To zupełnie inna kradzież.
Zresztą, samo ściągnięcie i przesłuchanie/krótkie przetestowanie, a potem usunięcie lub kupienie w moim odczuciu jest ok.
Czy jeśli potrzebuję zrobić jakąś pie.rdółkę (dlaczego włącza się cenzura?
), a nie da się nigdzie dowiedzieć, który program mi w tym pomoże, powinienem kupić 10 robiących prawie to samo? A potem mam używać jednego, a 9 mieć na półce? Dla mnie ściągnięcie tych 10 programów, a potem kupienie jednego, który mi jest potrzebny, jest w porządku. Nie porównywałbym tego do kradzieży 10 samochodów, odstawienia 9 i zapłacenia za jeden, który się najlepiej prowadzi
A czy mam sprowadzać płytę z muzyką z Węgier za ciężką kasę, kiedy recenzje w Internecie są po węgiersku, a mi się tylko obiła o uszy nazwa kapeli i nie wiem, czy mi się spodoba? Takie mp3 może w tej sytuacji tylko pomóc nieznanej grupie...
No ale... Drogie programy prawie zawsze da się zastąpić darmowymi, więc tu się muszę zgodzić, że nieładnie ściągać piraty z sieci
<I> "Briadel -wiesz, tylko obsługa niektórych programów jest potrzebna np w pracy, na studiach, w szkole... a wygodne autko? Chyba niekoniecznie... kaszlak wystarczy"</I>
Jeśli musisz pisać w pracy teksty na komputerze, instalujesz Linuxa + Star Office czy Open Office i piszesz. Instalowanie pirackiego Windowsa z pirackim Wordem to właśnie wygodne autko, kiedy masz bez problemu kaszlaczka (przy okazji - dużo w rzeczywistości lepszego
)