Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn maja 06, 2024 20:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
 Kodeks Etyki Lekarskiej 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Kodeks Etyki Lekarskiej
Cytuj:
Art. 52. (...)
2. Lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób.
3. Lekarz wszelkie uwagi o dostrzeżonych błędach w postępowaniu innego lekarza powinien przekazać zainteresowanemu lekarzowi. Jeżeli dostrzeżony błąd popełniony przez innego lekarza ma niekorzystny wpływ na stan zdrowia pacjenta, należy podjąć działania dla odwrócenia jego skutków.

Zmieniają kodeks, to ma być wersja zmieniona. I nadal nie tknęli tego problemu. Bo oczywiście, nie wolno kogoś dyskredytować w celach "reklamowych"! I pewnie o to im chodziło. Nikt nie jest bezbłędny, nie może być :( Ale naprawdę, czasami w rozmowie nie daje się powiedzieć nic poza "proszę zmienić lekarza". Bo niektóre błędy mogą zabijać, niektóre błędy nie mają prawa się zdarzać!! A według tego przepisu to można tylko zwrócić uwagę, w cztery oczy...
Bardzo dobrze, że odnieśli się do problemów transplantacji, klonowania, zabiegów na zarodkach, związków z przemysłem farmaceutycznym, itd. Ale nadal pozostaje coś, co albo należy zignorować - postępując nieetycznie (?!?) albo związać sobie ręce...
Tekst Kodeksu do pobrania jest www.wiara.pl

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So wrz 20, 2003 13:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
Delegaci postanowili, że nie uchwalą przepisów, które w opinii części środowiska ograniczyłyby stosowanie metod medycznie wspomaganej prokreacji i dostęp do badań prenatalnych.

Jedna z propozycji głosiła, że "lekarz, dokonujący zabiegów medycznie wspomaganej prokreacji, powinien uczynić wszystko, by zminimalizować ryzyko dla poczętego dziecka lub jego matki".
Zdaniem części wybitnych specjalistów z dziedziny ginekologii i genetyki oraz prawa, przyjęcie takiego zapisu oznaczałoby w praktyce uniemożliwienie przeprowadzania zapłodnienia in vitro, ponieważ z kilku uzyskanych zarodków implantowany do macicy jest jeden, zaś pozostałe są zamrażane i mogą nigdy nie być wykorzystane.

Specjaliści twierdzili też, że przyjęcie zapisu o zakazie podejmowania badań prenatalnych, "obarczonych większym ryzykiem zdrowotnym niż spodziewane korzyści zdrowotne dla dziecka, jak i matki", mogłoby spowodować uniemożliwienie wykonywania tych badań w ogóle.
Genetyk prof. Jacek Zaremba przypominał, że potwierdzenie w wyniku badań prenatalnych ciężkiej wady rozwojowej u płodu jest przesłanką do terminacji ciąży, co trudno uznać za "korzyść zdrowotną" dla tego płodu.

Głosowanie odbywało się w gorączkowej atmosferze. Zarówno część delegatów, jak i dziennikarze oburzali się na sposób jego prowadzenia. Nie zawsze podawano liczbę oddanych głosów, informując jedynie, że poprawka została przyjęta lub odrzucona. Prowadzącemu głosowanie często myliły się artykuły z ich numeracją punktową oraz numeracją wprowadzanych zmian. Delegaci nie zgodzili się na propozycję delegatki na zjazd i wiceminister zdrowia Ewy Kralkowskiej, która chciała, by przed przegłosowaniem całości nowelizacji nanieść wszystkie poprawki i przejrzeć utworzony w ten sposób tekst jednolity.

To z Onetu...

Czyli nadal zgoda na aborcję? I zgoda, czy stwierdzenie - a dajcie wy mi wszyscy święty spokój z jakimś kodeksem, to i tak twór bez znaczenia?!!Echhhh...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So wrz 20, 2003 18:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2003 17:17
Posty: 60
Post 
jo_tka :)

Na Twoje pierwsze pytanie odpowiem, bo niejako czuję się związana ze środowiskiem lekarskim i to bardzo. ;)

Jeśli chodzi o praktykę lekarską, to należy pamiętać, że lekarz jest omylny, jak każdy człowiek. Z tym że błędy lekarskie mogą niekiedy prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji. Dlatego drugi lekarz, który zauważy przejaw niesubordynacji drugiego albo błąd w sztuce lekarskiej, musi działać natychmiast. Już nie chodzi o wyrażanie szczególnie krzywdzących opinii na temat lekarza, który dopuścił się pewnych zaniedbań, lecz głównie chodzi o dobro pacjenta. I stwierdzenie typu: "lepiej lekarza zmienić" świadczy o kierowaniu się właśnie tym dobrem (to też jest ujęte w kodeksie). Jeżeli nastąpiło szczególne nadużycie ze strony jakiegoś lekarza, należy wtedy powziąć rzeczywiście zdecydowane środki.


So wrz 27, 2003 9:02
Zobacz profil YIM
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
Rozdział III Stosunki wzajemne między lekarzami Art. 52.
1. Lekarze powinni okazywać sobie wzajemny szacunek.
2. Lekarz nie powinien wypowiadać wobec chorego i jego otoczenia, a także wobec personelu asystującego lub publicznie, niekorzystnej oceny działalności zawodowej innego lekarza lub dyskredytować go w jakikolwiek sposób.
3. Wszelkie uwagi o dostrzeżonych błędach w postępowaniu innego lekarza powinien przede wszystkim przekazać zainteresowanemu lekarzowi. Poinformowanie organu izby lekarskiej o zauważonym naruszeniu zasad etycznych i niekompetencji zawodowej innego lekarza nie godzi w zasady solidarności społecznej.

1. Lekarze powinni okazywać sobie wzajemny szacunek. Szczególny szacunek i względy należą się lekarzom seniorom, a zwłaszcza byłym nauczycielom.
2. Lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób.
3. Lekarz wszelkie uwagi o dostrzeżonych błędach w postępowaniu innego lekarza powinien przekazać zainteresowanemu lekarzowi. Jeżeli dostrzeżony błąd popełniony przez innego lekarza ma niekorzystny wpływ na stan zdrowia pacjenta, należy podjąć działania dla odwrócenia jego skutków.

Zielona jest wersja stara (i chyba ta została w końcu), czerwona to propozycja zmian. Zobacz, Salmia - jeśli masz dowód, możesz zgłosić fakt w Izbach Lekarskich, porozmawiać z doktorem, który błąd popełnił, itp. No, możesz naprawić...
Ale NIE WOLNO powiedzieć pacjentowi, że lekarz nie miał racji!!
Po co komu ten Kodeks, tak naprawdę, jeśli tak to wygląda?
Pozdrawiam :)

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


So wrz 27, 2003 9:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39
Posty: 182
Post może jednak jest w tym jakiś sens?
Jotko, może jednak jest w tym jakiś sens?

Lekarze są, jacy są. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy, jak zauważyła Salmia, i lekarze nie są tu żadnym wyjątkiem. Wydaje się, że kiedy lekarz popełni błąd, powinniśmy słusznie oczekiwać jakiegoś zadośćuczynienia, wyrzucenia lekarza z pracy, i chcielibyśmy mieć prawo pokazywać palcem i mówić: "patrzcie, to ON, nie leczcie się u niego!". Zgadzam się, że lekarze powinni być rzetelniejsi, lepiej wykształceni, uczciwsi. I zgadzam się, że błędy lekarskie powinny być nazywane po imieniu. Ciągle jednak mam pewne wątpliwości...

Gdybyśmy przyjęli zasadę, że kolega lekarza, który popełnił błąd, ma prawo publicznie o tym błędzie mówić i informować o nim pacjentów, to powiedz, Jotko, jaką możemy mieć pewność, że nie pojawią się tacy lekarze, którzy będą oczerniać swoich kolegów? Którzy przy każdej śmierci pacjenta swojego zdolnego, ale nielubianego kolegi, przy wszystkich powikłaniach i komplikacjach będą mówić: "jego pacjenci umierają, bo są źle leczeni. Mój kolega jest po prostu złym lekarzem. Leczcie się lepiej u mnie!" Służba zdrowia się prywatyzuje. Skąd pewność, że w tych nowych rynkowych warunkach nie dochodziłoby do takich sytuacji, jeżeli w Kodeksie Etyki Lekarskiej nie byłoby wyraźnego zakazu takich zachowań?

Poza tym, być może tu na mnie nakrzyczycie i może też słusznie (?), ale wydaje mi się, że mimo ogromnej odpowiedzialności, jaka ciąży na lekarzu, jego zawód nie ma jednak tego samego charakteru, co zawód sapera. Lekarz ciągle się uczy, również w trakcie praktyki zawodowej. Potrafię sobie wyobrazić taką sytuację, choć lekarzem, oczywiście, nie jestem, że jakiś tragiczny w skutkach błąd, który zakończy się nawet śmiercią pacjenta lub jego kalectwem, może nauczyć lekarza prawdziwej rzetelności i odpowiedzialności. Może on (choć nie musi!) zrozumiawszy swój błąd stać się dopiero dojrzałym i w pełni odpowiedzialnym lekarzem. Jeżeli jednak w tej trudnej chwili koledzy lekarze zrobią na niego nagonkę, nie wyjaśnią sprawy w cztery oczy, lecz publicznie powiedzą: "patrzcie, to ON, jego pacjenci umierają, bo jest złym lekarzem! Lepiej się u niego nie leczcie!" - wtedy wszystko stracone.

Może więc dobrze, że będzie któryś z tych zapisów?...
Cytuj:
"Lekarz nie powinien wypowiadać wobec chorego i jego otoczenia, a także wobec personelu asystującego lub publicznie, niekorzystnej oceny działalności zawodowej innego lekarza lub dyskredytować go w jakikolwiek sposób."
lub
Cytuj:
"Lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób."


Podrawiam! :D

_________________
Wino i muzyka rozweselają serce,
ale wyżej od tych obu rzeczy stoi umiłowanie mądrości.


Cz paź 02, 2003 19:58
Zobacz profil
Post 
mal o jest lekarzy co sie posuguj eyka


Wt cze 01, 2004 8:39

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
Nie bardzo rozumiem...

Jeśli jestem lekarzem i wiem, że mój kolega po fachu krzywdzi innych albo bierze łapówki - to mam milczeć? Mam bać się, że ktoś na bazie owego kodeksu wytoczy mi proces?

Ten przepis jest idiotyczny, nakłania wręcz do 'krycia swoich' a co więcej daje doskonały 'bicz' na tych, którzy chcą pietnować nieetyczne bądź kryminalne zachowania.

Lekarze są rózni. Bardzo różni, nie brak pośród nich (i jest WIELU) osób, którym nie powierzył bym leczenia karaluchów (generalnie ich miejsce jest w więzieniu a nie w gabinecie).


M.


So lip 31, 2004 19:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Są pewne zawody, w których mylić się nie można.

Alipiusz wskazał na sapera, czyli krańcowy przypadek pomyłki, która kończy się drastycznie – najczęściej dla samego mylącego się. Są jednak „zawody” takie jak lekarz, policjant, strażak, ksiądz, nauczyciel – właściwie każdy, kto podejmuje się działalności na rzecz drugiej osoby może się „pomylić”.
Wszelkie przepisy usiłujące zminimalizować „defekty” będą zawsze służyły jak miecz obosieczny. Jednak najczęściej same wytwarzają o wiele więcej kłopotów. [Diabeł mieszka w szczegółach]

W izbach lekarskich i komisjach zasiadają lekarze oni również są uwrażliwieni na art.52 – a może mają się z nim nie liczyć?

W przypadkach tzw. lojalności zawodowej jest cienka granica pomiędzy lojalnością względem kolegi po fachu a nielojalnością na rzecz „poszkodowanego” //gdyż tylko w przypadkach problemowych ma zastosowanie ten art.//

Czy art. 52 jest gwarantem na moralne postępowanie lekarza?
Czy art. 52 stwarza możliwości postępowania amoralnego?

W sytuacjach spornych pomiędzy lekarzami, można wykorzystać ów art. jako argument przeciwko komuś, kto występuje w słusznej sprawie obrony „poszkodowanego”. [on art.52 może być narzędziem walki - konkurencją]
Nie da się wykluczyć tego, że zwrócenie uwagi lekarzowi przez innego lekarza o zaistniałym błędzie może spowodować cały szereg różnorodnych oskarżeń, doniesień, pomówień jak i otwartej lub zakamuflowanej wojny w tzw. białych rękawiczkach. Tu również wchodzą w grę sprawy ambicjonalne, więc należy się i z tym liczyć. Ambicje i emocje są niejako ze sobą siostrzano powiązane.

Sprawą następną jest prawo pacjenta do rzetelnej informacji chorobie i rezultatach leczenia. Lekarz ma obowiązek poinformowania chorego w taki sposób,// bądź jego rodzinę// by on mógł w każdej chwili podjąć właściwe działania [choćby zasięgnąć porady specjalisty] chroniące jego zdrowie i życie.
Trzeba mieć na uwadze pacjenta, który z pełnym zaufaniem poddał się leczeniu i podstawą tego leczenia jest właśnie „zaufanie”.
Jak odczytuje art. 52 potencjalny pacjent lub pacjent leczący się?
Czym dla pacjenta jest ten art.? [czy nie jest asekuracją przed ew. konsekwencją?]

Pacjent może zakładać, że zasadne jest by w imię i na rzecz „dobra” lekarza dozwolone jest Np. zniszczenie dokumentacji leczenia. W karcie pacjenta zapisany jest sposób leczenia i widać ewidentnie, że postawiono złą diagnozę a co za tym idzie podjęty był zły proces leczenia.

Czy lekarz specjalista [do którego zgłosił się pacjent z wątpliwościami], który dojdzie do wniosku, że popełniono błędy w leczeniu nie ma moralnego obowiązku poinformowania, <dlaczego> Np. zmieniono stosowanie leków, czy wręcz leczenie absolutnie innych organów właśnie w skutek pomyłki ?
Czy uwrażliwiony na punkcie swojego stanu zdrowia pacjent, bojący się cierpienia, konsekwencji choroby, czy w końcu samego lekarza nie będzie wyczuwał jakiejś gry stosowanej w jego obecności i z jego udziałem?
Czy lekarze, którzy w imię <solidarności> [nie wiadomo, komu służącej], nie stracą w konsekwencji zaufania pacjentów, którym wiara i nadzieja na wyleczenie jest niezbędnie potrzebna – wręcz konieczna.?

Czy lekarz jest tym, który leczy człowieka, czy zajmuje się tylko i wyłącznie chorobą?

Jak „ukryć błąd medyczny, który niekoniecznie spowodował jakąś poważną wadę, czy kalectwo, ale Np. wydłużył proces leczenia i naraził pacjenta na ból i koszta ?
Kto ponosi konsekwencje i [ryzyko] błędu lekarskiego?

Myślę, że taki zapis w art. jest zbędny. Każdy człowiek na każdym stanowisku i w każdej sytuacji społecznej powinien zachowywać się w taki sposób w stosunku do innych ludzi, by nie trzeba było tworzyć absurdalnych zapisów.
Dla wszystkich ludzi wierzących i niewierzących podstawą współżycia powinno być „kochaj bliźniego jak siebie samego” gdyż to rodzi zaufanie a nie „asekuracyjne” przepisy na „wszelki wypadek” w celu uniknięcia konsekwencji własnych błędów.

Podział ludzi na grupy sprzyjają tworzeniu się środowisk „uprzywilejowanych” a te z kolei przepisy mające jedynie ewidentną korzyść dla danej grupy z wyraźną <niekorzyścią> dla innej grupy społecznej i pozostałych ludzi.
Wszelkie podziały służą jedynie tworzeniu „przepisów” chroniących przed odpowiedzialnością za wszelkie błędy i wypatrzenia zarówno świadome jak i nieświadome i w dodatku nie zawsze i nie koniecznie służą interesom ogólnym. Jeśli lekarz trafi na nierzetelnego piekarza, hydraulika czy nawet swojego kolegę po fachu, to jakikolwiek zapis i tak nie będzie go chronił przed konsekwencją „błędu”.

Kierowcy, piloci, saperzy – nie potrzebują takich artykułów, gdyż konsekwencja ich błędu jest wspólna dla wszystkich biorących udział w <zdarzeniu> owego spotkania losowego.

Każda niesolidność potrzebuje „zabezpieczeń” i art.52 jest dla mnie takim absurdalnym tworem.
Pozdrawiam :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


N sie 01, 2004 12:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Echhhh
Ja rozumiem, że ten przepis ma chronić przed nieuczciwą konkurencją...

Ale co mam powiedzieć pacjentce, która przychodzi do szpitala i prosi o pomoc, bo nie daje sobie rady z dawką leku ratującego jej życie (zmienną, niestety), a w rejonie każą jej odstawić lek całkiem?
Tamta kobieta nie pytała - po prostu przestała do tego lekarza chodzić sama. Ale gdyby mniej wiedziała o swojej chorobie?

Parę razy w życiu zdarzyło mi się powiedzieć "proszę zmienić lekarza".
Trudno.

Lars, nie ma ludzi nieomylnych...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N sie 01, 2004 14:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Jo_tko właśnie dlatego „prawda” - zawsze i w każdej sytuacji przeciwdziałająca spekulacjom ma sens. Wszelkie niedomówienia i asekuracja przed konsekwencjami brania odpowiedzialności za własne czyny i decyzje, kończy się „przegraną”.
Leczenie jest współpracą lekarza z pacjentem. Każda inna sytuacja tworzy niedomówienia i podejrzenia. Zło wciska się w pozory i na nich buduje swoje strategie.
Proszę popatrz na sytuacje, które obecnie przezywa Kościół – zarówno w Austrii jak i w Polsce. Wiele „afer” nie miałoby racji bytu gdyby działania prewencyjne lub jak się to inaczej nazywa „roztropne przewidywanie” stały się zasadą.
Teraz mówi się głównie o tym, co jest tylko czubkiem góry lodowej a one są konsekwencją pewnej „opieszałości” w obowiązkach ludzi odpowiadających z racji pełnionych obowiązków.
Pożywkę i materiał do oskarżeń Kościoła mają z tego ci, co nie zawsze stoję po stronie prawdy, a nawet w większym procencie prawdę „naginają” dla własnych celów.

Pozdrawiam :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


N sie 01, 2004 15:17
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 10 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL