Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 5:52



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21
 Męczennicy na każdy dzień. 

Czy myślałeś kiedyś o swojej zdolności oddania życia dla Jezusa?
Tak 72%  72%  [ 36 ]
Nie 28%  28%  [ 14 ]
Liczba głosów : 50

 Męczennicy na każdy dzień. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
24 stycznia. Żywot św. Franciszka Salezjusza, Biskupa i Doktora Kościoła
(żył około roku Pańskiego 1620)
Ilekroć Kościołowi św. zagrażało niebezpieczeństwo, Opatrzność Boża zsyłała mężów, którzy przez osobną łaskę i głęboką naukę stawali się jego podporami.
Był już dość długo na tym urzędzie, gdy od księcia sąsiedniej Sabaudii przyszła do biskupa genewskiego prośba o misjonarzy, którzy by położyli tamę gwałtownemu szerzeniu się herezji Kalwina wśród tamtejszej ludności. Podjął się tej misji św. Franciszek i udawszy się do miasta Chablais pracował z takim zapałem, że w przeciągu dwóch lat nawrócił przeszło 72 tysiące dusz na łono prawdziwego Kościoła. Misja ta była bardzo trudna, bo kalwini bardzo go nienawidzili i utrudniali mu pracę.
Franciszek Salezy miał z natury charakter żywy i popędliwy, był wysokiego urodzenia i posiadał wiele takich przymiotów zewnętrznych, które podobają się światu, a tym samym podniecają pychę; nawet wrodzona tkliwość i dobroć serca stawała mu na przeszkodzie, bo im kto żywiej czuje, tym bywa drażliwszy i tym łatwiej się obraża. Mimo to wszystko dzięki wytrwałej pracy nad sobą zdołał osiągnąć wysoki stopień doskonałości chrześcijańskiej.
Jego bezinteresowność była tak wielka, że żadna pokusa zachwiać jej nie mogła. Przyjął wprawdzie biskupstwo genewskie, ale tylko przez posłuszeństwo. Gdy mu później ofiarowano arcybiskupstwo paryskie, nie przyjął tego urzędu. „Poślubiłem – odrzekł – na zawsze ten kościół genewski, a że to kościół ubogi i opuszczony, podwójną zatem popełniłbym niewierność, gdybym go się wyrzekł a przyjął kościół bogaty i kwitnący”. Podobnie w późniejszym czasie odrzucił bez namysłu ofiarowaną sobie godność kardynalską.
Wiele miał do zniesienia trudów, przeciwieństw i prześladowań, lecz wszystko to nie zdołało powstrzymać zapału jego apostolskiej gorliwości. W czasie swej kilkuletniej misji w Sabaudii musiał cierpieć niesłychane trudy i znoje, i właśnie tam jak najwierniej sprawdził na sobie obraz dobrego pasterza, który według słów Ewangelii idzie za owcą zgubioną i na ramionach swoich do owczarni ją odnosi.

Nieraz nieprzyjaciele godzili na życie jego a zawsze godzili na jego sławę. Jedni podawali go za obłudnika, inni za zwodziciela. Pewnego razu przez całe trzy lata pozostawał pod zarzutem zmyślonej nikczemnej potwarzy. Prawda, a w końcu Bóg sam obronił go i dał świadectwo jego niewinności, ale pomyślmy co przez te trzy lata wycierpiał! A przecież w tych ciągłych pracach i przeciwieństwach i prześladowaniach, nie wzruszony zachował spokój i niezachwianą równowagę ducha.

http://dialogsercamilosci.eu/2014/01/24 ... -kosciola/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Pt sty 24, 2014 8:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
25 stycznia Nawrócenie świętego Pawła apostoła
(Zaszło około roku Pańskiego 35)
Dziwne i niezbadane są wyroki Boże. Najdowodniej okazuje się to na cudownym nawróceniu Szawła, który pod imieniem Pawła stał się z najzagorzalszego prześladowcy Jezusa najgorliwszym sługą Jego i szeroko rozniósł wiarę Chrystusową, tak że Kościół święty dał mu chlubny przydomek Apostoła Narodów.
Historia nawrócenia świętego Pawła uczy nas, że żadnego grzesznika nie należy uważać za wiecznie potępionego, ani też powątpiewać o jego nawróceniu. Za pomocą łaski Bożej każdy nawrócić się może. Święty Paweł sam o sobie powiada, że był poprzednio bluźniercą i prześladowcą, a jednak dostąpił miłosierdzia. My sami także możemy się przyczynić do nawrócenia grzeszników, często a gorąco modląc się za nich. Jak prawdopodobnie modlitwa świętego Szczepana wyjednała Pawłowi łaskę nawrócenia się, tak i nasza wytrwała i pełna ufności modlitwa może zdziałać taki cud. Także sam grzesznik może z nawrócenia się apostoła Pawła powziąć naukę, jak ma się zachować wobec nawrócenia. Nie powinien się sprzeciwiać natchnieniu Bożemu i łasce Bożej, ale przyjąć je chętnym sercem. Winien, jak święty Paweł Ananiaszowi, dać się pouczyć swemu spowiednikowi, jak postępować na drodze zbawienia. Wskazówki spowiednika należy uważać za głos Boży i stosować się do nich, a zupełnie zerwać z dotychczasowym grzesznym życiem i podobnie jak święty Paweł żyć tylko dla Boga i cnoty. Kto chce pozyskać łaskę Boską, ten z przeszłym grzesznym życiem całkowity rozbrat uczynić winien. Cóż by bowiem pomogło, gdyby kto nawróciwszy się, popadł znowu w te same błędy! Taka poprawa nic by nie znaczyła.

http://dialogsercamilosci.eu/2014/01/25 ... -apostola/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


So sty 25, 2014 14:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
26 lutego. Żywot świętego Polikarpa, biskupa i Męczennika
(żył około roku Pańskiego 160)
Sędzia, ujęty wspaniałością postaci starca, począł go namawiać, aby uczynił zadość woli cesarskiej i pokłonił się bogom a wyrzekł się Chrystusa. Polikarp odpowiedział: „Służę mu już 86 lat, a nic mi złego nie uczynił, owszem dobrodziejstwami obsypywał, a ty chcesz, abym lżył i znieważał tego Pana i Boga mojego?” Sędzia surowiej powtórzył swój rozkaz, ale Polikarp odpowiedział łagodnie: „Udajesz, jakobyś mnie nie znał i nie wiedział, kim jestem. Jestem chrześcijaninem!” Wtedy kazał sędzia ogłosić, że Polikarp wyznał się chrześcijaninem. Tłum odpowiedział szalonym wrzaskiem i zaczął wołać, aby go rzucono dzikim zwierzętom na pożarcie, ponieważ jednak było już po igrzyskach, sędzia kazał go natychmiast spalić żywcem.
Chciwe widoku męki pospólstwo, zwłaszcza żydowskie, zaczęło znosić drzewo i wnet był stos z wysokim palem gotowy. Oprawcy przygotowali tym czasem łańcuchy i gwoździe, aby skazanego przybić do pala, ale Polikarp rzekł: „Zaniechajcie tego, albowiem kto mi udzielił łaski, że za niego mogę śmierć ponieść, ten mi udzieli też łaski, że w ogniu sam stać będę”. Nie przybito go więc, lecz przywiązano. Gdy stos podpalono, płomienie za wolą Bożą rozbiegły się na boki i nie dotykając Świętego splotły się ponad jego głową, jak żagiel wiatrem wydęty, a zarazem rozeszła się wokoło prześliczna woń. Zdumienie ogarnęło wszystkich i głuchy szmer rozległ się między tłumem. Wtedy rozkazano jednemu z oprawców, aby przystąpił do Świętego i przebił go mieczem. Gdy to uczynił, z piersi Świętego trysnął strumień krwi i natychmiast zagasił płomienie. Stało się to 23 lutego roku 166. Chrześcijanie prosili urzędnika o wydanie drogich zwłok, ale żydzi wymogli na nim, że kazał je spalić. Wierni zebrali przeto pozostałe cząstki kości, które jako nieoszacowany skarb umieszczone zostały w kościele w Smyrnie.
Każda godzina życia naszego jest dowodem Jego łaski, a nawet godzina utrapienia i cierpienia, gdyż i to czyni Bóg tylko z miłości do nas. Kogo Bóg kocha, na tego zsyła krzyżyki, a jeśli je zniesiemy w pokorze i uległości, to za to tym większa będzie nasza zapłata w Niebie. Ale co myśmy dla Boga uczynili? Czy możemy z dobrym, czystym sumieniem powiedzieć wraz z św. Polikarpem, żeśmy stale, przez całe życie wiernie Bogu służyli? Przeciwnie, obrażaliśmy Go nieraz i to nawet ciężkimi grzechami i często przestępowaliśmy Jego przykazania. Za Jego dobrodziejstwa odpłacaliśmy Mu czarną niewdzięcznością. Opłakujmy przeto niewdzięczność naszą, wierniej służąc Panu i Dobroczyńcy naszemu i odpłacając Mu miłością za miłość. „Wysławiajcie Pana, bo dobry jest, bo na wieki miłosierdzie Jego” (Psalm 106,1).

http://dialogsercamilosci.eu/2014/01/26 ... eczennika/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


N sty 26, 2014 20:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
27 stycznia Żywot św. Jana Chryzostoma, patriarchy i Doktora Kościoła
(żył około roku Pańskiego 400)
Światło, które Chryzostom z nędznego Kukussa rozsyłał po świecie, zanadto biło w oczy jego nieprzyjaciół, przeto wymogli na cesarzu dekret skazujący go na wygnanie w najdalszy zakątek państwa, a żołnierzom, którzy mieli go prowadzić, wydali tajemne polecenie, aby go w drodze na śmierć zamęczyli. Rozkaz ten został spełniony, gdyż po trzymiesięcznym pełnym udręk marszu umarł Chryzostom w Romana, roku Pańskiego 407.
Święty Chryzostom był nie tylko jednym z największych mówców, jakich zna historia Kościoła, lecz także nadzwyczaj dzielnym pisarzem, który napisał wiele ksiąg w rozmaitych przedmiotach wiary. Pełne są one myśli i nauki, po dziś dzień za wzór służących. Oto wyjątek: „Ani ogień, ani miecz, ani nędza, ani choroba, ani śmierć, nic nie jest straszliwe temu, który miłością Boga jest przejęty! Drwiąc bowiem z wszystkiego, wznosi się ku Niebu; uczucie jego podobne jest do uczuć mieszkańców Nieba; nie widzi ani Nieba ani ziemi, ani morza, wzrok jego jest zatopiony jedynie w blasku Boskiej chwały. Nie pognębiają go przeciwności teraźniejszego życia, ani nie wbijają w pychę i nie nadymają szczęśliwe i pomyślne wydarzenia. Miłuje taką miłością, albowiem nic nie ma jej równego. Zaprawdę, jest to Królestwo niebieskie, jest słodycz, rozkosz, wesele, radość i szczęśliwość. Jednakże słów mi braknie na godne opisanie tego i tylko z doświadczenia można się o tym przekonać. Abyśmy z doświadczenia ową duchową rozkosz poznali, oddajmy wszystko za tę miłość, tak dla naszego wesela, jak i na większą chwałę Boga, który nas miłuje”. „Czegóż Pan. Bóg twój, żąda od ciebie, jeno abyś się bał Pana, Boga twego, i chodził drogami Jego” (5 Mojż. 10,12).

http://dialogsercamilosci.eu/2014/01/27 ... -kosciola/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Pn sty 27, 2014 9:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
31 stycznia Żywot świętego Piotra z Nolasko, założyciela zakonu
(Żył około roku Pańskiego 1250)
Nadmierne prace przy ustawicznych ćwiczeniach pokutnych stargały zdrowie Piotra. W roku 1249 złożył urząd wielkiego komtura i pełnił odtąd najniższe posługi. Najmilszym jego zatrudnieniem stało się rozdawanie jałmużny przy furcie klasztornej. Na listach podpisywał się: „Piotr, nieużyteczny sługa”, albo „śmiecie”. Kiedy mu zwracano uwagę, że to ubliża jego godności, mówił: „Podpis jest na to, aby powiedzieć, kim kto jest, – a ja wiem kim jestem, i chcę, aby wszyscy mieli mnie za takiego”.
Do uczynków miłosiernych zalicza się także upominanie grzesznych.
Pan Jezus wyraźnie powiada: „Jeśliby zgrzeszył przeciw tobie brat twój, idź a karz go”, to znaczy: upomnij go, przemów do niego od serca. Bernard święty mówi: „Niechaj nikt nie schlebia występkowi; niechaj nikt nie udaje, jakoby grzechu nie widział. Niechaj nie mówi: Czy jestem stróżem brata mego? Gdy milczysz, gdzie możesz upomnieć, – zezwalasz, a wiemy, że obaj winni karania, i ten, co źle czyni, i ten, kto na złe zezwala”. Czy nie byłby okrutnikiem ten, kto widząc ślepego nad brzegiem przepaści, nie wołałby nań, by nie szedł dalej? Święty Augustyn naucza, że większym okrutnikiem jest ten, mogąc brata swego upomnieniem od śmierci wiekuistej zachować, nie czyni tego dla lenistwa.
Co do tego upomnienia należy jednakże pamiętać o pewnych regułach. I tak: upomnienie ma pochodzić z miłości. Jedynym celem upomnienia ma być miłość Boga i miłość bliźniego. Upomnienie ma się dziać w skrytości, w cztery oczy między tobą a nim. Kto bliźniego strofuje wobec innych, to już nie miłość, i chybia celu. Św. Franciszek Salezy pisze: „Wszelkie strofowanie to rzecz przykra i gorzka, lecz w ogniu miłości przyprawiona, staje się lekarstwem”.
Poza tym trzeba jeszcze uważać na następujące okoliczności: występek bliźniego winien być pewny, oczywisty. Nie szukaj tego, co masz strofować; strofuj, co sam widzisz, inaczej byłbyś szpiegiem życia bliźniego. Upomnienie należy w pierwszym rzędzie do przełożonych – ojca, matki, opiekuna, zwierzchnika. Jeżeli ci nie uczynią tego z grzesznego niedbalstwa, i nie ma nikogo odpowiedniejszego, można spełnić ten obowiązek miłosierdzia, ale wtedy tylko, gdy są widoki, że upomnienie odniesie pożądany skutek. Daj pokój, jeżeli miarkujesz, że bliźni śmiałby się z ciebie, że cię wyszydzi lub zelży. Tak samo, gdy nie znasz człowieka. Nie upominaj bliźniego, gdy jest w gniewie, bo to tyle znaczy, co oliwy do ognia dolewać. Upominanie ma być względem poddanych – ojcowskie; względem równych – łaskawe; względem przełożonych – pokorne, pełne uszanowania.

http://dialogsercamilosci.eu/2014/01/31 ... la-zakonu/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Pt sty 31, 2014 9:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
3 lutego Żywot świętego Błażeja, biskupa i Męczennika
(żył około roku Pańskiego 316)
Tym czasem starosta, powziąwszy na nowo nadzieję, że męczarniami zmusi w końcu Błażeja do ofiarowania bogom, wziął go znowu na tortury, a gdy to nie pomogło, wydał wyrok aby na zadośćuczynienie za obrazę wyrządzoną bożkom utopiono Świętego w jeziorze. Oddawszy go pod straż 68 żołnierzy, posłał ich nad jezioro w celu wykonania wyroku, zanim jednak zdołali go wrzucić do wody, Błażej wyrwał się im z rąk i pobiegł po wodzie na środek jeziora, poczym zawołał: „Jeśli sądzicie, że wasze bogi są tak potężne, jak Pan mój, Jezus Chrystus, to przyjdźcie po mnie po wodzie!” W samej rzeczy owych 68 żołnierzy odważyło się na to, ale zaledwie wstąpili na wodę wszyscy potonęli i ani śladu po nich nie pozostało. Wtedy wrócił Błażej dobrowolnie na brzeg, a starosta, głęboko zawstydzony, natychmiast kazał go ściąć przed wszystkim ludem.
Żywoty Ojców św., osobliwie Męczenników, jak oto i świętego Błażeja, jaśnieją blaskiem wielkich i licznych cudów. Te dziwne znaki, które czynili Święci, stają się rzadszymi z biegiem czasów, tak że samo przez się nasuwa się pytanie: Dlaczego w wiekach późniejszych cuda ustały albo tak ich mało? Jak to wytłumaczyć?

Odpowiedź jest ta, że cuda dziś nie są koniecznie potrzebne, byłyby zatem bezcelowe, a nawet szkodliwe.

Gdy budowniczy stawia sklepienie, którego przeznaczeniem dźwigać ogrom ciężaru, stawia najpierw rusztowanie jako podporę. Gdy budowa skończona, sklepienie zamknięte, usuwa podpory, bo już niepotrzebne: budowa stoi własną swą mocą, własnym swym prawem. Tak Pan budował swój Kościół święty, ten wspaniały gmach, który w sklepieniach swych miał się rozciągać ponad morzami i krajami, wszystkim burzom się opierać i trwać aż do skończenia świata.
To budowanie potrzebowało zrazu podpór – cudów, dowodów zewnętrznych, widzialnych, namacalnych.

Ale gdy Ewangelia Chrystusowa ugruntowała się i rozszerzyła, gdy budowa Kościoła stanęła w całej swej wspaniałości, czy te podpory – cuda – są jeszcze potrzebne? ....

http://dialogsercamilosci.eu/2014/02/03 ... eczennika/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Pn lut 03, 2014 10:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
5 lutego Żywot świętej Agaty, panny i Męczenniczki
(Żyła około roku Pańskiego 250)
„Nie bluźnij naszym bogom! – krzyknął groźnie Kwincjan. – Złóż im zaraz ofiarę w przeciwnym razie tortury nauczą się rozumu!” „Dziwię się, jak rozsądny człowiek może wymagać takich rzeczy! – odrzekła Agata. Sam wstydzisz się swych bogów, a mimo to mnie każesz się im kłaniać”.
Wtedy polecił Kwincjan biczować Agatę, palić rozpalonym żelazem i rozdzierać ostrymi nożami, a gdy okazała się stałą, kazał jej odciąć piersi.
Po takiej męce wrzucono ją zbroczoną krwią do więzienia, przykazując zarazem, aby nikt się nie ważył podać jej jadła lub napoju. W nocy jednakże więzienie napełniło się dziwną jasnością, a lekarz niebieski uleczył jej rany.
Kiedy bowiem cierpiąc straszliwe męki wychwalała Boga, przyszedł do niej święty Piotr w postaci starca, mając z sobą anioła trzymającego pochodnię. „Córko! – rzekł – oto okrutnie cię umęczono. Patrząc na to i litując się nad tobą, przyszedłem cię uleczyć”. Agata była przekonana, że to lekarz ziemski, więc rzekła: „Ciało moje już żadnych lekarstw nie potrzebuje. Dziękuję ci, dobry ojcze, żeś tu dla mnie przyszedł, ale mnie już żaden człowiek leczyć nie będzie!” Na to odrzekł mniemany lekarz: „Czemuż nie chcesz się dać leczyć, córko moja?” „Bo mam lekarza Pana Jezusa, który, jeśli zechce, jednym słowem zdoła mnie uleczyć”. Wtedy św. Piotr, widząc taką wiarę, wyznał jej, kim jest, i jakby uśmiechając się, rzekł: „Ten ci jest, który mnie posłał, bom ja apostoł i poseł Jego. A teraz obacz, jako cię już uleczył”. Po tych słowach zniknął. Kiedy Agata oprzytomniała ze zdumienia i spojrzała na siebie, zobaczyła, że nie ma na niej żadnej rany, a ciało jej stało się piękniejszym, aniżeli było przed mękami. Napełniona wielką radością, uklękła i zaczęła się modlić: „Dziękuję Ci, Panie Jezu Chryste, żeś wejrzał na mnie i przysłał do mnie Twego apostoła, Piotra świętego, który mnie posilił i ciało moje odnowił”. Nagle światłość niebieska napełniła więzienie, a stróże przerażeni uciekli, zostawiając drzwi otwarte. Agata byłaby mogła wyjść na wolność, lecz nie chciała ustąpić z pola walki, dopóki nie będzie miała w ręku palmy zwycięstwa. Sami stróże uciekając, wołali na nią, aby wyszła; namawiali ją także i inni więźniowie, Agata jednak odpowiedziała: „Nie daj Boże, abym miała stracić bliską koronę, a zarazem straż narazić na karę, której by niezawodnie nie uszła”.

kazał ją rzucić na stos żarzących się węgli, aby ją żywcem spalić. Podczas tej męczarni zatrzęsła się ziemia, wskutek czego lud począł się stanowczo domagać, aby dziewicy dłużej nie dręczono. Kwincjan wystraszony uciekł, a zgromadzeni widzowie zdjęli Męczenniczkę z ognia, lecz ta zdołała tylko wznieść ręce ku Niebu i wyrzec: „Jezu, dziękuję Ci za tę łaskę, teraz przyjmij mnie do siebie”

„Chrystusowi służyć jest największą wolnością i najwyższym szlachectwem”. Prawdziwości tych słów świętej Agaty nie będą rozumieli ludzie, którym służba Chrystusowa ciężko przychodzi. Sądzą oni, że goniąc za światowymi uciechami są prawdziwie wolni i prawdziwe znajdą szczęście. Ale jakże się mylą! Znajdą tylko niewolę, gorycz, niepokój i wyrzuty sumienia. Mieć prawdziwą wolność, znaczy służyć Chrystusowi. „Gdzie Duch Pański przebywa – mówi Pismo święte – tam panuje wolność”.

http://dialogsercamilosci.eu/2014/02/05 ... zenniczki/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Cz lut 06, 2014 8:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
13 lutego Żywot świętego Klemensa, biskupa i Męczennika
(żył około roku Pańskiego 250)
Bóg wielbi siebie w swych Świętych i uwielbił też w Klemensie. Aczkolwiek nowo obrany biskup był jeszcze młody, jednakże za Bożą pomocą posiadał dojrzały rozum, sprawował też swój święty urząd z wielkim pożytkiem Kościoła i wiernych.
....
Na wezwanie, by się pokłonił pogańskim bożkom, odpowiedział Klemens, że będąc chrześcijaninem, może tylko prawdziwemu Bogu służyć i kłaniać się. Wtedy kazał go starosta rozciągnąć na palach i szarpać ostrymi hakami. Oprawcy z całą surowością wzięli się do dzieła i tak straszliwie pokaleczyli Świętego, że pokazały się nagie kości, ale Pan Bóg uzbroił go w taką cierpliwość, że ani jednym okrzykiem ni jękiem nie okazał jak strasznie cierpi. Po długiej męczarni, kiedy już nawet kaci nie mogli znieść widoku jego ran, kazał go zdjąć z pali i zaczął go na nowo nakłaniać do bałwochwalstwa. Klemens dał mu teraz tak stanowczą odprawę, że go pobudził do jeszcze większej zaciekłości. Kazał go tedy starosta bić srodze po twarzy i odnieść do ciemnicy. Sądzono, że po takim katowaniu Klemens będzie prawie martwym, on jednak powstał i o własnej sile poszedł do więzienia. Widząc to starosta wykrzyknął: „Co to za moc ciała i duszy u tego człowieka! Gdyby cesarz miał takich żołnierzy, świat cały by zawojował!”

Przekonawszy się że żadne męki nie zdołają Klemensa odwieść od Chrystusa, odesłał go do Rzymu do samego cesarza Dioklecjana. Ten po długich namowach kazał go na nowo wziąć na męki. Bito go tedy najpierw żelaznymi prętami, a potem podruzgotano mu kości, ale Pan Bóg natychmiast go uzdrowił. Na widok tego cudu wielu Rzymian uwierzyło w Chrystusa i przychodzili do więzienia Klemensowego, a on ich chrzcił i nauczał. Wszystkich tych nowo nawróconych kazał cesarz pojmać i pozabijać, z wyjątkiem młodzieńca Agataniela, którego Bóg na większe uwielbienie zachować raczył. Gdy i późniejsze męczarnie nie zdołały zachwiać stałości Klemensa, Dioklecjan odesłał go do Nikodemii do swego współrządcy Maksymiana, który umiał jeszcze sroższe męczarnie wymyślać.
...
Jak święty Klemens dał nam piękny przykład wytrwałości, tak matka jego dała wszystkim rodzicom przykład gorliwości w wierze. Wychowała syna swego w pobożności i cnotach, a umierając wezwała aby całkiem oddal się służbie Bożej i obrał stan duchowny. Chciała nie tylko sama służyć Chrystusowi, ale pragnęła i syna swego widzieć w służbie Boga, którego nade wszystko miłowała. Klemens znowu dał wszystkim dzieciom przykład posłuszeństwa, gdyż napomnienia matki były dla niego święte, chociaż już się z tym światem była rozstała. Fundamentem późniejszej wytrwałości świętego Klemensa było w głównej mierze wychowanie w prawdziwej religijności i pobożności. Niewszystkie matki chrześcijańskie mogą; swych synów wychować na kapłanów, ale wszystkie mogą i powinny wychować ich religijnie i bogobojnie. Szczęśliwa matka, mająca syna Świętego na ziemi i w Niebie. Jeżeli matka króla ziemskiego jest szczęśliwa i sławna, o ileż więcej sławy posiada matka, której syn w Niebie króluje? Bogobojne wychowanie dzieci jest pierwszym obowiązkiem matki, za co ją czeka wieczna nagroda; kiedy bowiem syn jej stanie w gronie aniołów, usłyszy ona na Sądzie Ostatecznym owe zaszczytne słowa: „Błogosławiona matka, która takiego syna urodziła!”

http://dialogsercamilosci.eu/2014/02/13 ... eczennika/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Cz lut 13, 2014 9:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
28 lutego Żywot świętego Romana, opata
(Żył około roku Pańskiego 460)
Resztę czasu obracał na uprawę roli i na czytanie „Żywotów świętych patriarchów i nauki dla pustelników”, którą to książkę zabrał z sobą wychodząc na puszczę. Zbawienne te ćwiczenia przerywał krótkim tylko spoczynkiem na gołej ziemi.

Po niejakim czasie przybył do niego rodzony brat Lupicyn, który w sennym widzeniu dowiedział się o miejscu jego pobytu. Chociaż święty Roman był cichy i łagodnego usposobienia, a Lupicyn szorstki i surowy, jednakże kochali się wzajemnie i nie mieli innego pragnienia jak tylko przypodobać się Bogu.

Sam Lupicyn żałował swego postępku i chciał iść szukać braci, którzy się oddalili, lecz Roman nie pozwolił na to, a za to obaj poczęli gorąco prosić Boga, aby im powrócił zbiegłych braci. I oto w krótkim czasie wszyscy stawili się dobrowolnie, prosząc o pokutę za swe nieposłuszeństwo. Roman i Lupicyn przebaczyli im, a odtąd ci właśnie bracia byli najgorliwsi w modlitwie i umartwieniu. Roman prowadził bardzo świątobliwe, pokutnicze życie, za co Bóg już za życia wsławił go wielkimi cudami.

Pewną jest rzeczą, że szatan kusi ludzi, mianowicie tych, którzy chcą prowadzić życie świątobliwe. Wszakże nawet samego Zbawiciela nie szczędził, a żaden z Świętych Pańskich nie był wolny od jego nagabywań. Śmierć Jezusa na krzyżu złamała jego moc. Może on wprawdzie kusić, ale chrześcijanin łaską Boską i krzyżem Pańskim każdą pokusę odeprzeć zdoła i szatana obawiać się nie potrzebuje. Nie może on nam szkodzić, chyba że na jego podszepty chętnie nadstawimy ucha. Jeden z Ojców Kościoła mówi, że od śmierci Jezusa Chrystusa szatan podobny jest do psa na łańcuchu uwiązanego, wolno mu bowiem szczekać na człowieka, ale ukąsić może tylko tego, kto się do niego zbliży, czyli kto się jego pokusom podda. Wszakże nie każda pokusa od szatana pochodzi, gdyż często sam człowiek jest sobie szatanem, jeśli swoich złych namiętności nie poskramia i nie porzuci złych nałogów, albo gdy sposobności do złego szuka lub takich sposobności nie unika. Tych ludzi szatan kusić nie potrzebuje, bo ci nieszczęśliwi sami się kuszą i rzucają w otchłań potępienia. Jeżeli więc ciebie, chrześcijaninie, napadną złe myśli, pokusy, wtenczas nie lękaj się niczego, lecz wezwij Przenajświętsze Imion Jezusa i Maryi, przeżegnaj się znakiem krzyża św., wzbudź w sobie akt wiary, nadziei i miłości, a pokusa wnet ustąpi. Jeśli trwa dłużej, to jeszcze nie trać nadziei; dopóki bowiem pokusa ta nie sprawia ci uciechy, dopóki na nią dobrowolnie nie zezwolisz, dopóty nie masz żadnego grzechu, owszem walka twoja podoba się Bogu, jest pełna zasług i będzie kiedyś nagrodzona. Chcesz być prawdziwie pobożnym, to cię pokusy nie miną; pobożny musi przez pokusy stać się godnym Królestwa niebieskiego. Kto nie doznaje pokus, temu łatwo być cnotliwym, ale cnota jego mniejsze ma znaczenie. „Módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie” (Łuk. 22,40).

http://dialogsercamilosci.eu/2014/02/28 ... ana-opata/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Pt lut 28, 2014 9:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
10 marca Żywot czterdziestu świętych Męczenników
(żyli około roku Pańskiego 316)
W rzymskim wojsku słynny był legion zwany „błyskawicznym”. Ten honorowy tytuł pozyskał on w wojnie z Markomanami. Zdarzyło się, że Markomanowie zewsząd otoczyli załogę rzymską w pustej, bezwodnej okolicy; wojsko stało dręczone pragnieniem w straszliwym skwarze słonecznym i lada chwila oczekiwało morderczego napadu nieprzyjaciół. W tym okropnym położeniu legion dwunasty, składający się po większej części z chrześcijan, ukląkł i zaczął się modlić do Boga o pomoc. Cudownym sposobem pokryło się nagle niebo chmurami i na spieczoną ziemię spadł rzęsisty deszcz. Rzymianie chwytali wodę w szyszaki, aby się napić i obmyć rany. Korzystając z ogólnego rozluźnienia szyków rzymskich chcieli Markomanowie uderzyć na nie, ale w tej samej chwili ogromny grad i błyskawice poczęły bić im w oczy tak gwałtownie, że uciekli w największym nieładzie.
...
Chwalisz nas, żeśmy dzielnie walczyli za cesarza, mielibyśmy więc okazać się tchórzami w walce za Chrystusa? Obiecujesz nam dostojeństwa, ale nie znamy i nie pragniemy nic innego, jak korony wiecznej szczęśliwości. Gróźb się nie lękamy, bo one dotyczą ciała, któreśmy i tak już tyle razy na niebezpieczeństwo wystawiali, a dusza nasza nieśmiertelna wolna jest od twych pogróżek i nic jej uczynić nie zdołasz”.
Kazał przeto wielkorządca siec ich pletniami, a potem okutych w kajdany wrzucić do więzienia, chcąc się przekonać, czy ból ran i męczarnie więzienia nie złamią ich oporu. Męczennicy użyli czasu danego im do namysłu na modlitwy, śpiewaniu psalmów i wzajemne zachęcanie się do stałości. Ukazał się im także Jezus Chrystus z niebieskim pocieszeniem i rzekł do nich: „Dobrzeście rozpoczęli; wytrwajcie do końca, takich bowiem tylko oczekuje korona niebieska”.
...
Modlitwa ich została wysłuchana, przy czym zaszedł cudowny, widzialny, łaską Bożą spowodowany wypadek. Mróz coraz się powiększał, Męczennikom z każdą chwilą bardziej krzepły członki, cierpienia ostatecznych dochodziły granic, a z ciepłych łaźni rozlegały się wesołe okrzyki. Nagle jeden z strażników ujrzał osobliwe zjawisko: zajaśniał niezwykły blask, z Nieba spływały promieniste postacie, a każda z nich trzymała błyszczącą koronę nad głowami Męczenników. Zdumiony tym widzeniem, rzekł do siebie: „Ułuda to, czy też objawienie wyższej potęgi? Miałyżby to być korony, które Bóg chrześcijański wyznawcom swoim przyobiecał? Ale przecież widzę tylko trzydzieści dziewięć, podczas gdy tych mężów jest czterdziestu!” Wnet jednak zrozumiał widzenie, bo oto jeden z skazanych nie mogąc znieść cierpień, wyparł się wiary świętej i pobiegł do ciepłej łaźni, ale tam wkrótce życie zakończył. Tylko jedna chwila dzieliła go od korony niebieskiej, od szczęścia wiecznego – i w tej właśnie chwili stracił Niebo, zginął na wieki. Strażnik, wzruszony do głębi tym przypadkiem i oświecony łaską Bożą, zrzucił z siebie odzienie i wołając: „Jam też chrześcijanin!” wmieszał się pomiędzy Męczenników, aby od Jezusa otrzymać czterdziestą koronę.
...
Któż się nie przejmie zbawiennym strachem, czytając powyższą historię? Oto ten nieszczęśliwy, będąc już prawie u samych wrót Nieba, zgubił się na wieki. Może zbyt wiele ufał swym siłom i zaniedbał w pokorze serca błagać o siłę w ostatniej chwili życia, może szukał próżności w męczeńskiej śmierci, może inna jaka była przyczyna jego odstępstwa. To tylko pewną jest rzeczą, iż nie należy do tych, którzy wytrwali w łasce Boga, chociaż tak samo zdawał się być przeznaczonym do męczeństwa i chwały wiecznej jak inni. Nie rachuj na twoje zasługi, ani na pokutę twoją, ufaj jedynie miłosierdziu Bożemu, starając się przez całe życie zasłużyć sobie na nie w godzinie śmierci. – Patrz także na ów wzruszający przykład prawdziwie chrześcijańskiej macierzyńskiej miłości, jaką podziwiać trzeba w matce św. Melitona. Wolała ona syna widzieć nieżywym, aniżeli narażonym na odstępstwo od wiary! Każda matka chrześcijańska powinna w dziecięciu swoim więcej kochać duszę niż ciało. Z czego wynika, że winna nawet śmierć jego przekładać nad nieszczęście popełnienia przez nie grzechu ciężkiego.

http://dialogsercamilosci.eu/2014/03/10 ... czennikow/

Dzień Mężczyzn – tradycja obchodzenia tego święta na świecie została zapoczątkowana 19 listopada 1999 roku w Trynidadzie i Tobago przy wsparciu Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz całej grupy ludzi w USA, Europie, Afryce, Azji i na Karaibach.
W Polsce nie istnieje tradycja obchodzenia tego święta 19 listopada, ale 10 marca. Data nie jest przypadkowa: w tym dniu w polskim Kościele Katolickim obchodzone jest wspomnienie 40 Świętych Męczenników z Sebasty.

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Pn mar 10, 2014 9:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 26, 2012 10:12
Posty: 848
Post Re: Męczennicy na każdy dzień.
17 marca Żywot świętego Jana Sarkandra, Męczennika
(Żył około roku Pańskiego 1580)
Święty Jan Sarkander urodził się W dnia 20 grudnia roku Pańskiego 1576 w Skoczowie, miasteczku leżącym na Śląsku cieszyńskim.

Szerzyła się tam wówczas w straszliwy sposób herezja protestancka. Święty Jan mężnie i odważnie bronił swe owieczki od tej zarazy i niezmordowaną pracą i modlitwą skłonił wielu zbałamuconych do powrotu na łono prawdziwego Kościoła. Gorliwość Jana niezmiernie gniewała wrogów świętej wiary katolickiej, tak że zaczęli go srodze prześladować, a nawet grozić mu śmiercią. Święty polecał się w swych strapieniach opiece Matki Najświętszej i aby wyjednać sobie Jej łaskę, odbył pielgrzymkę do Częstochowy.

Święty Jan znosi statecznie te męki przez całą godzinę, wzywając imiona Jezus, Maryja, Anna, i odmawiając niektóre psalmy. Potem przypiekano go pochodniami, a gdy je zgasiła krew płynąca z poranionego ciała, sędziowie kazali go posypać pierzem zmaczanym w smole i podpalić, tak że całe ciało Męczennika stanęło w ogniu. Katusze te trwały całe trzy godziny, Męczennik jednak cudem Boskim nie umarł, lecz wśród najokropniejszych mąk chwalił i wielbił Boga. Wkrótce powtórzono jeszcze raz męczarnie, z większym niż dotąd okrucieństwem, lecz Męczennik i to zniósł spokojnie i cierpliwie.
Zdjęty z tortur, zemdlał. Przyszedłszy do siebie prosił o trochę wody, ale mu odmówiono. Wówczas zwrócił oczy ku Niebu i w tej samej chwili w miejscu, gdzie leżała jego głowa, wytrysło źródełko, które płynie po dziś dzień.

Zmarł w więzieniu ołomunieckim dnia 17 marca roku 1620. Ostatnie jego słowa były: Jezus, Maryjo, Anno! Pogrzeb odbył się dopiero siódmego dnia po śmierci, mimo to jednak ciało nie tylko się nie psuło, ale wydawało z siebie woń bardzo miłą. Pochowano je w kaplicy świętego Wawrzyńca przy kościele Najświętszej Maryi Panny w Ołomuńcu.

Stałość tego święty męża zawstydza wszystkich, którzy nic dla wiary świętej znieść nie potrafią, ani nie mają odwagi śmiało stanąć w obronie wiary i cnoty. Święty Jan Sarkander nie był człowiekiem lekkim, chwiejącym się i uginającym za lada powiewem, lecz mężem pełnym gorliwości i męstwa. Wolał on narazić się raczej na wszelkie prześladowania ze strony swych nieprzyjaciół, aniżeli zdradzić tajemnicę spowiedzi. Takim powinien być każdy sługa Boży: stałym, nieporuszonym i przywiązanym do obowiązków swego stanu. Za męstwo i stałość nie trzeba brać uporu lub nieprzełamanego przywiązania do swojego zdania. Stateczne przywiązanie w pełnieniu powinności stanu swego, oto męstwo i stałość chrześcijanina. Cnoty te nie powinny być wynikiem surowego i ostrego umysłu, lecz wypływem miłości Boga i gorącego pragnienia pomnożenia Jego chwały. Tą żądzą powodowani, szukajmy najpewniejszych środków zbawienia własnego i bliźnich.

http://dialogsercamilosci.eu/2014/03/17 ... eczennika/

_________________
Mt.22.37-40 Miłość-na tym opiera się całe Prawo i Prorocy
Ef.4.30-32 Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia... Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


Pn mar 17, 2014 12:30
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 311 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 17, 18, 19, 20, 21

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL