MichalW
Dołączył(a): Śr sty 04, 2006 10:12 Posty: 1
|
Stały dyżur w konfesjonale w katowickiej katedrze
Ponieważ w mojej parafii trwają odwiedziny kolędowe, a poza tym nie mam możliwości udania się do kościoła parafialnego na żadną mszę w dniu powszednim, postanowiłem wczoraj w drodze z pracy do domu skorzystać ze stałego konfesjonału w katowickiej katedrze. Najpierw sprawdziłem w internecie, że rzeczywiście o tej porze (g. 15-17) dyżur jest. Po przyjściu do katedry ok. 15:30 okazało się, że jeden penitent już czeka, księdza wprawdzie nie ma, ale jest kartka "Przerwa 15 min." Wywieszka obok konfesjonału podaje informacje zbieżne z internetowymi. Ale czas mija, księdza nie ma. O 16 idę na probostwo i pod drzwiami spotykam ministrantów gotowych do ruszenia na kolędę. Mówią, że trzeba poczekać te 15 min., ksiądz na pewno przyjdzie. Czekamy wytrwale kolejne 20 min., księdza brak. Idę jeszcze raz, dzwonię do drzwi probostwa, miła pani gospodyni udziela informacji, że w czasie kolędowym spowiedź dopiero od g. 17, jest napisane w ogłoszeniach parafialnych. Faktycznie, w ogłoszeniach jest, ale przy konfesjonale informacji brak. Wychodzi na to, że ministranci nie słuchają ogłoszeń, a mnie i tak nie udało się uciec przed "kolędowym utrudnieniem dostępu do sakramentu pokuty". Wychodzimy załatwić jeszcze parę spraw przewidzianych na dziś, ale o 16:50 obaj znów się spotykamy pod konfesjonałem. Nadchodzi g. 17 i... nadal nikogo. Czekamy. O 17:15 idę po raz trzeci. Gospodyni mówi, że jeszcze nikt nie wrócił z kolędy, trzeba czekać. Czekamy. Czas płynie. Dochodzę do wniosku, że o 18 już muszę być w domu i nie mogę dłużej czekać. Odmawiam Psalm 51 jako mój żal doskonały i o 17:30 kieruję się do wyjścia. I wtedy... widzę starszego wiekiem kapłana, który wchodzi do katedry (zapewne emeryt pomagający w duszpasterstwie). Szybko wracam do kolejki, która w międzyczasie trochę urosła. Ksiądz siada w konfesjonale, zaczyna się spowiedź. W tym momencie przychodzi drugi, młodszy ksiądz i siada w sąsiednim konfesjonale (pewnie spóźniony z kolędy). Po 5 minutach jestem już po spowiedzi i niemal wybiegam z katedry biorąc kurs na przystanek tramwajowy.
Czas na wnioski z tej mojej spowiedziowej przygody:
1. Najbardziej denerwująca w całym tym incydencie była dezinformująca kartka "Przerwa 15 min." To z jej powodu penitenci stracili 2 godziny swego cennego czasu. A tymczasem kartka "Przerwa do godz. 17" pozwoliłaby ten czas sensowniej wykorzystać. Oczywiście można powiedzieć, że można go było wykorzystać na modlitwę i to też jest sensowne wykorzystanie czasu, ale myśmy tam przyszli przede wszystkim do spowiedzi. Inaczej wygląda modlitwa człowieka, który przyszedł do kościoła z myślą "Teraz będę sie modlił do Pana przez godzinę", a inaczej człowieka, który raz po raz myśli "Kiedy ten ksiądz wreszcie przyjdzie" i zerka co chwila na zegarek, myśląc o ważnych sprawach, których już tego dnia nie załatwi.
2. Wywieszka przy konfesjonale informuje o podobnych przerwach w ferie i wakacje. Wystarczyłoby dodać do nich "okres kolędowy".
3. Duszpasterze mają wyraźne kłopoty z dotrzymaniem nawet tego, co ogłaszają. Jeśli nie są w stanie zdążyć na 17:00, to niech zapowiedziany początek spowiedzi przesuną na realną godzinę.
4. A poza tym, jeśli są takie okresowe przerwy w spowiadaniu, to czy można to jeszcze nazwać "stałym dyżurem w konfesjonale"? Ładne rzeczy by się działy, gdyby tak dyżurowały szpitale, pogotowie czy straż pożarna. Robienie przerwy akurat w porze powrotów z pracy krzywdzi pracujących i ich rodziny, bo niejednokrotnie nie mogą oni pójść sobie wieczorem do kościoła bez szkody zwłaszcza dla małych dzieci, którym praca zabiera rodziców i tak na zbyt długo.
5. Czy w samym centrum miasta, w bezpośrednim sąsiedztwie kurii, seminarium, wydziału teologicznego, drukarni diecezjalnej, domu księży emerytów, Caritas diecezjalnej naprawdę nie można znaleźć ani jednego kapłana, który mógłby pomóc w pełnieniu dyżuru w ferie, wakacje i przy kolędzie?
Nie wiem, czy przeczyta to ktoś odpowiednio wysoko postawiony w Archidiecezji katowickiej, by móc w tej sprawie zainterweniować, ale problem rzeczywiście istnieje i trzeba by go rozwiązać. W każdym razie jeśli będę jeszcze w podobnej sytuacji, kilka razy się zastanowię, czy skorzystać z tzw. stałego dyżuru w konfesjonale w katowickiej katedrze.
Pozdrawiam
MichalW
|