Dywany
Dołączył(a): So sie 30, 2014 19:09 Posty: 1
|
Posłuszeństwo rodzicom - wątpliwości
Szczęść Boże!
Interesuje mnie kwestia posłuszeństwa rodzicom. Co do zasady posłuszeństwo to nie obowiązuje w 3 sytuacjach:
a) gdyby rodzice nakazywali zło b) gdy chodzi o wybór drogi życiowej c) gdy chodzi o wybór partnera życiowego
Katechizm (2217) zaś tak pisze o powinnościach dzieci:
"Tak długo jak dziecko mieszka z rodzicami, powinno być posłuszne każdej prośbie rodziców, która służy jego dobru lub dobru rodziny. "Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu" (Kol 3, 20) 11 . Dzieci mają także słuchać rozsądnych zarządzeń swoich wychowawców i tych wszystkich, którym rodzice je powierzyli. Jeśli jednak dziecko jest przekonane w sumieniu, iż jest rzeczą moralnie złą być posłusznym danemu poleceniu, nie powinno się do niego stosować. Wzrastając, dzieci będą nadal szanować swoich rodziców. Będą uprzedzać ich pragnienia, chętnie prosić o rady i przyjmować ich uzasadnione napomnienia. Posłuszeństwo wobec rodziców ustaje wraz z usamodzielnieniem się dzieci, pozostaje jednak szacunek, który jest im należny na zawsze. Ma on bowiem swoje źródło w bojaźni Bożej, jednym z darów Ducha Świętego".
Moje pytanie dotyczy jednak sytuacji studenta, który jest ciągle, co prawda, uzależniony od rodziców (przede wszystkim finansowo), ale już nie mieszka z rodzicami. Czy to już uznać należy za usamodzielnienie się? Mowa tu o wieku 19 lat, I roku studiów. Czy w tym przypadku nadal obowiązuje posłuszeństwo? (bo szacunek oczywiście tak) I zarówno jeśli chodzi o kwestie np. działalności w określonych organizacjach, ale i niechodzenia wieczorem, w nocy po mieście, czy wczesnej kąpieli (żeby nie hałasować wieczorem na stancji) itp.? Wydaje mi się, że tutaj posłuszeństwo już nie obowiązuje (bo to takie niby błahe sprawy, a trzeba zachować umiarkowanie i roztropność), ale jestem skrupulatem, więc mam pewne obawy... Zapewne posłuszeństwo do pewnego stopnia obowiązuje, bo nie jest to jeszcze pełne usamodzielnienie, ale pytanie - do jakiego stopnia? A może w okresie, gdy mieszkam samodzielnie, to ścisłe posłuszeństwo nie obowiązuje, ale w czasie wakacji już tak?
Poza tym mam jeszcze dodatkowy "argument", bo może kwestia, o którą mi chodzi nie była ścisłym zakazem? Z cyklu pogadanka, jak zachowywać się na stancji (i tu uwaga o tej kąpieli), a jakiś czas później na moją uwagę, że mogę mieć wieczorem jakieś wyjścia (jeśli się w coś zaangażuję), to taka uwaga, że wieczorem po [tym mieście] się nie chodzi, bo coś tam. Ale nie wiem, czy traktować to jako poważny zakaz. Nie wydaje mi się tak do końca, poza tym wiązałoby mnie to, a przecież chyba mam prawo do działania wieczorami w różnych miejscach, spotkań towarzyskich, spacerów itd.? Wiem, że sprawa wydaje się głupia, ale to po prostu skrupuły zalecają zapytać. A nawet i bez tych wyjść to godzina, o której wezmę kąpiel, chyba też powinna być moim wyborem? Czy nie? Proszę o pomoc!
Z góry dziękuję za odpowiedź Wahający się
|