Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 22:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Spowiedź - brak rozgrzeszenia... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt kwi 02, 2010 11:43
Posty: 5
Post Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
Witam Wszystkich bardzo serdecznie,

Piszę do Was ponieważ odczuwam potrzebę podzielenia się swoimi rozważaniami na temat spowiedzi i braku uzyskania rozgrzeszenia.
Na samym początku chciałem zaznaczyć że post ten nie ma charakteru bluźnierczego i że CAŁKOWICIE ZGADZAM się ze wszystkimi (poniżej opisanymi przeze mnie) uwagami Kapłana. Nie neguje jego decyzji ani ich słuszności.
A więc krótko o sobie. Mam 27 lat i jestem osobą wierzącą i praktykującą. Od 3 lat mieszkam z dziewczyną (obecnie narzeczoną). Mamy zaplanowany ślub na przyszły rok. Ona również jest osobą wierzącą. Oboje staramy się co Niedzielę czynnie uczestniczyć we Mszy św. i wypełniać obowiązki jakie spoczywają na barkach chrześcijanina. To że ze sobą mieszkamy nie wynika z konieczności (ja mogę mieszkać ze swoimi rodzicami) lecz chęci poznania się w życiu codziennym. Wiele słyszy się teraz o małżeństwach które rozstają się po upływie kilku miesięcy od ślubu z powodu niezgodności charakteru ale nie o tym chciałem pisać. My nie chcielibyśmy dołączyć do tej grupy więc staramy towarzyszyć sobie w życiu w każdym jego momencie by w pełni się poznać. Jak się domyślacie w naszym życiu niestety jest grzech związany ze współżyciem. Mamy świadomość wagi tego grzechu i wiemy że jest to grzech ciężki jednak jesteśmy ludźmi i nie potrafimy walczyć ze wszystkimi pokusami...
Jak się domyślacie spowiednik odmówił udzielenia mi rozgrzeszenia właśnie z powodu faktu mieszkania i współżycia z narzeczoną. Całkowicie się z nim zgadzam i nie mam zamiaru wyżalać się tutaj na ten temat ani iść do innego księdza licząc na większą pobłażliwość. Oczywiście jest mi bardzo ciężko w tej sytuacji, pociesza mnie jednak fakt że przed ślubem (jak powiedział spowiednik) uzyskam upragnione rozgrzeszenie ponieważ nie będzie to wtedy spowiedź świętokradcza. W chwili obecnej oczywistym jest że po spowiedzi wrócę do domu i dalej będę mieszkać z dziewczyną a więc niemożliwa jest poprawa i wyrzeczenie się grzechu która jest warunkiem koniecznym ważności spowiedzi. Swoją droga jest to fakt na który wcześniej nie zwróciłem uwagi...
Nasunęła mi się jednak taka wątpliwość czy brak rozgrzeszenia wynika z samego faktu mieszkania z narzeczoną, czy może bardziej z tego że wysoce prawdopodobne jest że będziemy znowu współżyć ze sobą za jakiś czas.
Jeśli jest to spowodowane przez sam fakt mieszkania z narzeczoną to w czym jestem gorszy od mężczyzny który mieszka z rodzicami, uprawia seks np. z dziewczyną czy narzeczoną i przy spowiedzi uzyskuje rozgrzeszenie. A jeśli jest to spowodowane wysokim ryzykiem wystąpienia grzechu to czy takie założenie nie jest nieco nad wyraz? Połowa z osób odchodzących od konfesjonału popełni grzechy z których właśnie się spowiadała. Ale po to jest sakrament spowiedzi by się z nich spowiadać. Gdyby spowiednicy nie udzielali rozgrzeszenia za każdym razem gdy istnieje prawdopodobieństwo ponownego popełnienia grzechu konfesjonały świeciłyby pustkami... Moje pytania są bardzo trudne (przynajmniej tak mi się wydaje). Tak jak powiedziałem nie mam zamiaru dyskutować z decyzją spowiednika i całkowicie się jej poddaje. Chciałem jednak w pełni zrozumieć sytuację jaka zaistniała dlatego prosiłbym Was o komentarz na ten temat. Z góry dziękuję.

Pozdrawiam Serdecznie
Żbik


Pt kwi 02, 2010 12:15
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22
Posty: 5619
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
Pytanie: czy żałujesz tego współżycia seksualnego z dziewczyna?
I czy obiecanie poprawy jest prawdziwie szczere?

Bez żalu i chęci poprawy nie ma szans na rozgrzeszenie.

_________________
Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)


Pt kwi 02, 2010 12:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 28, 2006 9:41
Posty: 1293
Lokalizacja: Łódź, Lódzkie
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
Żbik napisał(a):
Wiele słyszy się teraz o małżeństwach które rozstają się po upływie kilku miesięcy od ślubu z powodu niezgodności charakteru ale nie o tym chciałem pisać. My nie chcielibyśmy dołączyć do tej grupy (...)


Wspólne mieszkanie przed ślubem nie gwarantuje trwałości małżeństwa. Równie wiele jest rozbitych małżeństw, które mieszkały wspólnie przed ślubem.


Żbik napisał(a):
Nasunęła mi się jednak taka wątpliwość czy brak rozgrzeszenia wynika z samego faktu mieszkania z narzeczoną, czy może bardziej z tego że wysoce prawdopodobne jest że będziemy znowu współżyć ze sobą za jakiś czas.


Generalnie sam fakt wspólnego zamieszkiwania (obojętnie czy z narzeczoną, koleżanką czy współlokatorką) może powodować brak rozgrzeszenia, bowiem jest to nieuniknione narażanie się na grzech ciężki.


Żbik napisał(a):
Jeśli jest to spowodowane przez sam fakt mieszkania z narzeczoną to w czym jestem gorszy od mężczyzny który mieszka z rodzicami, uprawia seks np. z dziewczyną czy narzeczoną i przy spowiedzi uzyskuje rozgrzeszenie.


Lepszy tym bardziej nie jesteś... narażając się na grzech ciężki


Żbik napisał(a):
A jeśli jest to spowodowane wysokim ryzykiem wystąpienia grzechu to czy takie założenie nie jest nieco nad wyraz?


Nie jest, bo jak już wspomniałam, jest to świadome i dobrowolne narażanie się na grzech ciężki. Występują zatem dwa spośród trzech warunków do zaistnienia grzechu ciężkiego (świadomość i dobrowolność, trzeci to właśnie "ciężka" materia grzechu).


Żbik napisał(a):
Połowa z osób odchodzących od konfesjonału popełni grzechy z których właśnie się spowiadała. Ale po to jest sakrament spowiedzi by się z nich spowiadać. Gdyby spowiednicy nie udzielali rozgrzeszenia za każdym razem gdy istnieje prawdopodobieństwo ponownego popełnienia grzechu konfesjonały świeciłyby pustkami...


Nie chodzi jednak o samo prawdopodobieństwo, a o narażanie się na grzech ciężki, poprzez uporczywe trwanie w takiej, a nie innej sytuacji (tym bardziej, że nie z konieczności). Co innego gdy nałogowy palacz prawdopodobnie ponownie zapali papierosa, a co innego gdy świadomie i dobrowolnie narażamy się na grzech ciężki.

_________________
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą...
Kochamy wciąż za mało i stale za późno...

Zajrzyj, zobacz, zapamiętaj ->
1) http://spotkania.wiara.pl/Chat
2) http://blog.wiara.pl/aprylka
3) http://picasaweb.google.com/aprylka


Pt kwi 02, 2010 12:33
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt kwi 02, 2010 11:43
Posty: 5
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
szumi napisał(a):
Pytanie: czy żałujesz tego współżycia seksualnego z dziewczyna?
I czy obiecanie poprawy jest prawdziwie szczere?
Bez żalu i chęci poprawy nie ma szans na rozgrzeszenie.


Właśnie o to chodzi że spowiednik nie zapytał mnie o to tylko z góry założył iż nie żałuje oraz że i tak znowu zgrzeszę. Tak jak napisałem jest to wysoce prawdopodobne i zgadzam się z nim ale zastanawiałem się czy sam fakt mieszkania z inną kobietą to już grzech. Poza tym tak jak napisałem jestem świadomy swoich złych uczynków i jest mi z nimi źle ale jestem człowiekiem istotą ułomną, błądzącą i grzeszną z natury. Jednym z ważniejszych powodów planowanych zaślubin jest właśnie potrzeba wyjścia z grzesznego życia. Tyle że to chyba za mało...

@Aprylka
Chyba trochę przesadzasz szczególnie pisząc o mieszkaniu ze współlokatorka itd. Idąc tym tokiem myślenia każdy kto legalnie posiada broń w domu naraża się na grzech ciężki potencjalnie łamiąc przykazanie "Nie zabijaj" ponieważ ma świadomość że może zabić i dobrowolnie trzyma broń w domu... Poza tym w każdym przypadku trzeba dostrzegać jeszcze człowieka czy jest w nim chęć poprawy i walki z pokusami. W końcu ostatecznie może zaistnieć 1000 warunków ale to od jego decyzji zależy czy grzech zostanie czy nie zostanie popełniony. Na pewnej stronie (nie wiem czy wolno umieszczać mi adres) znalazłem odpowiedź o. Jezuity na podobne pytanie:

Cytuj:
Mówiąc ogólnie mozliwe sa tutaj 3 sytuacje: 1. wspólne mieszkanie wraz z decyzją o regularnym współżyciu seksualnym; 2. wspólne mieszkanie wraz z zamiarem życia w czystości, ale z dość częstymi upadkami w tej materii; 3. wspólne mieszkanie przy zachowaniu czystości przedmałżeńskiej. Pierwsza sytuacja jest całkowicie niezgodna z nauczaniem Kościoła i osoby, które na nią się decydują, nie mogą otrzymać rozgrzeszenia. Druga sytuacja jest bardziej złożona, gdyż mamy w niej do czynienia z dobrymi chęciami, które jednak mają niewielki wpływ na rzeczywistość. Problem polega na tym, że wspólne mieszkanie jest oczywistym wystawianiem się na pokusę, której w zdecydowanej większości przypadków mężczyzna i kobieta nie potrafią się oprzeć. Z drugiej strony, nie ma sensu spowiadać się ciągle z tego samego grzechu, jeśli nie chcemy zmienić okoliczności jego popełniania. Jeśli ktoś regularnie spowiada się ze współżycia przedmałżeńskiego, które jest owocem wspólnego mieszkania, a zarazem chce dalej wspólnie mieszkać z partnerem, to może nie otrzymać rozgrzeszenia jako że de facto nie ma u niego żalu ani chęci poprawy. W trzeciej sytuacji – choć przyznajmy, że zdarza się ona raczej rzadko – nie ma powodów, aby odmawiać rozgrzeszenia. Samo mieszkanie razem nie jest grzechem. Warto jeszcze zwrócić uwagę na obecne w pytanie stwierdzenie niemożliwości zawarcia małżeństwa. Nasuwa się pytanie: Skoro dwoje ludzi mieszka razem jak mąż z żoną i twierdzi, że się kochają i chcą być razem, to co sprawia, iż małżeństwo jest niemożliwe? Może być tak, że mimo deklarowanej miłości nie mają do siebie zaufania, by zawrzeć małżeństwo. Gdzieś na dnie ich serc czai się myśl: Lepiej się na stałe nie wiązać. I w gruncie rzeczy prawda jest taka, że w ich związku nie ma ochoty na wspólne wzięcie odpowiedzialności za życie, a jedynie jest uzależnienie do seksualnej bliskości. Niekiedy ludzie nie biorą ślubu z zupełnie prozaicznych powodów, np. uważają, że nie stać ich jeszcze na wyprawienie wesela, a wesele (i to huczne) być musi. Ale czy taki sposób myślenia nie ośmiesza dorosłych ludzi, którzy uważają się za katolików? I jeszcze jedno, ostatecznie chodzi o to, czy wierzę, że Kościół głosi naukę Chrystusa, która jest dla mnie dobra, również w kwestii bycia we dwoje i założenia rodziny. Czy rosnąca liczna rozwodów wśród katolików nie wypływa m.in. z tego, że uważają oni, iż Kościół mówi swoje, ale oni wiedzą lepiej?


Odpowiedź ta wiele mi wyjaśnia i chyba już całkowicie rozumiem swoją sytuację oraz to dlaczego nie uzyskałem rozgrzeszenia. Powiem tylko tyle że ksiądz wykazał się ogromną mądrością a ja sam nie dostrzegałem iż to byłoby świętokradcza spowiedź...


Pt kwi 02, 2010 12:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 28, 2006 9:41
Posty: 1293
Lokalizacja: Łódź, Lódzkie
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
Nie wydaje mi się, bym przesadzała. Porównanie z bronią nie jest adekwatne. Nie spotkałam nikogo, kto by kupował broń z chęcią zabicia - jej użycie jest zawsze ostatecznością (oczywiście nie licząc przestępców). Odpowiadając, skupiłam się na sytuacji drugiej, bo występuje ona (w kontekście spowiedzi) chyba najczęściej. No bo trzecia - jak wspomniany Jezuita pisał - zdarza się niezmiernie rzadko.

_________________
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą...
Kochamy wciąż za mało i stale za późno...

Zajrzyj, zobacz, zapamiętaj ->
1) http://spotkania.wiara.pl/Chat
2) http://blog.wiara.pl/aprylka
3) http://picasaweb.google.com/aprylka


Pt kwi 02, 2010 13:14
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
Jaka to przesada widać z tego cytatu:
Cytuj:
Jak się domyślacie w naszym życiu niestety jest grzech związany ze współżyciem. Mamy świadomość wagi tego grzechu i wiemy że jest to grzech ciężki jednak jesteśmy ludźmi i nie potrafimy walczyć ze wszystkimi pokusami...


Pierwszym warunkiem walki z pokusami jest zmniejszenie liczby okazji do nich. A takiej woli nie wyrażasz, prawda? Nazywając rzecz po imieniu, to żyjecie w konkubinacie i nie zamierzacie na razie tego zmienić.

Do tego dochodzi kwestia zgorszenia - kolejnej kropli do tego, by uznać, że konkubinat to coś normalnego i nie ma w tym nic niewłaściwego. Po prostu ludzie chcą się lepiej poznać. Zgorszenia nie w sensie "świętego oburzenia", ale tego, że inni na skutek m.in. waszego przykładu też wejdą/ mogą wejść w podobny grzech.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt kwi 02, 2010 19:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt kwi 02, 2010 11:43
Posty: 5
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
aprylka napisał(a):
Porównanie z bronią nie jest adekwatne. Nie spotkałam nikogo, kto by kupował broń z chęcią zabicia


Podobnie jak ja nie spotkałem nigdy kogoś kto współ-wynajmował mieszkanie w celu współżycia.

jo_tka napisał(a):
Pierwszym warunkiem walki z pokusami jest zmniejszenie liczby okazji do nich. A takiej woli nie wyrażasz, prawda?


A gdzie ja to napisałem?

jo_tka napisał(a):
Nazywając rzecz po imieniu, to żyjecie w konkubinacie i nie zamierzacie na razie tego zmienić.


Ale umiesz czytać ze zrozumieniem prawda? Ślub jest już (za)planowany więc wydaje mi się to wystarczający 'zamiar'...


Pt kwi 02, 2010 22:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 28, 2006 9:41
Posty: 1293
Lokalizacja: Łódź, Lódzkie
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
Żbik napisał(a):
aprylka napisał(a):
Porównanie z bronią nie jest adekwatne. Nie spotkałam nikogo, kto by kupował broń z chęcią zabicia

Podobnie jak ja nie spotkałem nigdy kogoś kto współ-wynajmował mieszkanie w celu współżycia.


Nie celem współżycia, lecz przy okazji wspólnego wynajmowania (np. na studiach) nie można takiej pokusy wykluczyć.


Żbik napisał(a):
jo_tka napisał(a):
Nazywając rzecz po imieniu, to żyjecie w konkubinacie i nie zamierzacie na razie tego zmienić.


Ale umiesz czytać ze zrozumieniem prawda? Ślub jest już (za)planowany więc wydaje mi się to wystarczający 'zamiar'...


Wystarczający do czego? Do rozgrzeszenia? Do akceptacji konkubinatu?

_________________
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą...
Kochamy wciąż za mało i stale za późno...

Zajrzyj, zobacz, zapamiętaj ->
1) http://spotkania.wiara.pl/Chat
2) http://blog.wiara.pl/aprylka
3) http://picasaweb.google.com/aprylka


Pt kwi 02, 2010 22:10
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt kwi 02, 2010 11:43
Posty: 5
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
aprylka napisał(a):
Wystarczający do czego? Do rozgrzeszenia? Do akceptacji konkubinatu?


Wystarczający by nie mówić że nie zamierzamy tego stanu zmienić.


Pt kwi 02, 2010 22:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 17, 2009 19:42
Posty: 566
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
Czytam to i nie wiem w czym Ty masz problem. I jeszcze oburzony jesteś, że ktoś napisał tak a nie inaczej.
Nawet jeśli byś dostał rozgrzeszenie tak jak inni je dostają co byś miał z tego? Nic! Przypominam o 5 warunkach dobrej spowiedzi, to one są najważniejsze, i one powodują, że spowiedź jest ważna.

Cytuj:
Mamy świadomość wagi tego grzechu i wiemy że jest to grzech ciężki jednak jesteśmy ludźmi i nie potrafimy walczyć ze wszystkimi pokusami...


Najlepiej powiedzieć nie potrafię. Po co takie kity wciskać? Po prostu nie chcecie i już. Z Bogiem wszystko można. A Ty nawet nie próbujesz, tylko z góry zakładasz, że nie potrafisz.

A więc wiesz, że tkwisz, w grzechu ciężkim i mimo tego dalej to czynisz, brak u Ciebie postanowienia poprawy, bo z góry zakładasz, że nie potrafisz, żalu zapewne też nie ma, więc czym do Spowiedzi??

Kapłan mógłby zrobić ten znak krzyża, dać Ci te rozgrzeszenie, ale i tak byłoby nie ważne.

_________________
My Savior loves. My Savior lives. My Savior's always there for me.
My God he was. My God he is. My God he's always gonna be.


Pt kwi 02, 2010 22:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt kwi 02, 2010 11:43
Posty: 5
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
BladzacyAniolek napisał(a):
Czytam to i nie wiem w czym Ty masz problem. I jeszcze oburzony jesteś, że ktoś napisał tak a nie inaczej.


Żbik napisał(a):
Odpowiedź ta wiele mi wyjaśnia i chyba już całkowicie rozumiem swoją sytuację oraz to dlaczego nie uzyskałem rozgrzeszenia. Powiem tylko tyle że ksiądz wykazał się ogromną mądrością a ja sam nie dostrzegałem iż to byłoby świętokradcza spowiedź...


I to byłoby na tyle. Wiem wszystko co chciałem się dowiedzieć a reszta to już sprawa między mną a Bogiem. Dziękuję wszystkim za rozmowę i pomoc.


Pt kwi 02, 2010 22:22
Zobacz profil

Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42
Posty: 695
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
o widzisz, możesz kłamać i rozgrzeszenie dostaniesz, albo coś zataić, ale co wtedy ta spowiedź będzie warta?no oczywiście nic tak samo jak wtedy gdy czegoś nie żałujesz.w sumie jestem w podobnej sytuacji do Ciebie tylko darowałam sobie spowiedź, bo wiedziałam ze mnie ksiądz wygoni.
zarówno szczerość jak i kłamanie nie popłacają, a pośredniego stanu nie ma.
Najgorzej jest z żalem i chęcią poprawy...

co do kwestii gorszenia to jest juz tak naciagane...dziwne ze sasiadow wedlug niektorych gorsza studenci mieszkajacy razem, czy pary mieszkajace razem bez slubu....bardziej jednak gorszacy jest maz ktory bije zone, kobieta ktora chodzi co niedziele do kosciola a jest nieziemsko wredna dla sasiadów.gorszyc powinno to, co czyni innym krzyde, a nie to co sie nam z racji pogladu nie podoba.

_________________
Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...


Pt kwi 02, 2010 23:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 28, 2006 9:41
Posty: 1293
Lokalizacja: Łódź, Lódzkie
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
nurhia napisał(a):
co do kwestii gorszenia to jest juz tak naciagane...dziwne ze sasiadow wedlug niektorych gorsza studenci mieszkajacy razem, czy pary mieszkajace razem bez slubu....bardziej jednak gorszacy jest maz ktory bije zone, kobieta ktora chodzi co niedziele do kosciola a jest nieziemsko wredna dla sasiadów.gorszyc powinno to, co czyni innym krzyde, a nie to co sie nam z racji pogladu nie podoba.


Mylisz "święte oburzenie" z autentycznym zgorszeniem - o czym wcześniej pisała tu Jotka. W tym drugim przypadku potencjalnie przyczyniasz się do grzech innych, dając złe świadectwo. Tym samym jesteś współwinna ich grzechowi (oczywiście - mówiąc w przenośni - "w mniejszym procencie").

_________________
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą...
Kochamy wciąż za mało i stale za późno...

Zajrzyj, zobacz, zapamiętaj ->
1) http://spotkania.wiara.pl/Chat
2) http://blog.wiara.pl/aprylka
3) http://picasaweb.google.com/aprylka


So kwi 03, 2010 10:25
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): So sty 23, 2010 14:42
Posty: 695
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
w taki spób jak to odbierasz czlowiek powinien zalowac albo conajmniej przepraszac za to, że zyje,jest czlowiekiem. ludzie zamiast swoj dom ladnie wysprzatac chca sie brac za domek sasiadow. bo albo moze kogos gorszyc, dawac zle swiadectwo, i przez swoje postepowanie piekielne meki po śmierci przybliżać. w tracanie i mowienie innym jak maja zyc to juz nie jest pycha przypadkiem?wychodzic musisz z zalozenia chcac kogokolwiek pouczac ze Twoj model zycia jest najlepszy.
a na świecie nie jest tylko swiatopogład katolicki.a potem własnie pelno jest takich wscibskich sasiadek, ktore swojego zycia juz nie maja, tylko żyją życiem sąsiadów;/zgroza społeczna.
a macie tak wszystko super dograne w zyciu, bez zarzutu, aby innym mowic jak powinni zyc a jak nie?wątpię.
model jaki aprylko prezentujesz za 70 lat zniknie, wymra dwa pokolenia i we wlasnym domu bedzie mozna zyc naprawde w spokoju, bez wscibstwa i nadmiernego martwienia sie o nie swoje sprawy.
gorszaca moze byc agencja towarzyska w poblizu, ksiadz pedofil, a nie zycie o którym pisze żbik.

_________________
Lwy pożrą Chrześcijan... a Pogan zadepczą słonie...


So kwi 03, 2010 10:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 28, 2006 9:41
Posty: 1293
Lokalizacja: Łódź, Lódzkie
Post Re: Spowiedź - brak rozgrzeszenia...
nurhia napisał(a):
wychodzic musisz z zalozenia chcac kogokolwiek pouczac ze Twoj model zycia jest najlepszy.


Owszem, dla mnie jest - bo jest mój i jestem szczęśliwa z Bogiem. :-)


nurhia napisał(a):
a na świecie nie jest tylko swiatopogład katolicki.


Na świecie - oczywiście nie, ale na katolickim forum taki światopogląd nie powinien dziwić.


nurhia napisał(a):
a macie tak wszystko super dograne w zyciu, bez zarzutu, aby innym mowic jak powinni zyc a jak nie?wątpię.


Nie mam ochoty nikogo nawracać, tym bardziej "uszczęśliwiać" na siłę, ale skoro ktoś pyta, to odpowiadam zgodnie nauczaniem Pisma Świętego i Kościoła.


nurhia napisał(a):
model jaki aprylko prezentujesz za 70 lat zniknie (...)


Pogadamy za 70 lat ;)


nurhia napisał(a):
gorszaca moze byc agencja towarzyska w poblizu, ksiadz pedofil, a nie zycie o którym pisze żbik.


I nadal MYLISZ "święte oburzenie" ze zgorszeniem.

_________________
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą...
Kochamy wciąż za mało i stale za późno...

Zajrzyj, zobacz, zapamiętaj ->
1) http://spotkania.wiara.pl/Chat
2) http://blog.wiara.pl/aprylka
3) http://picasaweb.google.com/aprylka


So kwi 03, 2010 12:10
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL