Gorgiasz napisał(a):
Cytuj:
Czyżbyś się naoglądał "What the Bleep do We Know?"?
Nie wiedziałem co to jest. Ale sprawdziłem w sieci. Zapowiada się interesująco. W wolnej chwili obejrzę. Dzięki.
O matko! Przecież ja ten film stanowczo
odradzam. Osobom, które nie znają, nie rozumieją fizyki -- robi wodę z mózgu. To są brednie na bredniach, udające popularyzację nauki.
Gorgiasz napisał(a):
Źle mnie zrozumiałeś. W tej wypowiedzi chodziło mi o to, że w myśli teorii kwantów nie można wydzielić jako elementu niezależnego od otoczenia żadnej cząstki. Wszechświat jawi się jako zbiór pewnych wzajemnych relacji i oddziaływań, a nie „cegiełek” w znaczeniu atomów Demokryta.
Co nie zmienia faktu, że dokonując obserwacji wywieramy na nie wpływ i nie tylko.
Ale rzecz w tym, że
tak samo powiązane i wywierające wpływ są kamienie albo drzewa. Również w tych miejscach, gdzie nas nie ma.
Niczym się od nich nie różnimy w fizyce.
Gorgiasz napisał(a):
„W świecie fizyki kwantowej, żadne zjawisko elementarne nie jest zjawiskiem, dopóki nie jest zjawiskiem zaobserwowanym.” /J.A.Wheeler/
- a do dokonania obserwacji niezbędny jest świadomy obserwator, który może jej dokonywać za pomocą różnych (nieświadomych) narzędzi.
"Od początku do końca źle". "Zaobserwowanym" oznacza tylko tyle, że COŚ musi wejść w interakcję z obiektem. To nie musi być żaden świadomy podmiot, wystarczy przedmiot. Swoją drogą, Wheeler to wyznawca
kontrowersyjnego poglądu, że świat jest stwarzany przez świadomych obserwatorów. Zdecydowanie nie można utrzymywać, że "tak twierdzi współczesna fizyka". Współczesna fizyka czegoś takiego nie twierdzi, to jest NADinterpretacja fizyki, prywatny
filozoficzny pogląd Wheelera. Można co najwyżej argumentować, że tak twierdzi "fizyka Wheelerowska".
Gorgiasz napisał(a):
ale:
„To, co obserwujemy to nie sama przyroda, lecz przyroda odpowiadająca naszej metodzie pytania.”
/Heisenberg/
To oczywiste. Jeśli zarzucasz sieć, to nie stwierdzisz, czy w jeziorze istnieją ryby
mniejsze niż oka twojej sieci, ani czy woda jest odpowiednio natleniona, ani jaka jest głębokość mułu. Podobnie konkretny eksperyment jest
zaprojektowany w celu odpowiedzi na konkretne pytanie, więc nic dziwnego, że... itd.
Gorgiasz napisał(a):
Absolutnie nie cała. Ty podchodzisz do tematu z punktu widzenia klasycznej mechaniki newtonowskiej. I jak widzę w ogóle nie rozumiesz istoty współczesnej fizyki a w szczególności istoty i roli obserwatora, ograniczając go do funkcji zwykłego narzędzia. Człowiek – obserwator nie jest tylko miernikiem czy narzędziem.
Również we współczesnej fizyce jest
tylko tym. Odgrywa taką samą rolę, jak liść, mrówka, patyk, woltomierz albo samochód. W modelu fizycznym jest
obiektem i niczym więcej.
Gorgiasz napisał(a):
Być może negujesz dokonania i założenia teorii kwantowej i paru innych z nią mniej lub bardziej sprzężonych czy zbliżonych – to już Twoja wola.
Nie neguję. Po prostu wśród założeń "teorii kwantowej i paru innych" NIE MA założenia o szczególnej roli człowieka.
Gorgiasz napisał(a):
Ale powinieneś wiedzieć, że zgodnie ze szkołą kopenhaską do redukcji funkcji falowej niezbędne jest dokonanie obserwacji. Bo jeśli nie - to nieszczęsne kocisko będzie wciąż w stanie zawieszenia.
Dla przypomnienia lub poinformowania czytelników, którzy nie całkiem wiedzą w czym rzecz:
Schrödinger opisał w latach 30. XX wieku następujący eksperyment myślowy
Cytuj:
Żywego kota uwięziono w stalowej komorze, razem ze specjalnie skonstruowanym urządzeniem, zabezpieczonym przed bezpośrednią ingerencją ze strony kota. Urządzenie działa tak: w liczniku Geigera znajduje się odrobina substancji radioaktywnej, tak niewielka, że być może w ciągu godziny jeden z atomów rozpadnie się, ale możliwe też, z równym prawdopodobieństwem, że żaden się nie rozpadnie. Jeśli dochodzi do rozpadu, to licznik rejestruje promieniowanie i poprzez przekaźnik uwalnia młotek miażdżący kolbę z kwasem cyjanowodorowym. Jeżeli nastąpi rozpad promieniotwórczy, kot będzie martwy, jeśli nie - będzie żywy. Jeśli ktoś na godzinę pozostawi ten cały system samemu sobie, to nie będzie mógł stwierdzić, czy kot nadal żyje.
A teraz: ale w czym problem? badacz nie wie, czy się cząstka rozpadła, to nie wie, co się stało z kotem. Normalka. Lecz w tym eksperymencie jest coś więcej: zgodnie z regułami interpretacji kopenhaskiej,
do momentu przeprowadzenia pomiaru, stan obiektu kwantowego pozostaje
nieokreślony. A zatem, jak twierdzą niektórzy, kot jest jednocześnie żywy i martwy -- póki nie przyjdzie badacz, nie otworzy pojemnika i nie spojrzy. Dopiero w tym momencie stan kota zostaje ustalony. Dopiero obserwacja dokonana przez badacza rozstrzygnie los kota, wcześniej kot znajduje się równocześnie w obu z możliwych stanów (tj. w tzw. superpozycji).
Powtórzę ci jeszcze raz kluczową rzecz, DRUKOWANYMI: Niezbędne jest dokonanie
pomiaru. Tak brzmi odpowiednia część interpretacji kopenhaskiej:
stan obiektu kwantowego zostaje ustalony w chwili POMIARUI wiesz co? Takiego pomiaru dokonuje...
urządzenie, które ma w przypadku wykrycia cząstki uśmiercić kota. A dokładnie: będący jego częścią licznik Geigera. Nie żaden człowiek. Jeden z głównych
autorów koncepcji zwanej "interpretacją kopenhaską",
Niels Bohr, podkreślał dobitnie, że nie widzi
żadnego kłopotu z kotem wymyślonym przez Schrödingera. Ponieważ to nie obserwator (w znaczeniu: badacz, człowiek) powoduje kolaps funkcji falowej i ustalenie stanu. Następuje to o wiele wcześniej, wtedy, kiedy
licznik dokonuje pomiaru, kiedy wykrywa rozpad. Wtedy zostaje ustalony stan cząstki a także nieuchronny (za chwilę) stan kota. Otwieranie pojemnika i świadomy akt obserwacji niczego już nie zmieniają, więc z kotem Schrödingera eksperymentator w ogóle nie ma żadnego problemu. Poza tym, że zanim sprawdzi, to nie wie, co
już zaszło. Zwyczajna rzecz. Tak samo jak nie wie, co zaszło, kiedy na godzinę zostawił w domu żonę z nieznajomym mężczyzną. Jeśli przyjdzie i sprawdzi, może się okazać, że mężczyzna zabił ją młotkiem. Ale żona stała się martwa (albo pozostała żywa) przed powrotem badacza i sprawdzeniem.