Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 10:49



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Moje zniewolenie [jedzenie] 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Moje zniewolenie [jedzenie]
Witajcie!

Od 2 lat zmagam się z zaburzeniami odżywiania. Najpierw była to anoreksja, a teraz ataki obżarstwa. Ogólnie rzecz biorąc to wielkie bagno, z którego bardzo trudno się wydostać...
Próbowałam już mnóstwa rzeczy, ale jak na razie nie ma żadnej poprawy. Czasami tracę już zupełne nadzieję na normalne życie..
Założyłam bloga, by czerpać wsparcie od innych i sama dawać wsparcie:

http://jedzenioholiczka.blogspot.com/

Wszystkich zainteresowanych zapraszam.


Wt wrz 03, 2013 16:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
I bardzo proszę, jeśli znajdzie się tutaj ktoś kto również zmaga się z podobnym problemem lub z jakimkolwiek innym nałogiem, niech napisze, jak sobie radzi.


Wt wrz 03, 2013 18:21
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Fragment z Twojego bloga:

    Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że bardzo pomaga mi odsuwanie uwagi od samego faktu choroby. Dobrze działa na mnie, gdy mnie rozmyślam, mniej analizuję.. Nie rozwlekam w swoich refleksjach każdego ataku. Już na pewno pragnę wystrzegać się wszelkich aktów użalania się nad sobą. Obżarstwo prowadzi między innymi do egoizmu, tak jak grzech z powodu wyrzutów sumienia powoduje ciągłe zaabsorbowanie tylko nim - grzechem i swoją słabością.

Widać, że masz trafne spostrzeżenia. Wiem, że wielu osobom dojście do takich wniosków zajmuje nawet lata.

Proponuję, abyś zajrzała na to forum, jeśli go nie znasz: http://forum.glodne.pl. Zapewniam, że warto. Jest zupełnie inne, niż większość forów o ED. Znam kilka osób, którym uczestnictwo tam realnie i bardzo pomogło.
Ruch tam dziś jest bardzo mały (choć to się może zmieni za jakiś czas) ale jest mnóstwo starszych bardzo wartościowych wątków. Zacznij od Regulaminu i dyskusji pod nim. Znajdziesz istotne podobieństwa do swoich przemyśleń.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Wt wrz 03, 2013 19:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Dziękuję serdecznie. Zmalalzłam już kiedyś to forum. Szkoda, że jest tam taki mały ruch. Z obserwacji widzę, że jest tam podobna atmsofera jak na forum Anonimowych Żarłoków. Jednak z doswiadczenia wiem, że samo pisanie na wszelkiego rodzaju forach nie jest efektowną pomocą. Na pewno wyciągam dzięki temu nowe pomocne wnioski i utwierdzam sie w przekonaniu, że wielu jest takich jak ja..
A to wzmacnia moją wolę walki. Ale ataków wcale nie est mniej.

Liczę na to, że kiedyś spotkam ludzi, którzy będą potrafili mi pomóc. Moźe jakąś terapia lub kontakt z innymi uzależnionymi i walka w grupie? Zobaczymy jak będzie. W październiku zaczynam studia w Krakowie i może tam uda mi się znaleźć konkretną pomoc..
Chyba że ktoś wie coś na temat pomocy osobom z zaburzeniami odżywiania w Krakowie?

Wizyty u mojej obecnej pani psycholog nie dają na razie rezultatów. Tabletki od psychiatry nie pomagają. Sport, bieganie i wszelki ruch fizyczny pomaga na parę godzin zniwelować przymus jedzenia... Ale potem gdy atak wróci cieżko się ruszać z pełnym brzuchem.

Zawsze staram się ufać Bogu i mówić ,,jeśli chcesz Panie, uzdrów mnie".


Wt wrz 03, 2013 19:15
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Masz rację, że samo pisanie na forach nie pomaga. Uzależnienia leczy się wyłącznie na terapii.

Piszesz, że chodzisz do psychologa. Jednak psycholog to niekoniecznie psychoterapeuta, a to właśnie psychoterapeuta jest potrzebny. Wiesz, jak jest u Ciebie?

W każdym razie w Krakowie na pewno można znaleźć odpowiednią pomoc. Tutaj jest lista polecanych poradni i terapeutów:
http://forum.glodne.pl/terapeuci-adresy-vt780.html

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Wt wrz 03, 2013 22:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Właściwie nie wiem, czy pani do której chodzę od kilku miesięcy, jest tylko psychologiem czy też psychoterapeutą. W każdym bądź razie zostałam do niej skierowana przez pana psychiatrę - dyrektora szpitala psychiatrycznego w pobliskim mieście, powiedział mi wtedy, że będe mieć terapię indywidualną u owej pani.

Troszkę duźo tych ofert pomocy w Krakowie. Ciężko będzie wybrać. Raczej będzie interesowała mnie pomoc bezpłatna, bo nie mam pieniędzy by płacić np, 120zł za jedną wizytę. Jednak jedno jest pewne MUSZĘ DZIAŁAĆ JAKNAJSZYBCIEJ
Moja choroba postępuje coraz bardziej..


Wt wrz 03, 2013 22:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 12, 2013 18:59
Posty: 60
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
No tak,ale gdybys placila 120 mnmiej bys jadla.Zreszta glowna mysl juz znasz,nie myslec o jedzeniu.Tak jest ze wszelkimi uzaleznieniami.Kiedys palilem papierosy,myslalem,zeby zapalic po wstaniu,po jedzeniu,do kawki itd.Staralem sie nie myslec o paleniu,omijalem kioski szerokim lukiem,powoli palilem coraz mniej,udalo sie,choc metoda rzucic natychmiast tez sie czasem sprawdza,nigdy od 1 stycznia rzuce fajki.To moze byc kazdy dzien roku.Po rzucenia tytoniu,fakt,przytylem 30 kg,dwie kolacje dziennie,ludzie mnie nie poznawali,ale w pewnym momencie trzy posilki,malo weglowodanow,dwie kromki czarnego chleba itd.Trzeba bylo kupowac o wiele wieksza odziez,a pozniej znowu o dwa rozmiary mniejsza.Niepotrzebna oddalem do Caritasu.Czulem sie zle,wygladalem fatalnie.Terapia?No nie wiem,95% sukcesu to wlasna praca.Moze sie myle.


Wt wrz 03, 2013 23:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
enha, dziękuję za Twoje spostrzeżenia i podzielenie się własnym doświadczeniem :)

Tak, niemyślenie bardzo pomaga. Ale to jest bardzo trudne, by przekierowywać własne myślenie. Liczę na to, że studia - czas wielkich zmian ułatwią mi odcięcie się od tego co było, pozwolą zapomnieć o tym całym bagnie. Będzie dużo obowiązków, mało czasu wolnego.. Może to wszystko pomoże.

Pewne jest, że trudność walki z obżarstwem polega na tym, źe bez jedzenia nie da się żyć. Nie można go od tak rzucić. Zawsze o nim myśleć trzeba..

Z mojego dotychczasowego doświadczenia wynika, że sukces to ogrom własnej pracy, ale sądzę, iż przypadki samodzielnego uporania sobie z zaburzeniami odżywiania są naprawdę bardzo rzadkie. Potrzeba chyba psychoterapeuty. Choć ja nieraz zastanawiam się czy nie bardziej potrzebuję kierownika duchowego, który skierowałby mnie na właściwy tor.


Wt wrz 03, 2013 23:33
Zobacz profil
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Trzcinka napisał(a):
Tak, niemyślenie bardzo pomaga. Ale to jest bardzo trudne, by przekierowywać własne myślenie. Liczę na to, że studia - czas wielkich zmian ułatwią mi odcięcie się od tego co było, pozwolą zapomnieć o tym całym bagnie.

Przekierowywanie myślenia zwykle nie wychodzi... Nie mogę podzielić się doświadczeniem z uzależnienia, ale wydaje mi się, że trochę podobnie jest z natrętnym, męczącym myśleniem o problemach.
Ludzie wtedy radzą: "Nie myśl o tym, zajmij się czymś innym" ale (mnie przynajmniej) nigdy się to nie udaje.

W moim wypadku wygląda to tak - próbuję wszelkimi możliwymi sposobami rozwiązać problem, który mnie dobija. Jeśli się to nie udaje powierzam tę troskę Jezusowi, najprościej jak potrafię: oddaję to Tobie, zajmij się tym bo ja nie daję rady i nie poradzę sobie z tym.
Robię swoje (ale już bez dręczącego natłoku myśli), a rozwiązanie problemu przychodzi nagle, jak z Nieba ;)

Bynajmniej nie namawiam Cię do porzucenia szukania fachowej pomocy, jeśli lekarz powiedział że jest konieczna to widocznie tak jest, ale duszą trzeba się także zająć.
Przynajmniej spróbuj odmawiać co wieczór taki prosty akt zawierzenia.
Jeszcze o tej nadchodzącej zmianie środowiska, bo to chyba także dobrze rokuje. Nowi ludzie, znajomi, może miłość a wraz z nimi być może zmiana spojrzenia na samą siebie. Życzę Ci tego i pozdrawiam :)

Edit: Chciałabym Ci jeszcze polecić (jeśli nie znasz) Akt oddania Don Dolindo Ruotolo, neapolitańskiego kapłana. Sama dostałam kiedyś od przyjaznej duszy i odtąd polecam komu się da ;)


Śr wrz 04, 2013 16:45

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
MARIEL, dziękuję :)

Opisany przez Ciebie sposób zawierzenia się Jezusowi jest przeze mnie często wykorzystywany. Jednak nie czuję wtedy, żebym dostała pomoc do zniesienia przymusu jedzenia, do przetrwania pokusy. Jedynie raz mniej raz wiecej cieszę się Bożą obecnością, tym źe Bóg po prostu ze mną jest.. Choć czasem nie czuję nic. Tylko moja wiara jest.
Don Dolindo nie znałam, na pewno spróbuję pomodlić się tą mdlitwą.

Tak sobie myślę, że mój problem leży jeszcze gdzieś indziej. Ja po prostu od wieku miesięcy jestem wiecznie zdołowana. Gdy żrę to zawsze ogarnia mnie jakby jedna WIELKA ROZPACZ. Mój umysł jakby jest wtedy ograniczony, trudno mi cokolwiek robić.. Ciężko się modlić. Wszystko urasta w moim umyśle do jednego BEZSENSU, Nie ma miejsca na miłość. A przede wszystkim w swoim wnętrzu czuję BÓL. Taki przeszywający ból życia, istnienia mojego.. Jakby jedno wielkie poczucie winy. Ciężko to w słowa ubrać

Dni wolności są pięknym wycinkiem z tego całego mojego ciągu ciemności..


Śr wrz 04, 2013 17:37
Zobacz profil
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Trzcinka napisał(a):
Jednak nie czuję wtedy, żebym dostała pomoc do zniesienia przymusu jedzenia, do przetrwania pokusy. Jedynie raz mniej raz wiecej cieszę się Bożą obecnością, tym źe Bóg po prostu ze mną jest.. Choć czasem nie czuję nic.

Hmm, tak próbuję wrócić myślą do tych chwil, kiedy zawierzam jakąś sprawę Jezusowi i to chyba nie jest dokładnie tak, że od razu odczuwam ulgę czy też czuję się silniejsza, nawet powiedziałabym, że sam akt jest wyrazem mojej wielkiej słabości i tak właśnie się czuję słaba, pokonana...
Ale jednak uporczywe myśli w końcu odchodzą, a w ich miejsce pojawia się coś w rodzaju oczekiwania... Bo wiem już z doświadczenia, że Bóg zawsze odpowiada. W różny sposób, czasem kłopoty się rozwiązują, a czasem coś co stanowiło problem wcale nie znika, ale po prostu przestaje mi doskwierać.
Trzcinka napisał(a):
Tak sobie myślę, że mój problem leży jeszcze gdzieś indziej. Ja po prostu od wieku miesięcy jestem wiecznie zdołowana. Gdy żrę to zawsze ogarnia mnie jakby jedna WIELKA ROZPACZ. Mój umysł jakby jest wtedy ograniczony, trudno mi cokolwiek robić.. Ciężko się modlić. Wszystko urasta w moim umyśle do jednego BEZSENSU, Nie ma miejsca na miłość. A przede wszystkim w swoim wnętrzu czuję BÓL. Taki przeszywający ból życia, istnienia mojego.. Jakby jedno wielkie poczucie winy. Ciężko to w słowa ubrać

No jednak na to pochłanianie trzeba trochę czasu poświęcić i wydaje mi się, że jak znajdziesz silną grupę przyjaciół (taką, która nie pozwoli Ci siedzieć w domu i się opychać ;) ) + czasochłonne studia to już będzie wielki krok do przodu. Po prostu nie będziesz mieć czasu na penetrowanie szafek kuchennych. @Trzcinka, a jest coś co daje Ci przyjemność, na czym lubisz spędzać czas, jakaś pasja o której mogłabyś, chciałabyś krótko napisać?


Śr wrz 04, 2013 17:57

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Moje pasje?
Tak, właściwie jestem człowiekiem wielu pasji.
Od zawsze bardzo lubiłam się uczyć. Moja ulubiona dziedzina wiedzy to matematyka. Główkowanie nad rozmaitych zadaniami matematycznymi zawsze było dla mnie przyjmną rozrywką. Zdecydowałam się też na studia, które właśnie pozwolą mi dalej zgłębiać tę dziedzinę wiedzy, i tak od października mam stać się studentką matematyki.
Druga zawsze ważna bardzo pasja od najmłodszych lat to śpiew, muzyka. Śpiew pozwala mi się zawsze uspokoić. Od dwóch lat gram też na gitarze. Uwielbiam ten instrument.
Kolejna pasja to poezja. Uwielbim czytać wiersze i sama piszę. Mam już dosyć dużo swoich zapisków :) Artystyczne słowo zawsze pozwala mi skierować myśli na właściwy tor.. Tam gdzie jest Bog i nadzieja. Ponadto wyrzucić z siebie emocje, ubrać w swoła po prostu to co w duszy mi gra. O ileż to razy poezja stała się narzędziem do przemiany moich myśli, mojego nastawienia. Dobre wiersze zawsze zostawiają w mej duszy spokój.
Najmłodsza pasja to beganie. Biegam od roku. W rok przebiegłam jakieś 1100km. Bieganie jest po prostu dla mnie przyjemne i przynosi niezliczoną ilość korzyści zdrowotnych i duchowych. Po długim biegu wszystkie smutki zawsze ze mnie ustępują.. A ja mam mnóstwo energi do życia. Zaczynam inaczej patrzeć na swoje ciało. Nie myślę o nim tak negatywnie. Nieraz traktuję bieganie jako okazje do skierowania swoich myśli ku Bogu. Wtedy jestem tylko ja i Bóg. Mogę biec dla Niego.
Inne pasje to jeszcze chodzenie po górach i czytanie różnego rodzaju książek.

Cieszę się bardzo z moich pasji.. Ale jak żrę, jestem w ciągu obżarstwa to wszystko inne przestaje być ważne. Nie mam ochoty na żadne ze swoich pasji. Wszystko traci sens.. Zostaje tylko nałóg.
Bardzo boli mnie teź to, ze nałóg zabiera mi pasje.. Radość z tych pięknych rzeczy.
Oj ileż więcej książek bym przeczytała, gdyby nie jedzenie. O ileż bym się więcej nauczyła, gdyby nie jedzenie.
Poza tym roczne bieganie zaowocowałoby lepszą kondycją i zdrowiem, a nie +kilkunastoma kilogramami.


Śr wrz 04, 2013 18:54
Zobacz profil
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Trzcinka napisał(a):
Kolejna pasja to poezja. Uwielbim czytać wiersze i sama piszę. Mam już dosyć dużo swoich zapisków :) Artystyczne słowo zawsze pozwala mi skierować myśli na właściwy tor.. Tam gdzie jest Bog i nadzieja. Ponadto wyrzucić z siebie emocje, ubrać w swoła po prostu to co w duszy mi gra. O ileż to razy poezja stała się narzędziem do przemiany moich myśli, mojego nastawienia. Dobre wiersze zawsze zostawiają w mej duszy spokój.

Zawsze możesz się jakimiś podzielić, jest tu w lamusie, którego już chyba nikt od roku nie odkurzył kącik twórczości własnej forumowiczów.
@Trzcinka, Ty rzeczywiście masz co w życiu robić ;) Niezła kombinacjaciekawychrzeczydorobienia. Zamiłowanie do nauk ścisłych nie tak często chyba idzie w parze z umiłowaniem poezji. Jestem pewna, że z takim zapleczem będziesz miała z kim i o czym w tym K-wie rozmawiać i szybko znajdziesz krąg znajomych, w którym się będziesz dobrze czuć.

Trzcinka napisał(a):
Najmłodsza pasja to beganie. Biegam od roku. W rok przebiegłam jakieś 1100km. Bieganie jest po prostu dla mnie przyjemne i przynosi niezliczoną ilość korzyści zdrowotnych i duchowych.

Sama bym chętnie do Ciebie dołączyła, gdyby nie wyjazd który nad moją rodziną raczej już nieuchronnie wisi. Często zapadam na choroby oskrzeli, ostatniej zimy trafiły się nawet płucka, a bieganie na pewno zwiększa odporność...Mimo wszystko miałabym chyba (w razie czasowego braku chętnych) dla Ciebie kompanów do biegania po tym mieście - młode małżeństwo, które ma na tym punkcie istnego hopla.

Jeszcze mi się tak skojarzyło, gdy przeczytałam o tym negatywnym patrzeniu na swoje ciało i, dalej, o tych kilkunastu kilogramach (jak rozumiem nadwagi?), że ja w swoim życiu także miałam taki etap, właśnie pod koniec szkoły średniej...Przy 165 cm wzrostu ważyłam blisko 60 kg i wydawało mi się to wtedy tragedią, od pon. do pt. trzymałam dietkę (a tam dietka, nie dojadałam po prostu), a po przyjeździe do domu na weekend (mieszkałam na stancji) dosłownie rzucałam się na jedzenie. Organizm w końcu zgłupiał ( a raczej chyba się wycwanił) i czy jadłam czy nie jadłam waga i tak stała na tych 6 dychach.
Wiesz, ja już trochę latek mam, było to jakieś 18 lat temu ;) ale pamiętam że było coś takiego i pamiętam uczucie znielubienia siebie po tym jak się po okresie pół-głodowania w końcu najadałam. Problem jakoś "sam powoli się rozwiązał" po szkole średniej. Poznałam nowych ciekawych ludzi, potem absorbująca czasowo praca i przyszła też pora na miłość (choć późno :D ) i nie dość że zapomniałam o tamtym problemie to i waga jakoś tak naturalnie bez żadnych cudowań unormowała się na idealnych dla mojej budowy 53 kg i tak stoi od lat kilkunastu, bez zmian i bez zwracania na nią jakiejś specjalnej uwagi;)

Nie pomyśl, że bagatelizuję Twój problem...Tylko patrzę z takiej trochę innej perspektywy, a Ty jesteś jeszcze bardzo młoda i choć, sądząc po tych paru postach, jesteś dojrzałą osobą to jednak każdy wiek ma swoje prawa. Tak mi się wydaje, że gdy spotkasz kogoś kto Cię w pełni zaakceptuje i pokocha taką jaką jesteś to może się okazać z dnia na dzień, że Twój problem nie istnieje. Dałby Bóg :)


Śr wrz 04, 2013 20:23
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
Może polecę np. tę rozmowę z użytkowniczką o nicku *agata*.
http://forum.glodne.pl/-vp149249.html#149249

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Śr wrz 04, 2013 23:04
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn wrz 02, 2013 10:33
Posty: 19
Post Re: Moje zniewolenie [jedzenie]
MARIEL, dziękuję za ciepłe słowa :) tak się kładą, że ja przed chorobąważyłam dokładnie tyle co Ty teraz! Również mam 165cm wzrostu. I chciałabym wrócić do tej zdrowej wagi. Wielokrotnie słyszałam już, że ktoś schudnął, bo przestał myśleć o odchudzaniu - po prostu zajął się życiem. Myślę, że dużo w tym racji. Osobiście uważam, że ludzki organizm ma naturalną zdolność do utrzymania szczupłej sylwetki ciała przy odpowiednim jedzeniu. Nikt nie jest skazany na nadwagę.
Jednak u mnie to wszystko wymaga poukładania.. Całe podejście do jedzenia. Zawsze gdy udaje mi sie przez jakieś parę dni sie nie obżerać, to ciągle myślę o odchudzaniu.. Mam istną obsesję an punkcie wszystkiego co zaiązane z jedzeniem.

Chiałabym bardzo poznać nowych przyjaciół, ludzi z którymi lubiałabym przebywać.. Ne narzekam na och deficyt na dziś dzień, ale może jestem człowiekiem, który potrzebuje wuęcej towarzystwa niż dotychczas.

Soul33, dzięki. Rozmowę na pewno przeczytam :)


Cz wrz 05, 2013 9:28
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL