Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 11:07



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 Moja spowiedź ( trudne powroty po długim czasie) 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz gru 22, 2005 12:46
Posty: 96
Post 
ks.Piosik napisał(a):
dlatego nieraz smutne wydaje mi się - jest oczekiwanie penitenta na szybkie rozgrzeszenie - by jak najszybciej już wyjść z konfesjonału - nieraz taki człowiek się denerwuje że kapłan coś mówi, poucza, daje naukę).


Tutaj zgoda, niektórzy penitenci chcą jak najszybciej uciec z konfesjonału. Ale co zrobić, jeżeli to ksiądz ogranicza spowiedź do minimum? Byłam ostatnio u spowiedzi, niestety nie udało mi się trafić na "mojego" księdza, i co? Spowiedź trwała może 2 minuty, ksiądz rzucił jedno zdanko nauki, potem mruknął pod nosem rozgrzeszenie i zapukał w konfesjonał. Poczułam się po prostu zbyta. A zaznaczę też, że spowiadałam się rano, przed mszą i byłam jedyną chętną do spowiedzi, więc ksiądz miał naprawdę dużo czasu.


So maja 06, 2006 11:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
Kapłan jest znakiem miłosierdzia Bożego w spowiedzi, nie mamy koncentrować się w spowiedzi na jego osobie, ale na tym że w spowiedzi spotykamy się z Jezusem który przebacza nam grzechy. Ja nie boję się ani nie myślę o reakcji księdza w spowiedzi bo mi raczej sprawia ból wypowiedzenie tego zła, które mnie niepokoi a nie reakcja księdza.
Spowiedź to akt religijny, wyznajemy swe grzechy, kapłan udziela wskazówek co czynić, czego unikać i modli się nad nami "niech Bóg udzieli Ci przebaczenia i pokoju".
Jeśli chodzi o reakcje kapłanów, o te zle traktowanie spowiedników, może zdarzyć się że kapłan okrzyczy, ale jest tak gdy ktoś ciągle czyni jakieś zło i będzie czynił tak dalej. W końcu też jeśli spowiedź ma być metanoją, przemianą życia, w niej stajemy w prawdzie o sobie i chcemy zmienić to postępowanie trudno by mieć pretensje i obrażać się na spowiednika że powiedział że coś czynimy źle. Widać tutaj zranioną dumę i pychę własną, spowiednik nie mówi "jesteś zła, ponieważ tak czynisz" tylko "takie postępowanie jest złe, dlatego należy je zmienić". Trudno bym miała obrażać się na spowiednika, np gdy mówił mi kiedyś że jest źle że opuszczam niedzielną mszą skoro przychodziłam do spowiedzi z pragnieniem by ten stan rzeczy zmienić. Spowiednik ma prawo pokazać nam że coś czynimy źle.


So maja 06, 2006 15:59
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 07, 2006 16:00
Posty: 17
Post 
Długo się zbierałam by przystąpić do spowiedzi po latach, po ponad 10 latach. To ciężka decyzja i faktycznie ważne jest, by trafić na odpowiedniego księdza. Mi się udało, gdy zdecydowałam się wreszcie przed Wielkanocą zrobić ten krok, towarzyszyły mi obawy, czy ksiądz udzieli mi rozgrzeszenia, czy zrozumie, że chcę wiele zmienić, że nie radzę sobie sama i potrzebuję wrócić by móc stać się lepsza, by uciszyć się gdzieś tam w środku i czy mogę iść do spowiedzi, jeżeli wiem, że nie będę potrafila być idealna.
Młody ksiądz w konfesjonale dobrze poprowadził spowiedź mimo, że wydawało mi się, że jest to dla niego równie duży problem jak dla mnie.Jestem mu bardzo wdzięczna za to, że mnie wysłuchał, że porozmawiał, że dał wskazówki jak postepować i pokutę, która idealnie została dopasowana tak, by mi pomóc iść we właściwym kierunku. Płakałam podczas spowiedzi, ze względu na natłok emocji.
Ulga nie przyszła od razu, jak kiedyś kiedy jako dziecko wracając ze spowiedzi czułam się niezwykle lekka. To przychodzi teraz, powoli, jako świadomość, że znalazłam właściwą drogę i że mam znów to, czego mi brakowało przez te wszystkie lata.
Cieszę się, że trafiłam do tego księdza, szkoda, że nie mogę mu powiedzieć jak bardzo mi pomógł.
Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że wybaczycie, to jeszcze świeże przeżycie :)


Wt maja 09, 2006 19:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 14, 2006 19:49
Posty: 12
Post 
Ja byłam w takiej sytuacji, że miałam sześcioletnią przerwę w spowiadaniu się. Przerwa ta była spowodowana radykalnym odejściem od Kościoła, które swój początek miało jeszcze w podstawówce. Przez długi czas praktyki religijne traktowałam na "odwal się", podobnie podeszłam do bierzmowania, które miałam w 8. klasie podstawówki... i właśnie przed bierzmowaniem miała miejsce ostatnia przed tą 6-letnią przerwą spowiedź. A potem to już wszystko poleciało na łeb na szyję, tak, że stałam się wojującym antyklerykałem. A pomysłów na grzechy mi nie brakowało, oj, nie! ;)
Dopiero pewne dość traumatyczne wydarzenie w moim życiu sprawiło, że zaczęła we mnie kiełkować myśl o Panu Bogu i wreszcie o tym, by powrócić na Jego ścieżki.
No ale... spowiedź! To dopiero był stres! Czułam jej ogromną potrzebę, a zarazem nazbierała mi się niezła kolekcja... bałam się tak sobie po prostu iść do pierwszego lepszego księdza, dlatego też postanowiłam sobie, że nie podejmę spowiedzi, jeśli najpierw nie porozmawiam z księdzem i nie przedstawię mu pokrótce obrazu mojej sytuacji.
Miałam to szczęście, że poznałam wartościowego, mądrego kapłana, który w tej rozmowie nie czynił mi żadnych wyrzutów, a sama spowiedź, choć dla mnie trudna, okazała się w sumie bezbolesna. Ksiądz nie był wcale zdziwiony ani przerażony :)
A tak na marginesie, zdarzało mi się czasem usłyszeć na spowiedzi mocne słowa i paść ofiarą op***czu, ale chyba bardziej w pewnym sensie upokarzające są dla mnie sytuacje, kiedy ksiądz się śmieje z moich grzechów... a i to się zdarzało :)
To tyle ode mnie :)[/img]


Cz maja 18, 2006 22:08
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL