka że "nie ma co go wyręczać"(Boga).
Mam wrażenie że przeciwnicy eutanazji wyrażają sie o niej zawsze w ten sposób, jak gdyby była zabójstwem podjętym bez wiedzy zainteresowanego. Chodzi tu tylko o to aby przyznać umierającemu prawo do skrócenia swojego życia, gdy staje sie ono agonią i nie widzi on w niej sensu albo po prostu nie może jej znieść, i żeby nie karano tego, który chce mu w tym pomóc.I nie chodzi tu o to aby kogokolwiek zmuszac do eutanazji( choć takie naciski mogły by się w praktyce pojawić).Jeśli ktoś znajduje w swoim cierpieniu jakąś wartość, nikt nie może się w to wtrącać i nakłaniać go do samobójstwa.

W poprzednim moim poście jest jeden błąd: św. Tomasz More ( albo Morus) a nie Moore jak napisałem.

Zapewne wyrzec się można radości
J nie żałować, gdyż żyjąc w spokoju
Zadowolenie odczuwa się przecież;
Lecz ból największym jest złem i nieszczęściem,
A gdy nadmierny zabija cierpliwość.

J. Milton "Raj utracony"

_________________
iouzek


Pn cze 16, 2003 16:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
iouzek napisał(a):
Mówisz o niereanimowaniu osób, które nie byłyby zdolne do samodzielnego życia (bez aparatury) i nazywasz to nieprzedłużaniem konania, przyzwoleniem aby chory umarł sam.

Nie, Iouzek... Mówię o człowieku, który umiera. Mówię o kimś, czyje serce i oddech staje. Mówię o kimś, komu nie mogę pomóc. Mogę go jedynie sztucznie "pogonić batem" mówiąc brutalnie... Mogę jeszcze wydobyć z ciała ostatnie resztki sił, zanim już nawet "bat" przestanie działać... Za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt (to dużo) godzin... Mogę podłączyć do maszyny, masy kabli i przeciągnąć np od 3-ej w nocy do rana... W tym sensie mówię o - zaniechaniu... Bo w żaden sposób NIE PRZYWRÓCE mu zycia...
Nie mówię o niereanimowaniu tych - podłączonych do aparatury w ogóle... I nie mówię o odłaczaniu...
Cytuj:
Zaniechanie i działanie mogą się jednak w tym samym stopniu przyczynić do spowodowania śmierci. (...) Kto powstrzymuje się od działania nie czuje się odpowiedzialny za następstwo swej bezczynności.

Zgadzam się z pierwszą częścią. Zaniechanie działania może być traktowane jak zabójstwo. Co do drugiej moge tylko powiedzieć - nieprawda...
Nie twierdzę, że zasadniczym motywem jest chęć pozbycia się uciążliwego człowieka (sic!) albo niezdolność wyobrażenia siebie siebie w roli powoli umierającego np. na raka, ponieważ jest on odrażający... Ale dlaczego to ma być odwracanie kota ogonem? Uciążliwego człowieka można oddac do szpitala, domu opieki... A człowiek, który gnije za życia jest odrażający w sensie estetycznym i nic na to nie poradzisz, Iouzek, to emocja niezależna i dobrze, jak tylko emocja... I niczego nie zmienia w twoim stosunku do tego człowieka... Że można tego nie chcieć, że mozna sie bać? Rozumiem... Ale nie uważam żeby tak należało...
Cytuj:
Dlaczego zresztą człowiek, który nie znajduje sensu w takiej egzystencji nie miałby prawa ją skończyć?

Bo moje zycie nie należy do mnie, tylko do Tego, kto mi je dał... I nawet takie - trudne zycie - może mieć sens... Jesli zyję, to zyję po coś, do ostatniej chwili... I nie biore tu pod uwagę kwestii naduzyć. Nie mam prawa do samobójstwa, nie mam prawa nikomu w nim pomagać... Po prostu...
Cytuj:
Lecz ból największym jest złem i nieszczęściem

Nie ma życia bez bólu Iouzek i być nie może... Ból nie jest złem... Najczęściej jest drogowskazem na drodze do dobra, ostrzeżeniem... I nie ma sensu przed nim uciekać... (łatwo powiedzieć, nie :) )
Pozdrowienia

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn cze 16, 2003 20:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
Odłączanie...podłączanie... te 5 punktów miało być argumentem za tym, że nie ma między nimi zasadniczej różnicy.
Cytuj:

Bo moje zycie nie należy do mnie, tylko do Tego, kto mi je dał... I nawet takie - trudne zycie - może mieć sens... Jesli zyję, to zyję po coś, do ostatniej chwili... I nie biore tu pod uwagę kwestii naduzyć. Nie mam prawa do samobójstwa, nie mam prawa nikomu w nim pomagać... Po prostu...

Oczywiście człowiek wierzący w Boga może tak twierdzić i nikt nie może się do tego wtrącać.Ale dlaczego człowiek, który w to nie wierzy nie miałby prawa postępować zgodnie z własnymi zasadami?Dlaczego mam nie mieć prawa do samobójstwa?Może z Bożej perspektywy nie mam takowego, ale nie żyjemy przecież w państwie teokratycznym.

_________________
iouzek


Wt cze 17, 2003 11:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Człowieka, który popełnił samobójstwo nie obejmuje już żadne prawo... I trudno w tym momencie uznać, że jest to decyzja bezprawna... Możesz postapić zgodnie z własnymi zasadami bez konsekwencji... Gorzej z czyimś w tym uczestnictwie, drugiej osoby, bo jej prawo dotyczy... Ale... Wydaje mi się, że prawo ma również pewien wymiar moralny... Że to, co dopuszczalne prawnie tworzy jakiś wariant normy... A tego wolałabym uniknąć... takiej normy...
Bo wtedy logika nakazywałaby nie ratować samobójców... Bo mają prawo... Nie znam statystyk, ale z obserwacji widać, jak często jest to wołanie o pomoc, o uwagę, a nie chęć śmierci... Powiesz - beznadziejność sytuacji, ból, niemożność pomocy... OK, ale dlaczego nowotwór ma być ważniejszy niż problemy psychiczne a ból fizyczny istotniejszy niż duchowy? Nie wiem, co czasem boli bardziej, mocniej upadla... A zatem stajemy jeszcze przed problemem zdrowia psychicznego, depresji itp... Człowiek czasem nie potrafi zdecydować obiektywnie... Czy ktoś, kto boi się, że znów zabije, choć teraz nie chce, może być obiektywny? To przykład... Kto ma zatem decydować - o tej obiektywności? Komisja prawniczo-lekarska? Ma stwierdzić - tak, ten człowiek ma rację, obiektywnie jego życie nie ma sensu, wolno mu umrzeć??? Pomijam pole do nadużyć, zakładam pełną dobrą wolę... Myślisz, że ktoś się zgodzi? I potem potrafi z tym żyć?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt cze 17, 2003 13:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post opieka paliatywna zamiast eutanazji
Wypada mi tutaj zgodzić się z Jo_tką całkowicie, bo jakoś nie potrafię zaakceptować eutanazji w żadnej postaci. W moim przekonaniu życie zawsze ma wyższą wartość niż śmierć. Zwolennicy eutanazji twierdzą, że w pewnych okolicznościach lekarze nie powinni ratować przede wszystkim życia i zdrowia pacjentów, lecz powinni zabiegać przede wszystkim o jakość życia swoich pacjentów. Zakłada się tutaj, moim zdaniem bezpodstawnie, że czasami po prostu nie warto żyć.

Myślę, że życie nie jest tak do końca naszą osobistą własnością, a to dlatego - tak jak mówiła Jo_tka - że nie mieliśmy żadnego wpływu na to, kiedy, w jakim czasie i czy w ogóle przyjdziemy na świat. Nie widzę więc powodu, dlaczego mielibyśmy sobie uzurpować prawo do dezercji i zabicia się?

Mówiłeś, Iouzek, że przeciwnicy eutanazji obawiają się głównie możliwych nadużyć i że sama zasada eutanazji jako taka nie jest wg Ciebie zła. Owszem, przeciwnicy boją się nadużyć, bo one naprawdę mają miejsce! Ludzie starzy w Holandii boją się i emigrują do krajów, w których nie ma eutanazji - takie zjawisko zaobserwowano. Dlaczego?... Ale nie tylko nadużycia są złe - wydaje mi się, że sama zasada odbierania sobie życia i w tym przypadku jeszcze angażowania do tego procederu osoby drugiej, jest zła.

Dodam tu jeszcze taką refleksję i zwróć, Iouzek, na to uwagę, że alternatywą dla eutanazji jest opieka paliatywna. W dobrze prowadzonych hospicjach, gdzie terminalnie chorzy pacjenci, niejednokrotnie głęboko cierpiący, znajdują fachową opiekę, nie ma próśb o eutanazję! Po pierwsze sami chorzy znajdują tam oparcie, tak fizyczne (leczenie bólu), jak i psychiczne i duchowe (psycholog, kapłan), a po drugie rodzina - która niestety najczęściej wychodzi z propozycją eutanazji :( - nie jest tak obciążona opieką nad chorym.

W moim przekonaniu, być może się mylę, prośba o eutanazję ze strony chorego nie jest prośbą o śmierć, lecz prośbą o pomoc. I tak należy ją odczytywać. Bo okazuje się, że pacjenci, którzy pragną eutanazji, gdy otrzymują niezbędną pomoc (leczenie bólu, nawet jeżeli nie zawsze jest ono tak skuteczne, jak by się chciało, i wsparcie psychiczne i duchowe), mimo swej tragicznej i przykrej sytuacji, mimo trwającego przecież ciągle cierpienia, chcą żyć i wstydzą się niejednokrotnie swojej wcześniejszej prośby.

Pozdrawiam!


Śr cze 18, 2003 13:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
Eutanazja - czyn, ktorego intencją jest spowodowanie śmierci nieuleczalnie chorego człowieka w celu oszczędzenia mu cierpień.

Pod tę definicję można podciagnąc wiele przypadków.Nieuleczalnie chory moze być umierający lub nie.Cierpienia tez mogą być różne.Jak je mierzyć?Nie we wszystkich możliwych sytuacjach uważałbym eutanazję za sluszną.Ale z pewnościa istnieją takie sytuacje gdy raczej bym ją akceptował...Gdy np chory bardzo cierpi a ma przed sobą i tak ledwie kilka tygodni, miesięcy...i gdy decyzja jego jest świadoma, dobrowolna i podjąta z pelnym przekonaniem.Jezeli nie potrafimy mu w żaden sposób pomóc, i możemy tylko patrzyc, to dlaczego nie pozostawić mu tego wyboru?

Tak, zwykle samobójstwo jest wolaniem o pomoc i jezeli mamy nadzieje że możemy pomóc to powiniśmy ratować każdego samobójcę.Ale czy ma sens ratowanie kogoś kto wielokrotnie z determinacją podejmował takie próby i nie możemy na niego wpłynąć.Zycie jest kwestią nie teorii ale instynktu i jeżeli ktoś traci ten instynkt np. w sytuacji wielkiego cierpienia to co mozna zrobic?Czy w dramatycznej sytuacji można podejmowac niedramatyczne decyzje?Eutanazja jest samobójstwem w szczegolnej sytuacji,wystarczającej aby uznac ją za dobry powód do takiego czynu.

Można by też powiedzieć odwrotnie: poniewaz wcale nie chciałem się rodzić więc mogę z zycia sam zrezygnowć.Dlaczego miałbym podporządkowywac się jakiemuś bogu, który sprowadza na mnie takie nieszczęście.Czy nie lepiej się zbuntować?Czy postawa Hioba jest az tak godna podziwu?

Jeżeli istnieja na ziemi takie cudowne miejsca które Pieklo zmieniają w Czyściec to wspaniale.Nie ma więc co bać sie eutanazji skoro każdy będzie miał możliwośc wyboru i zapewne będzie wybieral hospicjum.Gdyby jednak Czyściec go nie zadowalał to zawsze ma otwartą furtkę...

_________________
iouzek


Śr cze 18, 2003 19:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
W dramatycznych sytuacjach decyzje są zawsze dramatyczne, myślę... I przecież dlatego Kościół nie potępia samobójców... W sumie można powiedzieć, że każde cierpienie - wystarczająco silne, by doprowadzić do pomysłu skrócenia życia w jakiś sposób ogranicza zdolność logicznej oceny... Człowiek jak cierpi to wyje, nie myśli, Iouzek... Myśleć można potem... Jeśli jest potem...
I ile razy trzeba spróbować, by nie być ratowanym? A jeśli teraz bym chciał/a żyć?
A na świat nikt z nas się nie prosił, ale w jakis sposób każdy podjął to wyzwanie... Nie odmówił daru życia po dojściu do świadomosci, np. w szczęściu... A skoro tak, to mozna powiedzieć, że przyjął zadanie do wykonania, nie? :)
Ludzie często uciekają przed cierpieniem, wiem po sobie :) Tyle, że ta ucieczka jest ostateczna i nieodwracalna...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Cz cze 19, 2003 0:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
A czy my potrafimy dokonać obiektywnej oceny w takiej sytuacji?Czy ty jo_tka potrafisz uzasadnić, że życie w takim koszmarze (które i tak się skończy) jest lepsze niż przerwanie bezsensownych cierpień?

Nie można gwałcić czyjejś autonomii tylko dlatego, że zdaje nam sie iż wiemy lepiej co jest dla tej osoby najlepsze.Nawet śmiertelnie chory człowiek ma prawo odmówić leczenia i wszyscy się z tym zgadzają ( także Kościół).Czy to nie jest równoważne z przyzwoleniem na samobójstwo?

Można mówić o zadaniu tylkom wtedy gdy wierzy się w kogoś kto je zlecił.A jeśli się nie wierzy?Nikogo przed narodzinami nie uprzedzono jakie będzie to jego życie.Gdyby wiedział może by z niego zrezygnował?

Pozdrawiam

_________________
iouzek


N cze 22, 2003 20:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post niezwykłe wyczucie
Iouzek, zastanawiam się, na jakiej podstawie twierdzisz, że czyjeś cierpienie jest bezsensowne? Jakie Ty masz niezwykłe wyczucie, że tak łatwo oceniasz, że jakieś tam życie przepojone cierpieniem jest bezsensowne, a to, gdzie jest cierpienia mniej albo go w ogóle nie ma, ma sens. Tylko pogratulować! Dla mnie to jakoś nie jest takie oczywiste.

Oczywiście, że jak się nie wierzy, to inaczej patrzy się na rzeczywistość. Ale to nie oznacza, że niewierząca osoba, która robi coś źle, jest mniej odpowidzialna za swoje czyny, czy mniej winna. Zabicie kogoś zawsze jest złe, niezależnie od tego, czy jest się wierzącym, czy nie. No chyba że etyka jako nauka to też tylko kwestia wiary, ale wtedy już w ogóle grozi nam popadnięcie w totalny sceptycyzm i relatywizm.

Pozdrawiam! :D :D :D


Pn cze 23, 2003 20:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 6:23
Posty: 65
Post 
Nie chodziło mi o to że życie pozbawione cierpień jest sensowne a wypelnione nimi nie, tylko o to, że każdy sam o tym decyduje i nie można mu niczego narzucać.

Właśnie chodziło mi o to, że prawa dotyczącego eutanazji nie można opierać na twierdzeniach religii.

Czy etyka może istnieć bez wiary?Pewien pogląd na ten temat przytoczyłem w dziale "Aforyzmy".

Pozdrawiam.

_________________
iouzek


Wt cze 24, 2003 12:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Czy może istnieć etyka bez wiary? Myślę, że może... Choć na pewno jest trudniejsza...
Bo założenie o równości wszystkich ludzi wiary nie wymaga. A skoro są równi, to mają te same prawa i obowiązki. Także prawo go istnienia, godnego istnienia, ograniczonego jedynie dobrem drugiego. To życie każdego jest czymś jakościowym, niepoliczalnym, nie poddającym się stopniowaniu - lepszy, gorszy...
I już masz uzasadnienie dla podstawowych zasad - nie zabijaj, nie kradnij, szanuj drugiego...
A w przypadku eutanazji dla mnie problem podstawowy stanowi psychologia... Bo w końcu eutanazja to dozwolone samobójstwo lub morderstwo na życzenie... Życie nie wraca, śmierci nie można cofnąć...
Jeśli ratujemy samobójców, bo jest kwestia ich ograniczonej poczytalności psychicznej... zakładając, że gdyby byli w pełni zdrowia psychicznego nie podjeliby takiej decyzji... Różnica w stosunku do tych którzy chcą eutanazji polega na przyczynach takiej decyzji... Nie na jej rodzaju... A skoro istnieje ryzyko owej ograniczonej zdolności psychologicznej do decydowania, to zaistnialaby potrzeba obiektywnej weryfikacji takiej decyzji, a to jest niemożliwe! Bo każdy sąd i każdy czlonek komisji może stwierdzić co najwyżej, że wydaje mu/jej się, że w takiej sytuacji chciałby, by z nim postąpiono tak i tak. Nie tylko nie znają przecież delikwenta, nie znają nawet siebie... A nie wolno im wartościować czegoś, co wartościowaniu nie podlega, jak życie...
Pozdrawiam

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn lip 07, 2003 6:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20
Posty: 151
Post 
przepraszam, ze tak brutalnie do rzeczy

czy czlowiek ma wogole prawo do decydowania o swoim zyciu lub smierci?

nie mowie o was - wierzacy, ale o tych, ktorzy, tak jak ja, nie prosili sie na ten swiat i maja swoje zycie gleboko w ... szafie

przecze swojemu zyciu zarowno w chwili smutku jak i chwili szczescia (na przyklad teraz)

i nie jest to wasz interes, tylko moj, bo to moje zycie, nie wasze, i wam od niego wara

wasz bog mi dal prawo do tej decyzji, wy sie macie nie wtracac, nie jestescie kompetentni


Śr paź 08, 2003 9:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So maja 17, 2003 17:34
Posty: 619
Post prawo do życia
Pol_kowniku,
przepraszam, ale kogo posądzasz o pchanie się z butami w Twoje życie??
Poza tym, jeśli "nasz" Bóg dał Ci prawo (wolności), to dał Ci również owo życie, przed którym Cię nie było, a jeśli wcześniej Cię nie było, to znaczy, że nie miałeś chęci czy niechęci bycia, bo Cię po prostu nie było.
A jeśli coś dostałeś, to hmmm... można to porównać do małego dziecka, które w prezencie od rodziców dostało nową zabawkę. Dziecko może ją od razu popsuć, albo bawić się nią długie lata.
Skoro życie jest darem, to.... można je zniszczyć - owszem, ale czy to ma sens?

_________________
"Wielki wstyd dla nas, że święci dokonywali wielkich dzieł,
a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich"
(św. Franciszek z Asyżu)


Śr paź 08, 2003 18:27
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL